Suzanne uniosła wieko jednej ze skrzyń. Fellner wyłuskał z wy ściółki z cedrowych wiórów rzeźbę i podziwiał ją w pełnym świetle. Suzanne znała dobrze to dzieło. Odkupiła je z rąk pewnego mieszkańca New Delhi, a ten ukradł z wioski na południu Indii. Wciąż pozostawało na liście najbardziej poszukiwanych zaginionych dzieł sztuki hinduskiej, ale przez ostatnie pięć lat spoczywało bezpiecznie w komnatach zamku Loukov.
– Suzanne i Christian zacięcie o to rywalizowali – westchnął Loring.
– Kolejna walka, którą przegraliśmy – przyznał Fellner.
– Teraz jest twoje. To zadośćuczynienie za wszystko, co wydarzyło się ostatnio.
– Herr Loring, proszę mi wybaczyć – powiedziała spokojnie Monika. – Teraz ja podejmuję decyzje w kwestiach związanych z członkostwem w klubie. Brązowe figurki są na pewno bardzo cenne, ale mnie nie wydają się równie interesujące jak ojcu. Zastanawiam się, jak zażegnać ten konflikt.
– Bursztynowa Komnata należała od dawna do najbardziej poszukiwanych dzieł sztuki. Czy pozostali członkowie klubu nie powinni także poznać prawdy?
Loring wzruszył ramionami.
– Wolałbym, żeby ta sprawa pozostała między nami.
Sekret da się utrzymać tak długo, jak długo wie o nim niewiele osób, moja droga. Jednak w tych okolicznościach pozostawiam to do twojego uznania. Wieżę, że pozostali członkowie klubu potraktują tę informację jako poufną, podobnie jak w przypadku wszystkich innych trofeów.
Monika usiadła znów w fotelu i uśmiechnęła się, najwyraźniej zadowolona z siebie.
– Jest jeszcze jedna sprawa, którą pragnąłbym się z wami podzielić – podjął rozmowę mocodawca Suzanne, zwracając się wprost do Moniki. – Podobnie jak twój ojciec ciebie, również ja muszę wyznaczyć następcę. W testamencie sporządziłem zapis, zgodnie z którym Suzanne odziedziczy tę posiadłość i zbiory oraz zajmie moje miejsce w klubie, kiedy zamknę na zawsze oczy. Zapisałem jej też dostatecznie dużo gotówki, by mogła należycie zadbać o wszystko.
Suzanne z satysfakcją obserwowała twarz Moniki, na której szok i niezadowolenie z powodu tej wiadomości walczyły o pierwszeństwo. Biedaczka, nie zdołała utrzymać uczuć na wodzy.
– Będzie pierwszą akwizytorką, która dostąpi zaszczytu członkostwa w klubie. To zasłużone wyróżnienie, nie uważacie?
Ani Fellner, ani Monika się nie odezwali. On był urzeczony podarkiem z brązu. Jego córka siedziała przybita.
W końcu Fellner ostrożnie umieścił posążek w skrzyni.
– Ernst, uważam sprawę za zamkniętą. Ubolewam, że wydarzyły się rzeczy, które omal nie doprowadziły do pogorszenia stosunków między nami. Ale teraz wszystko rozumiem.
Jestem przekonany, że postąpiłbym tak samo w podobnej sytuacji. Suzanne, serdecznie ci gratuluję.
Skinęła głową w podzięce.
– Jeśli chodzi o poinformowanie członków klubu, proszę o czas do namysłu – przemówiła wreszcie Monika. – Przed czerwcowym spotkaniem powiadomię was, co postanowiłam.
– To niestety wszystko, o co może prosić cię tak stary człowiek jak ja, moja droga – powiedział Loring szarmancko. – Czekam więc na decyzję – dodał i spojrzał na Fellnera. A może zechcielibyście zostać tu na noc?
– Niestety, musimy wracać do Burg Herz. Jutro rano mam spotkanie w interesach. Ale zapewniam cię, że tę wycieczkę uważam za wartą zachodu. Zanim was opuścimy, czy mogę raz jeszcze spojrzeć na Bursztynową Komnatę?
– Oczywiście, przyjacielu. Oczywiście.
Podróż powrotna na lotnisko Ruzyne przebiegła spokojnie.
Fellner wraz z córką siedzieli w mercedesie z tyłu, Loring natomiast zajął miejsce obok kierującej limuzyną Suzanne.
Ta zerkała kilkakrotnie we wsteczne lusterko, by obserwować Monikę. Trzymała się mocno, suka. Z pewnością nie była zadowolona z faktu, że rozmowę prowadzili głównie dwaj starcy Franz Fellner na pewno nie należał do ludzi, którzy łatwo wypuszczają z rąk władzę, a jego córka nie była kobietą, która lubiła ją z kimkolwiek dzielić.
Mniej więcej w połowie drogi Monika się ożywiła.
– Muszę prosić pana o wybaczenie, Herr Loring.
– Odwrócił twarz w jej stronę.
– Za cóż to, moja droga?
– Byłam opryskliwa.
– Ależ drobiazg! Pamiętam te czasy, gdy ojciec przekazywał mi członkostwo w klubie. Byłem dużo starszy niż ty teraz i równie ambitny. On, podobnie jak twój ojciec, też niechętnie przekazywał władzę. Zawsze jednak dochodziliśmy do porozumienia i w końcu ustąpił.
– Moja córka jest niecierpliwa. Pod tym względem bardzo przypomina własną matkę – skomentował Fellner.
– Chyba nawet bardziej niż ciebie, Franz.
– Fellner wybuchnął śmiechem.
– Zapewne.
– Ufam, że Christian zostanie o wszystkim poinformowany? – spytał jeszcze Loring.
– Natychmiast.
– Gdzie on teraz jest?
– Naprawdę nie mam pojęcia – odparł Fellner. – A ty, kochanie?
– Nie wiem, ojcze. Nie miałam od niego żadnych wiadomości.
Dojechali na lotnisko tuż przed północą. Odrzutowiec Loringa czekał na poplamionym olejem pasie zatankowany i gotowy do startu. Zatrzymali się w jego pobliżu. Wszyscy czworo wysiedli, potem Suzanne otworzyła bagażnik. Pilot zszedł na płytę po schodkach. Wskazała mu dwie sosnowe skrzynki. Wziął obie i zaniósł do luku bagażowego.
– Owinąłem starannie brązowe figurki – powiedział Loring, starając się przekrzyczeć ryk silników. – Powinny przetrwać podróż w nienaruszonym stanie.
Suzanne podała kopertę swemu mocodawcy.
– Tu macie odpowiednie zezwolenia, które wcześniej przygotowałem i podstemplowałem w Pradze w ministerstwie. Mogą się wam przydać, gdyby celnicy zarządzili kontrolę po wylądowaniu.
Fellner schował kopertę do kieszeni.
– Rzadko bywam kontrolowany.
Stary Czech się uśmiechnął.
– Tak przypuszczałem – rzekł, po czym obrócił się do Moniki i objął ją. – Miło było cię zobaczyć, moja droga.
Z niecierpliwością oczekuję przyszłych potyczek, podobnie zresztą jak Suzanne, prawda, Draha.
Monika uśmiechnęła się i cmoknęła powietrze koło policzków starca. Suzanne nie odezwała się ani słowem. Znała swoje miejsce w szyku. Do niej należało działanie, nie rozmowy Pewnego dnia, gdy zostanie członkiem klubu, jej akwizytor będzie postępować w podobny sposób – przynajmniej taką miała nadzieję. Tuż przed wejściem na schodki Monika obrzuciła ją przelotnym pogardliwym spojrzeniem. Obaj starsi panowie uścisnęli sobie dłonie i Niemiec zniknął w samolocie. Pilot zatrzasnął właz ładowni, po czym wbiegł po schodkach do maszyny i zamknął za sobą drzwi.
Suzanne i Loring stali na płycie, gdy odrzutowiec kołował na pas startowy w strumieniach gorącego powietrza z silników. Potem wsiedli do mercedesa i odjechali. Tuż po opuszczeniu lotniska Suzanne zatrzymała auto na poboczu drogi.
Odrzutowiec mknął po ciemnym pasie startowym i wzniósł się ku bezchmurnemu nocnemu niebu. Odległość tłumiła wszelkie odgłosy Na betonowej płycie były jeszcze trzy samoloty: dwa właśnie wylądowały, jeden szykował się do lotu.
Susanne i Loring siedzieli w samochodzie z głowami obróconymi w prawo i zadartymi w górę.
– To wielka strata, Draha - wyszeptał Loring.
– Przynajmniej spędzili miło wieczór. Herr Fellner był zachwycony Bursztynową Komnatą.
– Cieszę się, że mógł ją zobaczyć.
Pasażerski odrzutowiec zniknął po zachodniej stronie nieba; jego światła pozycyjne słabły wraz z rosnącą wysokością.
– Figurki z brązu wróciły do gablot? – zapytał Loring.
– Skinęła głową.
– Sosnowe skrzynie zapakowane do pełna?
– Oczywiście.
– Jak działa mechanizm?