Выбрать главу

Mel

Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Temat: Mam nadzieję, że przynajmniej…

…pozwoliłaś mu zapłacić za chińszczyznę.

Nadine

Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: No cóż, jasne, że…

…zapłacił za chińszczyznę. Poza napiwkiem, fakt. Nie miał jednodolarówek.

Dlaczego taka jesteś? Bawiłam się świetnie. Myślałam, że było uroczo.

I przecież wcale nie pozwoliłam mu się obmacywać ani nic takiego, na litość boską.

Mel

Do: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Od: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Temat: Ja po prostu myślę…

…że to wszystko dzieje się za szybko. Nawet nie widziałam tego faceta na oczy. Nie obraź się, Mel, ale nie masz zbyt porządnej kartoteki, jeżeli chodzi o mężczyzn – Aaron jest tego tylko koronnym przykładem. A ten członek Delta Upsilon i numer ze skarpetką, sama wczoraj wspomniałaś?

Ja tylko mówię, że poczułabym się znacznie lepiej z tym wszystkim, gdybym po prostu poznała tego człowieka. Mimo wszystko, usłyszałyśmy o nim od Doiły parę ciekawych rzeczy. Jak mam się czuć, twoim zdaniem? Jesteś dla mnie jak młodsza siostra, której nigdy nie miałam. Chcę się tylko upewnić, że nikt cię nie zrani.

Więc zmuś go, żeby któregoś dnia przyszedł po ciebie i zabrał cię na lunch, czy coś, dobrze? Z najwyższą przyjemnością daruję sobie zajęcia na rowerkach… Nie wściekaj się na mnie.

Nadine

Do: Nadine Wilcock ‹nadine.wilcock@thenyjournal.com›

Od: Mel Fuller ‹melissa.fuller@thenyjournal.com›

Temat: Jesteś taką…

…matką kurką.

Ale dobrze, skoro nalegasz, chyba mogłabym to jakoś zaaranżować, żebyście na siebie wpadli. Boże, czego się nie robi dla przyjaciół.

Mel

Do: John Trent ‹john.trent@ thenychronicle.com›

Od: Genevieve Randolph Trent ‹grtrent@trentcapital.com›

Temat: Twoje zachowanie ostatnimi czasy

Drogi Johnie!

Tu mówi twoja babka. Czy raczej powinnam powiedzieć: pisze. Jak sądzę, zdziwisz się, otrzymując wiadomość ode mnie tą drogą. Wybrałam e-maila, ten środek korespondencji, ponieważ nie odpowiedziałeś na ani jeden z moich telefonów, a twój brat Jason zapewnia mnie, że o ile być może nie sprawdzasz wiadomości na swojej automatycznej sekretarce, to istotnie czasami odpowiadasz na wiadomości przesyłane drogą elektroniczną.

Zatem, do rzeczy.

potrafię wybaczyć fakt, że zdecydowałeś się kompletnie zrezygnować z przezorności i poświęciłeś się własnej karierze zawodowej na polu, którego – mówiąc otwarcie – żaden godzien szacunku Trent – ani Randolph, skoro już o tym mowa – nigdy by nie wziął pod uwagę. Dowiodłeś mi, że nie wszyscy reporterzy prasowi to pijawki.

Mogę też wybaczyć fakt, że zdecydowałeś się wyprowadzić z domu i zamieszkałeś sam, najpierw w piekielnej dziurze na Trzydziestej Siódmej z tym włochatym szaleńcem, a potem w twoim obecnym mieszkaniu, w Brooklynie, który – jak mi mówią – jest najbardziej uroczą z pięciu dzielnic, pomijając okazjonalne rozruchy czy zapadające się pod ziemię supermarkety.

Potrafię ci wybaczyć, że zdecydowałeś się nawet nie dotknąć tych pieniędzy, które trzymano dla ciebie na funduszu powierniczym od czasu śmierci dziadka. Mężczyzna powinien sam torować sobie drogę w życiu, jeśli to w ogóle możliwe, a nie polegać na rodzinie, kiedy chodzi o środki utrzymania. Przyklaskuję twoim wysiłkom w tym względzie. To o wiele więcej, niż usiłowały zrobić wszystkie inne moje wnuki. Spójrz na swojego brata ciotecznego, Dickiego. Jestem pewna, że gdyby ten chłopiec miał podobne powołanie jak ty, John, nie spędzałby polowy swojego czasu, pchając sobie do nosa substancje, które w żaden sposób nie powinny tam trafiać.

Ale doprawdy nie potrafię wybaczyć ci, że opuściłeś parę dni temu uroczystość otwarcia tamtego skrzydła. Wiesz przecież, ile dla mnie znaczy moja działalność charytatywna. To skrzydło onkologiczne, które sfinansowałam, jest dla mnie szczególnie istotne, bo przecież wiesz, iż to nowotwór zabrał mi twojego dziadka. Rozumiem, że mogłeś mieć wcześniejsze zobowiązania, ale mogłeś przynajmniej okazać tyle grzeczności, żeby mnie jakoś zawiadomić. Nie będę ci kłamać, John. Tego wieczoru szczególnie zależało mi na twojej obecności, ponieważ jest pewna młoda dama, z którą bardzo chciałam cię zaznajomić. Wiem, wiem, co sądzisz na temat przedstawiania cię niezamężnym córkom moich przyjaciół. Ale Victoria Arbuthnot, którą na pewno pamiętasz z czasów dzieciństwa i swoich wakacji spędzanych w Vineyard – Arbuthnotowie mieli posiadłość w Chilmark – wyrosła na całkiem atrakcyjną młodą kobietę – poradziła sobie nawet z tym okropnym problemem podbródka, który doskwierał tak wielu Arbuthnotom. I z tego co mi wiadomo, jest ona kimś ważnym na rynku inwestycji kapitałowych. Skoro kobiety nastawione na karierę zawsze ci się podobały, postarałam się, żeby Victoria pojawiła się na otwarciu skrzydła. John wyszłam na kompletną idiotkę! Musiałam zepchnąć Victorię na barki twojego kuzyna Billy’ego. A wiesz, co o nim myślę.

I Jak mniemam, czerpiesz dumę z tego, że jesteś czarną owcą w rodzinie, John – chociaż co ma być takiego niepoprawnego! w mężczyźnie, który zarabia na utrzymanie, robiąc to, co naprawdę lubi, trudno mi sobie wyobrazić. Twoi kuzyni i kuzynki,! z ich najrozmaitszymi uzależnieniami i niechcianymi ciążami, o wiele bardziej mnie denerwują.

Jednakże ten rodzaj zachowania naprawdę mnie zaskakuje, nawet u ciebie. Mogę tylko powiedzieć jedno, mam nadzieję, że masz bardzo dobre usprawiedliwienie. Ponadto, mam nadzieję, że znajdziesz czas, żeby odpowiedzieć mi na ten list. To bardzo niegrzeczne z twojej strony, że nie odpowiedziałeś na moje telefony.

Twoja, mimo wszystko

Mim

Do: Genevieve Randolph Trent ‹grtrent@trentcapital.com›

Od: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Temat: Wybaczysz mi?

Mim, co mogę powiedzieć? Sprawiłaś, że naprawdę zawstydziłem się za siebie. To, że nie odpowiedziałem na twoje telefony, było bezmyślne. Oto moje jedyne usprawiedliwienie – nie sprawdzam swojej automatycznej sekretarki tak skrupulatnie jak kiedyś, bo ostatnio mieszkam w apartamencie przyjaciela. No cóż, niezupełnie przyjaciela – żeby wyrazić się precyzyjnie, w apartamencie jego ciotki, która znalazła się w szpitalu i potrzebowała kogoś do opieki nad swoimi zwierzętami.

Chociaż po tym, co się ostatnio przytrafiło jednemu z jej kotów, nie jestem przekonany, czy nadaję się na opiekuna zwierząt. W każdym razie chciałbym, żebyś wiedziała, że nie opuściłem otwarcia tego skrzydła wskutek lekceważenia. Ja po prostu miałem coś innego do roboty. Coś bardzo ważnego. A i jeszcze jedno: lepiej niech Vickie Arbuthnot nie wstrzymuje oddechu, czekając na mnie, Mim. Właśnie kogoś poznałem. Nie, nie znasz tej osoby, chyba że państwo Fuller z Lansing w stanie Illinois są twoimi dobrymi znajomymi. Podejrzewam, że nie.

Wiem. Wiem. Po przygodzie z Heather chyba całkiem we mnie zwątpiłaś. Ale spróbuj zrozumieć. Wyobraź sobie na przykład, co mogłem czuć, kiedy dziewczyna, której jeszcze się nie oświadczyłem, już się zarejestrowała w Bloomingdale’s jako przyszła pani John Trent (i to na prześcieradła po tysiąc dolarów sztuka, ni mniej, ni więcej). To nie jest szczególnie budujące doświadczenie dla mężczyzny.

Zanim jednak zaczniesz dopraszać się o spotkanie z nią, pozwól mi uporać się z kilkoma małymi… problemikami. Żaden romantyczny związek w Nowym Jorku nie jest nigdy prosty, a ten okazał się jeszcze bardziej skomplikowany niż większość. Jestem jednak pewien, że potrafię się z tym uporać. MUSZĘ się z tym uporać.