Выбрать главу

Tym razem odpowiedź nadeszła dopiero po chwili. — Jestem obywatelem Światów Syndykatu.

Dyżurny siedzący przy konsoli komputera zachichotał pod nosem.

— Trafiona, zatopiona. Panie poruczniku, wzorce fal mózgowych wskazały po tym pytaniu spore zaskoczenie i zaniepokojenie. Pewnie zastanawia się teraz, skąd wiemy o istnieniu flotylli rezerwowej — rzucił do komunikatora.

— Jak dawno wcielono pani okręt do flotylli rezerwowej? — zapytał porucznik.

— Jestem obywatelem Światów Syndykatu.

Oficer przy konsoli skrzywił się nieznacznie.

— Tym razem nie mam jasnego odczytu, panie poruczniku. Odpowiedziała emocjonalnie, ale nie potrafię określić jak. Proszę ją podejść, podając charakterystykę tej formacji.

Porucznik Iger skinął głową, jakby kwitował w ten sposób powtórzone po raz kolejny oświadczenie.

— Czy prawdą jest — zapytał — że flotyllę rezerwową utworzono z najbardziej elitarnych jednostek floty Syndykatu?

Nawet Geary zrozumiał znaczenie emocjonalnej reakcji przesłuchiwanej.

— Nie spodobała jej się treść tego pytania — zameldował dyżurny. — To mi wygląda na jakąś urazę albo złość.

— Zatem ten krążownik nie należał do flotylli rezerwowej — wtrąciła Desjani pogardliwym tonem. — Wygląda też na to, że dowódcy tej formacji cenią się niezwykle wysoko i dają to odczuć pozostałym oficerom floty.

— Jakie zadanie ma wykonać flotylla rezerwowa po dotarciu na Varandala? — Porucznik Iger nie rezygnował.

— Jestem obywatelem Światów Syndykatu.

— Nie dostrzegłem żadnej aktywności ośrodków odpowiedzialnych za kłamanie — zameldował dyżurny, a potem spojrzał na Geary’ego. — Gdyby je znała, to nawet pieprząc, że jest obywatelem, myślałaby o tym, jak skłamać na ten temat.

— Dziękuję za wyjaśnienie. — Geary odwrócił się do Desjani i Rione. — Jeśli jej okręt nie należał do flotylli rezerwowej, nie mogła wiedzieć o planach tej formacji. Myślę, że porucznik Iger powinien ją zapytać, dlaczego nikt z załogi nie protestował, kiedy zgadzała się poddać okręt.

Chwilę później szef komórki wywiadu wykonał to polecenie. Syndyczka wyraźnie zacisnęła zęby, a dyżurny aż gwizdnął, gdy obraz na wyświetlaczu zapłonął feerią barw. Porucznik Iger drążył temat, mimo iż przesłuchiwana kobieta nie odpowiedziała mu jeszcze zwyczajową formułką.

— Wiemy, że regulamin floty Syndykatu zabrania podobnych zachowań. Nie miała pani obaw, że taka decyzja ściągnie na panią konsekwencje?

Dyżurny pokiwał głową, obserwując kolejne błyski.

— Miała obawy, panie poruczniku, ale na pewno nie wiązały się z instynktem samozachowawczym.

Iger przygryzł wargę, jakby nagle zdał sobie z czegoś sprawę.

— Nie przejmowała się pani tym, co spotka pani rodzinę?

— Trafiona, zatopiona, panie poruczniku — zameldował dyżurny. — O rodzinę najbardziej się boi.

— Dlaczego poddała pani okręt? — naciskał Iger, lecz kobieta nie odpowiadała, patrzyła mu tylko prosto w oczy.

— Może porucznik Iger mógłby zapytać, czy ona nie chciałaby się czegoś dowiedzieć? — wtrąciła Desjani.

Dyżurny wydawał się zaskoczony jej sugestią, ale przekazał ją dalej.

Usłyszawszy pytanie porucznika Igera, kobieta milczała nieco dłużej, a potem odezwała się, aczkolwiek uczyniła to bardzo niechętnie:

— Czy dotrzymaliście warunków umowy dotyczących bezpieczeństwa mojej załogi?

Geary uśmiechnął się i posłał znaczące spojrzenie markotnej, lecz chyba zadowolonej Desjani.

— Chciała ocalić załogę. Jedynym sposobem było poddanie okrętu, ale nie mogła pozwolić na to, by podwładni o tym wiedzieli. Gdyby nawet żaden oficer nie zaprotestował, na pewno się obawiała reakcji władz Syndykatu i ukarania jej rodziny za to, że poddała okręt.

Nacisnął klawisz komunikatora, łącząc się z pokojem przesłuchań.

— Pani załoga jest bezpieczna, komandorze. — Gdy się odezwał, oboje, zarówno Syndyczka, jak i porucznik Iger, spojrzeli mimowolnie w kierunku ściany, z której dobiegał jego głos. — Czy chce pani przekazać coś swoim ludziom?

Dyżurny przy konsoli gwizdnął cicho.

— Teraz się wystraszyła. Ale nie o siebie.

Syndyczka zaczerpnęła głęboko tchu.

— Nie, dziękuję, Wolałabym, aby myśleli, że zginęłam w tej eksplozji.

— Co im pani powiedziała? — zapytał Geary. — Że zostaje pani, by zginąć na posterunku? Okłamała pani swoją załogę?

Dyżurny skinął głową.

— Tak to wygląda z mojej perspektywy. Syndyczka spojrzała z wściekłością na przesłuchującego ją porucznika.

— Tak, okłamałam załogę. Powiedziałam, że zostanę na pokładzie i uruchomię mechanizm samozniszczenia, gdy okręty Sojuszu podlecą bliżej. Ale wiedziałam, że jeśli to zrobię, wy się zemścicie, zabijając wszystkich moich ludzi. Dlatego skłamałam, nakazując im ewakuację i polecając, aby przekazali dowództwu, że poległam na służbie. — Zaczęła się rozglądać, jakby szukała miejsca, gdzie ukrywa się Geary. — Gdybym miała jakiekolwiek szanse, walczyłabym do ostatniej kropli krwi, ale byliśmy bezbronni. Zdawałam sobie jednak sprawę, że jeśli mogę w tej kwestii komuś zaufać, to tylko kapitanowi Geary’emu. Wierzcie mi, widziałam w swoim życiu zbyt wiele zniszczonych przez was kapsuł ratunkowych Syndykatu!

— A to obłudna suka! — Geary zobaczył, jak Desjani czerwienieje na twarzy. — Sama pewnie strzelała do naszych rozbitków.

Próbując zmienić temat, komodor raz jeszcze włączył mikrofon.

— Proszę ją zapytać, co było przyczyną takiego uszkodzenia dziobu.

Gdy porucznik Iger powtórzył słowa Geary’ego, twarz Syndyczki zrobiła się biała jak kreda.

— No, no — skomentował to dyżurny. — Mamy cholernie mocną reakcję. Strasznie się wkurzyła na myśl o przyczynie uszkodzenia okrętu, panie poruczniku.

Iger powtórzył pytanie.

Spojrzała na niego nienawistnie.

— Przecież wiecie, co to było.

— Nie — odparł szef komórki wywiadu. — Nie wiemy.

— Mój okręt przyleciał tutaj z Kalixy! Czy to też wam nic nie mówi?

Na twarzy porucznika pojawił się wyraz zaskoczenia, a nawet zdezorientowania, aczkolwiek Geary podejrzewał, że Iger pozwolił na to z rozmysłem.

— Nie pogrywajcie sobie ze mną! Przecież to wy odpowiadacie za wszystko, co tam się stało!

Geary raz jeszcze połączył się z pokojem przesłuchań.

— Co się stało na Kaliksie, komandorze? — zapytał.

Syndyczka nie odpowiedziała, rozglądała się tylko po pomieszczeniu.

Dyżurny gwizdnął, tym razem głośno.

— Mam wszędzie odczyty. Jakby nie mogła się zdecydować, czy powinna skłamać, powiedzieć prawdę albo po prostu nas opieprzyć.

Najwyraźniej jednak Syndyczka postanowiła nie iść drogą konfrontacji. Ale gdyby spojrzenie mogło zabijać…

— Niech wam będzie. Udajmy, że nic nie wiecie o implozji wrót hipernetowych na Kaliksie, która zniszczyła cały system.

Geary wstrzymał oddech na dłuższą chwilę. Rione jęknęła głośno. Desjani znieruchomiała, wpatrując się tępo w Syndyczkę.

Za to porucznik Iger zachował pełny spokój i to on odpowiedział:

— Nasza flota nie spowodowała tej implozji. Nie mieliśmy nawet pojęcia, że coś takiego się wydarzyło. Żaden z naszych okrętów nie był na Kaliksie.

Syndyczka patrzyła na niego szeroko otwartymi oczami, nie kryjąc już rozpaczy.

— Skąd ona może wiedzieć, co się stało na Kaliksie? — zastanawiała się tymczasem na głos Rione. — Ta implozja musiała mieć miejsce całkiem niedawno.