Выбрать главу

Miliony!

I oto w ręce Esme wpada syn lidera turnieju.

Co robi z tym darem losu ambitna panna Fong? Wynajmuje Tita, żeby porwał chłopca. Nic trudnego. Chce maksymalnie zdekoncentrować Jacka. Wytrącić go z uderzenia. Najłatwiej to osiągnąć, porywając mu syna.

Rozumowanie trzymało się kupy.

Myron zajął się więc trudniejszymi elementami zagadki. Przede wszystkim nagle nabrała sensu długa zwłoka w zażądaniu okupu. Pierwsze telefony od porywacza są dziwne, ponieważ nieznająca się na porwaniach Esme Fong, nie chcąc komplikować sobie życia, nie domaga się pieniędzy. Zapomina zażądać okupu. Sprawa druga: rozmowa, w której Tito wspomniał o „żółtej dziwce”. Skąd wiedział, że Esme jest u Coldrenów? To proste. Sama powiedziała mu, kiedy tam będzie. Ceclass="underline" przerazić ich i przekonać, że są obserwowani.

Zgadzało się? Jasne. Wszystko poszło zgodnie z jej planem. Prócz jednego.

Jack dalej grał dobrze.

Podczas kolejnej rundy utrzymał zdecydowane prowadzenie. Porwanie syna zapewne go przygnębiło, ale nie wytrąciło z równowagi. Jego przewaga pozostała ogromna. Trzeba było sięgnąć po drastyczne środki.

Myron wsiadł do windy zjeżdżającej na parter. Zastanawiał się, jak to się odbyło. Wymyślił to Tito? Czy dlatego Chad usłyszał odgłosy kłótni? W każdym razie jedno z nich uznało, że należy zrobić coś, co wybije Jacka z uderzenia.

Uciąć Chadowi palec.

Bez względu na to, w czyjej głowie powstał ów pomysł – jej czy Tita – Esme Fong z niego skorzystała. Wiedziała, jak wygląda samochód Lindy. Miała kluczyki. A ileż to roboty: otworzyć drzwiczki i rzucić kopertę na siedzenie. Nic trudnego. Żadnych podejrzeń. Kto zwróciłby uwagę na atrakcyjną, dobrze ubraną kobietę, otwierającą auto?

Odcięty palec poskutkował. Jack zaczął grać fatalnie. Tad Crispin błyskawicznie odrobił straty. Esme niczego więcej nie pragnęła. Niestety, Jack skrył w zanadrzu jeszcze jeden trik. Zdobył się na wspaniały strzał do osiemnastego dołka i wyrównał. Dla Esme to był koszmar. Nie mogła dopuścić do przegranej Tada w dogrywce z Jackiem, skończonym nieudacznikiem.

Straty okazałyby się katastrofalne.

Liczone w milionach. Być może niweczące całą jej kampanię reklamową.

Pasowało to do siebie i miało luz.

Czyż nie słyszał na własne uszy, jak Esme wyrażała takie obawy w rozmowie z Normem Zuckermanem? Czyż nie stał tuż obok, kiedy porównała taką możliwość do bankructwa Buffalo Billa? Czy trudno uwierzyć w to, że w sytuacji bez wyjścia posunęła się do ostateczności? Że zeszłej nocy zadzwoniła do Jacka i umówiła się z nim na polu golfowym? Że wymogła na nim, żeby przyszedł tam natychmiast, sam, jeśli chce zobaczyć syna żywego?

Bum! Trafiony!

A ponieważ po śmierci Jacka Coldrena przetrzymywanie chłopca straciło sens, więc go wypuściła.

Drzwi windy się otworzyły. Myron wysiadł. Owszem, w swojej hipotezie widział luki, ale sądził, że po konfrontacji z Esme zdoła je załatać. Pchnął szklane drzwi i skierował się na pobliski postój taksówek. W pół drogi do nich osadził go w miejscu głos.

– Myron?

Poczuł zimne ukłucie w sercu. Słyszał ten głos tylko raz w życiu. Dziesięć lat temu. W Merion.

Rozdział 29

Zamarł.

– Widzę, że poznał pan Victorię – powiedziała Cissy Lockwood.

Spróbował skinąć głową, ale mu nie wyszło.

– Zadzwoniłam do niej tuż po tym, jak Bucky zawiadomił mnie o morderstwie. Wiedziałam, że pomoże. Nie znam lepszej prawniczki. Proszę spytać Wina.

Myron znów spróbował skinąć głową. Tym razem udało mu się lekko nią poruszyć.

Matka Wina podeszła bliżej.

– Moglibyśmy porozmawiać w cztery oczy? – spytała.

– To nie najlepszy moment, pani Lockwood.

– Wiem, oczywiście. Ale nie zajmę panu dużo czasu.

– Naprawdę muszę jechać.

Była piękną kobietą. Z popielatymi włosami przyprószonymi siwizną i tą samą królewską postawą, co jej bratanica Linda. To po niej Win odziedziczył porcelanową cerę. Byli niesamowicie podobni do siebie.

Wpatrując się w niego, pani Lockwood zrobiła jeszcze jeden krok. Ubrana w dość dziwny strój – męską, za dużą koszulę, wyłożoną na wygodne elastyczne spodnie – przypominała Annie Hall na zakupach w sklepie dla kobiet w ciąży. Nie tego się po niej spodziewał, lecz w tej chwili miał poważniejsze zmartwienia niż damska moda.

– Chodzi o Wina – wyjaśniła.

– To nie moja sprawa.

– Owszem. Co nie zwalnia pana od odpowiedzialności, prawda? Jesteście przyjaciółmi. Mam szczęście, że mój syn ma przyjaciela, który lubi go tak jak pan.

Myron milczał.

– Sporo o panu wiem, Myronie. Moi prywatni detektywi przez lata mieli Wina na oku. To mnie do niego zbliżało. Naturalnie o wszystkim wiedział. Nic nie mówił, ale przed nim nie da się ukryć czegoś takiego, prawda?

– Nie da – potwierdził Myron.

– Zatrzymał się pan w rezydencji. W domku gościnnym.

Myron skinął głową.

– Nie pierwszy raz.

Ponownie skinął głową.

– Widział pan stajnie?

– Tylko z daleka.

Uśmiechnęła się uśmiechem Wina.

– Nigdy nie był pan w środku?

– Nie.

– To mnie nie dziwi. Win przestał jeździć konno. Kiedyś kochał konie. Nawet bardziej niż golf.

– Pani Lockwood…

– Proszę mi mówić Cissy.

– Słuchanie tego mnie krępuje.

Jej spojrzenie nieco stwardniało.

– A mnie krępuje mówienie o tym. Niestety, nie mam wyjścia.

– Win wolałby, żebym tego nie słyszał.

– Trudno, Win nie zawsze może mieć, co chce. Powinnam nauczyć się tej prawdy dawno temu. Nie chciał mnie widywać w dzieciństwie, więc nie nalegałam, posłuszna fachowcom, którzy twierdzili, że mój syn w końcu się zmieni, a zmuszanie go, żeby się ze mną widywał, przyniesie jedynie odwrotne skutki. Nie znali Wina. Kiedy przestałam ich słuchać, było za późno. Nie miało to chyba większego znaczenia. Wątpię, czy zignorowanie ich rad cokolwiek by dało.

Myron milczał.

Stała przed nim dumna, wyprostowana, z wysoko uniesioną głową na smukłej szyi. Ale coś się z nią działo. Cały czas zginała palce, jakby walczyła z pokusą, by zacisnąć dłonie. Ścisnęło go w żołądku. Przeczuwał, co zaraz nastąpi, i nie wiedział, jak się powinien zachować.

– To prosta historia – zaczęła niemal rzewnym tonem. Nie patrzyła na niego, tylko gdzieś ponad jego ramieniem.

Nie wiedział, co ona tam widzi.

– Win miał wtedy osiem lat. Ja dwadzieścia siedem. Młodo wyszłam za mąż. Nigdy nie studiowałam. Zresztą nie dano mi wyboru. O wszystkim decydował za mnie ojciec. Miałam tylko jedną przyjaciółkę, jedyną osobę, której mogłam ufać. Victorię. Jest moją najlepszą przyjaciółką do dziś, kimś takim, jak pan dla Wina.

Cissy Lockwood skrzywiła się. Zamknęła oczy.

– Pani Lockwood?

Potrząsnęła głową. Powoli otwarła oczy.

– Odbiegam od tematu – powiedziała, łapiąc oddech. – Przepraszam. Nie zamierzam streszczać panu swego życia, lecz przedstawić tylko jeden jego epizod. Przedstawić go wprost.