Выбрать главу

Mapa 22. Rozbiory Polski (1772 – 1795)

Żartownisie epoki oświecenia ostrzyli swój dowcip na nieszczęściach Rzeczypospolitej. Fryderyk II. król pruski, protestant i jeden z najbardziej wścibskich sąsiadów Polski, pisał chełpliwie: „spożyjemy (...) jedną hostię - Polskę, i jeżeli nie zbawi to naszych dusz, to na pewno będzie z wielką korzyścią dla naszych państw[352]. Voltaire wymyślił swój słynny bon mot: „Jeden Polak - to sam urok, dwóch Polaków - awantura, trzech Polaków - o, to już Sprawa Polska”. Ich publiczność chichotała elegancko, wierząc, że Polska w ten czy inny sposób zasłużyła na swój los. Kanclerz rosyjski, Michał Woroncow, powiedział w 1763 r., że Polska jest bezustannie pogrążona w chaosie i że dopóki zachowa swój obecny ustrój, nie będzie zasługiwała na to, aby ją uznać za jedno z mocarstw Europy.

Nie da się oczywiście zaprzeczyć, że przypinana Polsce etykietka „Rzeczypospolitej Anarchii” nie była z gruntu bezzasadna. Przez blisko 50 lat, licząc od Sejmu Niemego z 1717 r., politycy byli zupełnie bezsilni w kwestii naprawy wielu z jej poważnych dolegliwości. Państwo wciąż jeszcze było Rzecząpospolitą dwojga narodów, gdzie ścieranie się sprzecznych interesów obu części składowych - Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego - skutecznie utrudniało wszelkie próby reform. Monarchia była nadal monarchią elekcyjną - zabawką w rękach międzynarodowej dyplomacji. Działalność sejmu nadal paraliżowało liberum veto. Konstytucja nadal dopuszczała zawiązywanie konfederacji. Mimo 11 milionów ludności oraz obszaru wynoszącego 730 380 kilometrów kwadratowych - czyli większego niż obszar Francji lub Hiszpanii - wciąż jeszcze brak było centralnego skarbu, a szeregi armii królewskiej praktycznie liczyły nie więcej niż 12 000 ludzi. „Złota wolność”, którą większość szlacheckich obywateli nauczyła się uważać za chlubę swojej Rzeczypospolitej, straciła swe znaczenie w kraju, w którym dziewięć dziesiątych ludności żyło w ubóstwie i niewoli i gdzie z zasady wszystkie sprawy załatwiano obietnicami francuskiego złota lub groźbą rosyjskiego przymusu. Przez blisko 50 lat Rzeczpospolitą traktowano jak rosyjski protektorat i rządzono w niej metodami, które w życiu cywilnym uznano by za normalne gangsterstwo. Dopóki rosyjscy gangsterzy dostawali swoją dolę, a polscy naiwniacy i frajerzy przyjmowali ich opiekę, panował spokój. Ale gdy tylko podopieczni próbowali zrzucić sobie z karku niepożądanych opiekunów, nieuchronnie zaczynały się kłopoty.

Trudnych do pojęcia wydarzeń okresu rozbiorów zupełnie nie da się we właściwy sposób zrozumieć, jeśli się sobie nie uprzytomni, że wewnętrzne kłopoty Polski systematycznie podsycali jej potężniejsi sąsiedzi. Rosja już od ponad wieku mieszała się w wewnętrzne sprawy państwa. To Piotr I nalegał, aby mianowano go „opiekunem" prawosławnej mniejszości, i on uknuł skuteczną intrygę zmierzającą do osadzenia dynastii Wettinów na polskim tronie; on też wreszcie zmusił Sejm Niemy do zatwierdzenia ograniczeń skarbu, wojska i reform - restrykcji, które miały przyczynić się do sparaliżowania życia publicznego. Nie tylko Rosja, ale także Szwecja, Prusy, Francja i Austria używały Polski jako pola bitwy, na którym można było tanim kosztem rozwiązywać własne spory. Mówiąc po prostu, słabość Polski znakomicie odpowiadała celom jej sąsiadów. Według ówczesnego frazesu, Polska była „karczmą Europy”. Co więcej, gdy tylko Polacy próbowali podjąć jakiekolwiek kroki w kierunku zaprowadzenia porządku w swoim domu, zarówno Rosja, jak i Prusy podejmowały własne kroki, aby się upewnić, że nic się nie zmieni. W r. 1764, gdy sejm konwokacyjny powołał komisję finansową dla wprowadzenia powszechnego systemu ceł na wzór innych państw nowożytnych, Fryderyk pruski zainstalował w Marienwerder (Kwidzynie) komorę celną i baterię dział, z których bombardował i terroryzował polskie statki dla wymuszenia cła, dopóki nie zrezygnowano z wszelkich nowych propozycji. W tym samym roku Rosjanie zorganizowali najnowszą ze swych ekspedycji wojskowych, której zadaniem było dopilnowanie, aby nadchodząca elekcja królewska przebiegła zgodnie z planem. Jeżeli w okresie, który miał teraz nastąpić, Polacy istotnie sami przyczynili się do katastrofy, to raczej dlatego, że desperacko próbowali wyzwolić się z anarchii, niż. dlatego, że rzekomo pragnęli się w niej tarzać. Dla wszystkich powinno być jasne, że despoci z Petersburga i Berlina, którzy własnym poddanym odmawiali większości swobód obywatelskich, nigdy nie mogliby się stać prawdziwymi orędownikami jakiejkolwiek prawdziwej „złotej wolności" w Polsce.

Także w kwestiach religijnych podobna hipokryzja była na porządku dziennym. Prawdą jest, że począwszy od r. 1717 panujący w Rzeczypospolitej Kościół rzymskokatolicki, mimo długiej tradycji tolerancji i swobody wyznaniowej, odmawiał pełnych praw politycznych mniejszościom religijnym - protestantom i wyznawcom religii prawosławnej. Praktyka polska przypominała pod tym względem sytuację w Wielkiej Brytanii czy Holandii - i aż do momentu, gdy w latach siedemdziesiątych XVIII w. biskupi zostali doprowadzeni do podjęcia kroków odwetowych, metody postępowania w Polsce były o wiele bardziej tolerancyjne niż metody Rosji, której armie odwiedzały Rzeczpospolitą, z całą bezwzględnością zmuszając jej unitów do nawracania się. Nie przeszkadzało to jednak Petersburgowi w pozowaniu na obrońcę uciemiężonych mniejszości. Fryderyk Wielki nie miał w tej sprawie żadnych złudzeń:

Cóż powiedziałby minister rosyjski, gdyby Francja zamierzała najechać Holandię po to, aby zmusić Estates-General do dopuszczenia papistów do wysokich urzędów publicznych? - pytał, - (...) Czyż nie rzekłby, iż Francja jest agresorem? Zastosujmy to jednak do obecnej sytuacji w Polsce (...) Tu agresorami są Rosjanie[353]

Fryderyk dobrze znał swoich wspólników, ale bez mrugnięcia okiem przyłączył się do nich w głoszeniu pobożnych żądań praw religijnych w Polsce. Gdyby Rzeczpospolita była silna, dyplomaci bez wątpienia wychwalaliby jej tradycje w dziedzinie oświecenia religijnego, zamiast podsycać gorzkie żale jej „dysydentów”.

Polityka ekspansji Rosji wobec Europy Wschodniej - a zwłaszcza wobec Polski, realizowana była w dwóch formach. Z jednej strony, ugrupowanie militarystyczne otwarcie opowiadało się za bezpośrednimi aneksjami. Wyznawcy tej polityki uważali, że interesom Rosji najlepiej służy zajmowanie przy każdej nadarzającej się okazji terytorium należącego do jej sąsiadów. Prezes admiralicji i prezydent Kolegium Wojennego Zachar Czernyszew jasno wyraził ten pogląd, gdy - podczas posiedzenia rady zwołanej przez nową carycę Katarzynę dla omówienia problemów, jakie wyłoniły się w związku ze śmiercią króla Polski - zaproponował inwazję na polskie Inflanty oraz na tereny województw połockiego, witebskiego i mścisławskiego. Miał niewątpliwe poparcie tych, którzy w poprzednich latach gdy wojska rosyjskie znalazły się w Berlinie namawiali ówczesną cesarzową Elżbietę do rozbioru zuchwałego królestwa pruskiego. Politycy natomiast wykazywali większą ostrożność. Panin główny doradca Katarzyny w sprawach zagranicznych - trzymał się starszych i bardziej zakonspirowanych reguł rosyjskiej gry, która polegała na rozbrojeniu rywali obietnicami zapewnienia im ochrony: ofiara nie była łapczywie pożerana, lecz zjadana powoli i spokojnie - kawałek po kawałku. Panin miał nadzieję na utworzenie układu północnego, dzięki któremu można by było wykorzystać przymierze z Prusami, Szwecją i Anglią dla pokrzyżowania szyków układu południowego, będącego dziełem ministra Ludwika XV, Choiseula. Według planu Panina, Rzeczpospolita miała nadal pełnić funkcję placówki Rosji w Europie podporządkowanego jej protektoratu, który ciągłymi manipulacjami można było minimalnym kosztem utrzymywać w stałej zależności. Na początku Katarzyna bez wątpienia przychylała się do tych zamiarów; jedną z istotnych tendencji politycznych okresu rozbiorów jest stopniowe przechodzenie władczyni Rosji od polityki natychmiastowej konsumpcji do polityki powolnego przeżuwania[354].

вернуться

352

Cyt. wg: W. Konopczyński, Fryderyk Wielki a Polska, Poznań 1947, s. 154(przyp. tłum.).

вернуться

353

Fryderyk - Solms (Petersburg), 31 grudnia 1766. Cyt. w: H. Kaplan, The First Partition of Poland, Nowy Jork 1962, s. 68.

вернуться

354

G. S. Thomson, Catherine the Great and the Expansion of Russia, Londyn 1947; I. Grey, Catherine the Great. Londyn 1961.