Выбрать главу

— Do wszystkich jednostek Sojuszu, zwolnić do minimalnej prędkości przelotowej, spróbujcie zachować przynajmniej jeden procent rezerwy w ogniwach paliwowych. — Przełączył się na kolejny kanał. — Do wszystkich instalacji wojskowych w systemie Varandal. Mówi kapitan John Geary, tymczasowy dowódca floty Sojuszu. Moim okrętom kończą się ogniwa paliwowe. Niektóre musiały już awaryjnie wyłączyć reaktory. Zaopatrzenie jednostek floty w ogniwa paliwowe jest teraz priorytetowym zadaniem. Proszę o każdą możliwą pomoc w tym zakresie. Na honor naszych przodków. Bez odbioru.

I kolejna wiadomość:

— „Dreadnaught”, wasz zespół poleci tropem uciekających Syndyków.

Przy takiej przewadze, jaką zyskała wycofująca się flotylla rezerwowa, zespół uderzeniowy Jane Geary nie miał szans jej dogonić, ale dokręcenie śruby wrogowi na pewno nie zaszkodzi.

I jeszcze jedna:

— Kapitanie Badaya, Syndycy uciekają w stronę punktu skoku na Atalię. Mogą chcieć przechwycić przy okazji waszą eskadrę. Unikajcie kontaktu bojowego z nimi. Dopadniemy ich wspólnymi siłami już niedługo, a ja chciałbym mieć przy sobie wasze okręty, gdy ten moment nastąpi.

Rione wciąż milczała. Siedziała w fotelu, patrząc gdzieś w przestrzeń. W końcu jednak i ona wyrwała się z zamyślenia i spojrzała na Geary’ego, jakby nie za bardzo wiedziała, co powiedzieć.

— Gratuluję. Walka jeszcze się nie skończyła, ale już zdołał pan dokonać niemożliwego.

Wojna jeszcze się nie skończyła, lecz Zaginiona Flota wróciła w końcu do domu.

* * *

Geary stał pośrodku kajuty, spoglądając na wyświetlacz, który prezentował gwiazdę Varandal i orbitujący wokół niej rój okrętów. Po raz pierwszy od chwili objęcia dowodzenia tą flotą znalazł się na przyjaznym terenie, gdzie mógł spać spokojnie. Ludność planet, miast i instalacji orbitalnych, które widział, mogła pomóc jego flocie.

Dwadzieścia cztery godziny i tak ogromna zmiana. Dwie godziny temu uciekający Syndycy dotarli do punktu skoku i zniknęli z Varandala, gnając na złamanie karku, jakby jakiś demon chciał ich wciągnąć do czarnej dziury. Zanim to jednak nastąpiło, na wezwanie Geary’ego odpowiedziały dziesiątki frachtowców i jachtów należących do mieszkańców tutejszych miast, kolonii i stacji orbitalnych. Na pokładzie każdego upchnięto tyle ogniw paliwowych, ile tylko dało się zmieścić. W tym momencie żadnej jednostce floty nie groziło wyłączenie reaktora, a te, które musiały to zrobić wcześniej, były teraz ponownie uruchamiane. Najpoważniej uszkodzone okręty odholowano do pobliskich orbitalnych doków i innych warsztatów, z których słynął Varandal.

Geary czuł ogromny ciężar na barkach, gdy wracał myślami do okrętów zniszczonych już w przestrzeni Sojuszu, do wszystkich tych ludzi, którzy zginęli dosłownie na progu własnego domu. „Gniewny” nie był jedyną ofiarą tej bitwy, aczkolwiek jego strata bolała najbardziej. Ciężkie krążowniki „Kaidate” i „Quillion” zostały tak poważnie uszkodzone podczas wymiany ognia, że nie było szans na ich naprawienie. Lekkie krążowniki „Napaść”, „Rozbrojenie” i „Rycerz” zostały zniszczone podczas szarż liniowców, a niszczyciele „Serpentyna”, „Bazyliszek”, „Bowie”, „Proporzec” i „Sten” podzieliły ich los na innych etapach bitwy. To były jednostki utracone przez jego flotę, nie wliczał w tę liczbę okrętów z flotylli „Dreadnaughta”, które przestały istnieć podczas wcześniejszej obrony systemu. Pominął też ludzi zabitych i rannych na pokładach tylko uszkodzonych jednostek. Spora ich liczba ocalała wyłącznie dlatego, że znajdowali się teraz na swoim terenie.

Cokolwiek mówić, flota dotarła do celu. Może niezbyt bezpiecznie, po drodze tracąc zbyt wiele ludzi i okrętów, ale znalazła się w końcu w przestrzeni Sojuszu.

Tyle razy wyobrażał sobie ten moment, chwilę, kiedy zdejmą mu z barków brzemię dowództwa i funkcję komodora! Nie wiedział jedynie, co będzie robić później. Prócz wielkiej ochoty, by ponownie odwiedzić planetę zwaną Kosatka, nie miał żadnych planów. Nie miał też pomysłu na to, jak się ukryć przed legendą Black Jacka.

To jednak uległo zmianie. Zrozumiał w końcu, czego honor i służba od niego wymagają, a na domiar złego dał słowo komuś, na kim bardzo mu zależało. Mógłby wprawdzie rzucić to wszystko w diabły, nawet pojęcia takie, jak honor czy obowiązek. Nawet przysięgi. Ale gdyby to uczynił, masakry dalej by trwały, wojna ciągnęłaby się przez kolejne dekady, a on osobiście utraciłby jedyną osobę, której towarzystwo dawało mu chęć do życia w tym okrutnym świecie.

Patrząc na problem od tej strony, podjęcie decyzji nie wydawało się specjalnie trudne. Istniała jednak druga strona medalu — być może poruszał się w strefie marzeń czy jak kto woli, „syndromu Geary’ego”, jak go nazwali lekarze już przed dziesiątkami lat, kiedy sądził, że tylko on może ocalić Sojusz. Ale czy nie ludzie, którym najbardziej ufał, twierdzili, że tylko on jest w stanie zakończyć tę wojnę? Wierzył im pod każdym innym względem. Dlatego nie miał specjalnego wyboru i musiał zaufać im również w tej sprawie.

Dlatego przypatrywał się teraz flocie, zastanawiając się, czy zdoła utrzymać to stanowisko i przekonać admiralicję o słuszności swoich koncepcji.

— Było gorzej, niż myślałam — powiedziała Rione. — Moje lokalne kontakty twierdzą, że w ciągu ostatnich kilku miesięcy, po tym jak Syndycy ogłosili oficjalnie zagładę naszej floty, o czym wieść dość szybko przedostała się do mediów, w wielu systemach doszło do obywatelskich buntów i zamieszek. Ludność Sojuszu utraciła nadzieję… — zamilkła na moment. — Ale to już chyba przeszłość. Jeśli Varandal może posłużyć za przykład, twoje pojawienie się na nowo rozbudziło optymizm.

— Świetnie. — Przypomniał sobie kilka audycji nadawanych z miast na zamieszkanych planetach tego systemu, na których rozradowani spikerzy podawali najświeższe wiadomości, do jakich zdołali dotrzeć.

Wojsko i rząd odmawiają oficjalnego potwierdzenia tych informacji, lecz nasze źródła we flocie zapewniają, że w tych plotkach kryje się wiele prawdy! Black Jack powrócił, zupełnie jak w legendzie. Ocalił naszą flotę! Ocalił Varandala! Ale czy uda mu się ocalić cały Sojusz? Jeśli się jednak nad tym zastanowić, czy może być coś niemożliwego dla człowieka, który powrócił między żywych w takim stylu?

W tym momencie pojawia się poważne oblicze rzecznika prasowego.

— Rząd nie ma nic do dodania na ten temat.

— A co z komunikatami wysyłanymi przez kapitana Geary’ego podczas bitwy o Varandala?

— Bez komentarza.

— A co z zeznaniami schwytanych po bitwie Syndyków z flotylli, która zaatakowała Varandala? Czyż nie twierdzą, że Black Jack przebił się z samego serca terytorium Światów Syndykatu, po drodze niszcząc niemal całą potęgę militarną wroga?

— Rząd poinformuje państwa dokładniej, kiedy to tylko będzie możliwe.

— Komunikaty wysłane z floty o potencjalnym zagrożeniu ze strony wrót hipernetowych wywołały spore zaniepokojenie w społeczeństwie. Czy może pan potwierdzić, że system zabezpieczeń z planów dołączonych do tej wiadomości został już zamontowany na Varandalu?

— Wrotom hipernetowym na Varandalu nic nie grozi. Ze względów bezpieczeństwa niestety nie mogę podać dalszych szczegółów.

— Obserwacja okolicy wrót hipernetowych potwierdza zainstalowanie na nich nowych części. Czy może pan to skomentować?

— Nie. Wrota hipernetowe są bezpieczne…

— Dlaczego rząd nie potwierdzi tego, o czym wszyscy już i tak wiedzą? — zapytał Geary. — Przecież takie zaprzeczanie jest idiotyczne.