Przed budynkiem inny robotnik, rozebrany do pasa i opalony na brąz, manewrował dźwigiem, z którego zwisała na łańcuchu ogromna, żelazna kula. Na oczach panny Beale, która zacisnęła ręce na kierownicy i skuliła się w niemym proteście, rozhuśtana kula uderzyła w pozostałości frontowej ściany. Przez moment jedynym skutkiem było głośne echo ohydnego dźwięku. Później ściana wygięła się lekko i zapadła do środka z hukiem spadających cegieł i cementu, wyrzucając w górę ogromną chmurę żółtego kurzu, przez którą samotna postać na tle nieba jawiła się niczym jakiś nadzorujący demon.
Panna Beale patrzyła jeszcze przez chwilę, po czym wcisnęła sprzęgło i skierowała samochód na prawo, gdzie wśród drzew widać było niski, funkcjonalny, czysto zarysowany budynek nowej, tymczasowej szkoły. Tu był normalny, uporządkowany, dobrze znany jej świat. Uczucie, jakiego doznała na widok gwałtownego zawalenia się Nightingale House, podejrzanie przypominające żal, było doprawdy śmieszne. Przywołując rozsądek, wzięła się w garść. To był straszny dom, dom, w którym czaiło się zło. Powinni go byli zburzyć pięćdziesiąt lat temu. Nigdy nie nadawał się na szkołę dla pielęgniarek.
P D James