Выбрать главу

W chwili obecnej nie mamy dowodów na to, że tak było. Nie znamy żadnego listu ani pamiętnika, który potwierdzałby taki rozwój wydarzeń, jaki przedstawiono w powieści. Jednak wizja zdarzeń zaprezentowana w „Bohunie” opiera się na poszlakach, na wątłych wzmiankach w listach i pamiętnikach, które mówią o bardzo dziwnych i niepokojących wydarzeniach, które miały miejsce 1 i 2 czerwca 1652 roku w obozie wojsk koronnych, choć oczywiście nie można stwierdzić z pewnością, iż przedstawiają one prawdziwą wersję wydarzeń, gdyż często przekazy owe zawierają sprzeczne informacje.

Czy zatem w obozie koronnym doszło do buntu chorągwi koronnych? W świetle skąpych relacji polskich zebranych przez Długołęckiego jest niemal pewne, że tuż przed rozpoczęciem bitwy większość jazdy polskiej wypowiedziała hetmanowi posłuszeństwo i opuściła obóz, zakładając własny tabor na błoniu, przed obozem wojsk koronnych. Być może w trakcie walk z Tatarami 2 czerwca zbuntowani żołnierze porzucili obozowisko, po czym zaczęli uciekać, aby przebić się przez otaczający obóz pierścień Kozaków i Tatarów. Do dziś nie wiadomo kto tak naprawdę stał za tym buntem, czy uczestniczyła w nim większość oficerów wojsk koronnych, czy też poparli go tylko nieliczni. W Annales Stanisława Temberskiego zachowały się nazwiska przywódców zbuntowanych chorągwi – byli to zatem Ludwik Niezabitowski Jerzy Bałłaban, Seweryn Kaliński i Mikołaj Kossakowski, a nie Przyjemski, Sobieski i Odrzywolski. Już jednak relacja Dłużewskiego całkowicie temu przeczy, gdyż jej autor twierdzi, iż wspomniani rotmistrzowie do samego końca przebywali przy hetmanie. Nie jesteśmy zatem w stanie stwierdzić, kto tak naprawdę wziął udział w buncie.

W świetle źródeł historycznych pewne jest także, iż drugiego dnia bitwy doszło w obozie do walki pomiędzy oddziałami jazdy polskiej, a piechotą niemiecką. Gdy bowiem doszło do buntu większości oddziałów jazdy polskiej narodowego autoramentu (chorągwi husarskich oraz pancernych), Marcin Kalinowski wyprowadził z obozu piechotę cudzoziemską i nakazał jej otworzyć ogień do wojsk polskich. Hetman schronił się także w szeregi cudzoziemców, obawiając się, iż zostanie po prostu rozsiekany przez własnych żołnierzy. Być może wówczas doszło do regularnych walk pomiędzy piechotą, a jazdą, po czym nastąpił atak Kozaków i Tatarów, który zakończył się zdobyciem przez nich obozu. Wiadomo też, że z nieznanych powodów Kalinowski opuścił stanowisko dowodzenia po wschodniej stronie obozu, być może nie dowodził w czasie bitwy, a ostatnimi dowódcami tego odcinka byli Sobieski i Odrzywolski, podczas gdy zachodniej strony bronił Przyjemski z piechotą cudzoziemskiego autoramentu. Obóz dałby się jeszcze obronić, gdyby nie wybuchł w nim pożar, który odgrodził piechotę od jazdy. W takich warunkach obrona obozu nie trwała długo, choć wedle niektórych przekazów piechota Przyjemskiego broniła się do rana następnego dnia.

Czy przed bitwą pod Batohem skonfederowane chorągwie zawarły ugodę z Kozakami?

Znów żadne ze źródeł historycznych nie wspomina o jakichkolwiek kontaktach z Zaporożcami. Wydaje się to raczej niemożliwe, choć istnieją poszlaki wskazujące na to, iż pod Batohem wydarzyło się coś dziwnego. Oto w obozie polskim pozostawiono miejsce dla... kozackiego pułku humańskiego, który miał bić się z Chmielnickim u boku Polaków! Rzecz wydaje się wprost niewiarygodna, jednak jest potwierdzona w licznych źródłach. O udziale w bitwie pułku wspomina Krótki Latopis o wojnach Polaków z Kozakami, Wespazjan Kochowski w Historii Panowania Jana Kazimierza, a także... Marek Sobieski w liście z 30 maja, który podaje, że pułk humański zdradził i sprzedał się do Kozaków. Niestety, tajemnicę tego dziwnego wydarzenia zabrali ze sobą do grobu bohaterowie i ofiary bitwy pod Batohem.

Czy rzeczywiście w 1652 roku mogło dojść do rozłamu i buntu części pułkowników kozackich, zakończonego podpisaniem ugody z Rzeczpospolitą? Trudno udzielić na to jednoznacznej odpowiedzi. Na przełomie 1651 i 1652 roku na Ukrainie wybuchło kilka buntów przeciwko Chmielnickiemu. Jednym z buntowników był Bohun; namawiał nawet Tatarów, aby udzielili mu pomocy przeciwko Chmielnickiemu, który z kolei zwrócił się o pomoc do... Marcina Kalinowskiego i przebywających na Ukrainie chorągwi polskich. W styczniu zaś kozacki hetman posłał do Moskwy poselstwo pułkownika połtawskiego Iwana Iskry z zapytaniem, czy car udzieli mu pomocy w walce z Rzeczpospolitą. Tymczasem na Kremlu gotowy był już plan zagarnięcia Ukrainy i wymuszenia na Kozakach zgody na unię z Moskwą; nie został on jednak wprowadzony w życie, gdyż Beresteczko nauczyło cara ostrożności. Niemniej jednak działania Chmielnickiego mogły nie podobać się Bohunowi, który nie był zwolennikiem uzależnienia Ukrainy od Kremla. Kwestią dyskusyjną jest, czy byłby w stanie zaakceptować kompromis z Rzeczpospolitą, gdyż do tej pory pułkownik kalnicki znany był raczej jako zwolennik niezależnej Ukrainy. Mamy jednak kolejne poszlaki, tym razem z roku 1654, świadczące o tym, iż Bohun odniósł się wrogo do unii perejasławskiej, podporządkowującej kozaczyznę carowi. Pułkownik ponoć rozważał wówczas możliwość przejścia na stronę polską, gdyż z dwojga złego wolał Rzeczpospolitą, a nie Moskwę.

Innym problemem jest to, czy w 1652 roku możliwe było zawarcie jakiejkolwiek sensownej ugody z Kozakami? Niestety, historycy polscy i ukraińscy do dziś nie rozstrzygnęli tej kwestii. Nie ma co jednak roztrząsać tego zagadnienia; wystarczy bowiem przekonać się, jak potoczyła się dalsza historia Rzeczypospolitej i Kozaczyzny. Najpierw Ukraina została podzielona, a całe Zadnieprze i Zaporoże dostało się pod władzę Moskwy. Potem Rzeczpospolita, pozbawiona części terenów dawnej Rusi Kijowskiej, została znacznie osłabiona, co w połączeniu z kryzysem państwa w XVIII wieku doprowadziło do całkowitego unicestwienia szlacheckiego państwa. Ciekawe zaś, że gdyby Rzeczpospolita próbowała w przyszłości odzyskać pozycję mocarstwa i dać zdecydowany odpór Rosji, musiałaby i tak wydrzeć carom Zadnieprze – a więc w jakiś zasadniczy sposób rozstrzygnąć kwestię Ukrainy. Pod koniec XVIII wieku byłoby to zapewne dużo łatwiejsze, niż sto lat wcześniej, gdyż Rzeczpospolita, jako jedno z nielicznych państw europejskich, weszła na drogę demokratycznych przemian i wprowadziła w życie pierwszą w Europie, a drugą po amerykańskiej konstytucję.

Niezależnie zatem, czy kogoś to złości, czy irytuje, historia pokazała, iż w XVII i XVIII wieku Rzeczpospolita i Ukraina nie były w stanie istnieć jako osobne państwa, gdyż taki stan osłabiał ich potencjał i prowadził do ich unicestwienia oraz podporządkowania zaborczym sąsiadom. Mówiąc krótko, brak ugody polsko-kozackiej i wykrwawianie swoich sił w walkach oznaczały totalną katastrofę pospołu dla Ukrainy i Rzeczypospolitej.

Czy zatem nadanie szlachectwa Kozakom rozwiązałoby ten problem? I czy byłoby ono możliwe w XVII wieku?

Znając mentalność szlachty polskiej, można uznać, iż z wielką niechęcią zgodziłaby się na takie rozwiązanie. Żadna z ugód podpisanych z Kozakami nie szła aż tak daleko, z wyjątkiem ugody hadziackiej, która wszakże obiecywała nobilitację starszyźnie zaporoskiej oraz kilkuset najbardziej zasłużonym Kozakom z każdego pułku. Szlachta polska i litewska zazdrośnie strzegła swoich przywilejów i raczej nie zgodziłaby się na uszlachcenie kilkunastu tysięcy mołojców. Jednak zastanawiając się nad tym problemem, który być może rozwiązałby konflikt polsko-kozacki, nie mogłem odmówić sobie porównania ugód z Kozakami, a zwłaszcza ugody hadziackiej z aktami unii polsko-litewskich, a przede wszystkim z postanowieniami zapadłymi w Horodle w 1413 roku. Na mocy tej unii polskie rody szlacheckie przyjęły i nadały swoje herby czterdziestu siedmiu rodom bojarów litewskich. Mnie zaś wielce nurtowało pytanie, czy litewscy bojarzy w roku 1414 różnili się aż tak bardzo od Kozaków zaporoskich w połowie XVII stulecia, że nadanie im szlachectwa było całkowicie niemożliwe? Dopuszczenie do polskich herbów Litwinów, którzy dopiero w 1385 roku przyjęli chrześcijaństwo, było decyzją dość niezwykłą jak na Europę u schyłku średniowiecza. Podejmując ją, szlachta polska zbudowała jednak podwaliny pod późniejszą Rzeczpospolitą i jej potęgę. Czy zatem nie mogła zrobić tego samego w połowie XVII wieku? Zasadnicza kwestia polega zaś na tym, czy Litwini z początku XV wieku różnili się bardzo od Kozaków? Oczywiście – Zaporożcy wzniecali bunty i powstania, mordowali szlachtę, jednak Litwini począwszy od XIII wieku tak samo napadali na Królestwo Polskie, porywali jeńców, palili wsie i miasta. Jednym z postanowień unii w Krewie było zresztą zwolnienie wszystkich jeńców polskich przebywających na Litwie. A jednak pomimo tego Litwini dostali herby i przywileje szlachty polskiej.