— Dziękuję. Dochodzenie będzie kontynuowane, ale zostawmy te brudy za sobą. Czas się przygotować do bitwy o Atalię.
Tym razem odpowiedzieli wiwatami, a gdy zakończono odprawę, hologramy znikały znacznie wolniej niż zazwyczaj, gdyż niemal każdy z obecnych chciał osobiście pożegnać się z komodorem. W końcu Geary pozostał w sali odpraw tylko w towarzystwie Desjani i hologramu Rione.
Tania zasalutowała mu z wyraźną dumą malującą się na twarzy. Patrzyła mu prosto w oczy.
— O co chodzi? — zapytał.
— Kiedyś to panu wyjaśnię — odparła z uśmiechem na ustach. — Proszę o pozwolenie odmeldowania się, sir.
— Zezwalam, kapitanie Desjani.
Gdy wyszła, Geary spojrzał na Rione. Współprezydent milczała, twarz ukryła w dłoniach.
— Co się stało? — zapytał Geary.
— Nie doceniałam pana — odparła ściszonym głosem.
— Nie rozumiem.
Rione opuściła dłonie i spojrzała mu w oczy.
— Jest pan bardziej niebezpieczny, niż przypuszczałam. Zdobył pan tych ludzi. I proszę mi nie wmawiać, że pan tego nie zauważył. Zaczynam się zastanawiać, co zrobię, gdy zdecyduje się pan ogłosić nowym przywódcą Sojuszu.
— Niech pani nie będzie śmieszna. Wie pani przecież doskonale, co zamierzam zrobić po powrocie.
— Domyślam się. — Rione wstała. — Musi pan porozmawiać z kapitanem Badayą, i to szybko. Jeśli pan tego nie zrobi, nie zdoła pan powstrzymać wydarzeń prowadzących do ustanowienia dyktatury.
— Porozmawiam z nim, zanim opuścimy Padronisa.
— Dobrze. W całej naszej historii tylko kilku ludzi zdołało zwalczyć pokusę zdobycia tak wielkiej władzy, jaką pan, panie Geary, może zdobyć.
— Ja już ją zwalczyłem — upierał się komodor — ponieważ nie mam odpowiednich kwalifikacji, by sprawować władzę.
— I właśnie dlatego, choć zapewne brzmi to ironicznie, będziemy bardziej skłonni panu zaufać i powierzyć władzę absolutną. — Pochyliła się w jego stronę. — Proszę nie łamać złożonej przysięgi, kapitanie Geary. Tylko takim przykładnym zachowaniem i wyrozumiałością może ocalić pan przyszłość Sojuszu — powiedział hologram Rione i zniknął.
Wracając do kajuty admiralskiej, Geary zrozumiał, że musi podjąć dwie niezwykle ważne decyzje, a ma na to naprawdę niewiele czasu. Gdy dotarł na miejsce, natychmiast połączył się z mostkiem.
— Kapitanie Desjani, proszę się skontaktować z kapitanem Duellosem i przekazać, że chciałbym rozmawiać z nim tak szybko, jak to tylko możliwe.
Geary usiadł, aby przetrawić wydarzenia ostatnich chwil. Nie potrafił uwierzyć, że najgroźniejsza opozycja we flocie w końcu przestała istnieć. Gdy usłyszał brzęczyk oznaczający przybycie gościa, spojrzał z irytacją w kierunku włazu. Czy nie mogę mieć nawet pięciu minut na zebranie myśli? Z drugiej jednak strony to mogło być coś ważnego. Zezwolił na otwarcie włazu.
— Proszę.
Współprezydent Rione przekroczyła próg jego kajuty i zatoczyła krąg ręką, nie mówiąc przy tym ani słowa. Geary od razu pojął, o co jej chodzi, i uaktywnił zabezpieczenia najwyższego stopnia.
— O co chodzi?
— Chciałam panu przekazać, że moi agenci donoszą, iż nie wykryli żadnych śladów prowadzących do innych spiskowców. Obserwowali uważnie reakcje ludzi na wieść o śmierci Kili. Nie zanotowali pojawienia się kolejnych wirusów, nikt też nie wyraził słownego poparcia dla Kili albo Caligo. Nie uczyniono niczego, co by sugerowało skryte poparcie dla ich spisku.
— Dobrze wiedzieć. — Może wreszcie będzie mógł przestać zajmować się tą sprawą i odpuścić inwigilowanie własnych podwładnych celem upewnienia się, czy aby nie zagrażają własnej flocie. — Ale poczuję się znacznie lepiej, kiedy programiści z „Walecznego” zakończą kontrolę na „Inspiracji”.
— Rozumiem.
Natarczywe brzęczenie uświadomiło Geary’emu, że ktoś usiłuje się z nim połączyć przez sieć dowodzenia.
— Proszę o wybaczenie, pani współprezydent, ale muszę odebrać. — Przełączył komunikator na centralny wyświetlacz, pojawiła się na nim twarz kapitan Desjani.
— Nie ma sprawy — odparła Rione. — Przekazałam już wszystko, co miałam do powiedzenia, i nie mam zamiaru przeszkadzać panu w rozmowie z przyjaciółką.
Wiktoria opuściła jego kajutę, zanim znalazł wystarczająco zgryźliwą odpowiedź. Desjani wciąż patrzyła na niego z ekranu wyświetlacza.
— Przysięgam, sir, że jeszcze tyle brakuje, żebym skrzywdziła tę babę — wysyczała, unosząc dłoń. Szczelina pomiędzy palcem wskazującym a kciukiem nie miała więcej niż centymetr.
— Pogwałci pani tym samym prawo Sojuszu i regulamin floty — przypomniał jej zaniepokojony Geary.
— Tylko wtedy, gdy ktoś zdoła mi udowodnić, że zrobiłam to celowo. Mogę ją przecież dopaść w jakimś ciemnym miejscu i sprać na kwaśne jabłko, a potem twierdzić, że nie wiedziałam, z kim mam do czynienia.
Musiał przyznać, że i jemu ten pomysł wydawał się w tym momencie kuszący. Właśnie z tego powodu postarał się jak najszybciej o nim zapomnieć.
— Nie. Potrzebujemy jej.
— Ale pozwoli mi pan jej wpieprzyć, kiedy już przestanie nam być potrzebna? — zapytała Desjani. — Proszę.
Kolejna pokusa.
— Nie mogę obiecać, że się zgodzę. Chociaż pomysł naprawdę mi się podoba. Wracajmy lepiej do tematu.
— Kapitan Duellos czeka na połączenie z panem, ale założył pan blokadę bezpieczeństwa na przychodzące rozmowy, więc nie może się przez nie przebić — referowała Tania oskarżycielskim tonem.
— Przepraszam. Już usuwam wszystkie zabezpieczenia. Dziękuję.
— Nie ma za co, sir — odparła zwięźle, zanim jej hologram zniknął z ekranu.
Geary westchnął i poczekał na ukazanie się Duellosa. Chwilę później miał go tuż przed sobą, dzięki idealnemu odwzorowaniu wydawać się mogło, że jeden z jego najbardziej zaufanych dowódców stawił się osobiście w kajucie.
— Chciał pan ze mną rozmawiać? — zagaił Duellos.
— Tak, ale proszę najpierw usiąść.
Roberto skinął głową i usiadł na fotelu znajdującym się na pokładzie „Gniewnego”, program natychmiast odwzorował jego ruch, przenosząc holograficzną sylwetkę nad jedno z krzeseł stojących przed Gearym.
— Chciałem zapytać, jak pan sobie radzi. W czasie konfrontacji z Kilą wypadł pan dobrze, ale chciałbym wiedzieć, czy to nie pozory.
Duellos pojrzał na niego spode łba.
— Radzę sobie na tyle dobrze, na ile to możliwe w przypadku kapitana po stracie okrętu.
— Chce pan nowy przydział? — zapytał bez ogródek Geary. — Ostatnimi czasy porobiło się sporo wakatów na stanowiskach dowodzenia liniowcami.
— „Znakomity” czy „Inspiracja”? — Duellos zaczerpnął głębiej tchu. — Który mi pan zaproponuje?
— A z którym da pan sobie radę? W przypadku „Znakomitego” nie powinien pan mieć żadnych kłopotów, może poza opanowaniem szoku, jaki musiała przeżyć jego załoga.
Duellos wyszczerzył zęby w nostalgicznym uśmiechu.
— Ale potrzebuje mnie pan raczej na „Inspiracji”.
— To prawda. — Geary usiadł naprzeciw Duellosa. — Na pokładzie tego okrętu będę potrzebował najlepszego z moich zaufanych ludzi, czyli pana. Nie mam pojęcia, jak bardzo Kila namieszała na tej jednostce, może się okazać, że to istne gniazdo węży. Poprzedni dowódca nie żyje, pierwszy oficer, a także szefowie działów komunikacji i zabezpieczenia systemów zostali aresztowani, pozostałych czekają szczegółowe przesłuchania.
— Dobra okazja do wykazania się zdolnościami — mruknął Duellos z mocno wyczuwalnym sarkazmem. — Wielu moich oficerów przetrwało zagładę „Odważnego”, powinienem zabrać ich ze sobą…