– No dobrze, od wzoru do teorii. – Quinn wstała. – Siła, którą będziemy nazywać Twisse, bo lepiej nadać jej jakieś imię, potrzebuje energii. Wszyscy zostaliśmy z niej stworzeni, a on jej potrzebuje, żeby się materializować, działać. Dent nie może go już kontrolować, więc Twisse szuka najpierw najłatwiej dostępnych źródeł. Ptaki i zwierzęta, ludzie, którzy są najbardziej bezbronni. Im staje się silniejszy, tym z trudniej dostępnych źródeł może czerpać.
– Chyba nie uda się go powstrzymać, eliminując wszystkie zwierzęta – zaczął Gage – ani kładąc embargo na alkohol i seks czy każąc ludziom regularnie sypiać.
– Wielka szkoda – odgryzła się Cybil. – To by mogło nam dać trochę czasu. Mów dalej, Q.
– Następne pytanie brzmi: w jaki sposób Twisse generuje energię, której potrzebuje?
– Strach, nienawiść, przemoc. – Cal skinął głową. – To wiemy. Nie odetniemy mu dostawy, bo nie można zablokować w ludziach tych emocji. Po prostu istnieją.
– Tak jak ich przeciwieństwa, więc możemy postawić hipotezę, że to one stanowią broń przeciwko demonowi. Z czasem staliście się silniejsi, on także. Może teraz potrafi magazynować energię w czasie uśpienia?
– Dlatego za każdym następnym razem może zacząć wcześniej i z większą siłą – dokończył Cal. – To ma sens.
– Teraz także korzysta z tych zapasów – wtrąciła Layla – bo nie chce, żeby cała nasza szóstka stawiła mu czoło. Próbuje rozdzielić nas przed lipcem.
– Musi być rozczarowany. – Cybil upiła łyk wina z kieliszka, który trzymała w dłoni przez całą dyskusję. – Wiedza to potęga i tak dalej i dobrze, że mamy teorie oparte na logice i nowe obszary do zbadania, ale musimy coś zrobić. Potrzebujemy strategii. Ma pan jakieś pomysły, Panie Strategu?
Fox wyszczerzył zęby w uśmiechu.
– Tak. Proponuję, żebyśmy poszli na polanę, jak tylko śnieg trochę stopnieje. Pójdziemy do Kamienia Pogan wszyscy razem. I rzucimy wyzwanie sukinsynowi.
W teorii brzmiało dobrze. Jednak według Cala sprawa wyglądała zupełnie inaczej, jeśli dodać czynnik ludzki. Jeśli dodać Quinn. Zabrał ją już raz na polanę i odleciał, zostawiając dziewczynę samą i bezbronną.
A wtedy jej nie kochał.
Wiedział, że nie mieli wyboru, że gra toczyła się o wyższą stawkę, ale myśl, że miałby celowo narazić Quinn na niebezpieczeństwo, specjalnie wystawić na działanie zła, nie dawała mu spać.
Snuł się po domu, sprawdzał zamki, wypatrywał przez okno najmniejszego znaku obecności tego, który ich prześladował. Wyszedł księżyc i śnieg lśnił na niebiesko w jego poświacie. Jutro będą mogli zrobić ścieżkę, pomyślał, i odkopać samochody. Za dzień lub dwa wrócą do tego, co uchodziło za normalność.
Wiedział, że jeśli poprosi Quinn, żeby została, odpowie mu, że nie może zostawić Layli i Cybil. Już wiedział, że będzie musiał pozwolić jej odejść.
Nie mógł jej chronić w każdej minucie, a gdyby próbował, zadusiliby się nawzajem.
Przechodząc przez salon, zauważył zapalone światło w kuchni. Wrócił, żeby je wyłączyć i sprawdzić zamki.
Przy blacie siedział Gage i nad kubkiem parującej czarnej kawy stawiał pasjansa.
– Facet, który pije czarną kawę o pierwszej w nocy, nie zmruży oka do rana.
– Kawa nigdy nie przeszkadza mi zasnąć. – Gage odwrócił kartę. – Jeśli chcę spać, to śpię, sam wiesz. A jaka jest twoja wymówka?
– Myślę, że wyprawa do lasu będzie długa i trudna, nawet jeśli odczekalibyśmy z miesiąc. Co chyba powinniśmy zrobić.
– Nie. Czerwona szóstka na czarną siódemkę. Próbujesz znaleźć sposób, żebyśmy poszli tam bez Quinn. Tak naprawdę bez żadnej z nich, ale szczególnie bez blondyneczki.
– Mówiłem ci, co się stało, kiedy byliśmy tam ostatnio.
– I wróciła na własnych seksownych nogach. Walet trefl na królową kier. Nie martwię się o nią. Martwię się o ciebie.
Cal wyprostował plecy.
– Czy kiedykolwiek sobie nie poradziłem?
– Dotychczas nie. Ale wpadłeś po uszy, Hawkins. Nie widzisz świata poza blondyneczką i jak cię znam, twoim pierwszym odruchem będzie chronienie jej tyłka, jeśli cokolwiek się wydarzy.
– A nie powinno tak być? – Nie miał ochoty na tę cholerną kawę, ale nalał sobie trochę, skoro i tak nie sądził, żeby mógł zasnąć. – A dlaczego miałoby być inaczej?
– Założę się, że twoja blondi potrafi sobie radzić. Co nie oznacza, że nie masz racji, Cal. Myślę, że gdybym czuł do kobiety to, co ty czujesz do niej, nie chciałbym wystawiać jej na próbę. Problem polega na tym, że będziesz musiał.
– Nigdy nie chciałem czuć się w ten sposób – powiedział Cal po chwili. – Między innymi dlatego. Dobrze nam razem, Gage.
– Sam to widzę. Nie wiem, co widzi w takim palancie jak ty, ale zależy jej na tobie.
– Mogłoby być jeszcze lepiej. Czuję, że moglibyśmy razem stworzyć coś dobrego i trwałego. Gdybyśmy dostali szansę, mieli czas, moglibyśmy razem coś stworzyć.
Gage niedbale zebrał karty i błyskawicznie je potasował.
– Myślisz, że tym razem nie wyjdziemy z tego?
– Tak. – Cal popatrzył przez okno na zimną, błękitną poświatę. – Myślę, że to koniec. A ty nie?
– Spore szanse. – Gage rozdał karty do gry w oko. – Ale, do cholery, kto chciałby żyć wiecznie?
– W tym tkwi problem. Odkąd poznałem Quinn, „wieczność” brzmi piekielnie atrakcyjnie. – Cal wziął kartę: króla pasującego do trójki, którą miał. – Dawaj.
Gage z uśmiechem wyciągnął dziewiątkę.
– Palant.
ROZDZIAŁ 20
Cal miał nadzieję, że zyska tydzień, może dwa, jeśli mu się uda. I dostał trzy dni. Natura znowu pokrzyżowała mu plany, tym razem podnosząc temperaturę do dziesięciu stopni. Hałdy śniegu stopiły się do rozmiarów małych wzgórków, a lutowa odwilż przyniosła powodzie, wezbranie nurtu w strumieniach i gołoledź, bo temperatura co noc spadała poniżej zera.
Ale trzy dni po odkopaniu dróg i powrocie kobiet do domu na High Street, pogoda się ustabilizowała. Strumienie wciąż były wezbrane, jednak większość wody wsiąkła w ziemię i Calowi zaczynało brakować wymówek do odłożenia wyprawy do Kamienia Pogan na później.
Siedział przy biurku i pracował. Klusek leżał w drzwiach na grzbiecie, z wyciągniętymi do góry łapami. Rozgrywki ligi zimowej były w pełnym toku, wkrótce pojawią się też grupy wiosenne. Cal był już bliski przekonania ojca, że kręgielnia bardzo zyska na wprowadzeniu automatycznego systemu liczenia punktów, i chciał odbyć z nim ostateczną rozmowę na ten temat. Gdyby się pospieszyli, mogliby uruchomić system przed wiosennymi rozgrywkami.
Musieliby dać parę ogłoszeń, zrobić jakieś promocje. Wyszkolić personel i samych siebie także.
Otworzył grafik na luty i doszedł do wniosku, że na razie miesiąc wydawał się całkiem niezły, nawet lepszy niż w zeszłym roku. Użyje tego argumentu. Na co, oczywiście, ojciec odpowie, że skoro idzie im coraz lepiej, to po co cokolwiek zmieniać?
Odbywał w myślach rozmowę z ojcem, gdy usłyszał kliknięcie oznaczające nowy mejl. Otworzył pocztę i zobaczył adres Quinn.
Hej, Miłości mojego życia.
Nie chciałam dzwonić na wypadek, gdybyś akurat był zakopany po uszy w tym, w czym musisz się zakopywać. Daj znać, jak się odkopiesz. Tymczasem Lokalna Prognoza Quinn Black donosi: dzisiaj temperatura powinna dojść do dziewięciu stopni, zachmurzenie częściowe, ciśnienie spada. Nie przewiduje się opadów atmosferycznych. Jutro słonecznie, temperatura w granicach dziesięciu stopni.