W czasie stu lat nieistnienia państwa, a także i potem, kolejne pokolenia Polaków rodziły ludzi nie dbających o zachowanie własnej skóry, którzy z desperacką odwagą porywali się do walki przeciwko swoim ciemięzcom. Powstanie warszawskie z sierpnia 1944 r. było tylko ostatnim przedstawieniem dramatu, który odgrywano także w latach 1733,1768,1794,1830,1846,1848,1863,1905 i 1920. Gdyby tych ludzi zapytano, o co walczą, mogliby z powodzeniem za każdym razem odpowiedzieć tak samo: za „kilka myśli… co nie nowe”.
Czynna działalność konspiracyjna była jednak udziałem niewielu. Postawą o wiele bardziej typową dla Polaków o tych samych przekonaniach, jeśli już nie o takiej samej odwadze, był zwyczaj całkowitego wycofywania się z życia publicznego. W połowie dziewiętnastego wieku, zwłaszcza na terenach polskich leżących w granicach Rosji, życie publiczne było tak dalece zdominowane przez nieustanne przejawy brutalności i upokorzeń w związku z działalnością cenzury, nadzoru policyjnego, aresztów, więzień i zsyłek, że wielu Polaków po prostu odmawiało wszelkiego w nim udziału. Zamiast tego wycofywali się w „poetycko—polityczny świat marzeń” literatury. Tam mogli czytać o triumfach i satysfakcjach, jakich odmawiała im rzeczywistość. Troska o rozwój wewnętrznego życia duchowego, w którym wartości artystyczne i moralne zwyciężały nad wszelkimi przejawami rzeczywistości, jest jedną z najtrwalszych cech polskiej kultury. W tym sensie wszyscy wielcy pisarze byli do głębi polityczni, literatura zaś i polityka przenikały się nawzajem. W Konradzie Wallenrodzie (1828), Dziadach (1832) Mickiewicz podjął temat pomsty; w Nie-boskiej komedii (1835) i Irydionie (1836) Krasiński głosił ewangelię poddania się i dążenia do duchowej perfekcji; w dramacie Kordian (1834) i poemacie prozą Anhelli (1838), w epickim poemacie Beniowski (1841) i w symbolicznym Królu—Duchu (1847) Słowacki podejmował tematy polityczne, historyczne i historiozoficzne, czyniąc godne uwagi wycieczki w sferę satyry. Może bardziej niż którykolwiek z jego wielkich współczesnych on właśnie bolał nad teraźniejszością, aby dać natchnienie szczęśliwym pokoleniom przyszłości:
O! Polsko! Polsko! Święta! Bogobojna!
Jeżeli kiedy jasna i spokojna
Obrócisz twoje rozwidnione oczy
Na groby nasze, gdzie nas robak toczy;
Gdzie urny prochów pod wierzby wiosenne
Skryły się dumać jak łabędzie senne;
Polsko ty moja! gdy już nieprzytomni
Będziemy — wspomnij ty o nas! o! wspomnij!
Wszak myśmy z twego zrobili nazwiska
Pacierz, co płacze, i piorun, co błyska.
A dosyć, że się zastanowisz chwilę,
Jaka tam cisza na naszej mogile,
Jak się wydaje przez Boga przeklęta;
A nie zapomnisz ty o nas, o! Święta![29]
Świadome powiązania między literaturą romantyczną a polityką powstańczą zostały dość wcześnie stworzone przez Maurycego Mochnackiego (1803 lub 4 — 34), którego działalność jako walczącego krytyka wyraźnie miała stanowić rekompensatę klęsk poniesionych na innym polu. Jako 17-letni chłopak został on wydalony z Uniwersytetu Warszawskiego za to, że uderzył policjanta, który wyrwał mu z ust fajkę paloną wbrew przepisom na ulicy; dwa lata później (1823) aresztowano go za przynależność do nielegalnego stowarzyszenia. W więzieniu u Karmelitów złamano jego opór. Skłoniono go do napisania memoriału, w którym potępiał brak odpowiedzialności polskiej młodzieży, a następnie zwolniono.
Później pod wpływem nalegań rodziców podjął na kilka miesięcy pracę w carskiej cenzurze. Resztę swojego krótkiego życia spędził na pokucie. Już w 1825 r. w obszernym eseju O duchu i źródłach poezji w Polszcze dowodził, że prawdziwa poezja rodzi się z „nieskończoności uczuć”, literatura narodowa zaś wyrosnąć może jedynie na gruncie romantyzmu. W latach 1827—29, jako redaktor „Kuriera Polskiego”, atakował pisarzy o ustalonej renomie, którzy wciąż jeszcze nawoływali do „klasycznej” powściągliwości. W 1828 r. jego rozpowszechniany anonimowo Głos obywatela z zabranego kraju z okazji sądu sejmowego miał wpłynąć na łagodniejszy wynik procesu Łukasińskiego i jego towarzyszy konspiratorów z Towarzystwa Patriotycznego. Do tego czasu charakterystyczny światopogląd Mochnackiego był już mocno ugruntowany. W okresie gdy głęboko absorbowały go studia nad filozofią niemiecką — zwłaszcza Schillera i Schlegla — został wtajemniczony w przygotowania do powstania listopadowego. Zmagał się z problemem pogodzenia literatury z potrzebą akcji politycznej oraz nadania jej spójnych podstaw filozoficznych. Nie było rzeczą przypadku, że przedmowa do jego podstawowego dzieła, O literaturze polskiej w wieku dziewiętnastym, powstała w momencie, gdy ważyły się losy powstania listopadowego, a jego kierownictwo przechodziło w ręce ludzi słabszych i bardziej trzeźwych. „Czas nareszcie przestać pisać o sztuce”, nawoływał. „Co innego zapewne mamy teraz w głowie i w sercu… Życie nasze nie jest już poezją. Zgiełk oręża i huk dział. Ten będzie odtąd nasz rytm i ta melodia”. W trzy lata później Mochnacki już nie żył. Ale jego pisma pozostały w pamięci ludzi jako podstawowy przewodnik dla tych, którzy albo już parali się polityką powstańczą, albo też chcieliby się nią parać, gdyby tylko mogli[30].
Lepiej znane szerszemu światu stały się wykłady Mickiewicza wygłoszone w College de France i opublikowane jako Cours de la litterature slave.
Roli Mochnackiego i Mickiewicza w polskiej literaturze ściśle odpowiadała rola Lelewela w polskiej historiografii. Ponieważ w swoich pismach Lelewel idealizował wątki Wolności i Demokracji w przeszłości Polski, stawały się one potężnym bodźcem do występowania przeciwko obecnej Niewoli.
Zarówno polski romantyzm, jak i polski mesjanizm opierały się na solidnych podstawach filozoficznych. Pierwszą postacią godną uwagi jest tu Józef Maria Hoene—Wroński (1776—1853), który walczył kolejno w powstaniu kościuszkowskim i w armii rosyjskiej, aby wreszcie osiąść we Francji, gdzie pisał i publikował po francusku. Jako dawny student uczelni niemieckich, zaczął od przesadnego uwielbienia dla Kanta; później przyjął stanowisko skrajnie racjonalistyczne. Próbował skonstruować pełny system metafizyczny na podstawie fundamentalnego „prawa stworzenia”, którego dychotomiczny mechanizm przypominał nieco trychotomię Hegla. W swoich własnych czasach dostrzegał okres przejściowy, mający wkrótce ustąpić miejsca „epoce intelektualnej”, w której rozwiązane zostaną wcześniejsze konflikty, człowiek zaś osiągnie całkowite spełnienie i nieśmiertelność. Do jego głównych dzieł należą Prodrome du Messianisme (1831), Metapolitique messianique (1839) i Messianisme ou reforme absolue du savoir humain (1847).
Drugą wybitną postacią w dziedzinie filozofii był Józef Gołuchowski (1797—1858), który bliższy był sprawom polskim i który wywarł największy wpływ na współczesnych sobie twórców polskiej literatury. Był uczniem Schellinga, u którego swego czasu studiował w Erlangen; po upływie zaledwie roku usunięto go ze stanowiska profesora katedry filozofii na uniwersytecie w Wilnie. Jego wykłady, które zbiegły się z wykładami Lelewela z zakresu historii Polski, znalazły żywy oddźwięk w postaci szeregu politycznych posunięć jego studentów i wywołały alarm wśród władz rosyjskich. Jedyne wielkie dzieło Gołuchowskiego, Die Philosophie in ihrem Verhaltnisse zum Leben ganzer Völker und einzelner Menschen (1822), czytano jeszcze wtedy, gdy on sam już od dawna zajmował się doglądaniem upraw w swoich majątkach. W dziele tym wyniósł intuicję na takie same wyżyny, na jakie Wroński wynosił intelekt, dowodząc przy jej pomocy istnienia Boga i niezniszczalności ludzkiej duszy. Szczególny rodzaj romantycznej metafizyki, jaką uprawiał, nie wniósł wiele w dzieło jego niemieckich mistrzów, ale jego zapał i sposób wywodu sprzyjały skutecznemu przystosowaniu ich poglądów do polskich warunków. Postać trzecia, urodzony w Wilnie Andrzej Towiański (1799—1878), pojawił się w Paryżu w latach czterdziestych i nałożywszy strój mistyka i proroka, przyciągnął do siebie spory tłum zwolenników. Założył jedną z sekt adwentystów, modnych wówczas w intelektualnych kręgach emigracji; historia Polski pamięta go jednak przede wszystkim jako mentora Mickiewicza w późniejszym okresie życia poety. Największym oryginałem ze wszystkich był August Cieszkowski (1814—94). Z wykształcenia był heglistą; na uniwersytecie w Berlinie znalazł się w tym samym okresie, co Karol Marks, i świadomie kierował swoje badania filozoficzne ku celom społecznym i politycznym. Wierząc mocno w boską misję Kościoła katolickiego i polskiego narodu, podkreślał rolę czynników irracjonalnych w zdobywaniu wiedzy i uznawał wolę za podstawę ludzkiej egzystencji. W swoich pracach Prolegomena zur Historiosophie (1838) i Gott und Palingenesie (1842) wywodził, że utopie należy przystosować do wprowadzenia w życie oraz przepowiadał nadejście „epoki Ducha Świętego” — katolickiej wersji intelektualnej utopii Wrońskiego. Podczas swego pobytu w Paryżu w latach czterdziestych wywarł najwyraźniej znaczny wpływ zarówno na Proudhona, który przyznawał, że jest jego dłużnikiem, jak i na Marksa, który tego nie przyznawał. Jako lewicujący filozof—heglista, który wprzągł metafizykę w służbę działania społecznego, Cieszkowski musi być zaliczany do prekursorów marksizmu[31]. Spędziwszy wiek średni na zajęciach praktycznych jako współpracownik pierwszego rolnego Banku Kredytowego we Francji, później zaś jako poseł Poznania w parlamencie pruskim, oddał się głównemu dziełu swego życia, pracy Ojcze nasz, która została pośmiertnie wydana w 1900 r. To ogromne przedsięwzięcie, zainspirowane słowami „przyjdź Królestwo Twoje”, zyskało sobie rangę pomnika polskiego mesjanizmu. Dzieło to zawiera tezę, że polityka radykalna nie jest czymś, co nie dałoby się pogodzić z wiarą katolicką, i że niekoniecznie musi się ona wiązać ze stosowaniem metod przemocy. Tak więc filozofia Nacjonalizmu powstańczego dała asumpt do rozwoju wielu złożonych prądów i odmian, jakie w rękach licznych uczniów i naśladowców — jak Bronisław Trentowski we Fryburgu czy Józef Kremer w Krakowie — przerodziły się w zbiór prężnych idei, które zdołały przetrwać burze politycznych przeciwności[32].
29
Juliusz Słowacki, Poema Piasta Dantyszka herbu Leliwa o piekle (Florencja 1838), w: Dzielą wszystkie, t. 3, Lwów 1924, s. 161—162.
30
(Patrz 1.1, rozdz. I). w W. Karpiński, M. Król, Sylwetki polityczne XIX wieku, Kraków 1974, s. 17. Patrz także K. Krzemień-Ojak, Maurycy Mochnacki: program kulturalny i myśl krytyczno—literacka. Warszawa 1975, i J. Szacki, Historia jednego romansu. Warszawa 1964.
31
31 A. Liebich, Selected Writings of August Cieszkowski, Nowy Jork 1979. Patrz także L. Trzeciakowski, The Conception of Peace and Universal Peace of August Cieszkowski, 1814—1894, „Polish Western Affairs”, XV (1974), s. 224—231; A. Cieszkowski, The Desire of all Nations (skrócona wersja pracy Ojcze nasz), tłum. W. J. Rosę, Londyn 1919.
32
Por. A. Walicki, Filozofia a mesjanizm: Studia z dziejów filozofii i myśli spoleczno-religijnej romantyzmu polskiego. Warszawa 1970; F. Warrain, L‘oeuvre philosophique de Hoene Wroński, Paryż 1933.