Выбрать главу

Sędzia zamilkł, a cała trzynastka obdarzyła mnie najbardziej nieprzychylnym spojrzeniem, z jakim się kiedykolwiek w życiu spotkałem. Trudno, teraz to już całkiem zawaliłeś tę sprawę, powiedziałem sobie, ale nareszcie było mi wszystko jedno.

— Czy jesteś mężem więźniarki Dylan Kohl?

— Tak, jestem i…

— Milczeć! W przeciwnym razie każę cię stąd usunąć i postawię w stan oskarżenia! — Przerwał na moment, sprawdzając, czy rzucę mu wyzwanie, ale ja zdołałem się opanować i odzyskałem nad sobą kontrolę.

— Proszą pozwolić sobie wyjaśnić, drogi panie — ciągnął zdecydowanym i pełnym satysfakcji głosem — że czasy, kiedy tak postępowano, z wyjątkiem przypadków autentycznie ekstremalnych, należą już do przeszłości. Dla pańskiego dobra zarysuję z grubsza i wyjaśnię, o co tu chodzi.

— Bardzo proszę — omal błagałem, drżąc cały.

— Mamy podstawy przypuszczać, iż profil psychologiczny Dylan Kohl wskazuje na możliwość samobójstwa. Zapobieżemy temu, tak jak i innym aktom potencjalnie groźnym dla niej samej i dla innych. Wszystko, co uczynimy, służyć będzie ochronie, tak jak w tym przypadku, lub też wymuszeniu wykonania wyroku. Jej pamięć, osobowość i swoboda poruszania się nie będą ograniczone, ponieważ nie wchodzą one w zakres kary. Czy to cię satysfakcjonuje?

Nie zadawalało mnie to bynajmniej, lecz cóż miałem powiedzieć? Pozostała jeszcze jedna możliwość, skoro sędzia był skłonny mnie wysłuchać.

— Wysoki Sądzie, jesteśmy sobie poślubieni i kochamy się. Czy nie mogłaby wobec tego mieszkać i żyć ze mną? Mimo posiadania innego zawodu, zna ona moje sprawy zawodowe lepiej niż ja sam i mogłaby wnieść duży wkład w zarządzanie tą filią, nie narażając przy tym ani firmy, ani państwa na żadne dodatkowe koszty, szkoda byłoby zmarnować jej umiejętności.

Zobaczyłem, że sędziowie zaczęli szeptać pomiędzy sobą, aż szepty te niby rozchodząca się fala dotarły do przewodniczącego. Wyglądał na nieco zdumionego i niepewnego, ale rozważył to, co usłyszał, po czym zwrócił się ponownie do mnie.

— Moi koledzy wydają się, do pewnego stopnia, zgadzać z twoją sugestią. Biorąc pod uwagę istniejący między wami stosunek, będący zresztą rzadkością na tej planecie, niektórzy spośród moich uczonych kolegów uważają, że wyrażony w kategoriach bezwzględnych werdykt ukarałby ciebie, a ty przecież nie byłeś o nic oskarżony. Co więcej, wygląda na to, niezależnie od tego, jak bezduszne może wydawać się nasze społeczeństwo, ciągle jeszcze zawiera w sobie pewną liczbę romantyków. Pozwól, że cię zapytam. Czy posiadasz tedy zdolność do płodzenia dzieci?

— Powiedziano mi, że tak — odpowiedziałem. — Choć moje ciało jest częściowo produktem inżynierii genetycznej, to jednak pochodzi ono z pogranicza.

Nastąpiła ponowna wymiana zdań, ponowne szepty, kiwanie głowami i gestykulacja. Wreszcie przewodniczący składu sędziowskiego oznajmił:

— Wierzymy, iż znaleźliśmy słuszne rozwiązanie tego problemu, takie, które pozostaje w zgodzie z naszą historią i zarazem najlepiej służy interesom sprawiedliwości. Jest ono wyjątkowe w swej naturze, ale uważamy, że nawet jeśli wprowadzi ono precedens prawny, to będzie on rzadko wykorzystywany, jeśli się weźmie pod uwagę okoliczności sprawy. Dlatego niniejszym przypisujemy więźniarkę do Syndykatu Rodzicielek i Wychowawczyń, poddajemy ją wszystkim obowiązującym tam kodeksom, regułom artykułom i przepisom, ale jednocześnie oddajemy ją tobie, a nie żadnemu konkretnemu Domowi, na tak długo, jak zechcesz, pod następującymi warunkami:

— Po pierwsze, że ty sam nie spowodujesz pogwałcenia przez więźniarkę któregokolwiek z owych kodeksów, reguł, artykułów i przepisów. Po drugie, że będziesz spełniał obowiązki, które w normalnych warunkach należą do Domów, to znaczy, będziesz ją zapładniał lub takie zapłodnienie aranżował, w sytuacji gdy nie potrafi ona dopełnić wymagań ilościowych. Po trzecie, że przyjmiesz na siebie absolutnie wszelkie obciążenia finansowe i zobowiązanie, że więźniarka nie będzie posiadała żadnego kredytu, żadnych pieniędzy i żadnej własności w sensie prawnym, z wyjątkiem rzeczy, których sam jej dostarczysz. Wszelkie wspólne aktywa na wasze nazwiska, lub tylko na jej nazwisko, zostaną przeniesione na ciebie, jej karta zostanie unieważniona i nie będzie mogła być użyta ani do zakupów, ani do innych transakcji, co uczyni podsądną całkowicie uzależnioną od ciebie. Po czwarte, zostanie ona poddana twej władzy i będzie wypełniała wszelkie obowiązki wskazane przez ciebie, a pozostające w zgodzie z zasadami, kodeksami, artykułami i warunkami wspomnianymi powyżej. Po piąte, jeślibyś kiedykolwiek zrezygnował z jej towarzystwa i usług, musi ona natychmiast zgłosić się do najbliższego Domu, który w tym momencie przejmie nad nią władzę. Czy rozumiesz te warunki?

— Tak, Wysoki Sądzie. — I rozumiałem niewątpliwie. Był to najbardziej upokarzający i upodlający wyrok ze wszystkiego, co w życiu słyszałem, wyrok, jaki mógł zapaść jedynie na tej podłej planecie. Była to w istocie najgorsza kara, jaką jej mogli wymierzyć, biorąc pod uwagę jej niezależnego ducha. Nagle zredukowano ją nie tylko do statusu przedmiotu, własności Domu Akeba, ale do statusu niewolnicy. Niemniej musiałem na to przystać, bowiem w tych okolicznościach był to najlepszy z możliwych układów. Jednak pewnego dnia, Cerberze, zmienię ten układ. Naprawię go i odpłacę ci. Być może i złamią ją chwilowo. Ale to doda mi jedynie sił, by złamać ten przeklęty i zgniły system.

— Niniejszym wyrok na Dylan Zhang Kohl został wydany i uprawomocniony — mówił sędzia. — Więźniarka pozostanie w areszcie i wyrok zostanie wykonany tak szybko, jak to tylko będzie praktycznie możliwe, w ciągu kilku najbliższych godzin. Zwolnienie nastąpi jutro o godzinie dziesiątej rano, kiedy to zostanie przekazana pod twoją opiekę, Qwin Zhangu.

Skinąłem głową i usiadłem.

— Sando Tyne — kontynuował sędzia — zostaniesz osądzona i zamknięta w ciele, które teraz należy do Dylan Kohl. Zostaniesz następnie poddana procesowi dostosowania psychologicznego w Klinice Psychologii Publicznej gminy Medlam, tak jak nakazał to sąd, i zostaniesz zredukowana do statusu żebraka. Jakiekolwiek zatrudnienie zostanie ograniczone do najczarniejszych zajęć Klasy U, z minimalną dopuszczalną przez prawo zapłatą. Wyrok ma być wykonany tak szybko jak to możliwe, nie później jednak niż godzina dziesiąta jutrzejszego przedpołudnia. Sąd ogłasza przerwę w rozprawach. Więźniarki zameldują się w pokoju sędziowskim, gdzie otrzymają wyrok na piśmie.

Cała trzynastka opuściła gęsiego salę rozpraw, a policjant zabrał obie kobiety i wyprowadził je przez drzwi znajdujące się z boku podwyższenia, na którym stał stół sędziowski. Żadna z nich nie spojrzała w moim kierunku.

Szczerze mówiąc, bardziej martwiłem się o Dylan niż o Sandę. Jako szef Hroyasail mogłem tę drugą zatrudnić, mimo ograniczeń dotyczących zapłaty i stanowisk, tak że nie czekałby ją los innych należących do klasy żebraczej — bilet w jedną stroną na Momrath. Niepokoiło mnie jedynie, że jej obecność w tym ciele mogłaby irytować Dylan.

Następnego dnia, o godzinie dziesiątej rano, czekałem niecierpliwie w holu Budynku Municypalnego. Nie musiałem jednak czekać długo. Wkrótce ujrzałem moje obie panie, wyglądające prawie normalnie, zdążające w moim kierunku. Zatrzymano je na chwilę, kazano coś podpisać i wręczono jakieś karty.

Dylan, w szczupłym ciele Sandy, podeszła pierwsza. — Witaj — odezwała się cichutkim głosem.

— Witaj i ty — odpowiedziałem całując ją. — Czy było bardzo źle?

— Nie za bardzo. Większości zresztą nie pamiętam. To najgorsze mam dopiero przed sobą. Nie mogę uwierzyć, że te dranie po prostu mnie tobie dały!