Выбрать главу

– Sądzi pan, że używali mojego domu jako miejsca spotkań? – zapytał lord Selwyn.

– Jestem tego pewien – odrzekł Lin Kuan Teng. – Nie wyobraża sobie pan nawet, jak bardzo władze Georgetown będą wdzięczne, kiedy się o tym dowiedzą. – Wstał z fotela i dodał: – Postaram się, żeby żołnierze natychmiast udali się do Durham House w celu ujęcia Wang Yena i jego ludzi.

Przeszedł przez pokój swoim majestatycznym krokiem, a jednocześnie widać było, że się spieszy. Gdy wyszedł, Anona powiedziała jakby do siebie:

– Teraz już nie będą próbowali pana zabić.

– Gdyby spróbowali, znów pospieszysz mi na ratunek – odezwał się lord Selwyn ze śmiechem, a widząc, że potrząsa głową, dodał:

– Czy zamierzasz mnie opuścić? Zaręczam ci, że to niemożliwe. Należysz do mnie i nie pozwolę ci odejść.

– Pan nic nie rozumie – rzekła. – Musi pan zapomnieć o mnie.

– Nie mogę cię posłuchać – oświadczył. – Kocham cię i wbrew wszelkim przeciwnościom zamierzam cię poślubić!

– Proszę zrozumieć… że to… niemożliwe!

Wstała z krzesła, przeszła przez pokój i wyszła na werandę. Stanęła pomiędzy dwiema kolumienkami, patrząc na morze. Lord Selwyn podążył za nią. Przyszło mu do głowy, że Anona, która przybyła tu od strony morza, również tą drogą zamierza opuścić to miejsce.

Drżenie przebiegło przez jej ciało, lecz nie odwróciła głowy.

– Musi pan zapomnieć o mnie… jest pan osobą tak ważną…

– Nie ma dla mnie rzeczy ważniejszej jak miłość do ciebie. – Zbliżył się do niej i dodał:

– Kocham cię i nic innego na świecie dla mnie się nie liczy. Jesteś dla mnie wszystkim, niebem, ziemią, morzem, jesteś dla mnie rajskim objawieniem!

Objął ją i zbliżył usta do jej ust. Próbowała się uwolnić, lecz wkrótce poddała się bez oporu jego pocałunkom. Jej wargi były słodkie i niewinne.

Odnosił wrażenie, jakby dotykał kwiatu.

Poczuł ekstazę, jakiej nie doświadczał nigdy przedtem. Jego pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne i Anona czuła, jak jej ciało stopiło się z jego ciałem. Ogarnęła ją błogość, jakby lord Selwyn niósł ją do bram raju.

Wkrótce poczuła, że rozpala się w niej płomień.

Gdy obydwojgu zabrakło tchu, lord Selwyn zmienionym głosem zapytał:

– Czy teraz wyjdziesz za mnie?

Anona czuła, jakby ją ktoś z wyżyn niebieskich strącił z powrotem na ziemię. Nie była w stanie wyrzec nawet słowa, patrzyła tylko na niego, a jej oczy były wymowniejsze od słów.

– Ty mnie kochasz – powiedział lord Selwyn. – Ty mnie kochasz. Po co walczyć z miłością, która jest silniejsza od nas!

– Kocham cię – rzekła – ale nie mogę cię poślubić!

Uczyniwszy to wyznanie, ukryła twarz na jego piersi, a on całował jej jedwabiste włosy.

– Powiedz mi, kochanie, dlaczego? Musi być przecież jakaś przyczyna!

– Jest coś… o czym nie mogę… powiedzieć nikomu! – wyszeptała.

– Ale mnie musisz powiedzieć – nalegał.

– Zatrzymam przy sobie twój sekret i pomogę ci.

– Nie mogę tego wyznać nikomu… a ponieważ moje wyznanie by cię zraniło… jedno z nas… musi odejść.

Lord Selwyn delikatnie uniósł jej twarz ku sobie i spostrzegł w jej oczach łzy. Patrząc na nią domyślił się, jak bardzo go kocha. Nigdy jeszcze u żadnej kobiety nie widział takiego wyrazu twarzy. Emanujące z niej światło pochodziło wprost z duszy.

– Moja kochana! Moja piękna bogini! – rzekł. – Jak możesz być tak okrutna?

– Ja tylko… myślę o tobie, a nie… o sobie – wyznała łamiącym się głosem. – Prędzej bym się zabiła… niż miałabym sprawić ci przykrość.

Lord Selwyn znów ją pocałował. Pomyślał, że niezależnie od jej tajemnicy on nigdy nie opuści Anony. Uświadomił sobie, kiedy powiedziała mu o swoim sekrecie, że wróciła jej pamięć lub że nigdy jej nie utraciła. Przysiągł sobie, że będzie ją ochraniał i kochał do końca życia.

Nieco później usiedli na kanapie stojącej w odległym kącie werandy i Anona oparła głowę na ramieniu lorda Selwyna, a on czule przytulił ją do siebie.

– Jesteś już pewnie zmęczona, kochanie!

Skończmy więc tę rozmowę! Zapomnijmy na chwilę o całej tej sprawie! Cieszmy się, że możemy być razem.

– Przebywanie z tobą jest dla mnie największą radością – wyszeptała – lecz musimy zachowywać się rozsądnie.

– Rozsądek nakazuje cieszyć się z tego, co się ma – rzekł lord Selwyn. – Niczego więcej nie pragnę, jeśli mogę cię trzymać w ramionach i czuję, że mnie kochasz.

– Kocham cię… kocham – wyszeptała gorąco, a jednocześnie w jej głosie czaiła się rozpacz.

Lord Selwyn właśnie zamierzał odpowiedzieć, kiedy na werandzie pojawił się służący, kłaniając się nisko.

– Wielce szanowny panie, gość pragnie pana odwiedzić.

– Gość? – zdziwił się lord Selwyn.

Pomyślał, że może to ktoś przybywa z Durham House z wiadomością, jak potoczyły się wypadki.

– Gość przybyć statkiem – powiedział służący, jakby odpowiadając na jego pytanie.

Lord Selwyn wydawał się bardzo zdumiony.

– Wprowadź tu tego gościa – powiedział, wstając z kanapy i przechodząc na środek werandy, dzięki czemu Anona mogła pozostać nie zauważona.

Minęło kilka sekund i służący wrócił w towarzystwie mężczyzny, zapewne Anglika. Na jego widok lord Selwyn zawołał:

– Wielkie nieba! Adrian Meredith! Nie spodziewałem się ujrzeć tutaj pana!

Nowo przybyły, mężczyzna nieco starszy od lorda Selwyna, uśmiechnął się.

– Przypuszczałem, że sprawię panu niespodziankę, milordzie – rzekł. – Opuściłem Anglię wkrótce po pańskim wyjeździe.

– Proszę, niech pan usiądzie – powiedział lord Selwyn. – Czy napije się pan czegoś?

Służący byli już na to przygotowani, bo po chwili jeden z nich wniósł tacę, a na niej karafkę wina i dwa kieliszki.

– Za pańską przyszłość – powiedział Adrian Meredith, wznosząc w górę swój kieliszek.

– Właśnie w tej sprawie przybywam tu do pana.

– W sprawie mojej przyszłości? – zdziwił się lord Selwyn.

– Na trzy dni przed opuszczeniem przeze mnie Londynu – wyjaśnił Adrian Meredith – minister spraw zagranicznych lord Clarendon powiadomił mnie, że gubernator Singapuru z powodu złego stanu zdrowia prosi o dymisję.

– Przerwał, spojrzał na lorda Selwyna, a potem mówił dalej: – Minister polecił mi, żebym jechał za panem. Zostałem upoważniony do zaproponowania panu w jego imieniu tego stanowiska, do którego pełnienia świetnie się pan nadaje. – Lord Selwyn słuchał z kamienną twarzą, a Adrian Meredith kontynuował: – Pańska kandydatura, wysunięta przez lorda Clarendona, została zaakceptowana przez pana premiera. Pan Disraeli prosił mnie, żebym panu powtórzył, że będzie bardzo wdzięczny, jeśli pan przyjmie ten urząd.

Zapanowało milczenie.

– Rozumie pan – odezwał się po chwili lord Selwyn – że jestem tym niezmiernie zaskoczony. Nawet przez moment nie przypuszczałem, że moje usługi mogą być potrzebne na Wschodzie.

– Orientuje się pan lepiej ode mnie – powiedział Adrian Meredith ze śmiechem – że Singapur jest bardzo ważnym punktem handlowym i że posiada ogromne znaczenie dla całego Imperium. – Przerwał na chwilę, a potem mówił dalej z entuzjazmem: – Trudno wyobrazić sobie kogoś bardziej nadającego się do pełnienia tego urzędu niż pan, milordzie!

Zważywszy na udane trudne misje, jakie pan pełnił w przeszłości. – Uśmiechnął się i mówił dalej: – Stanie się pan mężem opatrznościowym dla Singapuru.