Выбрать главу

– Winić mamę – powiedział Coonor, najwyraźniej w nadziei na następną przejażdżkę na barana.

– Nie, nie winić mamy. – Emily odczekała, aż Letty złapie córkę, która usiłowała wspiąć się na okno, po czym ciągnęła:

– To nie była pochopna decyzja, Letty. Długo i intensywnie zastanawiałam się, czego oczekuję od przyszłości. I to, czego pragnę, to własny dom, rodzina.

Lekko zdyszana z wysiłku, trzymając w objęciach wijące się dziecko, Letty powiedziała:

– Nie rozumiem dlaczego. – Wyciągnęła wstążkę z włosów i wręczyła ją Kate. Nagrodą była chwila ciszy. – Ale czemu teraz? Dlaczego Edward? Dwadzieścia jeden lat to jeszcze nie staropanieństwo. Z pewnością to trochę za wcześnie porzucać nadzieję na coś lepszego. Poczekaj rok albo dłużej.

Emily wstała z podłogi i poczęła się przechadzać.

– Nie widzisz tego, Letty? Stąd się biorą niezamężne ciotki. Czekasz, czekasz i każdego dnia mówisz: "Jeszcze tylko jeden dzień, może jutro coś się wydarzy". Po czym nagle pewnego ranka budzisz się i spostrzegasz, że jest za późno na cokolwiek, na jakąkolwiek zmianę. Odkrywasz, że twoją jedyną rolą w życiu jest zajmować puste miejsce przy stole i występować w charakterze przyzwoitki młodszych dziewcząt.

– Lepsze to, niż obudzić się i odkryć, że jesteś na całe życie związana z mężczyzną, który cię nie obchodzi.

– To nie fair! – Emily odczekała chwilę, żeby lepiej zapanować nad głosem. – Edward mnie obchodzi. Doprawdy, bardzo go lubię. I szanuję. Jest inteligentny i ambitny. NIe pije za dużo… ani nie gra… ani nie zadaje się z upadłymi kobietami.

– Skąd wiesz?

Kąciki ust Emily zadrżały.

– Edward jest rozważny i odpowiedzialny. On jest… dobry dla zwierząt. – Ze śmiechem powróciła na swoje miejsce na podłodze. – Nie jest nieznośny, prawda?

– Nudny jak flaki z olejem – zgodziła się Letty. – Zapomniałaś dodać, że jest niezwykle bogaty i utytułowany.

– Według wszelkich prawideł każdy, mając te zalety – zapomniałaś dodać, że jest nieprawdopodobnie urodziwy – powinien być nudny. Ale on naprawdę nie jest. Jest czarujący.

Letty wstała i otrzepała spódnicę. Jednakże Emily dostrzegła wyraz jej twarzy.

– Jednak nigdy cię nie oczarował, prawda, Letty? – Emily właśnie zdała sobie z tego sprawę. Letty nie aprobowała małżeństwa z Edwardem nie dlatego, że Emily go nie kochała, lecz z powodu samego Edwarda. To była okoliczność, która nigdy nie przyszła jej na myśl.

– Nie mogę zrozumieć. Znasz Edwarda od dziecka. Jak możesz go nie lubić!

Letty pospiesznie podniosła jedno z bliźniąt i poczęła poprawiać coś w dziecinnej fryzurze.

– Nie powiedziałam, że go nie lubię – zaprzeczyła. – I nie znam go od dziecka. Edward przybył do Howe, kiedy miał dwanaście lat. Pochodzi z dalszej linii. Dopiero wtedy… kiedy umarł główny spadkobierca i prawnicy zaczęli szukać innych krewnych.

– Dziwne. Nie wiedziałam, że Edward w dzieciństwie nie stykał się z rodziną. Nigdy nie opowiada o życiu poza Howe.

– Najprawdopodobniej nie chce o tym pamiętać. Zdaje się, że jego ojciec wykonywał jakiś wolny zawód i niezbyt mu się wiodło. A po śmierci ojca żyli wyłącznie z wdowiego dożywocia matki. Nie, to zrozumiałe, że markiz Palin nie chce wspominać tamtych dni.

Myśl, że Edward zataił przed nią ponad połowę swego życiorysu, nie była przyjemna, lecz Emily nie pozwoliła, aby owa myśl rozproszyła jej uwagę.

– Nigdy nie byłaś do tego stopnia pedantką, Letty, żeby z takiego powodu traktować człowieka z góry. To bynajmniej nie tłumaczy twoich objekcji.

Letty westchnęła, niewątpliwie zdając sobie sprawę, iż nie uniknie odpowiedzi.

– Przypuszczam, że nigdy nie przestałam uważać Edwarda za intruza. Tak, wiem, że to głupie. Ale tak długo znałam tę rodzinę. Nie mogę zapomnieć chłopca, który powinien być na jego miejscu.

– To było dziewięć lat temu. Letty. Dlaczego nie lubisz Edwarda dziś?

– No dobrze… myślę, że jest zimny. Nigdy nie kieruje się impulsem. I zbyt dobrze wie, co w końcu przyniesie mu korzyść, jemu i jego karierze. Nie możesz zaprzeczyć, że wygląda na to, iż przez małżeństwo z córką chrzestną lady Castlereagh chce zaspokoić swoje wygórowane ambicje polityczne.

– Nie, nie mogę zaprzeczyć – przyznała Emily. – Ale ty też nie możesz zaprzeczyć, że z równym skutkiem mógłby się ożenić z kobietą wyższego urodzenia i bogatszą. Markiz Palin mógłby poszukać sobie narzeczonej dużo lepiej urodzonej niż córka zwykłego baroneta, dziewczyna, która w posagu przyniesie mu zaledwie mierną sumę.

Sposób, w jaki Letty zacisnęła usta, poinformował Emily, że jej szwagierka z trudem usiłuje się opanować. Chłodnym tonem Letty zmieniła temat:

– Chodźmy, niania rzuca nam jedno ze swoich spojrzeń. Jeśli nie będzie mogła ułożyć dzieci do popołudniowej drzemki, będziemy musiały stawić czoła jej irytacji. Tak, nianiu, już idziemy – obiecała, ostatni raz obejmując maluchy.

Zanim cioci Emily, po uściskaniu żądających tego bliźniąt, udało się wyślizgnąć, Letty zdążyła zniknąć i szczęśliwie wykręcić się od kontynuowania rozmowy. Emily pozostała z uczuciem niezaspokojenia i rozczarowania. Przewidywała że z Letty mogą być trudności, ale nie aż takie. Ta nieoczekiwana wrogość w stosunku do Edwarda, który zawsze zdawał się być przyjacielem rodziny, zaniepokoiła ją. Poczuła się jeszcze bardziej strapiona, gdy uświadomiła sobie, że zależy jej na zrozumieniu i aprobacie szwagierki. Emily uważała się za osobę zdecydowaną. Jeśli jest przekonana, że wychodząc za Edwarda postąpi słusznie, dlaczego chciałaby, aby Letty czy ktokolwiek potwierdził jej zdanie? Jeśli jest przekonana…

Reszta dnia zdawała się wlec w nieskończoność. Emily próbowała spędzić czas nad książką, potem nad igłą, lecz najwyraźniej nie mogła się skupić. Towarzystwo brata i szwagierki jeszcze potęgowało jej niepokój. Nawet bilecik od lady Castlereagh w sprawie jutrzejszego obiadu w Carlton House nie zdołał wyrwać jej z przygnębienia.

Ubierając się na bal Emily próbowała wykrzesać z siebie trochę entuzjazmu. Nie byłoby dobrze, gdyby Edward ujrzał ją zasępioną. Myślała, że kiedy już podejmie decyzję, odpręży się i poczuje ulgę – jej przyszłość w końcu została ustalona – lecz tak się nie stało.

W takiej właśnie złej chwili Letty zapukała do drzwi i weszła do pokoju. Przede wszystkim przed Letty chciała Emily ukryć swoją niemądrą niepewność.

– Przyszłam przeprosić – ku zdumieniu Emily oświadczyła Letty.

– Prze… Letty, nie trzeba. Wiem, że chciałaś dobrze.

– Tak, tak, nie postąpiłam dobrze, atakując twój wybór i twoją decyzję. Naprawdę rozumiem, dlaczego tak postanowiłaś, naprawdę. Ale, och, Emily, kochana, marzyłam dla ciebie o czymś lepszym.

Emily ujęła dłonie Letty i spojrzała jej w oczy.

– Wychodzę za mężczyznę, którego szanuję i podziwiam, z którym dzielę wiele zainteresowań i którego bardzo lubię.

– Mężczyznę, którym możesz łatwo pokierować – zarzuciła jej Letty trochę złośliwie.

– Mężczyznę, który szanuje moje zdanie i życzenia – sprostowała Emily. – Doprawdy nie wiem, czy mogłabym lepiej trafić.

Kłamała i bez zwątpienia Letty wiedziała o tym, lecz w swej dobroci nie chciała drażnić jej dłużej. Kiedy już obie wytarły łzy, Letty zaoferowała swoje wstrzemięźliwe poparcie:

– Nie mogę powiedzieć, że nie będę się w duchu modliła, abyś doznała jakiegoś objawienia i odwołała całą rzecz, albo, co jeszcze lepsze, abyś przed ślubem spotkała Prawdziwą Miłość, która cię porwie, ale nic już nie powiem. Nie, nawet tobie. Mogę myśleć, że robisz głupstwo, ale będę do końca przy tobie. A teraz, jak to już powiedziałam, musimy się zająć dużo ważniejszymi sprawami, to znaczy twoją suknią na dzisiejszy wieczór.