– Zawiadom mnie, jak tylko dowiesz się czegoś więcej.
Lord Roke skłonił się i strzelił palcami, a mała błękitna jastrzębica siedząca na żerdzi przy drzwiach rozłożyła skrzydła i lotem ślizgowym sfrunęła na stół. Miała uzdę, siodło i strzemiona. Lord Roke błyskawicznie wskoczył na jej grzbiet i wylecieli przez okno, które Lord Asriel dla nich otworzył.
Pomimo kąsającego mrozu nie zamknął okna od razu, tylko przysiadł na podokiennej ławie i potarmosił za uszy swoją dajmonę, irbisicę.
– Przyszła do mnie na Svalbardzie, a ja ją zignorowałem – powiedział. – Pamiętasz ten wstrząs... Potrzebowałem ofiary i pierwsze dziecko, które się zjawiło, było moją własną córką. Ale kiedy zobaczyłem, że przyprowadziła ze sobą drugie dziecko, odetchnąłem z ulgą. Czy to był fatalny błąd? Potem nie brałem jej pod uwagę ani na chwilę, ale ona jest ważna, Stelmario!
– Zastanówmy się spokojnie – powiedziała dajmona. – Co ona może zrobić?
– Zrobić... niewiele. Czy ona coś wie?
– Potrafi odczytywać odpowiedzi aletheiometru; ma dostęp do wiedzy.
– To nic wielkiego. Inni też potrafią. Na wszystkie piekła, gdzie ona jest?
Zapukano do drzwi za jego plecami, więc odwrócił się natychmiast.
– Mój panie – powiedział oficer, który wszedł do pokoju – przy zachodniej bramie właśnie pojawił się anioł... ranny... koniecznie chce z tobą rozmawiać.
Chwilę później Baruch leżał na wojskowej pryczy, którą przeniesiono do głównego pokoju. Wezwano dyżurnego medyka, ale nie robił wielkich nadziei; anioł był dotkliwie poraniony, oślepiony, z poszarpanymi skrzydłami.
Lord Asriel usiadł blisko i rzucił garść ziół na węgle w koszu. Ten sposób pozwalał wyraźniej zobaczyć ciało anioła.
– A zatem, panie – odezwał się Lord Asriel – co chciałeś mi powiedzieć?
– Trzy rzeczy. Proszę, zaczekaj, aż powiem je wszystkie, zanim zaczniesz pytać. Nazywam się Baruch. Mój towarzysz Balthamos i ja należymy do partii rebeliantów, dlatego skłanialiśmy się ku twoim ideom od początku, odkąd je ogłosiłeś. Lecz chcieliśmy przynieść ci coś cennego, ponieważ nie mamy wielkiej mocy, i niedawno udało nam się dotrzeć do serca Pochmurnej Góry, cytadeli Autorytetu w królestwie. A tam dowiedzieliśmy się...
Musiał przerwać na chwilę, żeby odetchnąć dymem z ziół, który jakby dodał mu sił. Mówił dalej:
– Dowiedzieliśmy się prawdy o Autorytecie. Wycofał się do kryształowej komnaty głęboko we wnętrzu Pochmurnej Góry i już nie kieruje codziennymi sprawami królestwa. Zamiast tego kontempluje głębsze tajemnice. Na jego miejscu, w jego imieniu rządzi anioł imieniem Metatron. Mam powody dobrze znać tego anioła, chociaż kiedy go znałem...
Głos Barucha osłabł. Lord Asriel wpatrywał się w niego płonącym wzrokiem, ale trzymał język za zębami i czekał, aż anioł skończy.
– Metatron jest dumny – podjął Baruch, kiedy odzyskał nieco sił – a jego ambicja nie ma granic. Autorytet wybrał go przed czterema tysiącami lat na swojego Regenta i razem układali plany. Mają nowy plan, który odkryliśmy z moim towarzyszem. Autorytet uważa, że świadome istoty wszelkich gatunków stały się niebezpiecznie niezależne, więc Metatron zamierza znacznie aktywniej interweniować w ludzkie sprawy. Planuje w tajemnicy przenieść Autorytet z Pochmurnej Góry do innej stałej cytadeli i zmienić górę w machinę wojenną. Kościoły w każdym świecie są słabe i skorumpowane, zbyt łatwo idą na kompromis... Chce wprowadzić stałą inkwizycję w każdym świecie, rządzoną bezpośrednio z królestwa. A jego pierwsza kampania ma zniszczyć twoją republikę...
Obaj drżeli, anioł i człowiek, jeden z osłabienia, drugi z przejęcia. Baruch zebrał resztki sił i kontynuował:
– Druga rzecz jest następująca. Istnieje nóż, który może wycinać przejścia między światami, a także wewnątrz nich. Jego moc jest nieograniczona, ale tylko w rękach kogoś, kto umie go używać. A tym kimś jest chłopiec...
Anioł ponownie musiał przerwać i odpocząć. Bał się; czuł, jak się rozpływa. Lord Asriel widział, z jakim wysiłkiem anioł zbierał się w sobie. Siedział spięty, ściskając poręcze krzesła, dopóki Baruch nie doszedł do siebie.
– Mój towarzysz jest teraz z tym chłopcem. Chcieliśmy zabrać go prosto do ciebie, ale odmówił, ponieważ... To trzecia rzecz, którą muszę ci powiedzieć: on i twoja córka są przyjaciółmi. Nie zgodził się przyjść do ciebie, dopóki jej nie znajdzie. Ona...
– Kim jest ten chłopiec?
– To syn szamana. Stanislausa Grummana.
Lord Asriel był tak zdumiony, że mimo woli wstał, wprawiając w wirowanie kłęby dymu wokół anioła.
– Grumman miał syna? – zapytał.
– Grumman nie urodził się w twoim świecie. I naprawdę nie nazywał się Grumman. Mój towarzysz i ja zwróciliśmy na niego uwagę, ponieważ sam pragnął znaleźć nóż. Śledziliśmy go, wiedząc, że zaprowadzi nas do noża i jego właściciela. Zamierzaliśmy zabrać go do ciebie. Ale chłopiec odmówił...
Jeszcze raz Baruch musiał przerwać. Lord Asriel usiadł z powrotem, przeklinając własną niecierpliwość, i sypnął trochę więcej ziół do ognia. Jego dajmona leżała w pobliżu, powoli zamiatając ogonem dębową podłogę, nie odrywała złocistych oczu od ściągniętej bólem twarzy anioła. Baruch kilka razy odetchnął z wysiłkiem. Lord Asriel zachował milczenie. Jedynym dźwiękiem było plaskanie linki flagowej na maszcie.
– Nie spiesz się, panie – powiedział łagodnie Lord Asriel. – Czy wiesz, gdzie jest moja córka?
– Himalaje... w jej własnym świecie – wyszeptał Baruch. – Wielkie góry. Jaskinia w pobliżu doliny pełnej tęcz...
– Daleko stąd w obu światach. Szybko przyleciałeś.
– To mój jedyny dar – odparł Baruch – oprócz miłości Balthamosa, którego już nigdy nie zobaczę.
– A jeśli ty znalazłeś ją tak łatwo...
– To każdy inny anioł też ją znajdzie.
Lord Asriel wyciągnął wielki atlas ze skrzyni z mapami, otworzył go i przekartkował, szukając Himalajów.
– Możesz określić dokładniej? – poprosił. – Możesz mi pokazać to miejsce?
– Za pomocą noża... – wymówił z trudem Baruch i Lord Asriel zrozumiał, że jego myśli wędrują. – Za pomocą noża można swobodnie wejść i wyjść z każdego świata... Nazywa się Will. Ale są w niebezpieczeństwie, on i Balthamos... Metatron wie, że znamy jego sekret. Ścigali nas... Złapali mnie samego na granicy twojego świata... Byłem jego bratem... W ten sposób znaleźliśmy drogę do niego w Pochmurnej Górze. Metatron nazywał się dawniej Enoch, syn Jareda, syn Mahalalela... Enoch miał wiele żon. Kochał przyjemności ciała... Mój brat Enoch skazał mnie na wygnanie, ponieważ... Och, mój drogi Balthamosie...
– Gdzie jest dziewczynka?
– Tak. Tak. Jaskinia... jej matka... dolina pełna wiatrów i tęcz... wystrzępione flagi na świątyni...
Podniósł się, żeby spojrzeć na atlas.
Potem irbisica wstała jednym szybkim ruchem i skoczyła do drzwi, ale było za późno: ordynans, który zapukał, wszedł, nie czekając. Tak było przyjęte; to nie była niczyja wina. Widząc wyraz twarzy żołnierza patrzącego ponad jego ramieniem, Lord Asriel odwrócił się i zobaczył, jak Baruch dygocze z wysiłku, żeby utrzymać swoją okaleczoną postać. Ta próba zbyt dużo go kosztowała. Przeciąg od drzwi wywołał wir powietrza nad łóżkiem i luźne cząsteczki ciała Barucha, pozbawione jego siły, uleciały w górę, rozproszyły się i znikły.
– Balthamos! – rozległ się szept w powietrzu.