Dla przyszłych pokoleń Konstytucja 3 maja nabrała symbolicznego znaczenia wykraczającego daleko poza jej znaczenie praktyczne. Była to uchwała ustanawiająca prawa składające się na polską tradycję; wcielenie wszystkiego, co w przeszłości Polski było oświecone i postępowe; pomnik wystawiony woli narodu życia w niepodległości; nieprzemijające oskarżenie tyranii mocarstw rozbiorowych. Jak wielu dziewiętnastowiecznych liberałów, taki przesadny podziw wyraził także Karol Marks:
Przy wszystkich swych brakach – pisał - konstytucja ta widnieje na tle rosyjsko-prusko-austriackiej barbarii jako jedyne dzieło wolnościowe, które kiedykolwiek Europa Wschodnia samodzielnie stworzyła. I wyszła ona wyłącznie z klasy uprzywilejowanej, ze szlachty. Historia świata nie zna żadnego innego przykładu podobnej szlachetności szlachty[379]
W r. 1918, gdy Rzeczpospolita Polska została przywrócona do istnienia, dzień 3 maja proklamowano świętem narodowym.
W oczach carskiej biurokracji sejm oczywiście beznadziejnie się skompromitował. Jego kontakty z francuskim Zgromadzeniem Narodowym uznano za dowód istnienia międzynarodowej konspiracji rewolucyjnej. Trzeba więc było go zdławić, razem z wszystkimi jego dokonaniami. Zadaniu temu mieli przewodzić główni polscy najemnicy carycy Katarzyny - Stanisław Szczęsny Potocki, dwóch bezrobotnych hetmanów - Franciszek Ksawery Branicki i Seweryn Rzewuski, oraz bracia Kossakowscy. Oni to właśnie zebrali się zimą w Petersburgu i zsynchronizowawszy własne plany z zamiarami swych rosyjskich mecenasów, 27 kwietnia 1792 r. podpisali akt konfederacji, która miała na celu obalenie polskiego sejmu i polskiej Konstytucji. Dla zachowania form, fakt istnienia aktu ukryli aż do czasu, gdy przedostali się na południowo-wschodnie kresy Polski, do miasteczka Targowica na Ukrainie. Tam też, 14 maja, oficjalnie rozwinęli sztandary; zaledwie cztery dni później przyłączyły się do nich rosyjskie wojska. Nadchodziła próba sił, do której szykowali się Kościuszko i Poniatowski.
Wojna rosyjsko-polska z 1792 r., czyli - jak ją później nazwano - wojna o drugi rozbiór, trwała trzy miesiące. O jej wyniku zadecydowało kilka nieoczekiwanych zmian politycznych. Zwycięstwo Rosjan było zasługą nie tyle talentu dowódców co lękliwości Stanisława Augusta i zdrady Fryderyka Wilhelma. 18 czerwca w bitwie pod Zieleńcami siły polskie odparły Rosjan, zadając im poważne straty. Wyróżniających się oficerów król udekorował medalami ustanowionego przez siebie orderu Virtuti Militari. Ale potem król stracił ducha. Ze zgrozą patrzył, jak dwie armie rosyjskie posuwają się szerokimi kleszczami, 18 lipca pod Dubienką nad Bugiem forsują linię obrony pod wodzą Kościuszki, grożą oblężeniem Warszawy. 24 lipca, niemal bez ostrzeżenia, zgłosił swój akces do konfederacji targowickiej i nakazał wojskom zaprzestać ognia. Był to wstrząsający akt zdrady, wypływający z najbardziej ludzkiej z pobudek. Stojąc w obliczu ponad dwukrotnej przewagi liczebnej Rosjan (100 000 w porównaniu z 40 000 wojska polskiego), chciał oszczędzić swemu krajowi niepotrzebnych cierpień. Armia poszła w rozsypkę. Dowódcy i politycy z obozu reform pospiesznie udali się na wygnanie. Warszawę zajęto bez żadnego oporu. Późniejszy ruch oporu był rozproszony, opieszały i bezcelowy.[380]
Na froncie dyplomatycznym gwarancją odniesionego przez Rosję sukcesu był dwustronny pakt z Prusami. W poprzednich latach, gdy Rosjanie i Austriacy byli jeszcze zaabsorbowani wojną z Turcją, Fryderyk Wilhelm II udzielał zachęty ich przeciwnikom - w tym także zwolennikom reform w polskim sejmie. W styczniu 1790 r. nawiązał wstępne rokowania z Portą, w marcu zaś jego ambasador w Warszawie, Lucchesini, wynegocjował formalny traktat o przyjaźni z Rzeczypospolitą. W przypadku napaści na Polskę i Litwę Prusy miały wystawić w obronie Rzeczypospolitej osiemnastotysięczną armię. Nagrodą dla Prus miała być cesja Gdańska i Torunia, podczas gdy rekompensatą dla Polski mogło się stać przywrócenie austriackiej Galicji. Ale na tym intrygi pruskie się skończyły. Podczas kongresu w Reichenbachu (Dzierżoniów) na Śląsku, zwołanego w lipcu 1790 r. na usilne nalegania Austrii, przedstawicieli Fryderyku Wilhelma przekonano, aby porzucili swe antyaustriackie plany. Przedstawiciel Polski, Jabłonowski, kategorycznie zaprzeczył, jakoby Rzeczpospolita miała kiedykolwiek oddać komukolwiek Toruń lub Gdańsk. Nowiny dochodzące z Paryża skłaniały monarchie do większego wzajemnego zbliżenia. W sierpniu 1791 r., podczas kongresu w Pilczycach (Pilsnitz), na który przybyli bracia króla Francji (przyszły Ludwik XVIII i przyszły Karol X), Fryderyk Wilhelm osobiście spotkał się z cesarzem Leopoldem, przyrzekając, że będzie popierał zasadę monarchii zawsze, gdy tylko będzie ona zagrożona. W lutym 1792 r., w przewidywaniu pierwszej wojny rewolucyjnej, Prusy i Austria zawarły przymierze przeciwko rewolucji. W tej sytuacji Katarzyna mogła rozporządzać Polską tak, jak sama uważała za stosowne. Polaków można było zdławić jako niebezpiecznych jakobinów, bez obaw jakiejkolwiek ingerencji zewnętrznej. Prusaków, zajętych już we Francji, można było poprosić albo o poparcie akcji podejmowanych przez Rosję w Polsce, albo o przyjęcie konsekwencji ewentualnej odmowy. Fryderyk Wilhelm nie mógł się wahać. W umowie podpisanej 7 sierpnia 1792 przyjmował plan Rosjan, pod warunkiem, że otrzyma zapłatę w postaci odpowiedniego udziału w zyskach. Dzięki zwykłej zdradzie powiększył swoje królestwo, oddając Polaków na pastwę losu. Tak więc, gdy wojska rosyjskie dopełniły aktu podboju, Rzeczpospolita odkryła, że jej drogi sprzymierzeniec przeszedł na stronę wroga. Jesienią 1792 r. armia pruska zjawiła się w Polsce, aby dokończyć podboju rozpoczętego przez. Rosjan. Podpisany 23 stycznia 1793 r. traktat rozbiorowy oddawał Prusom nie tylko Gdańsk i Toruń, ale także całą Wielkopolskę - kolebkę Królestwa Polskiego. Rosja zabrała 250 000 kilometrów kwadratowych prowincji wschodnich, dokonując w ten sposób aneksji pozostałej części Wielkiego Księstwa Litewskiego. Austria, która żądała swej części, wymigawszy się od czarnej roboty, nie dostała nic[381].
Jak w r. 1773, od pokonanych Polaków wymagano, aby się posłusznie podporządkowali wyrokowi. W okresie od czerwca do listopada 1793 r. zebrał się w Grodnie ostatni sejm w dziejach Rzeczypospolitej, aby odwrócić kierunek ustawodawstwa poprzednich pięciu lat. Jego członkowie zostali starannie dobrani. Jego debaty, prowadzone pod osłoną rosyjskich armat, były teatrem marionetek. Konstytucja 3 maja została oficjalnie unieważniona. Przywrócono „złotą wolność”. Wyrażono zgodę na drugi rozbiór. Przekonano króla, aby podpisał. Szlachtę, której zagrożono masową sekwestracją dóbr, zmuszono do wyrażenia zgody. Nastąpiła kolejna błyskotliwa operacja - „rozstrzygająca operacja chirurgiczna”. Traktat rozbiorowy z Rosją został zawarty w dniach 11 - 22 lipca 1793, traktat rozbiorowy z Prusami 23 września 1793 r.[382]
379
380
381
382