Выбрать главу

– Zależy ci tylko na tym, żeby dalej czuć się jak bożek seksu – zamruczała. Uwielbiał jej poczucie humoru, chociaż tak rzadko dawała mu wyraz. Jej życie było ostatnio bardzo ponure, ale właśnie dlatego żartobliwe uwagi, które czasem od niechcenia rzucała, wydawały mu się tak cenne. Cieszył się, że będzie mógł śmiać się wraz z nią przez resztę życia, jeżeli, oczywiście, zdecyduje się za niego wyjść.

– Jak na to wpadłaś? – zapytał.

Obserwowała go bez słowa, badawczym wzrokiem, z przechyloną na bok głową, znowu tak, jakby chciała go sfotografować.

– Seks to część umowy – powiedziała w końcu. – Wiem, że podobają ci się moje włosy, a nawet moje oczy. Ale jestem chuda i koścista, o czym także wiesz. Nie będziesz miał nic przeciwko temu, żeby się ze mną kochać?

Ani na moment nie przestał patrzeć jej prosto w oczy.

– Zdaję sobie sprawę, że tego właśnie oczekuje się od mężczyzny, więc spróbuję.

Roześmiała: się. Miała ochotę położyć dłoń na jego udzie i powoli przesunąć ją wyżej, ale nie zrobiła tego.

– Co z Emmą? – zapytała trzeźwo.

– Myślę, że na początku będziemy musieli się ukrywać albo trzymać się z daleka od siebie. Mówiłem doktor Loo, że Emma chce spać w tym samym pokoju, a najlepiej w łóżku, co my obydwoje, przynajmniej jedno z nas. Powiedziała, że nie ma się czym martwić, i choć właściwie dzieci nie powinny stale sypiać z rodzicami, ale ta sytuacja jest zupełnie inna. Doktor Loo uważa, że Emma sama zechce to zrozumieć, kiedy będzie na to gotowa. Więc jak, Molly, wyjdziesz za mnie?

Molly wstała i starannie otrzepała siedzenie z piasku.

– Wygląda na to, że tamci ludzie już się zbierają – zauważyła. – Chodźmy powiedzieć Emmie, że będzie miała nowego tatusia. – Ruszyła w stronę córki, lecz rzuciła Ramseyowi szeroki uśmiech przez ramię. – Tak, uwolnię pana od tego straszliwego cierpienia, sędzio Hunt.

– Powiedz to! – zawołał wystarczająco głośno, aby kilka osób odwróciło się i spojrzało na Molly. – Chcę usłyszeć, jak to mówisz!

Wiedziała, że ludzie patrzą na nią i słuchają, więc zaśmiała się głośno, kręcąc głową.

– Wyjdę za ciebie! – odkrzyknęła. – Z radością zostanę twoją żoną! Rozległy się oklaski. Kilku mężczyzn jęknęło głośno, lecz zaraz umilkli, skarceni przez żony.

– Wspaniale – powiedział, podchodząc do niej. – Więcej niż wspaniale. Teraz będziemy prawdziwą rodziną. Tak, bardzo mi się to podoba. – Spojrzał na Emmę i jej nowe koleżanki. – Wydaje mi się, że ojciec dziewczynek chce dać Emmie latawiec. Podziękujmy im za opiekę. – Nagle zatrzymał się i przyciągnął Molly do siebie. – Mówiłem ci już, że jesteś najpiękniejszą kobietą, jaką znam? I że z każdym dniem stajesz się coraz piękniejsza?

– Nie. Mówiłeś mi tylko, że mam piękne włosy.

– Bo to prawda. Przyznaję, że to twój największy urok. – Podniósł rękę i okręcił grube pasmo rudych włosów dookoła palca. Uśmiechnął się. – Są jak sprężysty jedwab. Tak, jesteś piękna, Molly. Każda chuda kosteczka w twoim ciele jest piękna… – Zerknął na Emmę, która biegła ku nim, zdyszana i zadowolona, ciągnąc za sobą latawiec. – Jesteś pewna, że wystarczająco ci się podobam?

– Jestem pewna. – Molly spuściła głowę i dokładnie otrzepała z piasku czubek buta. Potem spojrzała na niego spod rzęs, robiąc zeza. – W szczególny sposób podoba mi się twoje ciało.

Przez sekundę myślała, że Ramsey chwyci ją w objęcia, co bynajmniej nie sprawiłoby jej przykrości, ale nie zrobił tego.

– Doskonale – odparł z uśmiechem. – To dobry początek. Weźmy ślub zaraz po powrocie do domu. Moglibyśmy zatrzymać się w Nevadzie, a teraz zrobić sobie miesiąc miodowy przed ślubem, co ty na to?

Czym właściwie jest miłość, pomyślała Molly i powoli skinęła głową. Nie zdążyli ani nacieszyć się miesiącem miodowym w Irlandii, ani powiedzieć Emmie, że będzie miała nowego tatusia.

W recepcji zamku Dromoland czekał na nich faks od Savicha oraz dwie wiadomości telefoniczne. Polecieli prosto z lotniska Shannon do Chicago klasą business, w środkowej części samolotu, gdzie mieszczą się trzy siedzenia. Emmą, która siedziała między nimi, przespała prawie całą podróż, podparta trzema poduszkami i przykryta kocem. Nie wypuściła z ręki elektrycznego pianina, którego klawisze wystawały spod wełnianego pledu.

W apartamencie zamku Dromoland pianino leżało w kącie, pozornie zapomniane, aż do chwili, kiedy zadzwonił telefon, Molly zbladła, Ramsey zaklął pod nosem i zaczęli się pospiesznie pakować.

Molly zobaczyła, że sznurowadło jednej tenisówki Emmy rozwiązało się i zwisa aż do podłogi. Chwilę patrzyła na nie bezmyślnie, a potem zdjęła tenisówkę z małej stopy w skarpetce w kratkę. Uprała tę parę poprzedniego wieczoru.

Nie mówili zbyt wiele, bo życie znowu wymknęło się spod kontroli. Molly była zupełnie odrętwiała, nie czuła nic, jakby jakieś lodowate zimno spowiło jej umysł i ciało. Chwilami przychodziła jej do głowy myśl, że powinna być wdzięczna za to odrętwienie.

– Nie potrafię tak po prostu przyjąć tego do wiadomości – odezwała się cicho, aby nie obudzić Emmy. – Ciągle myślę, że to jakaś pomyłka, że komuś się coś totalnie popieprzyło, albo że ktoś oszukał Eve.

– Wiem.

– Czy teraz aresztują Rule’a Shakera?

– Nie wiem. Na miejscu zorientujemy się, jak to wszystko wygląda. Słuchaj, Molly, twój ojciec jeszcze żyje. Bóg jeden wie, jakim cudem, ale żyje, oddycha. To dobry znak.

– Może już powiedział policji, kto do niego strzelał… – Przerwała, wpatrując się w ciemny ekran naprzeciwko. – A może już umarł…

Ramsey bez słowa sięgnął po leżący na oparciu telefon.

– Nie – rzekła Molly, kładąc rękę na jego ramieniu. – Nie. Nie chcę wiedzieć, jeszcze nie. Na razie chcę myśleć, że masz rację. Powiedział policji, kto strzelał, i kiedy wylądujemy na O’Hare, będzie już po wszystkim.

Lecz Ramsey wiedział, że jest to mało prawdopodobne, a właściwie niemożliwe.

– To był strzał oddany z dużej odległości, z ponad stu metrów, Molly – odezwał się cicho. – Zabójca najprawdopodobniej strzelał z dachu czteropiętrowego budynku po drugiej stronie ulicy. Zdaniem Savicha z analizy balistycznej wynika, że kulę wystrzelono z karabinu snajperskiego, SIG – Sauera SSG2000 lub podobnego. To popularny karabin wojskowy.

Nie powiedział jej, że kula rozdarła pierś Masona Lorda, rzucając go na zaparkowany przy krawężniku samochód. Siła uderzenia była tak wielka, że okno od strony kierowcy w nowym buicku rivierze rozprysło się w drobny mak.

– Gunther szedł o krok przed twoim ojcem. Nic mu się nie stało. Emma jęknęła we śnie. Ramsey wyciągnął rękę i łagodnie pogładził japo plecach i ramionach. Przytuliła się do jego dłoni i natychmiast przestała pojękiwać.

– Musieliśmy jej powiedzieć, nie było innego wyjścia. Emma jest bystra.

– Wiem – szepnął. – I tylko dzięki swojej inteligencji jest w stanie to wszystko przetrwać. Musimy jak najszybciej skontaktować się z doktor Loo.

– Ojciec jeszcze żyje, Ramsey.

Nie odpowiedział. Nadal spokojnie gładził plecy Emmy. Wygodnie oparł głowę i zamknął oczy. Ledwo zdążyli przywyknąć do czasu europejskiego, a już dostali tę straszną wiadomość. Teraz znowu będą musieli odsypiać…

Chciał się ożenić z Molly. Chciał, by Emma wiedziała, że zawsze będzie przy niej, niezależnie od tego, co jeszcze się stanie. Kobieta, która miała zostać jego żoną, siedziała w odległości pół metra od niego. Nie miał pojęcia, co powinien powiedzieć. Nie miał pojęcia, co będzie dalej.