— Obserwujemy te strumienie. Za każdym razem, gdy planeta wpada w jeden z nich, pojawiają się kłopoty, ponieważ Ziemia i jej magnetosfera są bombardowane przez cząstki o wysokiej energii. Źródłem dodatkowych problemów na Ziemi są sporadyczne nieregularności w zachowaniu się Słońca.
Michaił kontynuował:
— Pojawiają się wyrzuty materii koronalnej — jak owo monstrum, które ugodziło nas 9 czerwca — wielkie potoki plazmy, pędzące ku nam z powierzchni Słońca. Wreszcie występują rozbłyski. Te detonacje na powierzchni Słońca, wywoływane zaburzeniami pola magnetycznego, to największe eksplozje we współczesnej historii układu słonecznego; każda z nich odpowiada wybuchowi miliardów bomb jądrowych. Rozbłyski bombardują nas promieniowaniem w zakresie od promieni gamma do fal radiowych. Niekiedy towarzyszą im kaskady cząstek naładowanych.
Niespokojne Słońce podlega jedenastoletniemu „cyklowi słonecznemu”, w którego maksimum aż się roi od plam słonecznych, a rozbłyski wybuchają z większą mocą niż podczas minimum. Michaił naszkicował powszechnie uznany mechanizm cyklu słonecznego. „Południkowy wypływ” plazmy z powierzchni Słońca, od równika do biegunów, unosi na północ i południe pozostałości plam słonecznych. Na biegunach stygnąca materia Słońca opada, docierając do podstawy strefy konwektywnej, a następnie wędruje z powrotem w stronę równika. Ale skazy magnetyczne pozostawione przez plamy słoneczne trwają przez cały cykl, niczym duchy, będące zarzewiem następnego pokolenia obszarów aktywnych.
Michaił opisał następnie skomplikowany związek między Słońcem, Ziemią i ludzkością.
Nawet w czasach historycznych zmienność Słońca wpływała na klimat Ziemi. Przez ponad siedemdziesiąt lat, od około 1640 do 1710 roku, na tarczy słońca obserwowano bardzo niewiele plam słonecznych, a Ziemia była pogrążona w stanie, który klimatologowie nazwali „małą epoką lodowcową”. W Europie panowały wtedy surowe zimy i chłodne lata; w punkcie szczytowym tego okresu, w 1690 roku, londyńskie dzieci jeździły na łyżwach na Tamizie.
W erze elektroniki rosnące uzależnienie od najnowszej technologii spowodowało, że ludzie stali się znacznie bardziej wrażliwi nawet na lekkie „wyskoki” Słońca. W kwietniu 1984 roku rozbłysk słoneczny zniszczył system łączności na Air Force One. prezydent Reagan, znajdujący się wtedy nad Pacyfikiem, przez dwie godziny był pozbawiony kontaktu ze światem. Przed 9 czerwca najgwałtowniejsza odnotowana burza słoneczna miała miejsce we wrześniu 1859 roku; spowodowała ona stopienie przewodów telegraficznych.
— W rzeczywistości w 2003 roku byliśmy bliscy podobnej sytuacji — powiedział Michaił. — W kolejnych dniach Słońcem wstrząsnęły dwie erupcje skierowane prosto w Ziemię. Uratowaliśmy się przed poważniejszymi skutkami dzięki przypadkowej orientacji pól magnetycznych.
Rose Delea zaczęła się niecierpliwić.
— Wszystkie te zjawiska są dobrze znane.
Michaił powiedział:
— Tak, uważamy, że nauczyliśmy się oceniać efekty rozmaitych zakłóceń w zachowaniu się Słońca i przewidywać je, chociaż to wciąż bardziej przypomina sztukę niż naukę… — Pokazał przezrocze przedstawiające trzy „skale pogody słonecznej”, które obecna kosmiczna służba meteo otrzymała w spadku po starym amerykańskim ośrodku badania przestrzeni kosmicznej, a następnie rozwinęła. — Jak widzicie, opisujemy trzy rodzaje zjawisk: burze geomagnetyczne, burze słoneczne i przerwy w łączności radiowej. Każde z nich zostało skalibrowane według tych skal, w jednostkach od jednego do pięciu, gdzie jeden oznacza drobny, a pięć poważny.
Siobhan skinęła głową.
— A dziewiąty czerwca…
— Dziewiątego czerwca nastąpił głównie wyrzut materii koronalnej, mierzony według naszej skali G, czyli skali intensywności burzy geomagnetycznej.
— A jego wartość?
— Była poza zakresem skali. Dziewiąty czerwca to było coś bezprecedensowego. Ale ironia polega na tym, że dzięki doktorowi Manglesowi zdarzenie to zostało przewidziane dokładniej niż jakiekolwiek inne zakłócenie w całej historii badań Słońca. — Zerknął na Eugene’a.
Ale ten, jak zawsze nieobecny, w ogóle nie zareagował; wydawało się, że prawie nie zdaje sobie sprawy z obecności pozostałych.
Zapadło kłopotliwe milczenie. Bud zarządził przerwę.
Okazało się, że trzeba było samemu przynieść sobie kawę. Nie było nikogo, kto by się tym mógł zająć. Nie było też herbatników; ani jednego herbatnika na całym cholernym Księżycu.
Szybko utworzyła się kolejka do dzbanka z kawą znajdującego się w tylnej części pomieszczenia. Ale Michaił, stojąc na początku kolejki, napełnił dwa plastikowe kubki i niepewnie podszedł do Siobhan, która z wdzięcznością przyjęła kawę. Michaił miał smętną i zmiętą twarz, ale jego głos był ciepły i głęboki. Siobhan instynktownie poczuła do niego sympatię.
Powiedział:
— Przypuszczam, że jesteś pierwszym Astronomem Królewskim, który odwiedza Księżyc.
— Wiesz, nie sądzę, aby którykolwiek z nas kiedyś w ogóle opuścił Ziemię.
— Flamsteed byłby z ciebie dumny.
— Chciałabym tak myśleć. — Wypiła łyk kawy i skrzywiła się. Uśmiechnął się.
— Przepraszam za tutejszą kawę. I za przyjęcie, jakie ci zgotowano. My, ludzie z Księżyca, stanowimy osobliwą grupę. Taką małą społeczność.
— Spodziewałam się swoistej zaściankowości.
— To coś więcej — powiedział Michaił. — Jesteśmy bardzo samodzielni, musimy być tacy. Jednak to rodzi pewną obojętność wobec obcych, a czasami niezadowolenie z ich obecności. Oczywiście całe to zebranie odbywa się z powodu Eugene’a. On jest…
— Szczególny? Uśmiechnął się.
— Coś w tym rodzaju. Ma trudny charakter. A jego sytuacji towarzyskiej nie pomaga dyscyplina naukowa, którą uprawia. Dla ostatniego pokolenia fizyków zajmujących się Słońcem neutrina były przez długi czas czymś kłopotliwym.
— Och. „Anomalia neutrinowa”. — Kiedy bliżej zbadano to zjawisko, stwierdzono, że obserwowany strumień neutrin emitowanych przez jądro Słońca jest znacznie mniejszy niż przewidywały ówczesne modele fizyki cząstek elementarnych. Okazało się, że fizyka była w błędzie: neutrina, które uważano za bezmasowe, w rzeczywistości mają masę. a kiedy fakt ten uwzględniono w modelach teoretycznych, „anomalia” znikła.
— Wiesz, jak to jest z nauką — powiedział Michaił ponuro. — Mody przychodzą i mijają. Moja dziedzina, pogoda słoneczna z jej burzami plazmowymi i splątanymi polami magnetycznymi, nigdy nie była modna. Ale po tej aferze z anomalią badania słonecznych neutrin zdecydowanie przestały być pociągające. I wtedy Eugene zdenerwował wszystkich, wykrywając jeszcze jeden rodzaj anomalii neutrinowej, kiedy już myślano, że problem został definitywnie rozwiązany.
— OK. Ale mimo że Eugene jest trudny, mam wrażenie, że jest tutaj lubiany.
Michaił wydął wargi.
— Nie powiedziałbym, że jest lubiany. Ale wiadomo powszechnie, że to właśnie on ostrzegł nas zawczasu o zdarzeniu z 9 czerwca. Oczywiście nikt mu nie uwierzył, dopóki to się nie zaczęło, przybył do mojej bazy na biegunie południowym, mogłem więc podnieść alarm, ale mimo wszystko jego ostrzeżenie ocaliło wiele istnień ludzkich. To uczyniło z niego swego rodzaju bohatera wśród wygnańców z Ziemi. Kiedy więc pojawia się ktoś obcy, taki jak ty, bez względu na to, jak bardzo kompetentny…
— Rozumiem. — Przyjrzała mu się i powiedziała ostrożnie: — Trudno uwierzyć, że za tą twarzą kryje się taki niezwykły umysł.