Выбрать главу

— Wszystkie systemy zasilania wyczyszczone. — Upragniony meldunek w końcu nadszedł. — Wirus odpowiedzialny za ich wyłączenie został definitywnie usunięty. Prosimy o pozwolenie na restartowanie reaktora.

— Wykonać — odparła natychmiast Desjani. Po kilku minutach na mostku zrobiło się jaśniej, mruczenie wentylatorów stało się także nieco głośniejsze. Niespełna minutę później przed każdym z obecnych pojawił się ekran wyświetlacza. — Zaprowadźcie nas tam, gdzie powinniśmy teraz być — rozkazała wachtowemu z manewrowego. — Zdryfowaliśmy nieco z trasy, jaką porusza się flota. Obierzcie kurs na pozycję „Śmiałego”, abyśmy mogli znów przejąć rolę jednostki prowadzącej szyk.

Ponowne pojawienie się ekranu bardzo pomogło Geary’emu. Mógł w końcu zwalczyć drążący go niepokój o to, czy nie ukryto przed nim, że więcej okrętów podzieliło los „Loriki”. Teraz miał widomy dowód, że w szyku brakuje tylko tej jednostki. Jakby to była dobra wiadomość. Sprawdzając raporty z okrętów lecących w jej najbliższym sąsiedztwie, skrzywił się mocno.

— Nikt nie przeżył.

— Gdyby ktoś przetrwał, oznaczałoby to, że odpalił kapsułę, zanim doszło do przesterowania rdzenia — przypomniała mu Desjani. — Nie na wiele by się zdało takie ocalenie, ponieważ szybko byśmy odkryli, co to w praktyce oznacza.

Znowu miała rację, ale jemu to niewiele pomogło. Zaczerpnąwszy głęboko tchu, Geary otworzył okno komunikatora, aby wygłosić odezwę do floty.

— Mówi kapitan Geary. „Nieulękły” i jego załoga wyszli z tego incydentu bez szwanku. Przystąpiliśmy do wyjaśniania przyczyn przesterowania rdzenia na „Lorice” i awaryjnego wyłączenia reaktora na „Nieulękłym”. Jeśli ktoś posiada informacje mogące pomóc w prowadzonym dochodzeniu, proszę o natychmiastowy bezpośredni kontakt.

Dochodzenie. Górnolotne słowo służące do określenia działań, których efekty najprawdopodobniej nie doprowadzą do niczego. Jeśli ci, co umieścili wirusa w systemie operacyjnym, byli równie ostrożni jak za pierwszym razem, z pewnością nie pozostawili za sobą żadnych śladów, po których można by dotrzeć do źródła. Mając tego pełną świadomość, Geary z trudem powstrzymał się od podejścia do najbliższej grodzi i przywalenia w nią z całej siły pięścią.

Zamiast tego otworzył skrzynkę pocztową. Nie spodziewał się odzewu na ten apel, po prostu chciał wypełnić czas. Zdziwił się jednak, widząc na liście sporo migających ikonek oznaczających ważne wiadomości. Musiały się znaleźć w systemie pocztowym „Nieulękłego” podczas działania systemów awaryjnych, zatem nie mogły zawierać odpowiedzi na jego prośbę o informacje. Przejrzenie wszystkich potrwa całe wieki, a większość zawiera zapewne pytania w rodzaju: „Co się z wami dzieje?” albo: „Wszystko w porządku?”.

Nagle jego wzrok zatrzymał się na jednej pozycji.

Ta wiadomość została nadana z „Loriki”.

— Kapitanie Desjani, czy może mi pani potwierdzić czas eksplozji na „Lorice”? — zapytał.

Rzuciła w jego kierunku zdziwione spojrzenie, zastanawiając się pewnie, po co mu w tym momencie taka informacja.

— Nasz reaktor został odłączony o 1412. Według danych, jakie napłynęły z innych jednostek, czas eksplozji przesterowanego rdzenia to… dwie przecinek siedem dziesiątych sekundy po 1412.

Geary raz jeszcze sprawdził wiadomość.

— Mam w skrzynce wiadomość z „Loriki” datowaną przez system na 1415.

— Słucham? — Desjani stanęła obok jego fotela i zajrzała mu przez ramię. Moment później wprowadziła jakąś komendę. — System twierdzi, że wiadomość została nadana już po 1414 i wysłana po kolejnej minucie. — Wyprostowała się i spojrzała na stanowisko wachtowego z działu komunikacji. — Jakim cudem system mógł przyjąć wiadomość z „Loriki”, chociaż już nie istniała?

— Nie ma takiej możliwości, kapitanie. Gdyby nawet wynikło jakieś opóźnienie w dostarczeniu, wiadomość byłaby datowana na faktyczną godzinę nadania. — Wachtowy wyglądał na mocno zakłopotanego, lecz po chwili skinął głową, gdy dotarło do niego, z czym może mieć do czynienia. — Wiadomość została ukryta w systemie i czekała na publikację. Wprawdzie ludzie nie powinni tego robić, ale istnieje kilka sposobów na zaparkowanie przekazu. Ktoś z załogi „Loriki” albo z jej pokładu wysłał wcześniej tę wiadomość do sieci, ale zaznaczył, że nie będzie widoczna, dopóki coś się nie wydarzy. Najwidoczniej właśnie się wydarzyło.

Geary pokręcił głową.

— Dlaczego ktoś z załogi „Loriki” miałby zrobić coś podobnego? — Znał przynajmniej kilka powodów, dla których osoba mająca coś na sumieniu skłonna była zmienić datę wysłanej wiadomości, nie potrafił jednak zrozumieć, co mogło popchnąć ludzi z tego okrętu do takiego matactwa. Zanim otworzył wiadomość, kazał ją przeskanować. W zasadzie nie zawierała żadnego przekazu, tylko spory fragment kodu. — Kapitanie Desjani, kto mógłby mi to odcyfrować?

Przyjrzała się zapisowi, potem wprowadziła kilka komend.

— Za pozwoleniem, sir. Wolałabym, aby nasz dyżurny informatyk obejrzał ten kod, zanim prześlemy go dalej. Nie mamy pojęcia, co to jest.

Geary nagle poczuł zarazem wstyd i złość na siebie.

— Czy to wirus, przez którego o mało nie zginęliśmy?

— Nie wysyłano by go taką drogą — uspokoiła go Desjani, kręcąc z powątpiewaniem głową. — Filtry i skanery nie przepuściłyby niczego aktywnego tym kanałem łączności. Próba zarażenia systemu w ten sposób to, jak nie przymierzając, wystrzelenie zdjęcia rakiety zamiast samej rakiety. O ile to jest wirus. Moi ludzie powinni to szybko ustalić.

Odpowiedź rzeczywiście przyszła bardzo szybko, twarz oficera odpowiedzialnego za bezpieczeństwo systemu pojawiła się na wyświetlaczach przed Gearym i Desjani. Komandor porucznik wyglądał na oszołomionego.

— Sir, kapitanie, ta… wiadomość z „Loriki”… to część kodu pierwszego wirusa, tego, który miał uszkodzić nasze hipernapędy.

— Ten wirus pochodził z „Loriki”? — Geary poczuł ogromne rozczarowanie. Zaufał komandor Gaes, dał jej drugą szansę, a ona…

— Nie, sir. Ta wiadomość to kopia pierwszego wirusa, tylko ma doczepioną stopkę, a w niej zapisane są wszystkie cele i nazwa okrętu, z którego został wysłany. Nie mam pojęcia, skąd „Lorica” mogła ją mieć. — Informatyk „Nieulękłego” przełknął nerwowo ślinę. — Według tych danych wiadomość została rozesłana z „Inspiracji”, sir.

Osiem

Geary znów poczuł, że w jego ciele rozprzestrzenia się zimno.

— Jest pan pewien? Nie ma co do tego wątpliwości?

— Jeśli ta wiadomość sama nie jest fałszywką, to tak właśnie było. Nie podlega jednak dyskusji, że można ją było sfałszować, ale wygenerowanie tak autentycznie wyglądającego rejestru przekazu wydaje mi się nieprawdopodobne. Gdyby ktoś pytał mnie o zdanie, wygląda na to, że ktoś z załogi „Loriki” odkrył nadawcę wirusa i umieścił swoisty list pożegnalny w systemie komunikacji, na wypadek gdyby go zlikwidowano. Kiedy wykreśliliśmy ten krążownik z rejestru, wiadomość została wysłana. Zatem komandor Gaes wiedziała, kto jest nadawcą wirusa, lecz wolała zatrzymać tę informację dla siebie z powodów, których być może nigdy nie poznamy. Zadbała też jednak o to, by prawda ujrzała światło dzienne, jeśli sama zostanie uciszona.