Seth wziął sztabkę i kluczyk z pewnym wahaniem. Nie potrafił wyobrazić sobie, że człowiek, który wyrządził tyle zła, Hermann Góring, trzymał w dłoniach te same przedmioty, których dotykał teraz on.
– Dobrze, zatem postępujemy dalej zgodnie z procedurą – ponaglił Seth.
– Oczywiście – zgodził się Mutters. – Obawiam się, że nu mery wybite na złotej sztabce wskazują na konto o najwyższym priorytecie.
Seth poczuł nagłe ukłucie w sercu.
– Co należy przez to rozumieć?
– Oznacza to, że nie wolno nam wyjąć skrytki depozytowej ze skarbca bez pana obecności.
Seth odetchnął z ulgą.
– To bardzo rzadki wypadek. Zazwyczaj przywozimy skrytkę depozytową tu – Mutters rozejrzał się – albo do jednego z innych specjalnie do tego przeznaczonych pomieszczeń. Jednak w przypadku konta o najwyższym priorytecie musi pan być obecny przy otwarciu sejfu ze skrytką depozytową.
Seth przytaknął.
– Zatem nie marnujmy więcej czasu.
Mutters wziął kartkę z instrukcją, potem poprowadził ich z powrotem do windy i wcisnął nieoznaczony guzik.
– Zjedziemy na najniższy poziom skarbca. I najbardziej bezpieczny.
Seth przytaknął, starając się demonstrować całkowity brak zainteresowania i wyglądało na to, że w jakiś sposób odpowiadało to Muttersowi.
Po wyjściu z windy podążyli korytarzem z brązową, marmurową podłogą, mijając liczne skrytki depozytowe o różnych rozmiarach. Po zejściu kolejnym przęsłem schodów, dotarli do pomieszczenia, gdzie znajdowały się największe skrytki depozytowe, niektóre z nich wielkości biurowych szuflad na dokumenty. Mutters cofnął się od ściany, odchylił do tyłu i wpatrywał się w numery skrytek, poczynając od sufitu do podłogi. Niemal natychmiast dostrzegł właściwy numer.
– Tutaj – oznajmił, wskazując palcem.
Skrytka znajdowała się na wysokości trochę powyżej metra, drzwiczki do niej miały około trzydziestu centymetrów szerokości i piętnastu wysokości. Zoe i Seth podeszli bliżej, chcąc przyjrzeć się skrzynce. Oba zamki zapieczętowane były cienką złotą folią.
– Proszę przyjrzeć się dokładnie, żebyście państwo mieli pewność, że nikt wcześniej nie próbował otworzyć tej skrytki, po założeniu plomb – poinstruował ich Mutters.
Plomby były nienaruszone.
– Postępujemy dalej zgodnie z procedurą? – zapytał Mutters.
Seth przytaknął i wręczył Muttersowi kluczyk, który ukryty był pod sztabką złota; sztabka złota uwierała go w udo, naciągając mocno tkaninę kieszeni spodni.
Mutters wsunął kluczyk będący w posiadaniu banku, a potem ten, który ukryty był w obrazie, przerywając złote plomby. Obrócił oba kluczyki jednocześnie, a zamek otworzył się ze szczękiem. Mutters otworzył drzwiczki sejfu, a ich oczom ukazała się skrytka depozytowa. Wiceprezes banku wyciągnął ją, potem podsunął im pod oczy. Wieko było zabezpieczone czterema grubymi plombami ze złota; na nich również, podobnie jak na złotej sztabce, odciśnięte były pieczęcie z błyskawicami SS. Mutters spojrzał na pieczęcie, potem na Setha. Jego twarz cały czas pozostawała bez wyrazu; przypominał człowieka, który widział w życiu już wszystko i czekał na to, że przydarzy mu się to kolejny raz.
– Czy życzycie sobie państwo, żebym zabrał skrytkę do po mieszczenia inspekcyjnego?
Seth przytaknął na znak zgody. Gdy podążali za Muttersem, opuszczając skarbiec, Seth spoglądał na rzędy skrytek depozytowych i zastanawiał się, jakie jeszcze zło jest w nich ukryte. Czy teraz także ginęli ludzie z powodu ich zawartości? Na samą myśl o tym zadrżał.
Rozdział 30
Pokój inspekcyjny wciąż jeszcze pachniał terpentyną. Mutters wyłożył zawartość skrytki depozytowej i zostawił ich samych. Niecierpliwie zerwali złote plomby z kasety i znaleźli w środku metalową kasetkę podobną do tych, jakich używa się dla ochrony aparatów fotograficznych lub przyrządów elektronicznych. Miała wyrafinowany zamek szyfrowy, który otworzył się, kiedy wprowadzili cyfry w sekwencji występującej w numerze konta bankowego przypisanego skrytce.
Zawartość kasetki całkowicie zakryła mały stolik. Były tu dokumenty – wiele z pieczęciami, w tym Kancelarii Trzeciej Rzeszy oraz z Watykanu oprawione instrukcje odnoszące się do ufortyfikowanej instalacji; światłokopia planu instalacji opisanej jedynie nazwą „obiekt Habersam”, mikrofilm z opisem „oryginały historycznych zeznań zgromadzone w obiekcie Habersam” oraz fotografie. Dziesiątki fotografii.
Seth nerwowo podał Zoe jedno ze zdjęć.
– Nic dziwnego, że chcieli zabijać za ten obraz – powiedział. Odbitkę wykonano na drogim bezsiarkowym papierze, a zdjęcie przedstawiało wizerunek twarzy martwej młodej kobiety lub dziewczyny. Twarz emanowała spokojem i ulgą, jak gdyby ogromne cierpienie dobiegło końca.
– Nie mogę w to uwierzyć – rzekła Zoe. – Hitler szantażował papieża, zmuszając go do milczenia wobec nazistowskich zbrodni i okropieństw.
– Powinnaś w to uwierzyć – dodał Seth. – Ten dokument to potwierdza.
Pogrzebał w papierach i wyciągnął dokument, porozumienie, jakie gwarantowało milczenie Kościoła katolickiego, w zamian za co Hider zobowiązał się do zapewnienia bezpieczeństwa Watykanowi i powstrzymanie się od publicznego wykorzystania dowodów istnienia Całunu Zofii. Na dole dokumentu, potwierdzone oficjalnymi pieczęciami Watykanu raz Trzeciej Rzeszy, widniały własnoręczne podpisy papieża Piusa XII oraz Adolfa Hidera.
Zoe odłożyła zdjęcie.
Spoglądali na materiał zgromadzony na stole. Był przytłaczający. Próba zamaskowania istnienia kobiety Mesjasza, podjęta przed wiekami przez cesarza oraz papieża, odkrycie Całunu oraz wszystkie dokumenty potwierdzające – czyli Pasja Zofii – złożone tu przez Góringa. Setki ludzi poniosły śmierć podczas pierwszej próby zatarcia faktów, a miliony zostały zamordowane przy milczącym zezwoleniu Kościoła katolickiego, zwłaszcza w sprawie holocaustu.
– Co teraz robimy? – zapytała Zoe.
– Jedziemy do Alt Aussee, jak przypuszczam – odparł Seth. – To zdaniem Yosta powinniśmy zrobić. Pojechać tam i spotkać się z ojcem Morgenem. Poza tym nie możemy tu pozostać zbyt długo. Policja niedługo zacznie deptać nam po piętach. Być może niewielkie miasteczko w Austrii będzie dobrym miejscem, w którym skryjemy się do czasu, kiedy dowiemy się dokładnie, jak wyplątać się z tego galimatiasu.
– Przy okazji moglibyśmy bliżej przyjrzeć się tym materia łom. Na razie tylko na nie zerknęliśmy.
Seth przytaknął, pochylił się nad stołem i zaczął zgarniać stertę dokumentów do teczki.
Ich pobyt w banku trwał ponad dwie godziny i z pewnością Stratton był już nieco zaniepokojony. Muszą go odnaleźć, a potem pojadą do Alt Aussee. Tam stary ksiądz Hans Morgen być może ułatwi im odnalezienie odpowiedzi na niektóre pytania. W tych odpowiedziach powinny być ukryte rozwiązania. Sposób powstrzymania fali zbrodni towarzyszącej Całunowi, a także sposób, z pomocą którego Ridgeway będzie w stanie oczyścić się z zarzutów o popełnienie morderstwa. Musi być jakiś sposób. Po prostu musi.
Seth chwycił Zoe za rękę i podążyli za Muttersem w stronę windy. Kątem oka zauważył w końcu korytarza dwóch mężczyzn zmierzających w ich kierunku. Przyjrzał im się bliżej. Jeden z nich wydawał mu się znajomy, ale nie mógł nic sobie przypomnieć. Policjanci i profesorowie – a także ludzie ścigani – widywali w życiu wiele twarzy.
Mutters skinął tamtym głową i uśmiechnął się, gdy drzwi windy zaczęły się otwierać. Wyglądał na to, że zna ich. Mężczyzna po prawej stronie wsunął rękę za połę płaszcza, a kiedy ponownie ją wyciągnął, trzymał w dłoni automatyczny pistolet z długą cylindryczną rurą przykręconą do wylotu lufy. Seth poczuł, jak w żołądku robi mu się zimno; z ust Zoe wyrwał się cichy okrzyk zaskoczenia. Mężczyzna z pistoletem zatrzymał się w odległości około sześciu metrów.