— A co z listą kapitana Tuleva?
— Zapomnieliśmy o niej w tym zamieszaniu. A teraz nie ma już czasu, zresztą stworzenie spisu priorytetowych celów jest zbyt skomplikowanym procesem, żeby można go wykorzystać w tej sytuacji. Jeśli rozpowszechnimy informacje o zagrożeniach stwarzanych przez wrota, wszystkie systemy zaczną budować na własną rękę zabezpieczenia zaprojektowane przez Cresidę.
Desjani ukryła twarz w dłoniach.
— Jeśli nawet uda nam się powstrzymać Syndyków przed implodowaniem wrót na Varandalu, Obcy mogą to zrobić za nich. Chociaż nie, nie wiedzą, jak wygląda sytuacja. I chwilę potrwa, zanim ją poznają. Może to wystarczy do zamontowania zabezpieczeń Cresidy?
— Miejmy taką nadzieję. Cholerne szczęście, że trafiliśmy na tę Syndyczkę — dodał Geary. — Gdyby nie ona, nie mielibyśmy pojęcia o losie Kalixy.
— Gdyby jej okręt nie ocalał, flotylla rezerwowa też by nie usłyszała o tym kataklizmie i nie poleciałaby na Varandala, aby rozwalić w odwecie nasze wrota — zauważyła chłodno Desjani. — Osobiście nie miałabym nic przeciw temu, żeby się dowiedzieć o implozji wrót za jakiś czas.
— Przekazała nam jednak niezwykle ważne informacje. — Rione wciąż była w szoku, nie otwierała na wpół przymkniętych powiek. — Zgodnie z jej słowami jakiś frachtowiec miał zapisy z Lakoty, co sugeruje, że wieść o tamtym kolapsie rozprzestrzeniła się już po Światach Syndykatu mimo niewątpliwych usiłowań władz, aby ją powstrzymać.
Geary podszedł do panelu komunikacyjnego.
— Musimy zwołać odprawę. I to zaraz.
Niespełna dziesięć minut później stał twarzą w twarz z wirtualnymi postaciami kapitanów Cresidy, Duellosa i Tuleva. Towarzyszyły mu też Desjani i Rione. Przekazanie informacji zdobytych od syndyckiego jeńca nie trwało długo, potem komodor zwrócił się do Cresidy:
— Poinformowała mnie pani, że podstawowy etap prac nad zabezpieczeniami jest ukończony. Czy przed przybyciem do przestrzeni Sojuszu zdoła pani wykonać dokumentację, dzięki której będzie możliwa ich natychmiastowa produkcja?
— Powinnam zdążyć — odparła, choć bez pewności w głosie. — Muszę jeszcze dopracować kilka szczegółów, ale projekt w zasadzie jest ukończony. Niestety mam w nim wiele elementów opartych na szacunkach, jestem natomiast pewna, że jeśli nie powstrzymają implozji, to przynajmniej zredukują jej skutki do poziomu nie stanowiącego śmiertelnego zagrożenia dla całych systemów gwiezdnych. Mam projekt prostego i szybkiego do zamontowania systemu, który pozwoli zminimalizować poziom energii implozji, i bardziej złożony system, który będzie mógł być później nałożony na podstawowe zabezpieczenia. On zagwarantuje nam, że kolaps wrót nie poczyni żadnych szkód.
— Jak szybko można je będzie wyprodukować i zainstalować na wrotach? — zapytała Rione.
— Jak tylko uzyskamy na to pozwolenie, pani współprezydent — odparła Cresida. — Wystarczy, że przekonamy rządzących i dowództwo najwyższego szczebla, że to naprawdę pilna sprawa.
Sarkazm bijący z tej wypowiedzi nie wymagał dalszego podkreślania. Rione się wściekła, lecz nie na osobę mówiącą te słowa.
— Jeśli stracimy Varandala, to nie będzie problem, ale osobiście wolałabym nie mieć takich argumentów na poparcie tej prośby. Mamy dane z Lakoty i Kalixy, ponieważ jednak oba kolapsy wydarzyły się poza terytorium Sojuszu, mogą być podawane w wątpliwość. Musimy znaleźć drogę obejścia biurokracji Sojuszu.
— Kapitan Geary mógłby rozkazać zainstalowanie zabezpieczeń.
— To także może nie zadziałać — wtrącił Geary. — Zwłaszcza kiedy ludzie zaczną dyskutować, czy mam do tego prawo, zamiast wziąć się do instalowania…
— …systemów zabezpieczeń przed implozją — dokończyła Cresida.
— Przekażmy te dane wszystkim — zaproponował Tulev. — Nadajmy na wszystkich częstotliwościach. Oto co się stało z Lakotą i Kalixą. To samo może czekać wasz system. W każdej chwili. Chyba że zdążycie zainstalować system zabezpieczeń przed implozją. Ludzie to podchwycą, wymuszą na władzach wydanie odpowiednich decyzji.
— Musimy zachować dane w tajemnicy — zaoponowała Desjani.
— Jeśli to zrobimy — odparł Tulev — rząd i dowództwo utajnią informacje o systemie tak bardzo, że nawet żywe światło gwiazd ich nie zobaczy, a potem usiądą nad nimi i będą analizowali, aż nie stracimy większości systemów gwiezdnych. A wszystko to uczynią w imię bezpieczeństwa i uniknięcia paniki.
— Kapitan Tulev ma rację — poparła go Rione. — Musimy stworzyć atmosferę nacisku, aby dokonano instalacji natychmiast, zanim Obcy się zorientują, co jest grane, albo Syndycy nie wykonają za nich tej roboty. Jedyny sposób, żeby osiągnąć ten cel, to uświadomić większości ludzi, z jakim zagrożeniem mają do czynienia.
— Pośpiech i histeria mogą bardziej zaszkodzić, niż pomóc. Naprawdę uważacie, że rząd i admiralicja zbagatelizują tak wielkie zagrożenie? — zapytał Duellos.
— Oczywiście. Najpierw oświadczą, że wrota hipernetowe są w stu procentach bezpieczne, bo powiedzmy, nasze różnią się szczegółami konstrukcyjnymi od tych budowanych w Światach Syndykatu.
— Przecież to nonsens — wtrąciła Cresida.
— Tak, nonsens. Ale oni tak powiedzą i uciszą każdego, kto będzie twierdził, że wrota stanowią zagrożenie… — Rione zamilkła na moment, potem spojrzała z ironicznym uśmiechem na komodora. — Na szczęście osobą, która poda tę informację do wiadomości publicznej, będzie nie kto inny jak sam Black Jack Geary, przywrócony pomiędzy żywych, aby ocalić flotę, a potem Sojusz od zagłady.
Wszyscy zebrani pokiwali głowami.
— Ona ma rację, sir — dodała Desjani.
Był pewien, że jeśli te dwie kobiety dojdą kiedykolwiek do porozumienia, na pewno nie spodoba mu się jego przedmiot. Im dłużej jednak rozważał słowa Rione, tym więcej widział w nich sensu. Choć raz mógł skorzystać na dziedzictwie Black Jacka.
— Dobrze. Jak tylko dotrzemy na Varandala, rozpoczniemy nadawanie raportu na wszystkich częstotliwościach, dodając do niego plany budowy zabezpieczeń proponowanych przez kapitan Cresidę. Będę sygnował tę wiadomość swoim nazwiskiem.
— A co z Syndykami? — Tym pytaniem Cresida zaskoczyła wszystkich.
— Wydaje mi się, że i oni o tym w końcu usłyszą — stwierdził Duellos.
— Nie o to mi chodziło. Czy im też mamy dać te plany? Zanim opuścimy ten system? — Rozejrzała się po twarzach zebranych, którzy z przerażeniem przyjęli jej pytanie. — Zastanawiałam się nad tą kwestią. Wiem, że są naszymi wrogami. Ale wrót używa przeciw nam, ludziom, trzecia strona konfliktu. Szanse na to, że kolejny DON wysadzi własne wrota, zmalały po tym, jak rozpowszechniła się informacja o Lakocie, Obcy jednak wciąż mogą tego dokonać, jak na Kaliksie. Jeśli namierzą nas w systemie posiadającym takie wrota, doprowadzą do implozji, aby zmusić Syndyków do kolejnego odwetu.
Tulev wpatrywał się w nią bacznie.
— Sugeruje pani, że wrota hipernetowe stały się bronią kogoś, kto jest wrogiem naszym, a zarazem Syndyków?
— Zgadza się. A to oznacza, nawet pomijając kwestie humanitarne, że musimy ją rozbroić. Najprościej byłoby przekazać Syndykom plany zabezpieczeń przed implozją.
— Czy my aby nie rozmawiamy o zdradzie? — zapytała Desjani.
— Można… to interpretować i w taki sposób.
Zapadła cisza, przerwał ją dopiero wywód Duellosa:
— Wydaje mi się, że kapitan Cresida ma rację. Mówi o zneutralizowaniu bardzo potężnej broni, którą Obcy mogą wykorzystać przeciw ludzkości. Jeśli nie udostępnimy tych zabezpieczeń Światom Syndykatu, i one, i my na tym ucierpimy.