Cóż, von Halbach był teraz człowiekiem bardzo bogatym, a nazywał się Willi Max. Max… von Halbach… był już bliski śmierci i dylematy moralne, które przez czterdzieści lat skutecznie tłumił, zaczęły gnębić go z nową siłą. Tamten młody sierżant dręczony wyrzutami sumienia stał się teraz skruszonym, umierającym, starym człowiekiem, zatroskanym o losy nieśmiertelnej duszy.
W ciągu minionych czterdziestu lat zmienił się. Był teraz człowiekiem niezwykle wyrafinowanym, wiedział, jakie znaczenie ma obraz, wiedział też, że w środku znajduje się kluczyk, dzięki któremu można dotrzeć do Całunu oraz Pasji Zofii. Dlatego nie pojawił się bezpośrednio u moich drzwi z malowidłem w ręku. Co było zresztą całkiem rozsądne, bo obraz znajdowałby się teraz najprawdopodobniej w rękach moich wrogów w Kurii. W pełni świadom znaczenia tajemnicy, postanowił działać dyskretnie. Nawiązał kontakt z Yostem, który natychmiast do mnie zadzwonił.
Rozmowę przerwał Gunther, sugerując, że pora coś przekąsić. Mężczyźni pełniący wartę na zewnątrz chaty co jakiś czas zmieniali się, przychodzili do izby i zjadali kawał zimnej kiełbachy oraz pajdę chleba. Wszyscy oni byli starsi i z ogromnym szacunkiem traktowali ojca Morgena.
– To dawni księża – wyjaśnił Morgen, wskazując na mężczyzn. – Każdy z nich zetknął się ze zdradami i oszustwami w łonie Kościoła, ale nawet po zrzuceniu sutanny nie stracili powołania i chcą dalej służyć Bogu. Prowadzą teraz żywot duchownych, lecz służą bezpośrednio Bogu, nie Kościołowi. Pomagają w ten sposób coraz mniejszej liczbie tych z nas, pozostających w kościelnych strukturach, którzy walczą z nieuczciwością oraz nadużyciami.
– Mając Całun oraz Pasję Zofii, będziemy w stanie wygrać nawet kilka bitew – wtrąci! Gunther, siadając przy stole. – A teraz, jak sądzę, wasza kolej.
Seth i Zoe kolejny raz opowiadali historię mąk, jakie przeszli; ich opowieść za każdym razem stawała się krótsza, bardziej lakoniczna, jakby chcieli zapomnieć o bólu i strachu.
Kiedy zakończyli, Morgen wyjaśnił, że jądro reformatorów w Watykanie nieustannie się kurczy, bo ludzi ci postrzegani są jako zagrożenie dla walczących o władzę i utrzymanie struktur bizantyjskiej wręcz biurokracji. Nawet zwolennicy działań reformatorskich, przekonani, że korupcja w Watykanie ma charakter fundamentalny uważali ich za potencjalne źródło kłopotów i komplikacji.
– Dlatego właśnie nie byliśmy w stanie chronić was do końca skutecznie – przyznał z żalem Morgen.
Ridgeway kiwnął głową ze zrozumieniem.
– To, co ksiądz powiedział, wyjaśnia wiele rzeczy, ale wciąż nie podnosi kurtyny tajemnicy i nie tłumaczy, dlaczego ludzie z KGB zabili waszego człowieka w parku w Amsterdamie. Wspominał ksiądz o zagrożeniu ze strony Kościoła. Ale niebezpieczeństwa, na które zostaliśmy narażeni Zoe i ja, pochodziły ze strony Rosjan. Nie widzę, w którym miejscu te dwie siły – Kościół i KGB – są ze sobą powiązane.
– Na dobrą sprawę zadał pan kilka pytań. Po pierwsze i najważniejsze, KGB nie jest odpowiedzialne za zabójstwo w Amsterdamie.
Przerwał na moment, jak gdyby to, co miał do powiedzenia, było bolesną raną.
– Zabili go ludzie Kongregacji. Kongregacji Doktryny Wiary – to nowa nazwa Świętej Inkwizycji.
Ridgeway i Zoe popatrzyli na Morgena z niedowierzaniem.
– Uwierzcie mi – powiedział. – I nie był to wcale pierwszy raz. Kościół dysponuje pieniędzmi oraz wpływami, dzięki te mu stać go na wynajmowanie odpowiednich ludzi, także płatnych zbójców. Dzieje się tak już od tysiąca lat.
– Sądziłem, że skończyło się to razem z rodem Borgiów – powiedział zdumiony Ridgeway.
Morgen pokręcił głową ze smutkiem.
– Nie zakończyło się to wraz z wymarciem Borgiów i nie zaczęło się też w ich epoce. Po prostu za ich czasów zjawisko to osiągnęło apogeum. Rządy – wszystkie – dochodziły niejednokrotnie do wniosku, że konieczne jest usuwanie ludzi z tego czy innego powodu. Takie zabójstwa były niekiedy opisywane jako czyny odważne i szlachetne, ale – o czym nie należy zapominać – historia co rusz jest pisana na nowo, żeby usprawiedliwić czyny zwycięzców. I w tym właśnie miejscu KGB oraz Kościół stykają się – obie struktury są powiązane z rządem i jako takie działają jak rządowe administracje. Kościół nienawidzi Żyrinowskiego, bo się go obawia. On z kolei oraz jego poplecznicy, wliczając w to wielu ludzi z KGB, nienawidzą i obawiają się Kościoła. I w tym połączeniu strachu i nienawiści łączy ich braterstwo przemocy.
– Ale jaki interes ma w tym KGB? – upierał się Seth. – Dlaczego tak bardzo pragną zdobyć to malowidło? Przecież nie chodzi tylko o przekorę, że Kościół tak bardzo pragnie to posiąść.
– Do pewnego stopnia tak właśnie jest – wyjaśnił Morgen. – Ale przede wszystkim chcą posiąść obraz z tych samych powodów, dla których pragnął go Hitler.
Ridgeway i Zoe popatrzyli na niego pytającym wzrokiem.
– Pasja Zofii posiada moc. Moc, którą można wykorzystać w rozmaity sposób, bez względu na to, kim się jest. W tym przypadku Żyrinowski – lub ludzie jego pokroju, jeśli jego by zabrakło – chce wykorzystać Męczeństwo Zofii do szantażowania Kościoła – wszystkich Kościołów – i zmusić je do milczenia wobec okropności, będących efektem nowego rosyjskiego ekspansjonizmu, wobec ludobójstwa, do którego z pewnością dojdzie. Kościoły zawsze skupiały ludzi działających w ruchu oporu wobec niesprawiedliwych reżimów. Żyrinowski wie o tym, podobnie jak wiedział Hitler, że rząd jest bezpieczny, jeśli nie jest w konflikcie z dominującą w danym narodzie religią. Na całym świecie ludzie głosują zawsze zgodnie z religijnymi przekonaniami.
Hitler, KGB oraz choćby ci żądający w imię Jezusa zabijania zwolenników aborcji, a także prawicowi aktywiści działający na rzecz praw zwierząt, religijni fanatycy oraz polityczni terroryści tak naprawdę wszyscy są tacy sami – oznajmił Morgen. – Różnice między nimi są nieistotne. Nie ma znaczenia, czy jest to Żyrinowski, czy ktokolwiek inny. Jeśli nie on, pojawi się inny tyran. Nie możemy pozwolić na to, żeby kolejny despota wykorzystał prawdę i związał ręce Kościołowi.
Słowa Morgena zostały wypowiedziane z niezwykłą mocą.
– Ale jak chce ksiądz tego dokonać, nie powodując zamętu w łonie Kościoła? – zapytał Seth. – Kościoły chrześcijańskie, bez względu na ich postać, bazują na wierze w Chrystusa jako Mesjasza. Czy ksiądz nie doprowadzi do zburzenia jedności chrześcijan, jeśli ujawni istnienie innego Mesjasza? Tego, którego istnienie może być udowodnione ponad wszelką wątpliwość. Zwłaszcza Mesjasza kobiety? Czy niektórzy z wiernych nie porzucą własnej religii, chcąc wyznawać tego nowego Mesjasza? Niech ojciec pomyśli o antagonizmie, jaki zrodzi się pomiędzy wyznawcami nowej i starej wiary. Choćby Irlandia. Przemoc bazuje tam właśnie na różnicach w sposobie oddawania czci temu przecież samemu Mesjaszowi. Podział byłby równie dramatyczny jak… – Przerwał, usiłując zebrać myśli.