Выбрать главу

Tak było, póki nie weszli jacyś gliniarze. Przyszli zbadać swojego psa do wykrywania bomb, który zakrztusił się kością kurczaka. Jeden z policjantów zauważył Johna i powiedział:

– Cześć, Trent, jak leci?

I wtedy John przestał się śmiać. Zrobił się nagle strasznie czerwony i powiedział:

– Och, witam, sierżancie Reese.

Położył wyraźny nacisk na słowie „sierżant”. Sierżant Reese zrobił bardzo głupią minę. Zaczął coś mówić, ale właśnie wtedy wyszedł weterynarz i zawołał:

– Pan Friedlander? John podskoczył i powiedział:

– To ja.

I podbiegł do lekarza.

Powiedzieli nam, że Tweedledum rzeczywiście połknął gumową opaskę i że ona mu się zaplątała w jelicie cienkim, i że potrzebny będzie zabieg chirurgiczny, inaczej kot na pewno zdechnie. Zgodzili się przeprowadzić operację od razu, ale okazała się bardzo droga, bo kosztowała tysiąc pięćset dolarów i jeszcze dwieście dolarów za całonocny pobyt kota w klinice. Tysiąc siedemset dolarów! Byłam zaszokowana. John tylko skinął głową, sięgnął po portfel i zaczął wyciągać swoją kartę kredytową…

Ale zaraz szybko ją schował i powiedział, że zapomniał, ale na wszystkich kartach kredytowych przekroczył limit, i że po prostu pójdzie do bankomatu i weźmie gotówkę. Gotówkę! Miał zamiar zapłacić tysiąc siedemset dolarów gotówką! Za kota!

Ja mu jednak przypomniałam, że nie można wyciągnąć takiej gotówki z bankomatu w ciągu jednego dnia. Powiedziałam:

– Pozwól mi zapłacić za to moją kartą kredytową, a ty możesz mi zwrócić pieniądze później.

(Wiem, co powiesz, Nadine, ale to nieprawda; zwróciłby mi te pieniądze, jestem tego pewna).

Ale on kategorycznie odmówił. I zanim się zorientowałam, co się dzieje, podszedł do kasjera przedyskutować rozłożenie płatności w czasie, i zostawił mnie samą z weterynarzem i wszystkimi tymi gliniarzami, którzy wciąż stali dokoła i gapili się na mnie. Nie pytaj mnie, dlaczego się gapili. Najwyraźniej zawiniła moja zbyt krótka spódnica.

A potem John wrócił i powiedział, że wszystkim się już zajął, a gliniarze sobie poszli, a potem weterynarz zaproponował, żebyśmy poczekali, dopóki operacja się nie skończy, w razie gdyby doszło do jakichś komplikacji, wiec wróciliśmy na swoje krzesła i zapytałam:

– Czemu ten policjant mówił do ciebie Trent? A John odparł:

– Och, tacy są policjanci, oni zawsze wymyślają ludziom jakieś przezwiska.

Ale ja miałam nieodparte wrażenie, że jest coś, czego on mi nie mówi.

On się musiał zorientować, że tak myślę, bo powiedział mi, że nie muszę tam siedzieć i czekać razem z nim, że zapłaci za moją taksówkę i że ma nadzieję, że zjem kolację bez niego. Na co ja zapytałam go, czy zwariował, a on powiedział, że mu się nie wydaje, a ja stwierdziłam, że każdy, kto ma tak wiele przezwisk jak on, musi mieć jakiś poważny problem ze sobą, a on się ze mną zgodził, po czym przez dwie godziny sprzeczaliśmy się przyjemnie na temat tego, którzy seryjni mordercy w dziejach świata mieli najbardziej nierówno pod sufitem, a wreszcie weterynarz wyszedł i powiedział, że Tweedledum odpoczywa, a my możemy iść sobie do domu. No więc poszliśmy.

Jak na manhattańskie standardy było już za późno, żeby dostać gdzieś obiad – to znaczy zaledwie dziesiąta – a John miał wielką ochotę na jedzenie, mimo że przepadła nam już rezerwacja tam, dokąd zamierzał nas zabrać. Ale mnie już nie chciało się walczyć z tłumami o późną kolację, więc John się zgodził i powiedział:

– Chcesz znów zamówić chińszczyznę? A ja powiedziałam, że to chyba dobry pomysł, i posiedzimy z Paco i Panem Pepperem, którzy na pewno zdenerwowali się zniknięciem kociego brata. Poza tym wyczytałam w „TV Guide”, że na PBS miał lecieć Chudy.

No więc wróciliśmy do jego mieszkania – czy raczej powinnam powiedzieć, do mieszkania jego ciotki – i znów zamówiliśmy wieprzowinę moo shu, i jedzenie pojawiło się dokładnie wtedy, kiedy zaczynał się film, więc jedliśmy je na stoliku do kawy pani Friedlander, siedząc na jej wygodnej skórzanej sofie, na którą upuściłam nie jeden, ale dwa naleśniki wiosenne wymazane tą pomarańczową paciają.

I tak się złożyło, że właśnie wtedy zaczął mnie całować. Poważnie. Ja totalnie przepraszałam go za to, że rozmazałam to pomarańczowe paskudztwo na sofie jego ciotki, kiedy on się pochylił, WSADZIŁ KOLANO w TĘ MAŹ i zaczął mnie całować. Nie byłam tak zaszokowana od czasu, kiedy mój korepetytor z algebry zrobił dokładnie to samo na początku drugiej klasy liceum. Tylko że wtedy nie było żadnej pomarańczowej mazi, a my rozmawialiśmy o potęgach, nie o papierowych ręcznikach. I powiem ci jedno, Max Friedlander całuje się o niebo lepiej, niż kiedykolwiek całował się mój korepetytor z algebry. To znaczy całuje się, jakby nic innego przez całe życie nie robił. Myślałam, że mi głowa eksploduje. Poważnie. Aż TAK dobrze całuje. Zresztą może wcale nie jest aż tak dobry w te klocki. Może tylko tak dawno nikt mnie nie całował, jakby naprawdę tego chciał – no wiesz, tak NAPRAWDĘ – że już zapomniałam, jak to Jest, kiedy człowiek się całuje. John całuje znakomicie. NAPRAWDĘ znakomicie. Kiedy już przestał mnie całować, byłam w stanie takiego szoku i miałam takie zawroty głowy, że udało mi się wykrztusić wyłącznie:

– Po co TO zrobiłeś?

Co chyba było trochę niegrzeczne, ale on się nie przejął. Odparł:

– Bo miałem ochotę.

No wiec zastanowiłam się nad tym przez, powiedzmy, setną cześć sekundy i potem wyciągnęłam ręce, objęłam go i powiedziałam:

– To dobrze.

A potem ja trochę go wycałowałam. I to było naprawdę przyjemne, bo sofa pani Friedlander ma mnóstwo miękkich poduszek i John tak jakby osunął się na mnie, a ja tak jakby osunęłam się między te poduszki, a potem całowaliśmy się przez bardzo długi czas. Prawdę mówiąc, całowaliśmy się, dopóki Paco nie zdecydował, że chce wyjść na spacer i nie wcisnął swojego wielkiego mokrego nosa między nasze twarze. I wtedy zdałam sobie sprawę, że lepiej będzie, jeśli się stamtąd wyniosę. Po pierwsze, wiesz, co nasze matki zawsze mawiały o całowaniu się przed trzecią randką. A po drugie, nie chciałabym cię zgorszyć, ale tam na dole działy się całkiem ciekawe rzeczy. Jeśli mnie rozumiesz.

A Max Friedlander absolutnie NIE JEST gejem. Geje nie dostają pełnej erekcji od całowania się z dziewczynami. Tyle to wie nawet taka dziewczyna z małego miasteczka na Środkowym Zachodzie jak ja.

No więc, podczas gdy John przekleństwami wypędzał psa z pokoju, ja doprowadziłam się do porządku i powiedziałam skromnie:

– Dziękuję ci za uroczy wieczór, ale chyba muszę już iść.

A potem uciekłam stamtąd, chociaż on jeszcze mówił:

– Mel, poczekaj, musimy porozmawiać.

Nie zaczekałam. Musiałam się stamtąd wydostać, póki jeszcze kontrolowałam własne funkcje motoryczne. Mówię ci, Nadine, pocałunki tego faceta wystarczą, żeby znieczulić człowiekowi pień mózgowy, tak dobrze się całuje.

No więc, o czym tu jeszcze gadać?

Cóż, pozostaje tylko jedno: Nadine, zapowiadam ci to od razu, na twój ślub przyjdę z chłopakiem.

Muszę lecieć. Palce mi zdrętwiały od długiego pisania, a wciąż jeszcze muszę stworzyć kolumnę na jutro. Między Winoną a Chrisem Nothem rzeczy się klarują. Mówi się o wakacjach na Bali. Nie chce mi się wierzyć, że Winoną i ja znalazłyśmy chłopaków w tym samym czasie! To tak jak wtedy, kiedy ona i Gwyneth spotykały się z Mattem i Benem – tylko jeszcze fajniej! Bo tym razem chodzi o mnie!