Выбрать главу

Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Od: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresses.com›

Temat: Ja

Cześć! Jak leci? Dawno się nie słyszeliśmy, co? Pomyślałem sobie właśnie, że sprawdzę, jak się rzeczy mają. Co u ciotki? Przekręciła się już?

Tylko żartuję. Wiem, że jesteś na ten temat przewrażliwiony, więc nie będę sobie dowcipkował na temat starszych pań, które się wybierają na spotkanie ze Stwórcą.

Poza tym, ja kocham tę starą harpię. Naprawdę.

No cóż, tu w Key West wszystko idzie pływające. Mówię to dosłownie. Viv i ja odkryliśmy któregoś dnia plażę nudystów i mogę ci, John, powiedzieć tylko jedno – jeżeli nie pływałeś na golasa z supermodelką o wygimnastykowanych nogach, to nie znasz życia, synu.

Teraz Viv jest w mieście i depiluje sobie okolice bikini (to na te okazje, kiedy musimy zakładać ciuchy, na przykład przy basenie hotelowym), postanowiłem więc dowiedzieć się, co słychać u ciebie, stary. Wiesz, naprawdę wyratowałeś mnie z niezłych tarapatów i nie myśl sobie, że tego nie doceniam.

W rzeczy samej, doceniam do tego stopnia, że postanowiłem udzielić ci paru rad. Rad na temat kobiet, oczywiście, skoro wiem, jak ty sobie z nimi poczynasz. Przede wszystkim, nie powinieneś być taki nadęty. Naprawdę nie jesteś odpychającym facetem. A teraz, kiedy – mam nadzieję – ubierasz się dzięki moim wskazówkom z nieco większą klasą, na pewno trochę więcej się wokół ciebie dzieje. Myślę, że już czas zająć się Przewodnikiem po Kobietach – Panoptikonem Maksa Friedlandera. Istnieje siedem rodzajów kobiet. Zapisałeś? Siedem. Nie więcej. Nie mniej. To wszystko. Oto poszczególne typy:

1. ptasi

2. krowi

3. psi

4. kozi

5. koński

6. koci

7. świniowaty

Teraz tak: mogą się trafiać kombinacje niektórych charakterystyk. Na przykład można spotkać bardzo świniowatą młodą damę – hedonistyczną, łakomą itd. – która ma w sobie także coś ptasiego – pustą głowę, trochę może roztrzepaną. Twierdzę, że najlepszym połączeniem jest dziewczyna taka jak Vivica: kocia – seksowna i niezależna, a jednocześnie podobna do konia – dumna, ale romantyczna. Naprawdę lepiej unikać typu psiego – zbyt uległy – oraz krowiego – nazwa mówi sama za siebie. No i trzymałbym się z daleka od kóz – są krnąbrne i za bardzo lubią różne gierki, i tak dalej.

No cóż, to wszystko na dzisiaj. Mam nadzieję, że podobała ci się lekcja – i że była zrozumiała. Wiesz, jestem w tej chwili pijany w trupa.

Max

Do: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresses.com›

Od: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Temat: Ty

Proszę cię, nie pisz do mnie więcej. Będę wyprowadzał psa twojej ciotki i karmił koty twojej ciotki. Będę udawał, że jestem tobą.

Ale nie pisz do mnie więcej. Czytanie twoich żałosnych wynurzeń na temat, którego najwyraźniej nigdy, ale to przenigdy nie pojmiesz, to po prostu więcej, niż mogę na tym etapie mojego życia znieść.

John

Do: jerryzyje@freemail.com

Od: Jason Trent ‹jason.trent@trentcapital.com›

Temat: Ruda

Cześć, John, to ja, S tacy. Jason nie chciał cię zapytać, więc sama to zrobię: Jak leci? To znaczy, z tą dziewczyną j udawaniem Maksa Friedlandera, i tak dalej? Daj mi znać!

Całuję Stacy

PS Brakowało nam ciebie na otwarciu tamtego skrzydła. Szkoda, że cię nie było. Twojej babce było bardzo przykro, dziewczynkom też. Naprawdę nie dają mi spokoju i wypytują, czy jeszcze kiedyś do nas przyjdziesz. Przyjdziesz?

Do: Jason Trent ‹jason.trent@trentcapital.com›

Od: jerryzyje@freemail.com

Temat: Jak leci?

Jak leci? Pytasz mnie, jak leci, Stacy? No to ci powiem: jak krew z nosa, dziękuję. Tak właśnie. Jak krew z nosa. Wszystko jest do chrzanu. Oczywiście, nic nie powinno być do chrzanu. Wszystko powinno być wspaniale. Poznałem tę ABSOLUTNIE świetną dziewczynę. Naprawdę ABSOLUTNIE świetną, Stace: ona lubi tornada i bluesa, i wszystko, co dotyczy seryjnych morderców. Z takim samym entuzjazmem łyka ploteczki na temat sławnych ludzi i zabiera się za talerz wieprzowiny moo shu, nosi buty na o wiele za wysokich obcasach i wygląda w nich rewelacyjnie – ale wygląda tak samo świetnie w tenisówkach i w dresie. I jest MIŁA. No naprawdę, z gruntu miła. W mieście, w którym nikt nie zna swoich sąsiadów, ona nie tylko swoich zna, ale jeszcze się nimi INTERESUJE. A przecież mieszka na MANHATTANIE. Na Manhattanie, gdzie ludzie jakby nigdy nic przechodzą nad ciałami bezdomnych, żeby się dostać do ulubionej restauracji. Jeżeli chodzi o Mel, ona nigdy tak naprawdę nie wyjechała z Lansing w stanie Illinois, miasteczka o trzynastu tysiącach mieszkańców. Broadway równie dobrze mógłby się nazywać: ulica Główna.

I zrozum jeszcze jedno: wczoraj wyszliśmy razem na miasto i ona nie chciała mi pozwolić, żebym za nią płacił. Tak, dobrze to przeczytałaś: NIE CHCIAŁA POZWOLIĆ, ŻEBYM ZA NIĄ PŁACIŁ. Powinnaś była widzieć jej minę, kiedy się zorientowała, że już zdążyłem kupić bilety do kina. Żadna kobieta, z którą się umawiałem (a w przeciwieństwie do tego, co mógł ci wmawiać mój brat, wcale aż tak wiele ich nie było), nigdy nie zapłaciła za swój bilet do kina, kiedy się ze mną umawiała – ani za nic innego, skoro już o tym mówimy.

Nie chodzi o to, że kiedykolwiek przeszkadzało mi, że płacę. Tylko żadna z nich nigdy nawet nie ZAPROPONOWAŁA. I tak, owszem, wszystkie wiedziały, że się umawiają z Johnem Trentem z tych Trentów z Park Avenue. Ale one nigdy nawet nie PROPONOWAŁY.

Nadążasz za mną, jak do tej pory, Stace? Po Heather i Courtney, i Meghan (mój Boże, pamiętasz Meghan? I katastrofę z teksańskim dipem?), i Ashley, i wszystkich innych, wreszcie poznałem jakąś Mel, która prawdopodobnie bardziej interesuje się mną niż moim portfelem inwestycyjnym… A ja nawet nie mogę jej powiedzieć, jak się naprawdę nazywam. Nie, ona myśli, że jestem Maksem Friedlanderem. Maksem Friedlanderem, którego mózg, zaczynam żywić pewne obawy, uległ atrofii, kiedy facet miał mniej więcej szesnaście lat. Maksem Friedlanderem, który spisał dla mnie panoptikum typów kobiecego charakteru. Moim zdaniem na pewno podparł tę wiedzę oglądaniem porannych kreskówek Hanna-Barbera. Wiem, co na to powiesz. Dokładnie wiem, co zasugerujesz, Stace. A odpowiedź brzmi: nie. Nie mogę. Może gdybym nie okłamywał jej od samego początku. Może gdybym w pierwszej chwili, kiedy ją poznałem, powiedział: „Słuchaj, ja nie jestem Max. Max nie mógł przyjść. Martwi się tym, co się stało jego ciotce, więc wystał mnie w zastępstwie.”

Ale ja tego nie powiedziałem. Skrewiłem. Spieprzyłem sprawę od samego początku.

Teraz jest już za późno, żeby powiedzieć jej prawdę, bo cokolwiek będę jej próbował wyjaśnić, pomyśli, że znów ją okłamuję. Może się do tego nie przyzna. Ale w głębi ducha zawsze będzie myślała: „Może teraz też kłamie”. Nie próbuj mi wmawiać, że tak nie będzie, Stace. A teraz ona chce, żebym poszedł z nią odwiedzić ciotkę Maksa. Uwierzyłabyś? Tę pogrążoną w śpiączce ciotkę! Mówi, że czytała, że ludzie w śpiączce czasami słyszą, co się wokół nich dzieje, a nawet rozpoznają głosy znajomych osób. Cóż, ciotka Helen w żaden ludzki sposób nie rozpozna mojego głosu, prawda?

No więc sama widzisz. Oto moje cholerne życie w pigułce. Masz na to jakąś radę? Jakieś sensowne słowa kobiecej mądrości? Nie, nie sądzę. Jestem doskonale świadom, że sam sobie wykopałem tę mogiłę. Chyba nie mam teraz innego wyjścia, tylko się w niej położyć. Pogrzebowo twój,