– Tak – powiedziała i pocałowała go. Nagle ten pocałunek to było dla niej zbyt mało, pragnęła jeszcze więcej, jeszcze…
Nick odsunął się pierwszy.
– Włóżmy ten pierścionek, żeby się nam nie zgubił rzekł zmienionym, wzruszonym głosem. Patrzyła, jak bierze jej palec i wsuwa na niego pierścionek. Popatrzyli sobie w oczy. Ta decyzja wcale nie jest pochopna ani za szybka.
Na pewno nie popełniają błędu.
Serca biły im przyśpieszonym rytmem. Wpatrywała się w jego ciemne oczy i widziała w nich ich wspólną przyszłość, lata, które nadejdą, wypełnione szczęściem, radością i codziennymi sprawami. Stworzą rodzinę, nie tylko związek dwojga ludzi, ale coś więcej. Miłość i wzajemne oddanie będą jej opoką.
– Kocham cię, Nick – wyszeptała.
– Ja też cię kocham – powiedział, zniżając głos do szeptu. – Nigdy nie będziesz żałować, przyrzekam.
Przypadli do siebie ustami, ale odgłos nadjeżdżającego samochodu wyrwał ich z upojenia. Ktoś bez przerwy naciskał klakson. Po chwili ujrzeli wyłaniający się zza domu samochód Shanea. Zaparkował obok samochodu brata, lecz nie wyłączył silnika. Opuścił szybę i zawołał:
– Czy ta panienka ma na palcu pierścionek z brylantem?
Czy może zaraz pójdziemy się bić?
Nick roześmiał się i uniósł dłoń Corrie.
– Jak ci się podoba?
Shane rozpromienił się w uśmiechu.
– Nie zasługujesz na nią, ale moje gratulacje, braciszku! – zawołał na cały głos. – Corrie? Jak tylko ten kowboj nie będzie traktować cię jak należy, od razu daj mi znać!
– Idź poszukać sobie żony! – odkrzyknął do niego Nick.
Corrie pomachała mu na pożegnanie. Shane zdjął kapelusz, skłonił głowę, zawrócił auto i ruszył z kopyta, przez całą drogę trąbiąc z radości.