Выбрать главу

— To stary schemat — zostawimy za sobą dawne animozje. To wam się nie uda, chyba że znajdziecie jakiś sposób na to, żeby pozostawić za sobą także i naturę ludzką. A ty, w imię tej aberracji, jesteś skłonny poświęcić potężne źródło wiedzy. — „Niech diabli porwą tego faceta razem z jego aroganckim uśmieszkiem”. — Zgodnie z twoją przesłanką zawsze przecież będą jakieś inne światy. Dlaczego by nie okazać trochę więcej cierpliwości? Dlaczego by nie poczekać na świat, którego nie trzeba terraformować?

— A czy możesz mi zagwarantować odkrycie przyzwoitego siedliska w ciągu następnego półwiecza?

— Zagwarantować? Oczywiście, że nie. Ale istnieją na to duże szansę.

— A może nie miałbyś nic przeciwko temu, żebyśmy osiedlili się na Inakademeri? I wykopali stamtąd Noków?

Richard wstał.

— Przykro mi widzieć u ciebie taką determinację.

— A mnie u ciebie taką tępotę. Ale masz rację: jestem zdeterminowany. Muszę dopilnować, żebyśmy dostali jeszcze jedną szansę. I musisz zrozumieć, że to może być nasze ostatnie otwarte okno. Spóźnimy się, wycofamy, żeby ocalić kilka garnków na Quraquie, a ktoś znajdzie już lepsze zastosowanie dla naszych pieniędzy. A kiedy to się zdarzy, gra będzie skończona.

— To nie żadna gra! — Richard walnął szklaneczką o stół, aż się roztrzaskała. Wypuścił z ręki resztki szkła i wymamrotał jakieś przeprosiny.

Caseway położył chusteczkę na rozlanym winie.

— Nic nie szkodzi — powiedział. — Mówiłeś, że…?

— Norman — Richard rzucił wszystko na jedną szalę — w Świątyni Wiatrów dokonano prawdopodobnie przełomowego odkrycia.

Caseway pokiwał głową.

— Jakiego rodzaju to odkrycie?

— Mamy dowody, że doszło do kontaktu między Quraquatczykami a Twórcami Monumentów. Caseway uniósł brwi. „Trafiony”.

— Jakiego rodzaju dowody?

Richard pokazał mu zdjęcie reliefu z Tullem.

— Trudno powiedzieć o tym coś pewnego — oznajmił Caseway. Wyciągnął dłoń ponad ramieniem Richarda i pustynia zniknęła. Siedzieli w skromnym, wyłożonym boazerią pokoju, w którym poza tymi fotelami i stoliczkiem nie było prawie nic więcej. — Oczywiście to i tak nic nie znaczy. Zawsze znajdzie się dobry powód, żeby wszystko odwlec. — Zmrużył oczy. — Pieniądze. Względy polityczne. Obietnica, że w przyszłym roku uzyskamy lepsze zaplecze techniczne. Śledziłeś może debaty nad tym, czy mamy moralne prawo naruszyć pozaziemski ekosystem? Komitet Zwykłej Ludzkiej Przyzwoitości niemalże zdołał nas wykosić, bo naruszaliśmy boski plan wobec Quraquy. Jakikolwiek by on był. — Zmarszczył brwi. — Wiem, o czym mówisz. Do pewnego stopnia nawet się z tobą zgadzam. I mówię ci, gdyby to ode mnie zależało, poleciałbym na Nok, przejął go, a Świątynię zostawił tobie.

Później, kiedy Richard przesłuchiwał taśmę z tej rozmowy, ostatnia uwaga przyprawiła go o dreszcz, ponieważ wyszła od człowieka, którego prawie zaczynał lubić.

INFOSIEĆ

TORNADO W TEKSASIE — 17 ZABITYCH

Druga w ciągu ośmiu dni trąba powietrzna zrównuje z ziemią Austin Modpark

EGZEKUCJA HANNIMANA W TENNESSEE

Skazany za zabójstwo 38 osób do końca wszystkiemu zaprzecza

Niewielkie grupki protestują przed więzieniem

WE WŁOSZECH SZEŚCIORO OSKARŻONYCH W SPRAWIE PANARABSKIEJ

Prezesowi Courleone Chemicals grozi dwadzieścia lat

(szczegóły wewnątrz numeru)

BEN-HASSAN ZAPRZECZA OSKARŻENIOM O PRODUKOWANIE BRONI BIOLOGICZNEJ

Twierdzi, że Unia Panarabska buduje fabryki chemiczne o przeznaczeniu pokojowym

Oskarża o spisek Mosad

„SIOSTRA SANDWICZ” ODBIERA LEGIĘ HONOROWĄ

Francuzi pełni uznania dla zasług amerykańskiej zakonnicy, która przywiozła do Paryża dostawy żywności w czasie klęski głodu

Siostra Mary od Krzyża wiedzie za sobą tysiące ochotników

UZNANO MOŻLIWOŚĆ WYPRODUKOWANIA ANTYGRAWITACJI

Ekipa badawcza w Berlinie chyba zbliża się do finiszu

Rolnictwo przesuwa się na północ

ROSJANIE I KANADYJCZYCY ODKRYWAJĄ, ŻE ZMIANY KLIMATYCZNE DOSTARCZAJĄ NAM NOWYCH TERENÓW UPRAWNYCH

Rolnicy obu rejonów stawiają żądania

(szczegóły wewnątrz numeru)

ŚRODKOWOZACHODNI PAS PSZENICZNY MOŻE ZNIKNĄĆ NA ZAWSZE

Eksperci twierdzą, że zmiany są nieodwracalne

NAU największym obecnie importerem żywności

METEOR WIENBERGA LĄDUJE NA KSIĘŻYCU

Liczni obserwatorzy oglądają jego przylot

Po raz pierwszy wiedzieliśmy z góry

OBROŃCY BAZY KSIĘŻYCOWEJ

OSTRZEGAJĄ PRZED NIEBEZPIECZEŃSTWEM ASTEROIDÓW.

Drużyny lunarne zapewnią nam całkowite bezpieczeństwo od spadających skał — twierdzi wiceprezydent

OGŁOSZONO KOLEJNĄ LISTĘ 20 WYMARŁYCH GATUNKÓW

BOLLIER REZYGNUJE W SAMYM ŚRODKU WALKI

Twierdzi: lasów już nie da się uratować

Atakuje Sancheza Brazylijczycy oskarżają go o kradzież pieniędzy Fundacji

Rozdział 4

NCA Winckelmann, środa, 12 maja, 14.10 czasu Oreenwich

Ziemia i Księżyc zostały daleko w tyle.

Hutch siedziała na mostku Johanna Winckelmanna i obserwowała, jak dobrze znane kule rozpływają się między błyszczącymi gwiazdami. „Oto i kolejne pożegnanie, drodzy przyjaciele”. Cal także już ustępował z wolna, zacierał się, jakby jego istnienie było tylko efektem Schrödingera, zależnym od jej obecności. Może i miał rację w tym, co mówił.

Richard kręcił się z tyłu, rozpakowywał rzeczy, rozgaszczał się. Była wdzięczna losowi za tę zmianę w ostatniej chwili, która oszczędziła jej samotnego lotu na Quraquę. Znajdowała się w takim nastroju, że koniecznie potrzebowała czymś zająć myśli. A jej pasażer był najlepszym lekarstwem — znała go na tyle dobrze, że mogła mu wszystko opowiedzieć, i w dodatku nie znosił, kiedy ktoś się nad sobą rozczulał.

Zjedli śniadanie tuż przed odlotem, a potem on zakopał się wśród swoich notatek. Zauważyła, że jest czymś wyraźnie podekscytowany, i to był następny powód, dla którego mogła się cieszyć, że ma go na pokładzie. Richard zawsze prowadził jakąś krucjatę. Nie pojawił się na mostku od startu, ale nie było w tym nic niezwykłego. W końcu stamtąd wylezie, najpewniej wtedy, kiedy trochę zgłodnieje, bo nie lubił jadać samotnie. A wtedy wszystko jej wyjaśni.

Rzecz jasna, wiedziała o zagadce Oz. Cieszyła się, że Richard leci jej się przyjrzeć, i już nie mogła się doczekać, kiedy usłyszy jego opinię na ten temat.

Ale minęło już siedem godzin, a on nadal się nie pojawiał. Poinformowała go, że niedługo wykonają skok.

— Za jakieś dziesięć minut — obwieściła przez głośniki. — Szacunkowy czas trwania lotu: dwadzieścia pięć dni — dodała.