— Błogosław nam — modliła się. — Zachowaj nas. Daj 5 nam łaskę Twojej miłości.
Z medytacji wyrwał ją gwałtownie ochrypły, przeraźliwy śmiech dobiegający gdzieś z tyłu. To chłopcy, oddający się swoim brutalnym zabawom. Zmusiła się do tego, żeby nie zwracać na nich uwagi. Oni także pochodzili od Bogini, bez względu na to, jak byli nieokrzesani, okrutni i głupi.
Bogini stworzyła kobiety, aby rodziły dzieci, karmiły i kochały, a mężczyzn, żeby polowali, dostarczali pożywienia i walczyli. Kobiety i mężczyźni mieli własne role do odegrania i ani jednym ani drugim nie wolno było się ważyć odgrywać roli drugiej płci. Taki był sens Letniego Święta. Oznaczało ono zejście się kobiety i mężczyzny w służbie Bogini. A skoro chłopcy byli szorstcy i nie okazywali szacunku, to cóż, widocznie Bogini uczyniła ich takimi. Niech się śmieją. Niech biegają w koło i walczą ze sobą na kije. Tak ma być.
Kiedy przydługi obrzęd był już zakończony, Kobieta Bogini wstała i posługując się patykiem, zasypała ogień, a potem zebrała święte kamienie. Zebrała też niedźwiedzie czaszki, ucałowała każdą po kolei i otuliła je w futro.
Zauważyła, że Srebrny Obłok stoi dość daleko od niej z rękami założonymi na piersi. Wyglądał tak, jakby od pewnego czasu niecierpliwie i ze złością czekał, aż ona skończy. Bliżej siebie Kobieta Bogini zobaczyła Tę Która Wie bawiącą się z grupą najmniejszych dzieci stojących w kole. Uczyła je śpiewać piosenkę.
Jakie to żałosne — powiedziała sobie. — Ta Która Wie, ta bezpłodna kobieta udaje, że jest jedną z Matek. Bogini srogo się z nią obeszła.
— Skończyłaś wreszcie? — krzyknął Srebrny Obłok. — Możemy już wyruszać, Kobieto Bogini?
— Tak, możemy.
Ta Która Wie podeszła do niej. Za nią słychać było szczebiot mniejszych dzieci. To szczebiotały Słodki Kwiat, Twarz Naznaczona Ogniem z Nieba i kilkoro innych.
— Czy mogę z tobą przez chwilę porozmawiać, Kobieto Bogini? — zapytała Ta Która Wie.
— Srebrny Obłok chce, żebyśmy się zbierali i ruszali w drogę.
— Zajmę ci tylko chwilę.
— No dobrze.
Ta Która Wie potrafiła człowieka zdenerwować. Kobieta Bogini nigdy jej nie lubiła. Nikt jej nie lubił. Ta Która Wie była inteligentna, to prawda, i pełna energii, no i trzeba było przyznać, że, aczkolwiek niechętnie, należało ją szanować. Ale była złośliwa i nieznośna. Życie miała ciężkie, Kobieta Bogini współczuła jej z tego powodu; umierały jej dzieci, straciła towarzysza życia. Kobieta Bogini współczuła jej, ale mimo to wolałaby, żeby ona zostawiła ją w spokoju. Tę Która Wie otaczała bowiem zła aura — aura spowodowana niezadowoleniem Bogini.
Ta Która Wie powiedziała spokojnie:
— Czy to prawda co mówią, czy to prawda, że kiedy znajdziemy się w Miejscu Trzech Rzek, zostanie złożona specjalna ofiara?
— Tak, złożymy tam ofiarę — powiedziała Kobieta Bogini. — Po cóż by była pielgrzymka, gdybyśmy nie mieli złożyć tam ofiary?
— Ale to będzie specjalna ofiara? Cierpliwość Kobiety Bogini była na wyczerpaniu.
— W jakim sensie specjalna? Mów, bo nie mam teraz czasu na zagadki.
— Czy to będzie ofiara z dziecka?
Kobieta Bogini nie zdumiałaby się bardziej, gdyby Ta Która Wie rzuciła jej w twarz garść śniegu.
— Co takiego? Kto rozpowiada takie rzeczy?
— Słyszałam, jak mówili o tym mężczyźni. Ofiarujemy Bogini dziecko w Miejscu Trzech Rzek, żeby Bogini sprawiła, żeby Inni trzymali się od nas z daleka. Srebrny Obłok podjął już decyzję. Prawdopodobnie po omówieniu sprawy z tobą. Czy to jest prawda, Kobieto Bogini?
Kobieta Bogini poczuła kołatanie w piersi i wydało jej się, że słyszy coś w rodzaju grzmotu. Poczuła, że jest słaba i ze kręci jej się w głowie. Z trudem zmusiła się do tego, z(.•by stać prosto i patrzeć Tej Która Wie prosto w oczy. Odetchnęła głęboko, napełniając płuca powietrzem. Powtórzyła to raz i drugi i trzeci, dopóki nie powrócił spokój.
— To szaleństwo — powiedziała lodowatym tonem. — Bogini daje dzieci. Bogini nie chce ich z powrotem.
— Czasami zabiera je z powrotem.
— Tak. Tak. Wiem — powiedziała Kobieta Bogini, a jej ton trochę złagodniał. — Nie jesteśmy w stanie pojąć działań Bogini. Ale nie składamy Jej dzieci w ofierze, zwierzęta tak. Ale nigdy dzieci. To się nigdy nie zdarzyło.
— Nigdy przedtem nie zagrażali nam też naprawdę Inni.
— Ofiara z dziecka nie ochroni nas przed Innymi.
— Ludzie mówią, że ty i Srebrny Obłok doszliście do wniosku, że ochroni.
— Ten, kto to mówi, kłamie — powiedziała Kobieta Bogini porywczo. — Ja nic nie wiem o takim planie. Nic! Gadasz od rzeczy, kobieto. To się nie stanie. Przyrzekam ci. Nie będzie u nas ofiar z dzieci. Możesz być tego całkiem pewna.
— Przysięgnij. Przysięgnij na Boginię. Albo nie… — Ta Która Wie wzięła za ręce Twarz Naznaczoną Ogniem z Nieba i Słodki Kwiat. — Przysięgnij na dusze tego chłopca i tej dziewczynki.
— Moje słowo powinno ci wystarczyć — powiedziała Kobieta Bogini.
— Więc nie przysięgniesz?
— Moje słowo jest wystarczające. Nie muszę przysięgać. Jesteśmy ludźmi cywilizowanymi. Nie zabijamy dzieci. To powinno ci wystarczyć.
Ta Która Wie popatrzyła na nią z niedowierzaniem. Jednak dała za wygraną i odeszła. Kobieta Bogini została sama. Stała i zastanawiała się. Złożyć w ofierze dziecko? Czy oni mówili poważnie? Czy naprawdę myśleli, że to mogłoby służyć jakiemuś celowi? Czy to w ogóle mogło służyć jakiemukolwiek celowi?
Czy Bogini pozwoliłaby na taką rzecz? Kobieta Bogini starała się to przemyśleć. Czy poświęcenie życia, czy zwrócenie Bogini tego, co Ona sama dała, mogło Ją przekonać, że powinna pomóc Ludowi w potrzebie?
Nie. Nie. Nie. Nie. Kobieta Bogini roztrząsała problem ze wszystkich stron i nie widziała w tym żadnego sensu.
A gdzie jest Srebrny Obłok? Aha, tam, ogląda nowe groty do strzał zrobione przez Jeżdżącego na Mamucie. Kobieta Bogini podeszła do niego i odciągnęła go na bok.
— Powiedz mi, ale szczerze — odezwała się cicho — czy zamierzasz złożyć ofiarę z dziecka, kiedy znajdziemy się w Miejscu Trzech Rzek?
— Czyś ty postradała zmysły, Kobieto Bogini?
— Ta Która Wie twierdzi, że mężczyźni o tym rozmawiają. Mówią, że ty już podjąłeś taką decyzję, a ja dałam na to zgodę.
— A ty rzeczywiście dałaś na to zgodę? — spytał Srebrny Obłok.
— Oczywiście, że nie.
— Reszta tej historii jest tak samo prawdziwa. Mamy złożyć w ofierze dziecko? Nie mogłaś chyba uwierzyć, że ja bym kiedykolwiek…
— Nie byłam pewna.
— Jak możesz tak mówić?
— Odwołałeś przecież Letnie Święto.
— Co ci się stało, Kobieto Bogini? Nie widzisz różnicy między odwołaniem Święta a zabiciem dziecka?
— Są tacy, którzy by powiedzieli, że odwołanie Święta jest tak samo złe jak zabicie dziecka.
— Ten, kto tak mówi, jest szalony — odpowiedział ostro Srebrny Obłok. — Nie mam takich zamiarów. Możesz powiedzieć Tej Która Wie, że ja… — Przerwał i zmienił się na twarzy. — Nie myślisz chyba, że to by nam coś dało? Nie chcesz powiedzieć…
— Nie — odparła Kobieta Bogini. — Oczywiście, że nie. Teraz ty mówisz tak, jakbyś postradał zmysły. — Ale nie bądź śmieszny. Ja wcale niczego takiego nie mówię. Przyszłam tu, żeby się dowiedzieć, czy w tej plotce jest ziarno prawdy, to wszystko.