Pogląd pierwszy, według którego Polakiem trzeba się urodzić, a nie zostać, zawsze znajdował w Rosji zrozumienie u tych, którzy myśleli podobnie. Pogląd drugi natomiast, w myśl którego każdy, kto czuje się Polakiem, może nim być, nieodmiennie znajdował zwolenników wśród inteligencji, w łonie której często mieszali się ze sobą ludzie o bardzo różnych rodowodach. Mogłoby się wydawać dziwne, że najbardziej żarliwi wyznawcy polskiego nacjonalizmu wywodzili się często z rodzin o mieszanym pochodzeniu. Lelewel, którego rodzina pochodziła z Niemiec, i Chopin, który był w połowie Francuzem, to oczywiste przykłady ludzi, u których poczucie polskości było umacniane przez potrzebę zrekompensowania własnej genealogii. Zwłaszcza zasymilowani w Polsce Żydzi znani byli ze swego dążenia do tego, aby być bardziej Polakami niż sami Polacy.
Duma narodowa wywodziła się w nie mniejszym stopniu z osiągnięć nie związanych bezpośrednio z narodowością. Podejmowano wielkie wysiłki, aby dowieść i przesadnie uwypuklić „polskość” ludzi, których czyny uważano za bodziec podnoszący poczucie własnej wartości rodzącego się narodu. W dziedzinie nauki dwojgiem głośnych kandydatów do tej roli stali się: Maria Curie—Skłodowska i Mikołaj Kopernik; w dziedzinie literatury — pisarz angielski polskiego pochodzenia, Józef Conrad; w dziedzinie muzyki wreszcie — Fryderyk Chopin. Tak na przykład w 1893 r. ogromne wzburzenie wywołały podjęte w Niemczech przygotowania do obchodów czterechsetnej rocznicy urodzin wielkiego niemieckiego uczonego Nikolausa Koppernika, ponieważ sami Polacy szykowali się w tym czasie do uczczenia rocznicy urodzin wielkiego uczonego polskiego, Mikołaja Kopernika. Opublikowana w Warszawie biografia pióra Polkowskiego stawiała sobie za cel podważenie konkluzji wydanej w Berlinie biografii pióra von Hiplera, dając w ten sposób początek sporowi, który od tego czasu nadal się toczy z bezsensowną pasją. Fakt, że zarówno sam Kopernik, jak i jego współcześni na ogół nie przywiązywali żadnej wagi do kwestii narodowości, zagubił się w powodzi ataków i kontrataków. Jako obywatel Prus Królewskich, Kopernik nigdy nie przyznawał się do niczego poza lokalnym patriotyzmem, dzięki czemu sam określał siebie jako „Prusaka”. Był lojalnym poddanym królów z dynastii Jagiellonów i przez całe życie występował przeciwko Zakonowi Krzyżackiemu i Albrechtowi von Hohenzollernowi. Jeśli chodzi o kulturę, pochodził z rodziny, której powiązania na Śląsku, a także koneksje wśród mieszczan piętnastowiecznego Krakowa, Torunia i Fromborka wskazują raczej na związki z elementem niemieckojęzycznym; istnieją jednak liczne dowody na to, że znał język polski. W pracy naukowej — jak wszyscy uczeni jego czasów — myślał i pisał wyłącznie po łacinie. Biorąc to wszystko pod uwagę, można równie dobrze uważać go zarówno za Niemca, jak i za Polaka, a mimo to — w rozumieniu współczesnych nacjonalistów — nie był ani jednym, ani drugim. Obiektywni obserwatorzy mogliby z całym podziwem odnotować fakt, że w epoce Jagiellonów pewien Niemiec, wybitny człowiek hierarchii kościelnej i uczony, mógł okazywać tak wielką lojalność królestwu polskiemu.
Ale w świecie, który nadszedł później i w którym Niemcy i Polacy czynili wszystko, aby zniszczyć więzy wzajemnego szacunku i zgody, uczeni polscy poczuli się zobowiązani do pójścia za przykładem Niemców i zaczęli mnożyć roszczenia do prawa wyłącznej własności wobec pewnego dobrego człowieka, który przewróciłby się w grobie, gdyby usłyszał ich spory[21].
Silne emocje wzbudzała także interpretacja dzieł Fryderyka Chopina (1810—49). Chociaż Francuzi nie wysuwali w stosunku do Chopina aż takich roszczeń, jak Niemcy w stosunku do Kopernika, na przestrzeni lat regularnie powracały takie same debaty na temat zakresu i znaczenia jego „polskości”. Urodził się w Żelazowej Woli w Księstwie Warszawskim jako syn francuskiego muzyka; większą część twórczego życia spędził — z własnego wyboru — w Paryżu, w kosmopolitycznych kręgach artystycznych. Z rodziną w Polsce utrzymywał bliskie więzi emocjonalne, pisując do ojca po francusku, a do matki i sióstr — po polsku. Trudno jednak powiedzieć, jaki wpływ miało to na jego muzykę. Anglosascy krytycy, za których oceną nie kryją się żadne ukryte motywy, na ogół nie biorą zbytnio pod uwagę czynnika narodowego. „Elementy polskie w muzyce Chopina są w gruncie rzeczy równie światowe, co elementy węgierskie u Liszta”, pisał jeden z krytyków, „…a co więcej, nie mają one wybitnego znaczenia artystycznego”. „Żadne elementy świata zewnętrznego”, pisał inny, „nie wywarły na jego dzieło najmniejszego wpływu — ani dobrego, ani złego”. Dla większości słuchaczy polskich, a także dla ludzi, którym nieobcy jest polski sposób myślenia, komentarze tego rodzaju są całkowicie niezrozumiałe. Dzieła Chopina są według nich oparte na doświadczeniach lat warszawskich, kiedy to kształtowała się osobowość kompozytora, są ekstraktem polskich melodii, harmonii i rytmów, jakie słyszał w młodości, muzyką inspirowaną przez gorzko—słodką tęsknotę za krajem, w którym się urodził, są kwintesencją „polskości”. Kto zatem ma zadecydować? Słuchając mazurków w tonacji c-moll (op. 30, nr 4; op. 41, nr l; op. 50, nr 3), jeden rozpoznaje „zwykły nastrój… pełnej godności goryczy z powodu przemijania chwały Polski”, ktoś inny zaś — z równą wrażliwością odbierając siłę tej muzyki — widzi w niej tylko „gorączkową, niezdrową, chorą fantazję” cherlawego i trawionego przez gruźlicę starego kawalera. Słuchając tzw. Etiudy rewolucyjnej w tonacji c-moll (op. 10, nr 12), ktoś, kto wie, że powstała ona we wrześniu 1831 r., w szczytowym momencie wojny rosyjsko-polskiej, odczuje zapewne gwałtowny gniew kompozytora wywołany klęską Polski, „pełen atmosfery buntu i spisku”; natomiast ktoś inny, kto wie, że przymiotnik „rewolucyjna” nie pochodzi od samego Chopina, będzie pewnie wolał całkowicie pominąć wszelki historyczny kontekst. Słuchając znanego poloneza A—dur (op. 40, nr l) zatytułowanego Le Militaire, z jego „armatą ukrytą w kwiatach”, jak to kiedyś określił Robert Schumann, Polak może sobie bez trudu wyobrazić, że słucha najczystszego możliwego destylatu polskiej kultury, natomiast Japończykowi czy mieszkańcowi Jamajki utwór będzie się podobał i tak, mimo że żaden z nich nie wie nic zgoła o Polsce. Geniusz muzyczny Chopina jest uniwersalny. Kwestia jego przynależności narodowej nabiera przemożnego znaczenia jedynie dla tych, którzy chcą j ego niepowtarzalny talent wykorzystać dla własnych celów. Dla Polaków znajdujących się w tak boleśnie opłakanych warunkach politycznych było oczywiście największą pociechą nie tylko dzielić ze sobą subtelne wzruszenia, jakie budziła w nich muzyka Chopina, ale także uważać tę muzykę za swoją własność. Dla większości świata Chopin jest po prostu genialnym kompozytorem; dla Polaków jest on także „poetą narodowym” i „narodowym prorokiem”[22].
21
A. Pawiński P. A., W sprawie narodowości Kopernika, Warszawa 1873. Por. I. Polkowski, Żywot Kopernika, Gniezno 1873, i L. Prowe, Nicolaus Coppernicus, Beriin—Lipsk 1883.