Po zejściu ze schodów skręciła w prawo, przemknęła przez jadalnię i wkroczyła do salonu, w którym stał fortepian. Przyległe tereny za oknami pogrążone były w zupełnych ciemnościach; w górze majaczył niewyraźnie jakobicki sufit. Podeszła do fortepianu i sięgnęła po tabakierę.
Numer cztery.
Osiemnastokaratowe złoto z wieczkiem pokrytym emalią enplein, na którym wyobrażono scenę zapłodnienia Danae przez Zeusa za pomocą wykonanych ze złota kropli deszczu.
Przybliżyła do oczu malutkie puzderko i przyjrzała się uważnie wizerunkowi krągłej i pulchnej Danae. Jak to możliwe, że mężczyźni kiedyś uważali za atrakcyjne kobiety o tak obfitych kształtach? Najwyraźniej jednak tak było, gdyż kobiece postacie z mitologii to zazwyczaj damy określane jako puszyste. Obróciła puzderko do góry dnem i przesuwając po nim paznokciem, wyczuła inicjały.
BN.
To były inicjały rękodzielnika, który je stworzył.
Szybkim ruchem wyciągnęła z kieszeni dżinsów miękką szmatkę. Pudełeczko miało najwyżej dziesięć centymetrów i bez trudu owinęła je w szkarłatną tkaninę. Wsunęła zawiniątko do kieszeni i przeszła z salonu do biblioteki.
Z faktu, że wychowywała się w posiadłości Loringa, wynikały oczywiste korzyści. Wytworny dom, najlepsi nauczyciele, nieograniczony dostęp do kultury i sztuki. Loring dbał o to, by rodzinie Danzerów nie zbywało na niczym.
Jednak dzieciństwo spędzone w zamku Loukov wiązało się z samotnością. Matka zmarła, gdy Suzanne miała trzy lata; ojciec nieustannie podróżował. Większość czasu spędzała w towarzystwie Loringa; książki były w zasadzie jedynymi towarzyszami jej lat dziecinnych. Wyczytała gdzieś, że Chińczycy przypisywali księgom moc odpędzania złych duchów. W jej przypadku to się sprawdziło. Uciekała w świat książek od rzeczywistości. Szczególnie fascynowała ją literatura angielska. Tragedie Marlowea opisujące dzieje królów i magnatów, poezje Drydena, traktaty Locke'a, opowieści Chaucera oraz Śmierć Artura Malory'ego.
Wcześniej, kiedy Jeremy oprowadzał ją po parterze, w bibliotece wpadł jej w oko pewien wolumin. Przypadkiem sięgnęła po książkę i otworzywszy ją, zobaczyła swastykę obwiedzioną krzykliwą czerwienią z napisem: EX LIBPJS ADOLF HITLER. Dwa tysiące tomów z prywatnego księgozbioru wodza wywieziono w pośpiechu z Berchtesgaden na kilka dni przed końcem wojny. Później odnaleźli je amerykańscy żołnierze; książki skatalogowano i przekazano do Biblioteki Kongresu USA. Zanim jednak do tego doszło, sporo tomów wykradziono. W miarę upływu lat kilka z nich pojawiło się na czarnym rynku. Loring nie miał ani jednej; brzydził się nawet pamiątkami po nazistach, ale znał kilku facetów, którzy nie podzielali jego niechęci.
Zdjęła ponownie tom z półki. Będzie zachwycony, otrzymując dodatkowo ten skarb.
Odwróciła się, zamierzając wyjść.
W półmroku zobaczyła stojącego przy drzwiach Jeremyego.
Był nagi, jak go Pan Bóg stworzył.
– Czy to ta książka, którą oglądałaś wcześniej? – zapytał. Babcia ma bardzo bogaty księgozbiór. Nie zauważy braku jednego tomu.
Podeszła blisko i podjęła decyzję użycia swej najskuteczniejszej broni.
– Było mi z tobą bardzo dobrze.
– Mnie również. Ale nie odpowiedziałaś na moje pytanie.
– Uniosła wolumin.
– Tak. To ta sama książka.
– Chcesz ją mieć?
– Bardzo.
– A wrócisz tu jeszcze?
Dziwne pytanie, zważywszy na okoliczności, ale zrozumiała, że naprawdę tego chciał. Wyciągnęła rękę w jego kierunku, by przekonać się o tym bez najmniejszych wątpliwości. Zareagował natychmiast.
– Być może – odparła.
– Widziałem, co robiłaś w salonie. Nie jesteś kobietą, która dopiero wyzwoliła się z nieudanego małżeństwa, prawda?
– Czy to ma znaczenie, Jeremy? Było nam cudownie – odpowiedziała, nie przerywając pieszczot. – Teraz też jest cudownie, czyż nie?
Westchnął głęboko.
– Tak czy inaczej, wszystko to należy do twojej babki.
Czym się więc przejmujesz?
– Niczym.
Opuściła dłoń. Penis młodego mężczyzny uniósł się we wzwodzie. Pocałowała go delikatnie w usta.
– Jestem pewna, że kiedyś jeszcze się spotkamy.
Przeszła obok niego i skierowała się do frontowych drzwi.
– Czy gdybym nie pozwolił ci zabrać tabakiery i książki, zrobiłabyś mi coś złego?
Odwróciła się. Interesujące, jak ktoś tak bardzo niedojrzały może być jednocześnie tak przenikliwy, by w lot pojąć, do czego jest zdolna.
– A jak myślisz?
Sprawiał wrażenie, jakby rzeczywiście się zastanawiał, co odpowiedzieć na tak postawione pytanie. Być może najtrudniejsze, jakie padło pod jego adresem od długiego czasu.
– Wiem tylko, że jestem zadowolony, że się pieprzyliśmy.
12
VOLARY, REPUBLIKA CZESKA PIĄTEK, 9 MAJA, 14.45
Suzanne wykonała skręt w prawo i jej porsche, model speedster 911 z zawieszeniem na resorach sprężynowych i z porządnym turbodoładowaniem, gładko pokonało ostry zakręt.
Wcześniej opuściła dach ze szklanego włókna, pozwalając, by popołudniowe powietrze smagało jej równo obcięte włosy.
Samochód stał zaparkowany na lotnisku Ruzyne; sto dwadzieścia kilometrów na południowyzachód od Pragi do miejsca przy granicy pokonała w godzinę. Auto sprezentował jej przed dwoma laty Loring jako specjalną premię na zwieńczenie szczególnie udanego roku, pełnego wartościowych znalezisk i zdobyczy. Szary metalik, tapicerka z czarnej skóry oraz zagłówki z aksamitnego pluszu. Wyprodukowano tylko sto pięćdziesiąt takich egzemplarzy. Jej miał wygrawerowany na desce rozdzielczej złoty napis Drahd - „mały skarb”; tak Loring nazywał ją od wczesnego dzieciństwa.
Słyszała różne opowieści i czytała liczne prasowe relacje poświęcone Ernstowi Loringowi. Większość z nich prezentowała go jako człowieka pełnego złości, surowego i nieliczącego się z innymi; despotę, z niesłychaną energią, podporządkowującego sobie ludzi. Na dobrą sprawę, obraz ten niewiele odbiegał od prawdy. Ale ona, która go dobrze znała, wiedziała, że nie jest to cała prawda. Dlatego go szanowała i darzyła miłością.
Posiadłość Loringa zajmowała prawie trzysta akrów w południowo-zachodnich Czechach, zaledwie kilka kilometrów od granicy z Niemcami. Za komunistów rodzinie wiodło się doskonale; będące jej własnością fabryki i kopalnie w Chomutovie, Mostie i Teplicach liczyły się ogromnie w gospodarce Czechosłowacji, którą uznawano za samowystarczalną. Najzabawniejsze, że należącą do Loringów kopalnię uranu w Tachymovie, w której za siłę roboczą służyli więźniowie polityczni (współczynnik śmiertelności robotników wynosił blisko sto procent), nowe władze oficjalnie uznały za pozbawioną znaczenia gospodarczego. A to z powodu kwaśnych deszczy, które przeistoczyły Rudawy w upiorne cmentarzyska lasów. Wystarczy wspomnieć, że Teplice, kiedyś tętniące życiem uzdrowisko w pobliżu granicy z Polską, słynęło raczej z krótkiej przeciętnej długości życia niż z walorów tutejszych ciepłych źródeł. Już dawno temu przestała widywać fotografie tego regionu w kolorowych albumach wystawianych na ulicznych stoiskach pod praskimi Hradczanami, które odwiedzał milion turystów rocznie. Środowisko naturalne w północnozachodnich Czechach zostało nieodwracalnie zdewastowane.
I to stało się ostrzeżeniem. Kiedyś gospodarka tych obszarów zaspokajała potrzeby kraju; teraz poszły w zapomnienie. Tam właśnie Ernst Loring generował krociowe zyski, ale ekologiczna ruina zmusiła go do przeniesienia się na południe.
Aksamitna rewolucja z 1989 roku wymiotła komunistów ze struktur władzy Trzy lata później Czechy i Słowacja wzięły rozwód, naprędce dzieląc bogactwa do tej pory zjednoczonego kraju. Loring wyciągnął korzyści z obu wydarzeń, szybko wchodząc w układ z Havlem i nowym rządem Republiki Czeskiej, która tylko z nazwy była dynamiczna. Suzanne znała poglądy pryncypała na temat zmian. Wiedziała, że jego fabryki i huty były potrzebne bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Chociaż gros życia Loringa przypadało na epokę komunizmu, okazał się urodzonym kapitalistą. Jego ojciec, Josef, a także dziadek byli kapitalistami.