Выбрать главу

W ostatecznym rozrachunku, wszystkie moralne protesty tego rodzaju były oczywiście obosieczne. Jak to swoiście określał Bismarck, rozbiory Polski nie były niczym ani bardziej karygodnym, ani mniej godnym potępienia niż dokonane przez Polskę rozbiory Rusi w XIV w. i Prus w w. XV. Nie były też niczym ani gorszym, ani lepszym niż kolonizacyjne rozbiory Azji, Afryki i Ameryki, które już wkrótce miały zacząć przeprowadzać wszystkie mocarstwa europejskie. Wszystkie państwa powstają na drodze przemocy i wszystkie rodzą się, pożerając swoich poprzedników. To szczególne uczucie oburzenia, które towarzyszyło losom Rzeczypospolitej Polskiej, wynikało po części z faktu, że europejscy książęta pożarli innego Europejczyka. Było ono jednak także wynikiem chwili. Rozbiór Polski dokonał się w przeddzień narodzin nacjonalizmu i liberalizmu i w ten sposób stał się symbolem wszystkich tych, dla których samookreślenie i zgoda ze strony rządzonych są naczelną zasadą życia politycznego.

Z punktu widzenia samej Rzeczypospolitej najbardziej demoralizującym aspektem całej sprawy było postępowanie licznych Polaków, którzy gorliwie służyli interesom mocarstw rozbiorowych. Po pięćdziesięciu latach ścierania się polityki sprzecznych ugrupowań politycznych oraz „protekcji” Rosjan nie brakowało obywateli, którzy zrobili karierę, działając w sejmie, sejmikach lub konfederacjach na rzecz opłacających ich usługi agentów obcych mocarstw. Co więcej, wielu było dostatecznie ogłupionych korupcją i oszustwami, aby w dobrej wierze uznać Rosjan za prawdziwych obrońców tradycyjnych polskich wartości. W okresie rozbiorów owi „kolaboracjoniści” rekrutowali się z najwyższych kręgów społecznych w kraju. Jeden z najbardziej godnych potępienia ludzi epoki, rozpustny ksiądz Gabriel Podoski (zm. 1777 r.) został wyniesiony przez Katarzynę do godności arcybiskupa i prymasa. Dwaj inni, Józef Kossakowski (1738-94) i Ignacy Massalski (1729-94), byli katolickimi biskupami. Pierwszy podobnie jak Poniński - żył z pokaźnej renty wypłacanej przez Rosjan; drugiego usunięto z Komisji Edukacji Narodowej, ponieważ dopuszczał się malwersacji. Inni - członkowie najbogatszych rodów magnackich - Seweryn Rzewuski (1743-1811), Franciszek Ksawery Branicki (1730-1819), Stanisław Szczęsny Potocki (1752-1805). Piotr Ożarowski (1741-94) czy brat biskupa Kossakowskiego Szymon (1741-94) - zmonopolizowali główne dowództwo wojskowe Rzeczypospolitej. W latach rozruchów wielu z nich miała dosięgnąć zemsta. Podobnych do nich znalazły się liczne rzesze. Ci, którzy odważyli się ryzykować życiem i karierą, podejmując protest przeciwko panującej przemocy, byli nieliczni i rozproszeni. W czasie sejmu z r. 1773 znalazło się zaledwie trzech uczciwych. Protestował poseł Samuel Korsak. Senator Sołtyk zrezygnował z urzędu.

Wolałbym raczej siedzieć w ciemnicy i odrąbać sobie rękę niżli podpisać wyrok wydany na ojczyznę - pisał do Stackelberga,- Polak, podpisujący podział Rzpłitej, grzeszyłby przeciwko przykazaniu Boskiemu, które „mieć chce i nie pragnąć cudzego”, i byłby monstrum odrodnem[370].

Poseł nowogrodzki Tadeusz Rejtan (1747-80) posunął się jeszcze dalej. Na próżno próbując ubłagać członków senatu, aby odrzucili traktaty rozbiorowe, rozdarł na sobie ubranie i rzucił się na podłogę, wołając: „Kto kocha Boga, kto wierny Ojczyźnie, niech jej dziś nie odstępuje, wszak widzicie, że tu idzie o zniszczenie praw jej najdroższych”[371]. W siedem lat później, postradawszy zmysły, popełnił samobójstwo.

Ostateczną konsekwencją pierwszego rozbioru był oczywiście rozbiór drugi; rozbioru drugiego zaś - trzeci. Przemoc rodziła przemoc. Napięcia wywołane pierwszym nie ucichły i gotowe były ponownie wybuchnąć, gdy tylko osłabnie czujność Rosji. Ponowny wybuch stawał się usprawiedliwieniem dla kolejnej interwencji. W latach 1773-93,  a potem jeszcze raz w latach 1794-95 cały scenariusz został rozegrany ponownie, z niewielkimi tylko zmianami. Przy każdej z tych okazji zarysowywał się ten sam wyraźny schemat przebiegu wydarzeń. Orędownicy reform, którym udaremniono przeprowadzenie planów naprawy ojczyzny legalnymi metodami, zwracali się ku bezprawnym działaniom, które rosyjskie wojska musiały tłumić siłą. Za każdym razem, aby uniknąć ryzyka rozszerzenia się pożaru, jeszcze zanim rozpoczęło się wymierzanie kary buntowniczym Polakom, carowa Rosji musiała zwracać się do swych pruskich lub austriackich konkurentów o wyrażenie zgody i pomoc. Za każdym razem, jako zapłaty za tę zgodę i pomoc, Berlin lub Wiedeń żądał kawałka polskiej ziemi. Każdy rozbiór był zatem logiczną konsekwencją próby rozpoczęcia realizacji programu reform. Gdy się zrozumie ten mechanizm, staje się rzeczą jasną, że rozbiory nie były wyłącznie nieszczęśliwymi wypadkami w polityce zagranicznej, przypadkowymi wydarzeniami, które zakłóciły przebieg wewnętrznych reform w kraju. Rozbiory były koniecznym elementem procesu zapobiegania reformom, co z kolei było koniecznym warunkiem utrzymania rosyjskiej supremacji. Rzeczpospolita Polski i Litwy została unicestwiona nie z powodu anarchii wewnętrznej; została unicestwiona dlatego, że wielokrotnie próbowała się zreformować.

Konflikt rysował się bardzo wyraźnie. Głównymi protagonistami byli z jednej strony carowa Rosji, która starała się zachować status quo, z drugiej zaś polscy reformatorzy, którzy domagali się zmian. Carowa mogła liczyć na stałe poparcie ze strony czołowych polskich magnatów, których przywileje zobowiązała się utrzymać, dysydentów religijnych, których oburzenie stale podsycała, polskiej armii, którą dowodzili magnaci, polskiego Kościoła, którego biskupi pozostawali na rosyjskim żołdzie, oraz większości członków polskiego sejmu, w którym roiło się od przekupionych magnatów i rosyjskich agentów. Reformatorzy natomiast mogli liczyć jedynie na okresowe poparcie ze strony niezdecydowanego króla i garstki szlachty, która stanowiła opozycję wobec podstawowej opozycji magnackiej, na sporadyczne zainteresowanie ze strony zagranicznych przeciwników Rosji - Francji, Szwecji czy Turcji - na mniejszość sejmową oraz na rodzące się w całym kraju uczucie patriotyzmu. Siły były więc od samego początku bardzo nierówne. Ugrupowanie rosyjskie nie cieszyło się wprawdzie powszechnym poparciem, ale miało za sobą prawo, liczebną przewagę, zawodową armię oraz jednolitą politykę, którą kierował Petersburg. Reformatorzy mieli niewiele poza własnym rozumem, umiejętnością improwizacji oraz poczuciem moralnej wyższości własnych dążeń i celów.

Przez okres ponad dziesięciu lat po pierwszym rozbiorze strony przestrzegały niespokojnego rozejmu. Stronnictwo rosyjskie dowiodło, że ma w ręce mocne karty i teraz mogło sobie pozwolić na szereg ustępstw. Reformatorzy, świadomi ograniczeń, w obrębie których zmuszeni byli działać, zadowalali się fragmentarycznymi innowacjami. Król, rad z zakończenia zamieszek i zamętu poprzedniego okresu, dość polubownie rządził krajem, wspólnie z nową serią rosyjskich ambasadorów starannie dobranych ze względu na ich takt i powściągliwość. Wyraźnie zachęcano do ograniczonych reform, byleby nie naruszały one zasad protektoratu. W r. 1773 ten sam sejm, który tak niedawno uchwalił rozbiór, powołał Komisję Edukacji Narodowej. W r. 1775 znacznie wzmocniło władzę wykonawczą ustanowienie Rady Nieustającej, której pięć wydziałów stworzyło zalążek nowoczesnego systemu administracyjnego. W latach osiemdziesiątych Stanisław August zaczął sobie ostrożnie torować drogę do niezależnej polityki zagranicznej. Katarzyna, zajęta sporami ze Szwecją i Turcją, powoli traciła sympatię Prus i Austrii. Po śmierci Fryderyka Wielkiego w r. 1786 wystąpiły wyraźne oznaki świadczące o tym, że jego następca, Fryderyk Wilhelm III, może okazać chęć poparcia polskich reformatorów, dostrzegając w tym sposób utrudnienia sytuacji Katarzynie.

вернуться

370

Cyt. wg: K. Rudnicki, Biskup Kajetan Sołtyk, Kraków 1906, t. V Monografii w zakresie dziejów nowożytnych, s; l98 (przyp. tłum.).

вернуться

371

Cyt. wg: E. Raczyński,