Mel
Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Od: Dolly Vargas ‹dolly.vargas@thenyjournal.com›
Temat: Max Friedlander
Dobry Boże, rozumiem, o co ci chodzi. Jeszcze nie widziałam Mel w stanie takiego podniecenia. No, może kiedy dawali tamten jubileuszowy odcinek Domku na prerii (pamiętasz biedną niewidomą Mary? Nienawidzę takich wyciskaczy łez). Dzięki Bogu, że Aaron pisze korespondencje z Botswany i nie musi wysłuchiwać tych zachwyconych pisków, które dochodzą z boksu Mel. On wciąż jest nią zauroczony. To aż śmieszne. A dlaczego Mel odrzuca takiego obiecującego faceta jak Aaron dla takiego bydlaka jak Max, tego sobie nie potrafię wytłumaczyć. No bo Aaron przynajmniej ma jakiś potencjał. Jeśli chodzi o Maksa, to znam wiele kobiet, które próbowały go zmienić. Bezskutecznie. Innymi słowy, Nadine, bój się, i to bój się bardzo. Max ma w sobie wszystko to, przed czym tak ostrzegały nas matki (no cóż, moja też by mnie pewnie ostrzegła przed takimi typkami jak Max, gdyby tylko kiedyś przypadkiem pobyła dłużej w domu). Oto modus operandi Maksa: bardzo nadskakujący, dopóki nie zwabi dziewczyny do łóżka, a potem zaczyna się wycofywać. Do tego czasu młoda dama zazwyczaj jest już pogrążona i nie potrafi pojąć, czemu Max, do tej pory tak zaangażowany, nagle przestaje dzwonić. Następują żałosne sceny, w których na pytania: „Czemu nie zadzwoniłeś?” i „Kim była ta kobieta, z którą widziałam cię wczoraj?” otrzymuje się odpowiedzi: „Przestań mnie ograniczać” oraz „Nie jestem jeszcze gotowy na bliższy związek”. Wariacje na ten temat obejmują zakres od: „Nie możemy po prostu traktować tego lekko?” do: „Zadzwonię do ciebie w piątek, przysięgam”. Ładny obrazek?
Och, a czy ja ci mówiłam o tym, że podczas sesji z kostiumami kąpielowymi do „Sports Illustrated” Max zmusił wszystkie modelki, żeby schłodziły sobie sutki lodem, bo nie dość im sterczały? Kochana, on naszą małą Mel chapnie i przełknie na śniadanie. Ale o Nobu nie mówiłaś poważnie, prawda?
Buziaki Dolly
Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Temat: OK, to co ja mam na siebie włożyć?
Poważnie. Ostatnio, kiedy go widziałam, miałam na sobie dres, więc tym razem naprawdę chciałabym wyglądać dobrze. Chodź ze mną na lunch i pomóż mi coś wybrać. Zastanawiam się nad sukienką halką, którą widziałam w Bebe. Ale może to trochę zanadto dziwkowaty strój jak na pierwszą randkę?
Mel
Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Temat: Musimy pogadać
Spotkajmy się za pięć minut w damskiej łazience.
Nadine
Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Dolly Vargas ‹dolly.vargas@thenyjournal.com›
Od: George Sanchez ‹george.sanchez@thenyjournal.com›
Temat: Czy tutaj już nikt nie pracuje?
Gdzie wy wszystkie łazicie, do cholery? Czy wam nie przyszło do głowy, że mamy tu gazetę do sklecenia? Doiły, gdzie jest ten artykuł, który miałaś napisać o wysokich obcasach, cichych mordercach?
Nadine, ja nadal czekam na recenzję nowej restauracji Bobby’ego Flaya.
Mel, byłaś czy nie byłaś wczoraj wieczorem na premierze ostatniego filmu Billy’ego Boba Thorntona? Oczekiwałem co najmniej diatryby na temat jego podłości, bo zostawił blond laskę z Parku Jurajskiego dla tamtej dziwacznej dziewuchy, której odbiło na punkcie własnego brata.
Jeżeli nie zobaczę paru tyłków na paru krzesłach, i to zaraz, żadna z was nie dostanie ciasta na chrzcinach małej Stelli. I tym razem mówię poważnie.
George
Do: Jason Trent ‹jason.trent@trentcapital.com›
Od: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›
Temat: Ja i wrogość?
Powinieneś przejrzeć się w lustrze, Jase. To nie ze względu na geny przedwcześnie łysiejesz, stary. Jestem praktycznie twoim genetycznym duplikatem, a – nie chwaląc się – wciąż mam wszystkie włosy na głowie. Sam masz w sobie za dużo stłumionej wrogości, która zabija ci cebulki włosowe. A jeśli chcesz znać moje zdanie, ta wrogość jest skierowana przeciwko Mim. To wyłącznie twoja wina, że pozwoliłeś jej kierować własnym życiem. Popatrz, ja się wyrwałem z oków, i zgadnij co? Kiedy budzę się rano, ani jednego wypadniętego włoska nie ma na mojej poduszce.
Jestem skłonny chwilowo zignorować twój ewidentny brak poczucia własnej wartości, żeby cię poinformować, iż nie mogę zjawić się jutro na otwarciu skrzydła w klinice, ponieważ mam już inne plany.
Nie będę nic więcej wyjaśniał, z obawy przed dalszym braterskim gniewem.
Podoba mi się ten „dalszy braterski gniew”. Może to umieszczę w swojej powieści. Bratersko oddany, twój wierny brat
John
Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Dolly Vargas ‹dolly.vargas@thenyjournal.com›
Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Temat: Uspokójcie się
Powinnyście się obie nieco wyluzować. IDĘ z FACETEM NA RANDKĘ, zrozumiały? Nie wskakuję mu do łóżka. Jak może zaświadczyć Aaron, nikomu nie wskakuję tak szybko do łóżka, jasne? Naprawdę przesadzacie, dziewczyny. Po pierwsze, Doiły, ja w ogóle nie wierzę w tę historię z sutkami. A ty, Nadine, posłuchaj, nie jestem emocjonalnie niestabilną kruszyną, za jaką mnie bierzesz. No dobra, FAKTYCZNIE przejmuję się Winoną Ryder, ale to mi nie przeszkadza dobrze spać w nocy. I to samo się tyczy Laury Dern.
Potrafię o siebie zadbać.
Poza tym, to tylko wyjście do kina, na miłość boską. Niemniej, dzięki za troskę.
Mel
Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›
Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›
Temat: Co się tutaj dzieje?
Co TO niby miało być? Zbrojna interwencja? O mało nie padłam, kiedy weszłam do damskiej łazienki i zobaczyłam, że Doiły jest tam z TOBĄ. Cały czas rozglądałam się za tym chłopakiem od faksu, bo myślałam, że się ukrywa w jednej z kabin z paczką kondomów i jakimś jadalnym olejkiem do masażu, a to, że Doiły jest na zewnątrz, to tylko jakiś okropny zbieg okoliczności. Nadine, nie obchodzi mnie, co Doiły mówi o Maksie Friedlanderze. On wcale nie jest taki. Może był taki kiedyś, ale się zmienił. Ja to WIEM. Spędziłam trochę czasu z tym facetem. I obserwowałam go z Paco, a zwłaszcza z Panem Pepperem. (Dobra, przyznaję, podglądałam go przez okno. Nie jestem z tego specjalnie dumna). Pan Pepper nie cierpi ludzi, ale naprawdę zaczyna coraz cieplej odnosić się do Maksa. Wiem, że nie można oceniać człowieka po tym, jaki ma kontakt ze zwierzętami, ale Maks tyle czasu poświęcił, żeby się zaprzyjaźnić ze zwierzętami swojej ciotki, że nawet nieufny i zwykle aspołeczny kot (a taki jest Pan Pepper) zaczyna się z nim zaprzyjaźniać. To chyba o czymś świadczy, nie? Dobra?
Cóż, może celność moich sądów nie jest już taka jak dawniej, biorąc pod uwagę, że Aaron sypiał z Barbarą Bellerieve za moimi plecami, a ja niczego się nie domyślałam, ale naprawdę nie sądzę, że Maksowi zależy na tym, żeby mnie zaciągnąć do łóżka. Bo jeśli to, co mówi Doiły, jest prawdą, Max Friedlander może mieć każdą. Więc czemu miałby chcieć mnie? I wcale nie próbuję tutaj samej sobie dokopywać. Tylko dlaczego facet taki jak on miałby podrywać niską rudą redaktorkę kolumny plotkarskiej, kiedy mógłby mieć… No cóż, mógłby mieć Cindy Crawford, gdyby nie była szczęśliwie zamężna z tym facetem, który jest właścicielem Skybar, albo księżniczkę Stefanię z Monako czy kogoś takiego. Naprawdę, zastanów się nad tym poważnie, Nadine. To wszystko. I nie jestem wściekła, wcale nie. No, może tylko trochę urażona. Ale w końcu nie jestem dzieckiem.