Objaśniłem jej moją rolę w śledztwie w sprawie zamordowania Tami i Miko i zapytałem, czy mogę zadać kilka pytań. Wydawała się bardzo chętna do współpracy.
– Proszę chwilę zaczekać, tylko zakręcę kurek nad wanną – rzekła – i jestem do pana dyspozycji.
Była niezmiernie gadatliwa, ale nie miała nic ciekawego do powiedzenia. Po kilkunastu minutach przyznała wreszcie, że niezbyt dobrze znała Mariko. Przez kolejne dwie wyrażała żal z tego powodu.
Podziękowałem jej, że zechciała poświęcić mi tyle czasu.
– Och, nie musi mi pan dziękować – zapewniła. – Wciąż jeszcze modlę się za te dziewczynki. To było potworne, takie okrutne morderstwa. Potem jeszcze było zamordowanie Glorii Welle… No i ten wypadek Doaka Walkera na nartach. Taki miły, sympatyczny człowiek. Straszne! Ale śmierć Tami i Mariko była najgorsza ze wszystkiego. Najgorsza. Morderca Tami ciągle jest na wolności… A teraz wszyscy szaleją za naszym małym Joeyem. Wtedy przypuszczałam, że sprawy potoczą się inaczej. Że to Tami stanie się ulubienicą Steamboat, a z powodu Joeya będziemy rwać sobie włosy z głowy. I nie tylko ja tak myślałam. Wszyscy się pomyliliśmy. Wyprostowałem się na krześle.
– Co pani ma na myśli, pani Leff? – spytałem.
– Słucham?
– Dlaczego przypuszczała pani, że wszyscy będą rwać sobie włosy z głowy z powodu Joeya?
– Choćby taka Jackie Crandall, moja bliska przyjaciółka. Uczyła Joeya historii w młodszych klasach. Zawsze uważała, że to zły chłopak. To ona zaproponowała żeby wysłać go do doktora Wellego. I proszę, do czego doszedł. Doktor Welle dokonał cudu. Naprawdę. Byłam pewna, że młodego Franklina czekają w życiu tylko poważne kłopoty.
– Ale co pani przyjaciółka miała na myśli, mówiąc, że to zły chłopak? Dlaczego uważała, że trzeba poddać go leczeniu?
Ellen Leff postanowiła powstrzymać moje zapędy.
– Czy to nie jest zwyczajne plotkowanie, doktorze Gregory? Nie mam nic przeciwko rozmowie, ale nie chciałabym…
– To bardzo ważne, pani Leff, proszę mi wierzyć. Nie mam żadnych powodów, żeby z panią plotkować. Staram się poznać całą rodzinę Tami.
Ellen Leff zniżyła głos do szeptu:
– Jackie doszła do takiego wniosku po incydencie w toalecie. To była kropla, która przepełniła czarę.
Czekałem na dalszy ciąg. Ale w słuchawce zapadła cisza.
– Ma pani na myśli ten incydent, kiedy…
– Kiedy Joey i młody Lopes zrobili dziurę w ścianie, żeby podglądać dziewczynki przy załatwianiu potrzeb fizjologicznych. Właśnie ten. Trudno o większych pomyleńców, nie sądzi pan?
Było to pytanie retoryczne. Nie wymagało odpowiedzi.
28.
Rąbnąłem się dłonią w czoło tak mocno, że aż jęknąłem z bólu. – Co ci się stało? – zawołała z sypialni Lauren. Uspokoiłem ją, że nic mi nie jest. Nie chciałem teraz mówić o moim odkryciu. Tak, teraz wszystko zaczynało pasować. To nie Tami czy Cathy Franklin chodziły na psychoterapię do Raymonda Wellego. To Joey!
Dlatego Welle miał tak pewną siebie minę, kiedy zaprzeczał, że kiedykolwiek leczył Tami czy Cathy. A przed laty miał jeszcze jeden powód, aby odmówić leczenia Satoshi.
Musiałem ustalić, kiedy Joey poddawał się terapii u Wellego. I czy dopuścił się gwałtu na Satoshi w okresie tej kuracji.
Często zastanawiałem się nad sytuacją psychologa praktykującego w tak małej miejscowości. Nawet w stutysięcznym Boulder losy mieszkańców czasami tak bardzo na siebie zachodziły, że trudno mu było oddzielić życiorysy poszczególnych pacjentów. W małym miasteczku, takim jak Steamboat, ich życiowe drogi musiały nieuchronnie przecinać się i splatać, niczym włókna tkaniny. Pacjent A mówił o pacjentce B, która spotykała się z pacjentem C, którego ojciec był księgowym u pacjenta A, jeśli nie wręcz partnerem od golfa samego psychoterapeuty. Psycholog tkwił w środku tej splątanej pajęczyny, zobowiązany do zachowania w tajemnicy zwierzeń swoich pacjentów. Musiał też dbać o to, aby wiedza zdobyta od jednego pacjenta nie wpływała na terapię zastosowaną wobec innego.
Przypuszczałem, że gdy Mariko przyprowadziła Satoshi do Wellego, Joey Franklin albo jeszcze się u niego leczył, albo niedawno zakończył kurację. To, która z tych wersji odpowiadała prawdzie, nie miało większego znaczenia.
Co ja zrobiłbym na miejscu Wellego, gdyby zgłosiła się do mnie Satoshi i oskarżyła jednego z moich obecnych albo niedawnych pacjentów o gwałt? Jakie miałbym etyczne i prawne obowiązki jako psycholog?
Na pewno odmówiłbym przyjęcia Satoshi na dłuższe leczenie. Ale w odróżnieniu od Wellego zachęciłbym ją do szukania pomocy u innego terapeuty. Zadbałbym także, aby dokładnie zbadał ją lekarz. Jednym z następstw gwałtu mogła być ciąża. Istniało też niebezpieczeństwo zarażenia jakąś chorobą przenoszoną drogą płciową.
Welle nie miał prawa dzielić się z nikim informacjami uzyskanymi od Satoshi, chyba że zapowiedziałaby, iż będzie się domagać ukarania sprawcy. Takie przepisy obowiązywały w Kolorado. Ale prawo nakładało na niego obowiązek zawiadomienia odpowiednich władz – bez względu na tajemnicę lekarską – o seksualnym wykorzystaniu nieletniej.
Problem polegał na tym, że w momencie popełnienia gwałtu Joey Franklin był także nieletni. Różnica wieku między nim i jego ofiarą nie była aż tak duża, aby można było zakwalifikować ich stosunek seksualny jako ustawowy gwałt czy seksualne wykorzystanie osoby nieletniej.
Próbowałem odgadnąć, dlaczego Welle nie skierował Satoshi ani do lekarza, ani do innego psychologa. Z jej słów wynikało, że doszło do penetracji jej narządu rodnego, więc badanie lekarskie powinno być zwykłą formalnością. Przyznała też, że doznała wstrząsu emocjonalnego. Jakimi motywami mógł kierować się Welle? Najrozsądniejszym wyjaśnieniem wydało mi się, że chciał maksymalnie ograniczyć krąg osób poinformowanych o zgwałceniu. Wolał, aby jego koledzy po fachu nie dowiedzieli się, że leczył pacjenta oskarżonego o taki czyn.
Istniała też możliwość, że Joey zwierzył mu się w trakcie seansu psychoterapeutycznego, że zamierza uwieść Satoshi. W takim przypadku fakt, że Welle nie zawiadomił o tym policji albo nie ostrzegł Satoshi, obciążał go odpowiedzialnością prawną.
Czy Welle chronił Joeya? Czy chronił siebie? A może chronił kogoś jeszcze innego?
Nie znałem odpowiedzi na żadne z tych pytań. Wątpiłem też, czy Welle zechce mi ich udzielić.
Miałem do czynienia z istnym galimatiasem wydarzeń. Wypisałem wszystkie na ekranie laptopa, żeby zaprowadzić w nich jaki taki porządek.
W okresie poprzedzającym jesień osiemdziesiątego ósmego roku Welle zaczął udzielać porad Joeyowi Franklinowi, który został oskarżony o czerpanie seksualnej przyjemności z podglądania dziewcząt w gimnazjalnej toalecie. Czy mógł być też bohaterem innych tego rodzaju wyczynów? Wydaje się, że tak.
Jesienią osiemdziesiątego ósmego roku, na trzy dni przed zniknięciem Tami i Miko, Joey Franklin gwałci Satoshi Hamamoto. Tego samego wieczoru Satoshi opowiada o tym swojej siostrze Miko.
Czy Mariko podzieliła się tą wiadomością z Tami Franklin? Byłoby dziwne, gdyby tak zrobiła, bo sprawca był rodzonym bratem Tami. Nie można jednak tego wykluczyć.
Dwa dni później Miko i Satoshi pojechały na ranczo Raymonda Wellego koło Steamboat Springs.
Tego samego wieczoru Miko i Tami zaginęły w drodze do gorących źródeł w Parku Truskawkowym.
Kilka miesięcy później ich ciała zostały odnalezione w pobliżu skutera śnieżnego Tami. Odkrycia dokonano w miejscu oddalonym od Parku Truskawkowego, w górnej części doliny Elk River, w której położone jest zarówno ranczo Welle’ów, jak i farma Franklinów.