Выбрать главу

– Życie – odpowiedziała krótko.

– To nie jest takie ważne. – Ująłem nóż tak, żeby ostrze wbijało się w szyję w okolicy arterii. – Jeśli tylko piśniesz, pchnę.

Winda się zatrzymała, drzwi się otworzyły.

– Proponuję zachowywać się tak, jakbyśmy byli dobrymi przyjaciółmi – powiedziałem, obejmując Natalię. – Spokojnie otworzysz drzwi i wejdziemy do mieszkania. Umowa stoi?

Jeśli wszystko dobrze przewidziałem, jeśli Natalia nie zacznie się wyrywać i krzyczeć, to wszystko powinno pójść dobrze. Przez wizjer nie da się dojrzeć noża. Dziewczyna idzie z chłopakiem, obejmują się, nie mogą się doczekać, kiedy wskoczą do łóżka, co w tym dziwnego? A właśnie taki obrazek chce zobaczyć stara sąsiadka.

Natalia się nie wyrywała.

Szczęknęły zamki, weszliśmy do mieszkania. Zamykając nogą drzwi, pomacałem ręką ścianę w poszukiwaniu włącznika. Prostokąt kuchennego okna sączył umierający zmierzch. W pokoju niespokojnie szczeknął Keszju. Było zimno. Czy naprawdę do tej pory nie zaczęli grzać?

– Włącznik jest niżej – powiedziała pogardliwie Natalia. – Na wysokości opuszczonej ręki.

– No tak, jak mogłem zapomnieć – wymruczałem. Zapłonęło światło. Zajrzałem do pokoju – pies leżał na kanapie, nikogo więcej nie było.

– Co dalej? – zapytała Natalia. Lekko przechyliła głowę, odsuwając się od ostrza noża. – Od razu mnie zabijesz czy najpierw będziesz torturował?

Keszju zeskoczył z kanapy. Pobiegł do przedpokoju. Zamachał ogonem i zastygł na granicy między ucieczką i ujadaniem.

– Jesteś zbyt spokojna – powtórzyłem jak zaklęcie. To było jedyne, co mogłem przedstawić w charakterze dowodu, stojąc w tym obcym mieszkaniu. – Natalio, nie mogę ci niczego udowodnić, ale jestem pewien, że siedzisz w tym po uszy.

Dziewczyna prychnęła.

– I co, będziemy tak stać?

– Do kuchni – poleciłem.

Poszliśmy do kuchni. Opuściłem rolety. Keszju pobiegł za nami, nadal czujny, ale cichy.

– Siadaj. – Pchnąłem Natalię na taboret i wyjąłem z kieszeni taśmę klejącą.

– Naoglądałeś się filmów sensacyjnych – powiedziała pogardliwie Natalia.

Nie stawiała oporu, nawet sama podała mi ręce – związałem je taśmą. Potem przymocowałem ją do stołka. Panowała straszna, martwa cisza, na ulicy nie było słuchać szumu przejeżdżających samochodów, okrzyków podpitych przechodniów, czy choćby trzaśnięcia drzwi klatki schodowej.

– Uspokoiłeś się? – zapytała zimno Natalia, gdy odłożyłem rolkę taśmy i usiadłem na drugim stołku. – No to wyjaśnij teraz, czego chcesz? Żeby przepisać na ciebie mieszkanie? Ciężko będzie.

Nie słuchałem jej, przyglądałem się kuchni. Siedem metrów kwadratowych. Pokój dwanaście i jeszcze dziesięć na łazienkę, toaletę i przedpokój. Żaden pałac. Gdyby włożyć w to dużo sił i środków, to całe mieszkanie można przerobić nie do poznania w ciągu kilku godzin.

Przerobić tak, ale nie zrobić na nowo.

Cudów nie ma.

Muszę znaleźć ślady swojego mieszkania w tym obcym domu.

Od czego zacząć?

Glazura.

Podważyłem nożem płytkę – zgadza się, glazura, a nie naklejona na wierzch kolorowa folia. Potarłem fugę – sucha. Może stara. A może szybkoschnąca.

Natalia się zaśmiała.

– Zakleić ci usta? – zapytałem.

– Dłub sobie, dłub – powiedziała dobrotliwie. – Potem zmuszę cię do zrobienia remontu.

Tapety. Tuż przy podłodze, w niewidocznym miejscu, naciąłem kawałeczek i oderwałem. Pod spodem była ściana, żadnych śladów poprzedniej tapety. Zerwali? Możliwe.

– Jesteś głupi – oznajmiła Natalia.

Usiadłem na podłodze, rozciąłem linoleum – na krzyż – brutalnie, na środku kuchni. Podszedł Keszju, obwąchał dziurę w podłodze – starego linoleum tam nie było – warknął na mnie i się wycofał.

– No, zastanów się. Jeśli dokumenty rzeczywiście zostały zamienione w jakiś magiczny sposób, jeśli przyjaciele o tobie zapomnieli, to co mógłbyś tu znaleźć? – Natalia zachichotała. – Ślady remontu?

Wyciągnąłem rękę do Keszju, pies się jednak uchylił.

– Nie wiem. Ale o przyjaciołach nic ci nie mówiłem.

Natalia zamilkła.

Popatrzyłem jej w oczy i pokręciłem głową.

– Niepotrzebnie to powiedziałaś. Teraz mam granitową pewność, że jesteś w to zamieszana. Tylko nie wiem jak.

– Co dalej? – Jej głos był nadal absolutnie spokojny. – Będziesz mnie torturował? Zabijesz? To nie tajga, kochany. Dla wszystkich jesteś świrem, bez dokumentów, bez przeszłości. Wpadłeś do obcego mieszkania, zabiłeś gospodynię. Karę śmierci u nas znieśli, czy co?

– Zdaje się, że znieśli.

– Piętnaście lat w obozie to również nic przyjemnego. No? – Natalia uśmiechnęła się zwycięsko. – Uwolnij mnie, Kirył. Usiądziemy jak ludzie, zaparzymy herbatę, porozmawiamy.

Miałem ogromną ochotę ją uderzyć. I proszę mi nie mówić, że nie wolno bić kobiet! Takie trzeba!

Tylko że to nie miałoby sensu. Natalia nie wpadnie w histerię i nie przyzna się do swoich podstępnych planów.

Mógłbym jej splunąć w twarz. I wyjść, niech się sama uwalnia, niech przegryza taśmę, niech wtedy chichocze do woli.

Mogę też spróbować porozmawiać.

Wstałem i podszedłem do niej. Natalia wyciągnęła z uśmiechem ręce, a ja przysunąłem do nich nóż, żeby przeciąć taśmę.

– Cielę – powiedziała Natalia. I nagle zaczęła przeraźliwie wrzeszczeć: – Ratunku! Na pomoc! Mordują! Mordu…

Nie zdążyłem nic zrobić! Ani opuścić ręki z nożem, ani zasłonić jej ust – ciągle krzycząc, Natalia wstała z przyklejonym do pośladków taboretem i skoczyła do przodu. Prosto na nóż.

I ostrze idiotycznego chińskiego noża weszło pod jej lewą pierś. Na moją rękę popłynęła krew. Dziewczyna przestała krzyczeć, jakby się zakrztusiła własnym głosem. Podniosła głowę i szepnęła:

– A co wymyślisz teraz, Kiriusza?

Odsunąłem się, odruchowo wyciągając nóż z rany. Natalia, skulona, upadła na podłogę. Spod niej płynęła krew, zbierając się w rozciętym linoleum. Keszju zawarczał, przywarł do podłogi i zaczął się czołgać do Natalii.

Nigdy w życiu tak się nie bałem.

Zawsze uważałem, że „omdlałe ręce”, „zimny pot”, „uginające się nogi” to wymysł powieściopisarzy. Na mnie stresująca sytuacja działała dokładnie na odwrót, pobudzała mnie do działania. Ojciec zawsze mówił, że to adrenalina, reakcja organizmu na stres.

A teraz właśnie ugięły się pode mną nogi – nie upadłem tylko dlatego, że oparłem się o futrynę. Nogi drżały, byłem mokry od potu. Nóż trzymałem w wyciągniętej ręce, palce zacisnęły się kurczowo na rękojeści, nie mogłem ich rozchylić.

Chociaż, po co miałbym wyrzucać nóż? Żeby milicja miała uciechę? Już lepiej się zarżnąć. Niech sobie potem gliny tworzą wersję o nieszczęśliwej miłości. Jednym kindżałem zabił ich oboje…

Ktoś zadzwonił do drzwi.

Jaasne…

– Sąsiadko! – usłyszałem głos Piotra Aleksiejewicza. – Hej, wszystko w porządku? Natasza!

Gdy Natalia upadła, mignęła mi nadzieja, że razem z jej śmiercią rozwieje się ten miraż. Przypomną sobie o mnie sąsiedzi, przyjaciele, współpracownicy.

Niestety, nie zadziałało.

Nadal byłem człowiekiem bez przeszłości, za to z nożem w ręku i trupem u stóp. I nikt mi nie uwierzy, że Natalia sama wbiła się na nóż.

Do drzwi ktoś się dobijał.

Keszju zawył, leżąc przy ciele Natalii. Zawył przejmująco – nie przypuszczałem, że może tak wyć, nawet opłakując swoją panią.

Cholera, jaką panią?! Aferzystkę, samobójczynię!