Выбрать главу

Geary zastukał w blat stołu, by zwrócić na siebie uwagę zebranych.

— Nie musimy kwestionować honoru wszystkich tutaj obecnych, tak samo jak nie ma potrzeby prowadzenia przesłuchań na ślepo, co z pewnością doprowadziłoby do rozprzężenia dyscypliny we flocie. — Osiągnął zamierzony skutek, wszyscy patrzyli teraz na niego, zastanawiając się, jakie będą następne słowa głównodowodzącego. Nawet Desjani postarała się o naprawdę szczerze wyglądające zaskoczenie. — Zamiast tego pozwolimy przemówić zmarłym. — Gdy Geary znów zastukał palcem w blat stołu, na wielu obliczach widział zaskoczenie, a nawet przerażenie. — Dowódca „Loriki” zdołała przesłać mi niezwykle ważną wiadomość tuż przed zniszczeniem okrętu. Zawierała ona dane, które zdołała zebrać na temat zamachów. Kapitan Cresida w jednym miała rację: spiskowcy wybrali „Lorikę” za cel, ponieważ zaczęli podejrzewać, że komandor Gaes wie o nich zbyt dużo. — Tego akurat nie był pewien, nie miał pojęcia, od jak dawna Gaes znała nazwę jednostki, z której rozsyłano wirusy. Na pewno wiedziała o pierwszym, to ona ostrzegła go przed zagrożeniem, lecz informacje o sprawcach, jeśli je wtedy już posiadała, zachowała dla siebie. Ale teraz, mimo iż poległa na służbie, zdołała przekazać mu informację, której tak rozpaczliwie potrzebował, dlatego w oczach komodora mimo wszystko nie zasługiwała na potępienie.

Geary wprowadził polecenie do komunikatora. Wiadomość nadana z „Loriki” pojawiła się nad stołem. Oprogramowanie natychmiast rozesłało jej kopie do wszystkich obecnych.

— Pamiętacie zapewne pierwszego wirusa umieszczonego w naszych systemach operacyjnych, tego, który miał wyłączyć większość hipernapędów. Oszczędzał tylko kilka jednostek, w tym „Nieulękłego”, które zostałyby uwięzione na wieczność w nadprzestrzeni. — Wskazał ręką na wiadomość. — Ten przekaz dostarcza nam jedyną informację, której do tej pory nie posiadaliśmy. Obok kodu wirusa zachowała się nazwa jednostki, z której został wysłany. — Wszyscy wpatrywali się w niego, a Geary przeniósł wzrok na Kilę. — Wirus powstał na pokładzie „Inspiracji”.

Kila wydawała się zaskoczona.

— Jest pan pewien?

— Tak, kapitanie. Czy może nam pani wytłumaczyć, dlaczego pani jednostka jest wskazywana jako źródło zabójczego oprogramowania zagrażającego życiu naszych towarzyszy broni?

— Pańskie wydumane oskarżenia mało mnie obchodzą, kapitanie Geary! — wrzasnęła w odpowiedzi Kila.

— Powinniśmy natychmiast wysłać na „Inspirację” rozkaz aresztowania osób zamieszanych w ten czyn — gorączkował się Badaya. — Zróbmy to od razu, zanim pogłoski o tej wiadomości się rozejdą.

Kila spojrzała w jego stronę.

— Przecież nie potwierdzono autentyczności przekazu. Nie wiemy nawet, czy naprawdę pochodził z „Loriki”. A jeśli tak, może być przecież sfabrykowaną fałszywką. Zapewniam wszystkich tutaj obecnych, że jeśli znajdę odpowiedzialnych za rozesłanie wirusa, osobiście zadbam o to, by zostali przykładnie ukarani! A co do pańskiej propozycji, kapitanie Badaya, może być pan pewien, że sama mam autorytet i środki pozwalające na aresztowanie tych osób i wydobycie z nich wszystkiego, co wiedzą na ten temat.

Gdyby nie sugestia Rione, by obserwował uważnie zachowania Kili, zapewne by nie zauważył nieznacznego przesunięcia ręki poza zasięg kamery holograficznej w czasie tego emocjonalnego zaprzeczenia. Dzięki temu mogła obsługiwać komunikator, czego oprogramowanie sali odpraw nie rejestrowało.

— Każdy z was może sprawdzić tę wiadomość, by potwierdzić jej autentyczność — odparł, trzymając nerwy na wodzy, chociaż miał szczerą chęć wydrzeć się na Kile. — Każdy z oficerów odpowiedzialnych za systemy komunikacji, któremu pokazaliśmy ten przekaz, potwierdzał, że jego źródłem była „Inspiracja”. Chce pani powiedzieć, że nie miała pojęcia o tym, że pierwszy wirus pochodził z pani okrętu?

— Oczywiście! — Kila rozglądała się po sali, dopóki jej wzrok nie spoczął na Duellosie. — Pan to zaaranżował! Dawno odrzucony kochanek w końcu mógł się zemścić.

Roberto nie musiał się specjalnie wysilać, by zachować minę niewiniątka, ponieważ przed odprawą nie poinformowano go o tej wiadomości, niemniej odraza, jaką czuł do Kili, była aż nadto widoczna.

— Na pani miejscu skupiłbym się bardziej na szukaniu winnych tej zdrady niż na sprawach czysto osobistych.

— Winni zostaną pociągnięci do odpowiedzialności! — zagrzmiała Kila, wstając. — Muszę dopilnować znalezienia winnych wśród załogi „Inspiracji”, zanim informacje o wiadomości rozejdą się po pokładzie, zakładając — dodała pospiesznie — że jej autentyczność została potwierdzona.

Geary spojrzał w kierunku Carabali, która słuchała właśnie czegoś, co nie było transmitowane na salę odpraw, ale w końcu skinęła mu zdecydowanie głową. W tym momencie Geary uśmiechnął się ponuro do Kili.

— Co pani na to, żeby zacząć od zatrzymania oficera odpowiedzialnego za bezpieczeństwo systemów? A potem aresztować tego, kto sprawuje nadzór nad działem komunikacji, i pani zastępcę?

— Ależ proszę! — odparła Kila. — Jeśli wyrazi pan zgodę na poprowadzenie tego dochodzenia, zadbam, aby się nie dowiedzieli o tej wiadomości, zanim…

— Dochodzenie już trwa — przerwał jej Geary. — Pułkowniku Carabali, czy może pani wprowadzić wszystkich w szczegóły?

Carabali, unikając patrzenia w stronę Kili, przemówiła jak zwykle profesjonalnie beznamiętnym tonem, chociaż na jej twarzy widać było napięcie.

— Na rozkaz kapitana Geary’ego moi podwładni stacjonujący na „Inspiracji” zaczekali do rozpoczęcia tej odprawy, a następnie zatrzymali prewencyjnie pierwszego oficera, szefa działu komunikacji i osobę odpowiedzialną za bezpieczeństwo systemów.

Holograficzne twarze oficerów kierowały się na przemian w stronę Geary’ego, Kili i Carabali. Komodor miał nadzieję, że nie uśmiecha się w tym momencie zbyt tryumfująco. Oblicze Kili nie wyrażało niczego, tylko mocno zaciśnięte szczęki świadczyły o napięciu.

— Oficerowie ci zostali aresztowani — kontynuowała tymczasem Carabali — i umieszczeni w najbardziej odizolowanych i strzeżonych celach, gdzie zostali poddani szczegółowej rewizji w poszukiwaniu rzeczy mogących stanowić zagrożenie dla nich i dla floty. Ich cele mają zabezpieczenia oparte na znanych już w starożytności urządzeniach zwanych klatkami Faradaya, które blokują przychodzące i wychodzące transmisje radiowe. Jedynym sposobem komunikacji ze światem zewnętrznym jest kilkuetapowe przekazywanie ręcznie spisanych tekstów… — Pułkownik Carabali zamilkła na moment, by spojrzeć na Kile. — Niespełna trzy minuty temu podczas skanowania wykryto obecność WNN w ciałach oficera odpowiedzialnego za systemy bezpieczeństwa i szefa działu komunikacyjnego. Minutę temu czujniki cel wykryły i ekranowały serię zakodowanych sygnałów stosowanych w przekazach tajnych danych. Sygnały te zostały nadane z pokładu „Inspiracji”.

Kapitan Tulev, wykorzystując moment ciszy, jaka zapadła po tych słowach, zapytał:

— Czym są te WNN-y?

— To wstrzykiwane nanodestruktory neuronowe — wyjaśniła Carabali — wywołujące efekt znany jako „grillowanie mózgu” ze względu na skutki, jakie powodują w organizmach po uaktywnieniu. Można je zaaplikować dowolnej osobie bez jej wiedzy, jeśli uda się odwrócić skutecznie jej uwagę. Sygnały, które odebraliśmy, bez wątpienia miały usmażyć mózgi naszych więźniów.

Tym razem cisza trwała nieco dłużej.

— Czy ktoś usiłował zamordować tych oficerów? — zapytał w końcu z niedowierzaniem w głosie kapitan Badaya.