Выбрать главу

Josar poczuł na sobie wzrok Jezusa, który zauważył go, uśmiechnął się i gestem ręki zachęcił, by się zbliżył, po czym objął go i kazał mu usiąść obok siebie. Jan, najmłodszy z uczniów, odsunął się, by zrobić mu miejsce.

Tak upłynęło przedpołudnie, a kiedy słońce znalazło się wysoko, Judasz, jeden z uczniów Jezusa, rozdzielił między zebranych chleb, figi i wodę. Zjedli w milczeniu. Potem Jezus wstał, gotowy do odejścia.

– Panie – wyszeptał Josar – przychodzę do ciebie z prośbą od mego króla, Abgara z Edessy.

– Czegóż chce Abgar, zacny Josarze?

– Mój pan jest chory i błaga cię, byś mu pomógł, i ja też cię o to błagam, bo to dobry człowiek i dobry król, bardzo sprawiedliwy dla swych poddanych. Edessa to małe miasto, lecz Abgar gotów jest podzielić się nim z tobą, jeśli dokonasz cudu.

Szli obok siebie, Jezus położył dłoń na ramieniu Josara, a ten poczuł się uprzywilejowany, że znajduje się tak blisko człowieka, którego uważa za boskiego syna.

– Przeczytam list i odpowiem twojemu królowi – odrzekł krótko Jezus.

Tej nocy Josar zjadł wieczerzę z Jezusem i jego uczniami, z niepokojem słuchając wieści o rosnącej niechęci kapłanów do Nauczyciela. Pewna kobieta, Maria Magdalena, podsłuchała na rynku, jak kapłani namawiają Rzymian, by pojmali Jezusa, oskarżając go o podżeganie do zamieszek i wystąpień przeciwko władzom.

Jezus słuchał w milczeniu, nie przestając jeść. Wydawało się, że wie o wszystkim, jak gdyby nie przynieśli mu żadnej nowiny. Potem opowiadał im o przebaczeniu. Mówił, że powinni wybaczać tym, którzy ich krzywdzą, i okazywać im współczucie. Uczniowie odpowiadali na to, że to trudne i że nie można obojętnie przyjmować zniewag.

Jezus wysłuchał ich cierpliwie, a potem przekonywał, że darowanie win zapewnia pokrzywdzonym spokój duszy. Na koniec poszukał wzrokiem Josara i przywołał go do siebie.

– Josarze, oto moja odpowiedź dla Abgara – powiedział, wręczając mu list.

– Panie, czy pojedziesz ze mną?

– Nie, Josarze. Nie mogę ci towarzyszyć, muszę bowiem wypełnić to, co każe mój Ojciec. Poślę jednego z moich uczniów. Jednakże twój król ujrzy mnie jeszcze w Edessie i jeśli znajdzie wiarę, wyzdrowieje.

– Którego poślesz? I jak to możliwe, panie, że Abgar ujrzy cię w Edessie, skoro zamierzasz pozostać tutaj?

Jezus uśmiechnął się i patrząc uważnie na Josara, rzekł:

– Nie podążasz za mną i nie słuchasz mnie? Twój król będzie zdrowy i zobaczy mnie w Edessie nawet wtedy, gdy nie będzie mnie już na tym świecie.

I Josar mu uwierzył.

***

Światło słońca wlewało się przez okienko izby. Josar pisał list do Abgara, podczas gdy właściciel gospody szykował prowiant na drogę dla jeźdźców, którzy mieli zawieźć odpowiedź do króla.

List od Josara do Abgara, króla Edessy.

Panie, moi ludzie niosą dla Ciebie odpowiedź od Nazarejczyka. Proszą Cię, Panie, byś miał wiarę, gdyż on utrzymuje, że wyzdrowiejesz. Wiem, że cud się stanie, ale nie pytaj mnie kiedy ani w jaki sposób. Proszę Cię o pozwolenie, bym mógł pozostać w Jerozolimie, przy Jezusie. Serce podpowiada mi, że powinienem zabawić tu dłużej. Muszę go słuchać, słuchać jego słów, i – jeśli on na to pozwoli – podążać za nim jako najpokorniejszy z jego uczniów. Wszystko, co posiadam, dałeś mi Ty, Panie, więc rozporządzaj mym majątkiem i niewolnikami, i oddaj to wszystko potrzebującym. Jeżeli zostanę tu, by podążać za Jezusem, nic nie będzie mi potrzebne. Czuję, że coś się wydarzy, gdyż kapłani ze świątyni nienawidzą Jezusa, który głosi, że jest Synem Bożym i żyje według żydowskiego prawa, którego oni nie przestrzegają.

Proszę Cię nade wszystko, Królu, o zrozumienie i byś pozwolił mi wypełnić moje przeznaczenie.

Abgar odczytał list od Josara i wielce się strapił; Żyd nie przybędzie do Edessy, Josar zaś pozostanie w Jerozolimie.

Ludzie wysłani przez Josara jechali bez wytchnienia, by wręczyć królowi oba listy. Jako pierwszy przeczytał list od Josara, teraz pora na pismo Jezusa, jednakże z królewskiego serca ulotniła się już nadzieja i nie dbał o to, co napisał Nazarejczyk.

Do komnaty weszła królowa i popatrzyła na męża z niepokojem.

– Ponoć nadeszły wieści od Josara.

– W rzeczy samej – westchnął król. – Nie są to dobre wieści. Żyd nie przybędzie. Josar prosi, bym udzielił mu zgody na pozostanie w Jerozolimie. Wszystko, co posiada, mam rozdać potrzebującym. Został uczniem Jezusa.

– Czy ten człowiek naprawdę jest tak niezwykły, że Josar porzuca wszystko, by za nim podążać? Tak bardzo chciałabym go poznać.

– Więc i ty mnie opuścisz?

– Panie, wiesz, że tego nie zrobię, ale wierzę, że ten Jezus jest bogiem. Co pisze w swoim liście?

– Jeszcze nie złamałem pieczęci, zaczekaj, przeczytam ci.

Błogosławiony bądź Abgarze, który nie widziałeś mnie, lecz we mnie uwierzyłeś. Napisano bowiem o mnie, że widzący mnie nie uwierzą, a niewidzący uwierzą we mnie i będą błogosławieni. Piszesz, abym przybył do Ciebie, lecz ja powinienem dokonać tego, do czego zostałem przeznaczony i powrócić do Ojca, który mnie wysłał. Gdy wzniosą się do niego, wyślę do Ciebie jednego z moich uczniów, który uleczy Cię i da Tobie i Twym bliskim życie wieczne.

– Królu mój, Żyd cię uzdrowi.

– Skąd bierze się twoja pewność?

– Musisz uwierzyć, wszyscy musimy wierzyć i czekać w nadziei.

– Czekać… Nie widzisz, że choroba mnie pokonuje? Co dzień jestem słabszy, wkrótce nie będę mógł nawet tobie pokazać się na oczy. Wiem, że moi poddani plotkują, a wrogowie knują, i szepczą, że nasz syn Maanu wkrótce zostanie królem.

– Jeszcze nie wybiła twoja godzina, Abgarze. Wiem o tym – powiedziała z żarem królowa.

***

Z powodu zakłóceń na linii śpiewny głos Minervy był ledwie słyszalny.

– Rozłącz się, ja do ciebie zadzwonię, jestem w biurze – powiedziała Sofia.

Policyjny wydział do spraw sztuki dysponował dwoma pokojami w kwaterze karabinierów, które podczas pobytów służbowych w Turynie służyły Valoniemu i jego ludziom za wygodny gabinet do pracy.

– Opowiadaj, Minervo – poprosiła Sofia. – Nie ma co czekać na szefa, wstał wcześnie i poszedł prosto do katedry. Powiedział, że zostanie tam do południa.

– Ma wyłączoną komórkę, odzywa się poczta głosowa.

– Zachowuje się trochę dziwnie, sama wiesz, iż od lat utrzymuje, że ktoś chce zniszczyć całun turyński. Czasem myślę, że ma rację. We Włoszech nie brak kościołów i katedr, a jednak to katedrze turyńskiej ciągle coś się przydarza. Było już chyba z pół tuzina włamań, a pożarów groźnych i niegroźnych nie zliczę. W takiej sytuacji każdy miałby twardy orzech do zgryzienia. I jeszcze te wszystkie niemowy… Przyznasz, że włos się jeży na głowie, jak się pomyśli, że znaleziono trupa bez języka i linii papilarnych. Jak zwykle nie do zidentyfikowania.

– Marco prosił, żebym poszukała informacji, czy jakaś sekta nie obcina języków swoim wyznawcom. Twierdzi, że wprawdzie jesteście historykami, ale czasem coś wam umyka. Na razie niczego nie znalazłam. Tyle tylko, że firma, która przeprowadza remont w katedrze, działa w Turynie od ponad czterdziestu lat i nie narzeka na brak zleceń. Ich najlepszym klientem jest właśnie Kościół. Przez ostatnie lata wymieniali instalacje elektryczne w większości klasztorów i kościołów w okolicy, odnawiali nawet rezydencję kardynała. To spółka akcyjna. Dowiedziałam się, że jednym z udziałowców jest bardzo ważna persona, człowiek, który ma akcje linii lotniczych, zakładów chemicznych… A więc ta firma konserwatorska to małe piwo w porównaniu z całą resztą, jaką trzyma w ręku.