– Panie Ridgeway, nie wiem dokładnie dlaczego, ale wierzę panu. Nie sądzę, żeby kiedykolwiek widział pan ten obraz. Ale owszem, powinien go pan widzieć; mamy wszelkie podstawy sądzić, że miała go pańska żona w chwili, kiedy opuszczała Kreuzlingen.
Powiedział, że coś jeszcze prześle tu kurierem. Przesyłka powinna już dotrzeć. Umysł Ridgewaya wskoczył na najwyższe obroty, kiedy znów usłyszał słowa wypowiedziane przez Zoe. To było to. Poszlaka, która od sześciu miesięcy tkwiła tuż za granicą jego świadomości, jak znany, lecz przegapiony kawałek układanki.
Co właściwie znalazła? Coś na tyle ważnego, że ją porwano… zabito?
Mam ze sobą niesamowitą niespodziankę dla świata sztuki. Seth znów zanurzył się w sennym koszmarze, obserwując jak senne widzenie przyspiesza, jak Zoe oddala się od niego. Wrócę jak tylko wrzucę te dokumenty do skrytki depozytowej w hotelowym sejfie…
Obraz. Czy to właśnie Max zamierzał dostarczyć kurierem? I czy przesyłka dotarła na miejsce? Jeśli tak, to gdzie się do diabła podziała?
– Panie Ridgeway? Panie Ridgeway, nic panu nie jest?
Pokój w hotelu Eden au Lac rozpłynął się, a Ridgeway ponownie spoglądał na kobietę o blond włosach i mądrych, frapujących oczach.
– Przez moment zrobił się pan biały jak kreda – powiedziała zaniepokojona Rebeka. – Wyglądało to na jakiś atak.
– To tylko nerwy – wyjaśnił. – Ostatnie miesiące były trudne, a pani dzisiejsza poranna wizyta sprawiła, że puściła nawet ta resztka nerwów.
– Przykro mi. Wiem, że to dla pana stresujące i bolesne, ale koniecznie musimy odnaleźć to malowidło. A pan przy okazji dowie się, co stało się z pańską żoną.
– Niech mi pani poda więcej szczegółów na temat obrazu – zażądał Ridgeway.
– Wciąż jest pan pewien, że nie wie nic o tym obrazie? – Ponownie wyciągnęła fotografię. – Ani o miejscu, w którym się znajduje?
– Nie – skłamał. – Nie mam zielonego pojęcia.
Rebeka spojrzała na niego, potem podjęła temat.
– To był malarz, ulubieniec ludzi z SS. Hitler, jak mówiono, po prostu kochał go i jego dzieła. Kiedy w 1940 roku Stahl zmarł, Hitler napisał epitafium, które wyryto na nagrobku, wygłosił też osobiście mowę pogrzebową.
Ridgeway ponownie przyjrzał się czarno-białej fotografii.
– Skąd ta fascynacja? To chyba żaden wybitny artysta?
Uśmiechnęła się.
– Wiele osób podziela pańskie zdanie, panie Ridgeway. Fuhrer jednak był innego zdania. Cóż, może pan nie wie, ale Hitler najbardziej na świecie pragnął zostać artystą malarzem, jednak akademie sztuk pięknych odrzucały jego podania o przyjęcie w poczet studentów. Całe lata żył w ubóstwie, usiłując sprzedawać swoje bohomazy bywalcom kawiarni i bistr w Wiedniu.
Rebeka Weinstock wstała i rozprostowała nogi. Ridgeway bawił się przez chwilę kubkiem do kawy, obserwując jednocześnie gościa.
– Być może świat nigdy nie doświadczyłby najkrwawszej z wojen – podjęła wątek, gdy usiadła z powrotem – gdyby go przyjęto na akademię sztuk pięknych.
– To fakty dość dobrze znane – przerwał Ridgeway; w jego głosie wyczuwało się zniecierpliwienie. – Cóż to ma wspólnego z Zoe oraz… tym malowidłem Stahla.
– Cierpliwości. Nie przybyłam tu z tak daleka, żeby marnować pański czas. Ten okres w życiu Hitlera jest bardzo istotny dla pana i pańskiej żony.
Po pierwsze, w tym okresie Hitler obdarzył sympatią innego, klepiącego biedę aryjskiego artystę, Stahla. Powziął mocne postanowienie, że świat doceni prawdziwą wartość jego sztuki, bez względu na środki, z pomocą których cel ten miałby zostać osiągnięty. Dostrzegł w Stahlu swoje własne odbicie – walczącego o uznanie dość zdolnego artystę, który z pewnością nie był geniuszem.
– Chce pani przez to powiedzieć, że Hitler był dobrym malarzem?
– Solidnie opanował malarskie rzemiosło, dziś zrobiłby zapewne karierę komercyjnego artysty lub grafika. Ale kolejny Rembrandt? Raczej nie. Tak samo jak nie był nim Stahl. Tak więc Hitler przyjął Stahla z otwartymi ramionami, przedstawił go ludziom z kręgów nazistowskich, oni zaś odczuwali satysfakcję, że nie wszyscy artyści w Niemczech byli Żydami lub uchodźcami…
Kolejna konsekwencja nieudanej kariery artystycznej Hitlera, jaka ma związek z panem – ciągnęła dalej Rebeka – to jego pomysł zbudowania największego muzeum świata. Muzeum Fuhrera, bo taką nazwę miał otrzymać obiekt, zamierzano wznieść w jego rodzinnym mieście Linz, w Austrii*.[W rzeczywistości Hitler urodził się w miasteczku Braunau, przyp. tł.]
By zdobyć eksponaty, Hitler powołał do życia specjalną grupę operacyjną złożoną z członków SS, której nadał nazwę Sonderauftrag Linz. Zadaniem ich było dopilnowanie, żeby najwspanialsze dzieła sztuki, antyki, rzeźby, relikwie, ikony, monety – czyli wszystko – co znajdowało się w muzeach i prywatnych zbiorach w okupowanych krajach, zostało po prostu zrabowane. Dzieła sztuki dowożono w krytych wagonach towarowych do Monachium, gdzie urządzono centralny punkt zbiorczy. Później, kiedy wojna zaczęła przybierać niekorzystny obrót, eksponaty wywieziono do historycznych zamków oraz do kopalni soli, gdzie były bezpieczne przed alianckimi bombami.
Przerwała i pochyliła się w stronę Ridgewaya.
– W posiadłości w pobliżu Kreuzlingen, którą odwiedziła pańska żona, zgromadzono mnóstwo dziel zrabowanych przez nazistowską machinę. Większość z nich przekroczyła niemiecką granicę wraz z oficerami SS, którzy dzięki nim by li w stanie kupić sobie milczenie, wikt, opierunek oraz trans port do miejsc, gdzie nie sięgały alianckie trybunały.
– Jezu Chryste! – Wcześniej Ridgeway nie dawał wiary fantazjom Ludluma na temat geriatrycznych nazistów, którzy usiłowali przejąć kontrolę nad światem, ale teraz wierzył, że dzieła sztuki warte miliony dolarów mogły uczynić z morderstwa rzecz mało istotną.
– Skąd jednak taka wartość miernego malowidła pędzla drugorzędnego nazisty wobec bezcennych płócien dawnych mistrzów?
– Właśnie do tego dochodziłam – mówiła Rebeka. – Krótko przed uderzeniem na Polskę Stahl odwiedził Hitlera w Berchtesgaden i obaj wyruszyli na długą przejażdżkę po górach. Nikt dokładnie nie wie, dokąd dotarli. Kiedy jednak wrócili, Stahl miał ze sobą szkice, na podstawie których namalował ten obraz. – Stuknęła w zdjęcie elegancko zadbanym paznokciem. – Malowidło wisiało prawdopodobnie w prywatnej kwaterze Hitlera w najbardziej tajnej bazie wojskowej na terenie Austrii. Zlokalizowanej prawdopodobnie w pobliżu miejsca, które uwieczniono na obrazie.
Ridgeway wyciągnął rękę i kolejny raz sięgnął po zdjęcie. Tym razem przyjrzał mu się z większą uwagą.
– Co to jest tu? – Pochylił się nad stołem i wskazał na róg fotografii.
– Prawdopodobnie jest to wejście do starej kopalni soli – odpowiedziała Weinstock. – Ale to bez znaczenia. Austria i Bawaria są nimi podziurawione jak rzeszoto.
– Jaki tytuł nosi to malowidło?
– Dom Naszej Pani Odkupicielki.
– To dziwne. Spodziewałbym się zobaczyć świętych, aureole i być może Dziewicę Maryję – do tego przecież odnosi się ten tytuł, czyż nie tak? Pani Odkupicielka?
– Niech pan przypomni sobie, co powiedziałam – podjęła ostrożnie Rebeka. – Powiedziałam panu, że przedmiotem grabieży były nie tylko dzieła sztuki. I że naziści rabowali tak że antyki, relikwiarze i przedmioty kultu religijnego. Już na początku zainicjowanej przez Hitlera operacji poszukiwania dzieł sztuki i innych cennych obiektów ludzie z Sonderauftrag Linz zdołali zdobyć – przekupstwem, przymusem łub zbrodnią – przedmiot kultu religijnego przeogromnej wagi. Ranga tej zdobyczy była tak wielka, że Fuhrer posłużył się nią przeciwko Kościołowi katolickiemu, zmuszając do milczenia jego hierarchów, w tym samego papieża, w kwestii traktowania Żydów. Zanim stwierdzi pan, że to nonsens, proszę przypomnieć sobie, jak rzadko w tamtych latach Watykan zabierał głos na ten temat. Niektórzy nawet atakowali za to Stolicę Piotrowa, bez ogródek nazywając ciche przyzwolenie skandalem.