Выбрать главу

W czasach późniejszych pamięć o zwycięstwach Sobieskiego stopniowo przyćmiła wszelkie wspomnienia jego politycznych niepowodzeń. W mrocznych latach klęski i narodowego upokorzenia w wiekach XIX i XX wszyscy Polacy z dumą wspominali króla, którego czyny przyniosły im sławę, odbijając się echem w całej Europie. Każdy, kto oglądał lśniące od klejnotów trofea spod Wiednia, nadal zresztą wystawione na widok publiczny na zamku wawelskim w Krakowie, musi z podziwem wspomnieć człowieka, który odważył się upokorzyć wroga tak bogatego i tak potężnego. Sądy historyczne były więc dla króla łaskawe. Prawdą jest, że Sobieski nie miał zbyt dużego pola manewru. Ograniczał go egoizm magnatów, których dławiący uścisk na gardle życia politycznego kraju niełatwo było rozluźnić, oraz nieustępliwość Wysokiej Porty, która akurat wtedy uparcie uważała Rzeczpospolitą za swego wroga. Wszystko to jednak pozwala określić jedynie główny polityczny dylemat panowania Sobieskiego. Nie usprawiedliwia natomiast siedemnastu lat niszczycielskich działań wojennych, które zaprzepaściły wszelką szansę na naprawę ustrojowych słabości Rzeczypospolitej. Sobieski wstąpił do Świętej Ligi ze swojej własnej woli. Musi się więc go obciążyć odpowiedzialnością za konsekwencje. W prawie dwieście lat od chwili narodzin Sobieskiego, w 1828 r., car Rosji Mikołaj I przybył do Warszawy na uroczystość swojej koronacji na króla Polski; zaprowadzono go wówczas pod pomnik Sobieskiego w parku Łazienkowskim. Myśląc o swoich własnych kosztownych wojnach z Turcją, car spojrzał w górę na postać króla i powiedział: „Oto ten drugi głupiec, który tracił czas na walkę z Turkami”[331]. Car Rosji wiedział, co mówi. Był jednym z niewielu, którzy odnieśli z tych walk korzyści.

XVII. WETTINOWIE.

Czasy saskie (1697-1763)

Okres sześćdziesięciu sześciu lat, które dzielą panowanie Jana Sobieskiego od panowania Stanisława Augusta Poniatowskiego, uważa się często za najbardziej żałosny i upokarzający okres w dziejach Polski. Nieszczęścia, jakie spotkały Polskę w tym czasie, wyjaśnia się na ogół jej podporządkowaniem obcym interesom zagranicznych władców. Właśnie ten okres miał na myśli Thomas Carłyle, opisując Polskę jako „pięknie fosforyzującą kupę próchna”[332].

Przedstawiciele saskiego domu panującego Wettinów trafili na tron polski wbrew wszelkim oczekiwaniom. Podczas elekcji królewskiej w czerwcu 1697 r. kandydat Austrii, syn zmarłego króla Jakub Sobieski, został zmuszony do wycofania swej kandydatury z powodu braku gotówki. Francuz, książę de Conti, choć ogłoszony królem przez prymasa i wspierany przez większość wyborców, nie był w stanie skorzystać z osiągniętego w sensie technicznym zwycięstwa. Główną nagrodę wziął w końcu elektor saski Fryderyk August - kandydat, który wyłonił się w ostatniej chwili. Skutek ten osiągnięto dzięki przekupstwu, groźbom i zręcznemu wyczuciu chwili. Gdy zwolennicy cieszących się większym poparciem kandydatów starli się ze sobą w walce, agent saski, hrabia Flemming, złożył doskonale obliczoną w czasie obietnicę, że jego pan nawróci się na katolicyzm, po czym - zastawiwszy w Wiedniu rodowe klejnoty Wettinów - rozdzielił uzyskaną w ten sposób gotówkę między elektorów. W porozumieniu z Nikitinem, rosyjskim ministrem rezydentem, który wygłosił po polsku płomienną perorę, zdołał rozbić pole elekcyjne na dwa przeciwstawne obozy i namówić biskupa kujawskiego do proklamacji wyboru Sasa. Była to elekcja podwójna, przypominająca elekcję z r. 1575 czy 1587. W czasie krótkiej wojny domowej, która nastąpiła w jej wyniku, sascy i rosyjscy najeźdźcy wzięli zdecydowanie górę nad stronnictwem francuskim. We wrześniu, gdy Fryderyk August był już dawno zaprzysiężonym i ukoronowanym w Krakowie królem Augustem II, książę de Conti wciąż jeszcze płynął po Bałtyku w stronę Gdańska[333]. Skoro już jednak zadecydowano o wynikach elekcji, unia personalna Polski i Litwy z Saksonią otworzyła przed obydwiema stronami korzystne perspektywy. Obie czuły się zagrożone przez wspólnego sąsiada - Prusy, których ambicje terytorialne można było teraz skutecznie ukrócić. Obie strony czuły potrzebę niesienia sobie wzajemnie pomocy w niebezpiecznym świecie Europy Północnej: armie pruska, szwedzka i rosyjska były o wiele potężniejsze niż ich własne wojska. Obie przewidywały też zapewne - co zresztą okazało się słuszne - że niełatwo będzie się utrzymać każdej z osobna, jeśli nie będą się trzymać razem. Ponieważ Rzeczpospolita Polski i Litwy była z nich dwóch większa, jej szlachta miała wszelkie powody, aby przypuszczać że uda się jej ochronić własne interesy. Pod względem ustrojowym mogła mieć nadzieję, że króla cudzoziemca uda się kontrolować w większym stopniu, niż byłoby to możliwe w przypadku króla Polaka - można było oczekiwać po nim bezstronności lub przynajmniej obojętności w rozstrzyganiu morderczych sporów w kwestiach polityki wewnętrznej. Dokładnie z tego samego powodu, i w tym samym czasie, parlament angielski o objęcie tronu poprosił najpierw Holendra, a potem dynastię hanowerską, zamiast zwrócić się do swoich własnych Stuartów. Walące się państwa dynastyczne były zjawiskiem częstym w osiemnastowiecznej Europie i nie istnieje nic, co można by przyjąć a priori jako wyjaśnienie faktu, że niektóre z nich - takie jak „Anglia-plus-Walia/Irlandia/Szkocja/Hanower”, prosperowały, podczas gdy inne - takie jak „Polska-plus-Litwa/Kurlandia/Saksonia”, ledwo kuśtykały. (Patrz Mapa 20).

Mapa 20. Saksonia i Polska (ok. 1750)

Pominąwszy wszystkie te względy, sam August Mocny był postacią otwierającą interesujące perspektywy. Jako książę Saksonii, Miśni i Łużyc dysponował własnymi środkami utrzymania. Jako elektor cesarstwa rzymskiego miał szerokie wpływy w świecie, nie miał jednak przy tym nieograniczonej władzy. Jako głównodowodzący armii cesarskich w kampaniach Świętej Ligi cieszył się uznana sławą wojskową. Jako ojciec około trzystu dzieci - w tym słynnego Maurycego de Saxe (Saskiego), marszałka Francji (1696-1750) - nie wzbudzał cienia wątpliwości co do swej męskości. Wyglądał na godnego następcę wielkiego Sobieskiego[334]. Jego romanse były jednym z zadziwiających ewenementów epoki, stanowiąc w tej samej mierze dowód tolerancyjnych i kosmopolitycznych gustów, co fenomenalnej wprost witalności. Po serii młodzieńczych przygód w Madrycie i Wenecji, gdzie występował w różnych przebraniach - od matadora po mnicha - w r. 1693 powrócił do Drezna - do kobiecych wdzięków swej małżonki, Eberhardyny margrabianki Bayreuth, do obowiązków elektorskiego urzędu oraz do trudów zdobywania sobie względów licznych zastępów konkubin - oficjalnych, mniej oficjalnych i bardzo nieoficjalnych. Maurycy de Saxe był synem elektora i jego szwedzkiej faworyty, Aurory hrabiny Königsmark. Mówiono, że imię „Maurycy” nadano mu na pamiątkę znakomitego zwycięstwa odniesionego nad jego matką w królewskim domku myśliwskim w Moritzburgu. Brat przyrodni Maurycego, hrabia Rutowski, był synem Fatimy, młodej Turczynki wziętej do niewoli w Budzie w 1684 r. Jego przyrodnia siostra, hrabina Orzelska, księżna holsztyńska, była dzieckiem Henrietty Duval, córki warszawskiego handlarza win. W Polsce nowy król także nie szczędził damom dowodów swej męskości. Hrabina d'Esterle, która jechała wraz z nim do Krakowa, aby wziąć udział w uroczystości koronacji, została przyłapana in flagranti z księciem Wiśniowieckim i musiała ustąpić miejsca księżnej Lubomirskiej, żonie królewskiego szambelana i bratanicy kardynała. Ta ostatnia z kolei - zmieniwszy wpierw nazwisko na Mme Teschen - wkrótce musiała ustąpić przed praktyczną Mme Hoym, która wynegocjowała od swego kochanka kontrakt prawny oraz pensję w wysokości 100 000 marek rocznie. Równie profesjonalnie podchodziło do sprawy większość jej następczyń, w tym również Mme Cosel, która upierała się, aby w Dreźnie wystawiono jej odpowiedni do jej ambicji pałac, oraz Maria, hrabina Denhoff, córka polskiego marszałka wielkiego koronnego, której interesami sprytnie kierowała teściowa, gorliwie zabiegająca o odzyskanie utraconej rodzinnej fortuny. Najbardziej niezwykła ze wszystkich miłosnych historii dotyczyła jednak porzuconej kochanki ambasadora brytyjskiego - w Saksonii, która - szukając pocieszenia u elektora-króla - dostała jedynego znanego historii kosza na przestrzeni pięćdziesięciu lat jego miłosnych przygód[335].

вернуться

331

Cytat prawdopodobnie apokryficzny.

вернуться

332

T. Carłyle, History of Frederick II of Prussia, called Frederick the Great, Londyn 1858-65,1. 1-6. Carłyle występował przeciwko tym, którzy - jak lord Macaulay - potępili rozbiory Polski jako „zbrodnię”: „Polska była teraz martwa, a przynajmniej w agonii, i w pełni zasłużyła na tę śmierć. Nasz świat nie pozwala panować anarchii. Używa ona pięknych imion i ma swój wdzięk dla pospólstwa oraz dla wydawców gazet, ale w oczach Stwórcy naszego Wszechświata jest zawsze

rzeczą odrażającą (...) Do owego stanu pięknie fosforyzującej kupy próchna dojrzała Polska w okresie beznadziejnych rządów tych nieszczęsnych Augustów”, t. 6, s. 404-410.

вернуться

333

C. Sass, The Election Campaign m Poland, 1696-7, „Journal of Central European Affairs”, XII (1952), s. 111-127; L. R. Lewitter, Peter the Great and the Polish Election 0/7697, „Cambridge History Journal”, XII (1956), s. 126-143. Patrz również M. Komaszyński, Księcia Contiego niefortunna wyprawa po koronę Sobieskiego, Warszawa 1971.

вернуться

334

F. L. Carsten, Princes and Parliaments in Germany, cz. III: Saxony, Oxford 1959.

вернуться

335

K. L. von Póllnitz, La Saxe Galionie or the Amorous Adventures of Augustus of Saxony (...) together with diverting remarks on the ladies of the severall countries thro' which he travelled, translated from the French by a gentleman of Oxford, Londyn 1750. Patrz H. Pönicke, Augustus der Starke ein Furst des Barock, Getynga 1972.