– Tak – bąknął niechętnie.
Przedstawiła się i powiedziała, o co jej chodzi. Pisze właśnie pracę o upadku Azteków i dowiedziała się, że on jest wybitnym ekspertem w tej dziedzinie. Czy mógłby jej udzielić paru informacji?
Jego palce nerwowo przewracały kartki.
– Od dawna jest pani w Królestwie Światła?
– Nie. Przybyłam parę lat temu.
– Skąd?
– Z Norwegii.
– Norwegia, Norwegia – szukał w pamięci. – Ach, tak, zimna Skandynawia! – Czego więc pani sobie życzy? Mam mało czasu.
Mało czasu, pomyślała Indra szyderczo. Nie robisz przecież nic innego, tylko porządkujesz stare dokumenty, a to chyba nie jest przesadnie pilne zajęcie.
Zadała mu parę z góry przygotowanych pytań na temat Tenochtitlán. Odpowiadał wprawdzie, ale zauważyła, że przygląda jej się bardzo podejrzliwie i okropnie szybko zakończył rozmowę. Indra mogła tylko podziękować i wyjść z niewypowiedzianą głośno nadzieją, że jeśli będzie miała jeszcze jakieś problemy, to może tu wrócić.
On nie sprawiał jednak wrażenia, że uważa taki pomysł za interesujący.
Elena czuła się maleńka i onieśmielona, kiedy wkroczyła do głównej kwatery Strażników i zapytała o Rama. Próbowała jednak dodawać sobie odwagi: Skoro Indra dba o moje sprawy, to ja powinnam też coś dla niej zrobić.
– Nie, Rama nie ma – zameldował wartownik z ironicznym uśmieszkiem.
– A kiedy tu bywa?
Elena dowiadywała się, gdzie i kiedy można go spotkać, ale nikt nie wiedział.
– Zaczekaj! – zawołał wartownik akurat w momencie, kiedy rozczarowana miała zamiar odejść. – Właśnie ląduje jego gondola. Ram będzie tu za moment.
Ram szedł zdecydowanym krokiem. Elena ponownie zmobilizowała całą odwagę i poprosiła o chwilę rozmowy. Bez słowa wskazał jej drogę do swego gabinetu.
W milczeniu obserwowała, jak zbliża się do biurka i siada. Dopiero teraz widziała w nim istotę podobną do ludzi. Wprawdzie zawsze go bardzo lubiła, ale przecież Ram jest Lemurem! Pochodzi z zupełnie innego gatunku niż ona. Patrzyła i patrzyła, próbując wyobrazić go sobie jako przyjaciela i kochanka, ale on sprawiał wrażenie całkowicie niedostępnego, obdarzony zbyt wielkim autorytetem i zbyt obcy jak dla prostej Eleny. Nie potrafiła nawet myśleć, żeby kiedykolwiek mogła się w nim zakochać.
Jak Indra mogła?
– No, o czym chciałaś ze mną mówić, Eleno? – rzekł przyjaźnie, a ona drgnęła na dźwięk jego głosu. – Nie miałaś chyba żadnych problemów po tamtych przykrych wydarzeniach w mieście nieprzystosowanych?
– Co takiego? Nie, oczywiście, że nie…
Uff, jak on może pytać o takie rzeczy akurat teraz? Zapomniała już o tamtych sprawach.
Patrzył na nią pytająco, więc ponownie musiała zebrać całą odwagę. Indra jest jej najlepszą przyjaciółką, a przyjaciół należy wspierać w biedzie.
– Chodzi o Indrę – wykrztusiła dzielnie.
Spostrzegła, że twarz Rama zesztywniała.
– Nie, myślę, że najlepiej będzie, jeśli sobie pójdę – mruknęła zdjęta lękiem.
– Nie! Co z Indrą? Czy ma jakieś problemy z da Silvą?
– Tak. Nie, zresztą nie wiem. Bardzo ją rozczarowało pierwsze spotkanie z nim, ale…
Umilkła. O rany, w co ja się wdałam? Rozmawiać o takich sprawach z jednym z najwyżej postawionych w Królestwie Światła? A właściwie to ile on ma lat? Musi być strasznie stary!
Jeszcze raz pomyślała, że Indra nie może mieć dobrze w głowie.
– No? – Ram starał się, by jego głos brzmiał przyjaźnie, ona jednak dostrzegła, że się niecierpliwi.
Boże, zabierz mnie stąd! Nie dam sobie rady!
– Jej jest bardzo przykro – wykrztusiła w końcu Elena. – Obawia się, że uraziła was… ciebie. A wcale nie miała takiego zamiaru.
Nie, naprawdę nie powinna rozmawiać z Ramem o miłości, to nie wypada, Ram jest zwierzchnikiem i pochodzi z rasy tak samo obcej ludziom jak… jak… No właśnie, jak zwierzęta. Chociaż on i jego pobratymcy dominują nad ludźmi i są dużo, dużo mądrzejsi. Mądrzejsi niż ludzie i chyba patrzą na nich z pewną pogardą.
– Proszę cię teraz, żebyś powiedziała dokładnie, z czym do mnie przyszłaś, Eleno – rzekł łagodnie.
– Nie, to nic, nie powinnam…
Ram wstał i wyszedł zza biurka z ponurą miną. Elena przestraszyła się, więc przybrał łagodniejszy wyraz twarzy. Ujął ją za ramię.
– Muszę to wiedzieć!
Patrzyła w jego czarne oczy. Kiedyś, zanim jeszcze lepiej poznała Lemurów, twierdziła, że mają oni oczy owadzie. Ale to nieprawda. Mimo że oczy Lemurów są całkiem czarne, to jest w nich wiele urody i wyrazu. Czytała w oczach Rama, jak bardzo pragnie wiedzieć, co ma mu do przekazania. Było to takie intensywne, że dziewczyna musiała mrugać, by nie odwrócić wzroku.
A gdy nadal milczała, spytał szorstko:
– Czy to Indra cię przysłała?
– Och, nie – wyszeptała przestraszona. – I ona nie może się dowiedzieć, że tu byłam, do końca życia by mi tego nie wybaczyła!
Elena nigdy nie osiągnęła takiej swobody w zachowaniu jak Indra. Była wychowana surowo i pozostała wciąż dość naiwna, wciąż też miewała problemy z wiarą w siebie. Ram musiał się bardzo starać, by nie okazywać zniecierpliwienia, Elena widziała to.
– No, powiedz mi – prosił cicho.
Nie była w stanie na mego patrzeć. Ze wzrokiem utkwionym w ziemię wykrztusiła zmieszana:
– Indra bardzo się boi, że cię uraziła pewnego razu, bo odsunęła się gwałtownie, kiedy wyciągnąłeś rękę, by jej dotknąć.
Ram odetchnął głośno, jakby od dłuższej chwili wstrzymywał oddech.
– Uraziła mnie – rzekł krótko.
Elena skinęła głową.
– Ale ona wcale tego nie chciała. Ona nie dlatego się odsunęła.
– W takim razie dlaczego to zrobiła? – zapytał po krótkiej chwili.
– Tego nie mogę powiedzieć. Chciałam tylko, żebyś wiedział, że to nie było tak, jak myślisz.
Kiedy chciała się odwrócić i odejść, on przytrzymał ją mocno za ramię.
– Więc dlaczego to zrobiła? Dlaczego?
No to wpadłam po uszy, pomyślała Elena spłoszona.
– Bała się, że uznasz, iż ona nie lubi, byś jej dotykał – Elena w końcu odzyskała głos.
– Rozumiem. Ale dlaczego się odsunęła?
– Z zupełnie innego powodu. Teraz muszę już iść, zaczynam się spieszyć…
– Z jakiego powodu?
– Nie, tego nie mogę powiedzieć. Nawet mnie o to nie proś!
– Ale ja muszę wiedzieć. Jest tyle rzeczy, dotyczących Indry, których nie rozumiem.
– Ona nigdy mi tego nie daruje!
– To zostanie między nami.
Ram widział tylko kark Eleny, tak nisko dziewczyna pochylała głowę. Wyszeptała niemal niedosłyszalnie:
– Zrobiła to dlatego… dlatego… ona strasznie cię lubi i nie chciała, żebyś się domyślił. Była bardzo…
Elena słyszała, że Ram wstrzymuje oddech.
– Mów dalej – rzekł.
– Nie!
– Owszem!
– Była bardzo podniecona.
O Boże, co ja zrobiłam? Ram uniósł jej podbródek. Najpierw nie była w stanie spojrzeć mu w oczy, potem poczuła, że absolutnie musi to zrobić. Och, jak jego oczy płoną! Och, jak on się pięknie uśmiecha! Ale za tym uśmiechem czaił się również smutek.
Nagle nieoczekiwanie Ram objął Elenę i przycisnął do siebie, mocno i zarazem bardzo delikatnie.
– Dziękuję, Eleno – powiedział wzruszony. – Dziękuję ci, sprawiłaś mi wielką radość.
W tym momencie, w ramionach Rama, Elena zaczęła rozumieć uczucia Indry. Nie jest żadnym surowym, starym mężczyzną. Jest młody i bardzo, ale to bardzo pociągający.
– Dziękuję – szepnęła, nie bardzo wiedząc za co. Wyswobodziła się z uścisku i pobiegła do drzwi.
– Elena…