Выбрать главу

— To chyba oczywiste — wtrąciła Desjani. — Uszkodzenie dziobu spowodowało jedno, za to potężne uderzenie. Jej krążownik musiał być wystarczająco daleko od wrót, by przetrwać implozję, ale wyszedł z niej mocno uszkodzony. Nasze okręty z Varandala nie trafiły go podczas bitwy na Atalii, on już tutaj przyleciał w takim stanie… — Zamyśliła się na moment. — Spore uszkodzenia jak na tak wielki okręt. Energia wyzwolona przez implozję wrót na Kaliksie musiała być wielokrotnie większa niż na Lakocie.

— Ale co mogło spowodować zapadnięcie się wrót? — mruknął pod nosem Geary.

Porucznik Iger w tym samym momencie zadał bardzo podobne pytanie:

— Komandorze, czy w chwili implozji wrót na Kaliksie przebywały okręty Sojuszu?

— Zastanawia się, czy nie skłamać, panie poruczniku — ostrzegł dyżurny. — Ale nie, raczej powie prawdę.

— Nie — rzuciła krótko Syndyczka.

— W takim razie czyje okręty były w pobliżu wrót w momencie implozji?

— Nie było żadnych okrętów! — wrzasnęła przesłuchiwana. Na to wspomnienie puściły jej w końcu nerwy. — Nikogo tam nie było! Wrota po prostu zaczęły się zapadać, jedno pęto po drugim. Któryś ze statków handlowych przebywających w naszym systemie miał nagrania z… Lakoty i wysłał natychmiast ostrzeżenie. Wzywał pomocy! Wszyscy wzywaliśmy pomocy! Mój okręt znajdował się bardzo daleko, opodal punktu skoku na Atalię. Odwróciliśmy się dziobem w stronę wrót i przekierowaliśmy pełną moc na przednie tarcze, ale i tak z trudem ocaleliśmy! A Kalixa… — Musiała zaczerpnąć tchu, żeby kontynuować. — Już jej nie ma. Nikogo. Niczego. Wszyscy zginęli. Wszystko zostało zniszczone.

— To prawda — podpowiedział Igerowi dyżurny. Tym razem bez wesołości w głosie.

— Nic dziwnego, że wyglądała na zaszokowaną, gdy ją zobaczyliśmy po raz pierwszy — stwierdziła równie przygaszona Desjani. — Tam było jeszcze gorzej niż na Lakocie. Chyba po raz pierwszy żal mi Syndyków.

Iger wpatrywał się w przesłuchiwaną, był równie blady jak ona.

— My tego nie zrobiliśmy — wyszeptał, lecz ona go nie słuchała, opowiadała dalej, choć głos jej się łamał z emocji:

— Wykonaliśmy skok tutaj. Takie były rozkazy. Skoczyć na Atalię. Zobaczyliśmy, że stacjonuje tutaj wiele okrętów. Powiedzieli nam, że to flotylla rezerwowa. Poinformowałam jej DONów, co się stało. Nie uwierzyli, chcieli obejrzeć nagrania. Potem kazali wykonywać wydane rozkazy, zawrócili i polecieli na Varandala. Zostawili nas, tak po prostu. I wtedy pojawiły się okręty Sojuszu. Wywiązała się walka. — Syndyczka przełknęła głośno ślinę, oddychała bardzo ciężko. — Kiedy na naszym kursie znalazły się kapsuły ratunkowe ze zniszczonych jednostek Sojuszu, podjęliśmy część z nich. Takie rozkazy nam wydano. Brać jeńców przy każdej okazji. Wykonaliśmy je.

Iger czekał, najwyraźniej bezradny wobec słowotoku drżącej na krześle kobiety. Nawet jej wzrok zrobił się jakiś dziwny. Geary odwrócił się do dyżurnego.

— Powiedzcie porucznikowi, żeby dał jej odpocząć. Niech ją zbadają nasi lekarze. Kapitanie Desjani, pani współprezydent, proszę ze mną.

Szły za nim przez kolejne pomieszczenia sekcji wywiadu, nie odzywając się słowem, dopóki cała trójka nie znalazła się w sali odpraw. Geary zablokował za sobą właz.

— Istnieje tylko jedno wytłumaczenie tego, co się stało na Kaliksie — powiedział.

— Zrobili to… — poparła go Desjani, spoglądając spode łba. — Obcy myśleli, że lecimy na Kalixę, albo uważali, że możemy się tam znaleźć. Dlatego zniszczyli wrota, których moglibyśmy użyć.

— Tylko dlaczego nie poczekali, aż się znajdziemy na Kaliksie? Przecież energia implozji rozniosłaby w strzępy naszą flotę.

Desjani jeszcze bardziej zmarkotniała.

— Chyba nie wiedzieli, co zrobimy, sir… Tak, to chyba jest prawidłowa odpowiedź. Oni nie potrafią nas już namierzyć. Do tej pory doskonale wiedzieli, co robimy i gdzie jesteśmy, dlatego mogli reagować w odpowiednim miejscu i czasie, ale odkąd wykryliśmy ich wirusy w naszych systemach nawigacyjnych i komunikacyjnych i pozbyliśmy się ich, są skazani na domniemania. Wyliczyli sobie, kiedy możemy dotrzeć na Kalixę, jeśli wybierzemy tę drogę ucieczki, i wysadzili wrota, licząc na to, że nas załatwią w tym systemie.

— Ciekawe, czy moment wybuchu pasowałby do ewentualnego terminu pojawienia się floty na Kaliksie… — Geary wykonał ciąg obliczeń na podręcznym komunikatorze i pokręcił głową. — Może w pani pomyśle jest sporo racji, ale nie uwzględniła pani w nim czasu, jaki ten syndycki ciężki krążownik potrzebował na wykonanie skoku, a dotarł tutaj z informacją o implozji, zanim myśmy się pojawili. Co oznacza, że wybuch nastąpił dużo wcześniej, więc nie my byliśmy celem.

— A może to pan nie bierze pod uwagę naszego dość długiego postoju na Dilawie? — Teraz Desjani zajęła się wyliczaniem i przedstawiła mu otrzymany wynik.

Otworzył usta, by jej odpowiedzieć, lecz nie znalazł właściwych słów. Liczby nie kłamały. Gdyby nie przestój na Dilawie, polecieliby prosto do punktu skoku na Kalixę i znaleźliby się na niej mniej więcej siedem dni temu. Doskonałe zgranie w czasie.

Rione pokręciła stanowczo głową.

— Nawet pańskie potknięcia wychodzą nam na dobre — powiedziała.

— To nie potknięcia, tylko ingerencja żywego światła gwiazd — zaprzeczyła Desjani.

— Niech i tak będzie — zgodziła się Wiktoria. — Aczkolwiek w mojej opinii boskie plany nie miały z tym nic wspólnego. Ale jak widać, ciągłe wahania i mania unikania systemów, w których znajdują się syndyckie wrota hipernetowe, wyszły na zdrowie naszej flocie. — Nagle jej twarz stężała. — Zniszczono cały system gwiezdny, zabijając wszystkich jego mieszkańców. Obcy rozpoczęli coś, czego się od dawna obawialiśmy. Inicjują zapadanie się wrót.

— Mamy jeszcze czas, by powstrzymać ten proces — upierał się Geary. — Strzelili w ciemno, ale chybili. A do czasu kiedy się dowiedzą, że nie było nas na Kaliksie…

— Tu nie chodzi o Obcych! Jeszczeście tego nie zauważyli? — Rione obrzuciła oboje pogardliwym spojrzeniem. — Syndycka flotylla rezerwowa czekała tutaj na nasze przybycie, ale gdy otrzymała raport z tego ciężkiego krążownika o wydarzeniach na Kaliksie, od razu skierowała się na Varandala. A to oznacza, że informacja o implozji wrót hipernetowych musiała doprowadzić do zmiany rozkazów. Proszę pomyśleć! Dlaczego polecieli na Varandala, jak tylko usłyszeli o Kaliksie?

Desjani zrozumiała to pierwsza, głos się jej załamał, kiedy odpowiadała.

— Chodzi im o wrota hipernetowe na Varandalu. Spróbują doprowadzić do ich implozji w ramach odwetu za rzekomo nasz atak na Kalixę.

— No właśnie. — Rione także aż drżała od tłumionych emocji. — Ten odwet rozpocznie ostatnią ofensywę w dziejach ludzkości. Obcy osiągnęli zakładany cel. Ich operacja już się rozpoczęła. Nie zdążyliśmy jej zapobiec.

Jedenaście

— Jeszcze nie jest za późno! — zawołał Geary. — Syndycy jeszcze nie doprowadzili do implozji wrót na Varandalu, a jeśli uda nam się dotrzeć tam wystarczająco szybko, zdołamy ich powstrzymać. Możemy powstrzymać to szaleństwo i zrobimy to!

— Ciekawe jak? — zapytała Rione.

— Kapitan Cresida twierdzi, że potrafi opracować system zabezpieczeń przed zapadaniem się wrót. Musimy doprowadzić do zainstalowania ich na Varandalu, a potem jak najszybciej we wszystkich innych systemach podłączonych do hipernetu, mając nadzieję, że Obcy się nie zorientują, co robimy, przed zakończeniem tej operacji.