Выбрать главу

– Włącznik ciśnieniowy, reaguje na określonej wysokości.

– A ładunek?

– Potężny.

– Kiedy?

Spojrzała na zegarek i przeliczyła szybko w myślach.

Zgodnie z szacowanym tempem wznoszenia się maszyny wysokość tysiąca pięciuset metrów powinna wystarczyć…

Przez moment jaskrawy żółty błysk rozświetlił niebo w oddali, niczym wybuch supernowej; materiały wybuchowe umieszczone przez nią w sosnowych skrzynkach eksplodowały, zapalając paliwo i unicestwiając Fellnera, Monikę oraz dwóch pilotów.

Światełka zniknęły.

Loring wciąż wpatrywał się w dal, chociaż już było po eksplozji.

– Taka strata! Szlag trafił odrzutowiec wart sześć milionów dolarów.

Powoli obrócił się w jej stronę.

– Ale to cena, jaką trzeba było zapłacić za twoją przyszłość.

52

CZWARTEK, 22 MAJA, 8.50

Knoll zaparkował w lesie około pół kilometra od szosy.

Czarnego peugeota wypożyczył wczoraj w Norymberdze.

Noc spędził parę kilometrów stąd w malowniczej czeskiej osadzie. Wyspał się solidnie, wiedząc, że dzisiejszy dzień i wieczór mogą być bardzo wyczerpujące. W niewielkiej knajpce zjadł lekkie śniadanie i opuścił ją pospiesznie, żeby nikt nie zapamiętał żadnych szczegółów z nim związanych.

Nie ulegało wątpliwości, że w tej części Czech Loring miał wszędzie oczy i uszy.

Znał topografię tego miejsca. W rzeczywistości wkroczył już na tereny Loringa, od wieków posiadłości rodzinnej, która ciągnęła się przez wiele kilometrów w każdym kierunku. Zamek usytuowany był na północno-zachodnim jej skraju i otoczony gęstym lasem, w którym rosły brzozy, buki oraz topole. Region Sumava w południowo-zachodnich Czechach był ważnym ośrodkiem pozyskiwania drewna, lecz Loringowie nie zajmowali się sprzedażą tarcicy.

Wyciągnął plecak z bagażnika i pieszo ruszył w kierunku północnym. Po dwudziestu minutach jego oczom ukazał się zamek Loukov w całej okazałości. Warowna budowla usytuowana na skalistym wzgórzu górowała nad wierzchołkami drzew, oddalona teraz o niespełna kilometr. Na zachodzie Orlik płynął z wolna ku południowi. Punkt obserwacyjny, do którego Knoll dotarł, pozwalał mu widzieć wyraźnie wschodnie wejście do zamkowej budowli przeznaczone dla pojazdów mechanicznych oraz bramę zachodnią dla służby i samochodów dostawczych.

Zamek był naprawdę imponujący. Przeróżne baszty i budynki wyrastały w górę ponad murami obronnymi wzniesionymi na planie prostokąta. Znał dobrze rozkład całego kompleksu. Na niższych kondygnacjach znajdowały się przede wszystkim reprezentacyjne salony oraz kunsztownie zdobione komnaty gościnne, natomiast wyższe piętra zajmowały sypialnie oraz pokoje mieszkalne. Gdzieś między nimi, w pełnej zakamarków kamiennej strukturze znajdowały się sekretne pomieszczenia, w których Loring przechowywał prywatną kolekcję – podobne zapewne do tych, w których trzymał ją Fellner oraz pozostała siódemka klubowiczów.

Szkopuł w tym, że aby je odnaleźć, Knoll musiał dostać się do wnętrza. Podejrzewał, ba, niemal był pewien, gdzie znajdują się sekretne komnaty; udało mu się to odkryć na jednym ze spotkań klubu poświęcony architekturze. Ale i tak jeszcze czekało go sporo roboty W krótkim czasie. Zanim nadejdzie poranek.

Fakt, że Monika zezwoliła mu na potajemne wkroczenie tutaj, nie był dla niego zaskoczeniem. Gotowa była uczynić wszystko, żeby zapewnić sobie kontrolę nad biznesem.

Fellner był szczodry, ale jego córka okaże się z pewnością lepsza. Stary człowiek nie będzie żył wiecznie. Chociaż Knoll go lubił i szanował, perspektywa pracy z Moniką była po prostu odurzająca. To twarda sztuka, ale znał jej czułe miejsca. Uda mu się ją zdominować, w to nie wątpił. Może nawet zdoła przejąć fortunę, którą odziedziczy Monika.

Niebezpieczna gra, to pewne, ale warta ryzyka. Fakt, że córka Fellnera nie była zdolna do miłości, wydawał się nawet sprzyjać jego planom. On również nie potrafił kochać. Stanowiliby idealną parę, a wszystko, czego aby potrzebowali, by wytrwać w związku, to seks i władza.

Ściągnął plecak i poszukał lornetki. Z bezpiecznej kryjówki w gęstej kępie topoli obserwował uważnie cały zamkowy kompleks. Niebieskie niebo podkreślało kontury budowli. Jego uwagę przykuł obrazek po stronie wschodniej. Brukowaną drogą, pokonując stromy i kręty podjazd, zbliżały się dwa auta.

Samochody policyjne.

Interesujące.

Suzanne wrzuciła na porcelanowy talerz świeżo upieczoną cynamonową bułeczkę i posmarowała ją odrobiną dżemu z malin. Usiadła przy stole. Loring zajął miejsce na drugim jego końcu. Pomieszczenie to było jedną z mniejszych w zamku sal jadalnych, zarezerwowaną do wyłącznego użytku stałych mieszkańców Renesansowe gobeliny obramowane dębiną wisiały na jednej z alabastrowych ścian. Druga, inkrustowana kamieniami półszlachetnymi, zawieszona była pozłacanymi ikonami patronów Czech. Spożywali posiłek tylko we dwoje, tak jak czynili to zawsze, gdy Suzanne była w zamku.

– Tytułowe strony praskich gazet poświęcone są nocnej eksplozji – Loring złożył gazetę i odłożył na stół. – Autor nie ma żadnej teorii na temat przyczyn. Stwierdza tylko, że samolot eksplodował tuż po starcie i że śmierć poniosły wszystkie osoby będące na pokładzie. Wymienia z nazwiska Fellnera, Monikę oraz dwóch pilotów.

Wypiła łyk kawy.

– Jest mi bardzo przykro z powodu pana Fellnera. Był godnym szacunku człowiekiem. A Monice krzyżyk na drogę.

Prędzej czy później stałaby się dla nas prawdziwym utrapieniem. Jej zuchwałość nastręczyłaby poważnych problemów.

– Wierzę, że masz rację, Draha.

– Ugryzła kęs ciepłej bułeczki.

– Może wreszcie przyjdzie kres zabijania?

– Żywię taką nadzieję.

– To część mojej pracy, za którą szczególnie nie przepadam.

– Spodziewam się, że nie może być inaczej.

– Czy mój ojciec to lubił?

– Skąd ci przyszedł do głowy taki pomysł? – spojrzał na nią przenikliwie Loring.

– Myślałam o nim ostatniej nocy. Był dla mnie bardzo dobry. Nie miałam pojęcia, że był zdolny do czegoś takiego.

– Skarbie, twój ojciec robił to, co było konieczne. Podobnie jak ty Jesteś do niego bardzo podobna. Byłby z ciebie dumny.

Jednakże jej w tej chwili nie rozpierała duma. Zamordowała Czapajewa i tyle innych osób. Czy ich twarze będzie pamiętać już zawsze? Obawiała się, że tak. Ponadto nie zrezygnowała jeszcze z posiadania dzieci. Swego czasu rozmyślała o tym jak o elemencie przyszłego życia. Ale po tym, co wydarzyło się wczoraj, jej osobiste plany musiały zostać skorygowane.

Teraz miała przed sobą perspektywę życia bez żadnych ograniczeń i to ją nadzwyczaj ekscytowało. Jeśli śmierć tych ludzi była warunkiem koniecznym, mogła oczywiście ubolewać, ale szkoda czasu na rozpamiętywanie. Nigdy więcej. Pora ruszyć do przodu i cisnąć w kąt wyrzuty sumienia.

Do jadalni wszedł lokaj, przemierzył salę i zatrzymał się przy stole. Loring podniósł wzrok.

– Proszę pana, przyjechała policja i życzy sobie rozmawiać z panem.

Zerknęła na swego mocodawcę i uśmiechnęła się.

– Jestem ci winna sto koron.

Poprzedniej nocy w drodze powrotnej z Pragi założył się z nią, że policja zjawi się w zamku przed dziesiątą rano.

Dochodziła dziewiąta czterdzieści.

– Wprowadź ich – polecił Loring.

Po chwili kilku umundurowanych funkcjonariuszy dziarskim krokiem weszło do sali jadalnej.

– Panie Loring – odezwał się pierwszy z nich – jakże jesteśmy radzi, że jest pan zdrów i cały. Katastrofa pańskiego odrzutowca to ogromna tragedia.

Loring wstał od stołu i podszedł do stróżów prawa.

– Wszyscy jesteśmy w szoku. Herr Fellner oraz jego córka gościli u nas wczoraj wieczorem na kolacji. Obaj piloci pracowali dla mnie od wielu lat. Ich rodziny mieszkają na terenie mojej posiadłości. Zamierzam odwiedzić obie wdowy.