– Nie przedmiotami. Wyobraź sobie śpiewaka. Ma cudowny głos i wszyscy pragną go usłyszeć, ale może dać tylko jeden koncert dziennie. Czy śpiewak jest winien, że nie dogodzi wszystkim? Albo weźmy lekarza, który wykonuje supertrudne operacje i tysiące chorych…
– No dobrze. – Nastia zmarszczyła nos. – Ale dlaczego służycie tylko władzy?
– Czemu tylko? Był tutaj pewien satyryk… i piosenkarka… z przyjaciółmi. A twój przyjaciel jest biznesmenem. Wszyscy, którzy osiągają sukces, prędzej czy później dowiedzą się o naszym istnieniu i staną się naszymi klientami. Dobrze, jedźmy dalej. Mówisz, że wykorzystujemy swoje zdolności dla siebie?
Nastia milczała.
– Słyszałaś kiedyś przysłowie: „Szewc bez butów chodzi”? Byłoby dziwne, gdybyśmy się nawzajem nie karmili, nie leczyli i nie bronili! Tak się nie dzieje, Nastiu! Nie ma na świecie głodnych kucharzy czy bezdomnych właścicieli hoteli! Co jeszcze? Tajna policja?
Nastia skinęła głową.
– A kto nas obroni? Co mam zrobić, jeśli coś się stanie? Biec na milicję? A pamiętasz, jak twoi przyjaciele zaatakowali staruszkę i niewinnych ludzi, pomagających jej w hotelu? Oskarżacie nas, a sami jakie stosujecie metody?
– Nie wiedziałam, że tak się stanie! – wykrzyknęła Nastia. – Chcieliśmy tylko złapać kilku funkcyjnych! Ciebie, ponieważ jesteś niedoświadczony i jeszcze nie otworzyłeś wszystkich drzwi, i Feliksa, ponieważ on jest w Kimgimie najważniejszy!
Ugryzła się w język, rozumiejąc, że powiedziała za dużo. Ale ja puściłem to mimo uszu.
– Ostatni punkt – powiedziałem. – Mówisz, że ukrywamy prawdę o istnieniu światów równoległych. Załóżmy. Czy wiesz, co by się stało, gdybyśmy wyjawili tę prawdę? Masz pojęcie, ilu awanturników rzuciłoby się na podbój nowych światów? I to nie tylko tych, gdzie nie ma ludzi, oni przede wszystkim chcieliby zająć światy już zamieszkane. A jeśli opowiemy ludziom o innych światach, ale nie otworzymy przejść, znienawidzą nas. To prawda, jesteśmy silniejsi od ludzi, ale przeciwko armii raczej nie ustoimy. Przecież my nie mamy żadnej armii! Podprowadzą czołgi…
– Wieżę taką jak ta można zniszczyć jedynie bombą jądrową.
– Nie sądzę, żeby to kogoś powstrzymało – odparłem ponuro. – Nastiu, zrozum, jest nas niewielu i właśnie dlatego musimy się ukrywać. Nie jesteśmy w stanie uszczęśliwić całego świata… wszystkich światów. Ale w miarę możliwości pomagamy ludziom, przyczyniamy się do postępu.
– Mówisz jak funkcyjny!
– Jestem funkcyjnym. Dobrze, jeśli nie mam racji, powiedz mi, w którym punkcie?
– Illan by ci wszystko wyjaśniła!
– Więc sama nie wiesz, dlaczego z nami walczysz? – Uniosłem brwi.
– Dlatego że ty… ty to wszystko zupełnie inaczej tłumaczysz! – Nastia była wyraźnie rozstrojona. – Mówisz te same rzeczy, tylko kiedy ty o nich mówisz, to… to one wyglądają normalnie!
– To dlaczego sama się nie zastanowisz, nie ruszysz głową? – zapytałem z satysfakcją. – Znalazła się… bohater podziemia, radiotelegrafistka Ket… Po co ja wam jestem potrzebny?
– Jesteś nowy… i nie wszystkie drzwi miałeś otwarte. Illan mówiła, że potrzebna nam Ziemia-jeden. To kluczowy świat.
– A ona istnieje?
– Oczywiście – Nastia spojrzała na mnie z wyrzutem. – Nasza Ziemia ma numer dwa. Illan uważa, że funkcyjni przyszli z Ziemi-jeden.
– Ja jestem stąd, miejscowy.
– No tak. Ale pierwsi funkcyjni przyszli z Ziemi-jeden. I oni trzymają swój świat zamknięty przed wszystkimi.
– Jacy oni?
– Nie wiemy. Ale pewnie nie jest ich dużo.
– Spiskowa teoria dziejów – powiedziałem. – Rozumiesz? Gdy wszystko na świecie tłumaczy się czyimiś intrygami. Masonów, kosmitów… tajnej władzy światowej…
– To ostatnie pasuje.
– Ależ nie ma czegoś takiego! – Machnąłem ręką i wstałem. – Wszyscy potrzebują mojej nieszczęsnej wieży. Polityk marzy, żeby zajrzeć w przyszłość. Wy szukacie Ziemi, która nie istnieje.
– Skąd wiesz, że nie istnieje?
– Od Feliksa.
Nastia nabzdyczyła się i umilkła. Ale ja już się nakręciłem.
– Wiesz, co ci powiem, droga opozycjonistko? Wracaj do domu. Ucz się pilnie i bądź grzeczna. Idź do fryzjera, zrób się na bóstwo dla wujka Miszy, on lubi ładne dziewczynki. Przy okazji, gdzie on właściwie jest?
Nagle uzmysłowiłem sobie, że ciągle nie wiem, jak Nastia znalazła się w Nirwanie.
– Nie wiem – wyznała. – Szliśmy ulicą w Antyku i wtedy podeszło do nas dwóch miejscowych, policjant i jeszcze ktoś.
– Funkcyjni?
– Tak. Dowiedzieli się skądś, że jestem związana z podziemiem, i zaczęli mnie wypytywać. Milczałam, a potem powiedziałam, że muszę iść do toalety. Próbowałam uciec, ale… dogonili mnie. Nie wiem, co zrobili, ale ocknęłam się już w tamtej wsi. Wiedziałam, gdzie jestem, opowiadali nam o Nirwanie. Tylko… wszystko wiedziałam, a wstać i wyjść już nie mogłam.
– A twój przyjaciel?
Nie odpowiedziała.
– Jasne. – Skinąłem głową. – Zresztą nie należy go winić.
– Na pewno by mnie potem uratował! Co miał zrobić, rzucić się na policjanta?! Na pewno dotarłby do Nirwany, tylko później!
Nastia zjeżyła się, oczy jej rozbłysły – wyraźnie przygotowała się do długiej i zażartej dyskusji, ale ja nie protestowałem.
– Tak, to brzmi logicznie – przyznałem. – Dobrze. Bardzo mi było miło, Nastiu. Cieszę się, że się dobrze czujesz. Pisz listy, ślij telegramy. Kiedy będziesz przechodzić, zajrzyj.
Nastia wstała gwałtownie.
– Dziękuję, celniku. Służ dalej, dobrze ci to wychodzi! Twoi panowie będą zadowoleni!
Poszła dumnie w stronę schodów.
– Nazywam się Kirył – oznajmiłem. – I co, pójdziesz tak jak teraz, w podkoszulku?
Nastia stanęła jak wryta. Nie udało się dumnie wyjść.
– Chodź.
Dałem jej swoje stare dżinsy. Wisiały na niej jak na wieszaku, ale zrobiłem dodatkową dziurkę w pasku i jakoś się trzymały. Za to adidasy były prawie dobre, tylko o numer czy dwa większe – Nastia miała duże stopy.
– Gdzie mieszkasz?
– Na Prieobrażeńskim.
– Trzymaj.
Dałem jej dwie setki, na taksówkę wystarczy. Nastia bez fałszywej skromności wsunęła je do kieszeni. Na jej twarzy pojawiło się zdumienie – pogrzebała w kieszeni i wyjęła moją niezbyt świeżą chusteczkę. Ze wstrętem rzuciła ją na podłogę, wytarła rękę o spodnie.
Udałem, że tego nie widzę. Zerknąłem w okno – w Moskwie nie padał deszcz, było zimno, ale słonecznie. No cóż, trochę zmarznie. Kurtki nie miałem zamiaru oddawać.
– Celniku, a dokąd…
– Kirył.
– Kirył, a dokąd otworzyło się nowe okno?
Rzeczywiście! Przecież w nocy powinno się otworzyć nowe przejście!
– Ciebie to już nie dotyczy – oznajmiłem. – Przykro mi, ale twoje spacery po innych wymiarach dobiegły końca. Wszystkiego dobrego.
Nastia zeszła na dół. Otworzyłem drzwi, wypuszczając ją do Moskwy, popatrzyłem pytająco w oczy. Ciekawe, czy odejdzie bez słowa?
– Dziękuję – powiedziała Nastia z wyraźną niechęcią. – Za ubranie… i w ogóle. Mimo różnic ideologicznych, zachowujesz się przyzwoicie. Jak mężczyzna.
A potem się odwróciła i z dumnie uniesioną głową poszła w stronę ulicy. Zdumiewające, ale nawet w moich starych ciuchach wyglądała ładnie.
Westchnąłem i zamknąłem drzwi. Gdzie ona nałapała takich wyrażeń? Mimo ideologicznych różnic… Może chodzi na zajęcia kółka „Młody liberał”?
– Ładna dziewczyna leży w krzakach nago – powiedziałem na głos. – Inny by ją zgwałcił, ja tylko trącę nogą.
Ciekawe, czy wszyscy funkcyjni mają takie problemy w życiu osobistym. I właśnie dlatego flirtują ze sobą? Chociaż nie, Feliks mówił, że ma rodzinę, dzieci.