– Jak ci się podoba? – spytał Lance, wskazując ruchem głowy telewizor.
– Naprawdę fajne – odrzekła Ruth cichym, poważnym głosem, nie odrywając oczu od ekranu.
Poczuła woń rozgrzanego oleju, usłyszała kanonadę sypanych do rondla ziaren kukurydzy. Lance zagrzechotał kostkami lodu w swojej szklance i zaczął mówić o programach, które miał nadzieję obejrzeć w kolorze: meczach piłki nożnej, “Mister Ed", “The Beverly Hillbillies". Ruth miała wrażenie, jakby była na randce. Zwróciła się nieznacznie w jego stronę. Słuchaj z zaciekawieniem. Wendy mówiła jej kiedyś, co ma robić dziewczyna, żeby chłopak poczuł się ważny i męski. Ale co potem? Lance siedział tak blisko. Naraz klepnął ją w kolano, wstał i oznajmił:
– Chyba skorzystam z kibla, zanim się zacznie.
Powiedział o bardzo krępującej i intymnej sprawie. Gdy po minucie wrócił, Ruth wciąż się rumieniła. Tym razem usiadł jeszcze bliżej. Mógł się odsunąć na miejsce, które wcześniej zajmowała Dottie, więc dlaczego tego nie zrobił? Celowo? Znów zaczai się film. Czy Dottie zaraz wejdzie? Ruth miała nadzieję, że nie. Wyobrażała sobie, jak będzie o tym opowiadała Wendy: “Myślałam, że z nerwów zsikam się w spodnie!". Tak się mówiło, ale miała wrażenie, że faktycznie musi iść siusiu. Okropne. Jak miała zapytać Lance'a, czy może skorzystać z łazienki? Nie mogła tak po prostu wstać i łazić mu po domu. A może zachować się tak swobodnie jak on i rzucić od niechcenia, że też musi skorzystać z kibla? Napięła mięśnie, próbując powstrzymać fizjologię. Wreszcie gdy do pokoju weszła Dottie z miską prażonej kukurydzy, Ruth wyrzuciła z siebie:
– Muszę najpierw umyć ręce.
– Z tyłu za sypialnią – powiedziała Dottie.
Starając się zachowywać zupełnie swobodnie, Ruth ruszyła szybkim krokiem, zaciskając mięśnie ud. Przemykając obok sypialni, poczuła zastarzały zapach papierosów i zobaczyła niepościelone łóżko, poduszki, ręczniki i buteleczkę olejku do kąpieli Jean Nate stojącą w nogach łóżka. W łazience opuściła krótkie spodnie i usiadła, pomrukując z ulgi. Przed chwilą był tu Lance, pomyślała i zachichotała. Po chwili stwierdziła, że w łazience panuje okropny bałagan. Spoiny między różowymi płytkami na podłodze były szare z brudu. Na koszu na bieliznę leżał zmięty stanik i majteczki. Na półce wbudowanej naprzeciw toalety leżały upchnięte byle jak czasopisma motoryzacyjne. Gdyby matka mogła to zobaczyć!
Ruth wstała i dopiero teraz zauważyła krople wilgoci na pupie. Sedes był mokry! Matka zawsze ją przestrzegała, żeby nie siadać na toalecie u ludzi, nawet w domu znajomych. Mężczyźni powinni podnosić sedes, ale nigdy tego nie robili.
– Każdy zapomina – mówiła matka. – Ich nie obchodzi. Zostawiają zarazki, co przechodzą na ciebie.
Ruth w pierwszej chwili chciała zetrzeć ślady moczu papierem toaletowym. Uznała jednak, że to znak, jak przyrzeczenie miłości. Pozostawiając na skórze ślad po siusiu Lance'a i jego zarazki, czuła się jak dzielna bohaterka romansu.
Kilka dni później na lekcji gimnastyki Ruth obejrzała film przedstawiający drogę, jaką przebywają jajeczka w ciele kobiety, od początku aż do wypłynięcia ze strumieniem krwi. Film był stary i w wielu miejscach uszkodzony. Pani, która wyglądała jak pielęgniarka, mówiła o początku wiosny, a w środku opowieści o wypuszczaniu pięknych pąków zniknęła z trzaskiem, by pojawić się w drugim pokoju i opisywać pąki przesuwające się wewnątrz gałęzi. Kiedy tłumaczyła, że łono jest jak gniazdo, jej głos przeszedł w dźwięk przypominający trzepot ptasich skrzydeł, a postać zniknęła, ustępując miejsca białemu jak śnieg ekranowi. Zapalono światło i wszystkie dziewczynki zmrużyły zażenowane oczy, myśląc o poruszających się w nich jajeczkach. Nauczycielka musiała wezwać zgarbionego chłopaka o wydętych ustach z sekcji audiowizualnej; wtedy Wendy i inne dziewczynki zaczęły piszczeć, że wolą umrzeć niż go zobaczyć. Chłopak skleił taśmę i film mógł się rozpocząć na nowo. Pokazano, jak kijanka, którą nazywano plemnikiem, jedzie przez łono w kształcie serca, a głos kierowcy autobusu wykrzykiwał nazwy kolejnych przystanków: “pochwa", “szyjka macicy", “macica". Dziewczynki wydawały piski i zasłaniały oczy, dopóki przygarbiony chłopak nie wyszedł z sali, krocząc dumnie, jakby zobaczył je wszystkie nago.
W dalszej części filmu Ruth widziała, jak kijanka znajduje jajeczko, które ją pożera. Zaczęła rosnąć wielkooka żaba. Pod koniec filmu pielęgniarka w nakrochmalonym białym czepku podawała dziecko o wyłupiastych oczach pięknej kobiecie, ubranej w żakiet z różowej satyny, a jej bardzo męski mąż oświadczał: “To cud, cud życia".
Gdy zapalono światła, Wendy podniosła rękę i spytała nauczycielkę, jak w ogóle zaczął się ten cud, a dziewczynki, które znały odpowiedź, parskały i chichotały. Ruth też się śmiała. Nauczycielka posłała im karcące spojrzenie i powiedziała:
– Najpierw trzeba wziąć ślub.
Ruth wiedziała, że to nie jest cała prawda. Widziała kiedyś film z Rockiem Hudsonem i Doris Day. Wszystko polegało na chemii: dobra chemia to miłość, a w skład złej wchodził alkohol i sen. Ruth nie była do końca pewna, jak to się wszystko dzieje, ale wiedziała z pewnością, że są to najważniejsze elementy uruchamiające naukową przemianę: mechanizm był podobny do sposobu, w jaki tabletka alka – seltzer rozpuszcza się w wodzie, tworząc bąbelki. Plum, psss. To przez złą chemię niektóre kobiety miały dzieci bez małżeństwa, dzieci nieślubne, jak się mówiło, używając jednego z zakazanych słów.
Przed zakończeniem lekcji nauczycielka rozdała białe elastyczne paski z klamerkami i pudełka z grubymi białymi tamponami. Wyjaśniła, że dziewczynki niedługo będą mieć swój pierwszy okres, więc nie powinny być zdziwione ani przestraszone, kiedy zobaczą czerwoną plamkę na majteczkach. Plamka miała być znakiem i dowodem, że stały się kobietami i są “grzecznymi dziewczynkami". Wiele dziewczynek chichotało. Ruth pomyślała, że ma mieć okres tak jak zadanie domowe, czyli na jutro, pojutrze albo na przyszły tydzień.
Wracając z Ruth ze szkoły do domu, Wendy tłumaczyła jej to, co nauczycielka przemilczała. Wendy znała się na wielu rzeczach, bo zadawała się z kumplami swojego brata i ich wyzywającymi dziewczynami, które nosiły makijaż i zatrzymywały oczka w pończochach lakierem do paznokci. Wendy miała wielką, puszystą blond fryzurę, którą tapiro – wała i lakierowała podczas przerw, żując gumę, przechowywaną z lekcji na lekcję w kawałku srebrnej folii. Pierwsza zaczęła nosić wysokie białe buty, a przed lekcjami i po szkole podwijała spódniczkę, żeby kończyła się dwa cale nad kolanem. Trzy razy musiała zostać za karę po lekcjach, raz za spóźnienie, a dwa razy za używanie zakazanych słów “suka" i “sztywny fiut" w rozmowie z nauczycielką gimnastyki. W drodze do domu chwaliła się Ruth, że pozwoliła się pocałować chłopakowi na “prywatce z macaniem".
– Właśnie zjadł neapolitańskiego loda i pachniał jak rzygi, to mu powiedziałam, żeby mnie pocałował w szyję, ale nie niżej. Jak pozwolisz zejść mu niżej, już po tobie. – Wendy rozchyliła kołnierzyk, a Ruth syknęła, zobaczywszy ślad, który wyglądał jak duży siniec.
– Co to?
– Malinka, głupia. Jasne, że takich rzeczy nie pokazywali w tym kretyńskim filmie. Jak się robi malinki, jak staje, jak się zalicza… jak to się robi. A właśnie na tej prywatce była dziewczyna, co ciągle rzygała w łazience. Z dziesiątej klasy. Bała się, że jest w ciąży z jednym chłopakiem z poprawczaka.
– Kocha go?
– Mówiła, że to czubek.
– W takim razie nie musi się martwić – oświadczyła ze znawstwem Ruth.