Выбрать главу

Ale REPORTERKA KOLUMNY PLOTKARSKIEJ? Nie, no, doprawdy, John. Co ty sobie wyobrażasz?

Myślałeś, że się nie dowiem? Toś głuptas! Bardzo prosta sprawa. Wystarczył jeden telefon do Fullerów z Lansing w stanie Illinois. Udawałam, że jestem jedną z tych maniaczek na punkcie drzew genealogicznych. No wiesz, jakąś panią Fuller, która poszukuje swoich korzeni. Och, tak, bardzo chętnie opowiedzieli mi o swojej farmie i o swojej ukochanej małej Melissie, która przeniosła się do dużego miasta, proszę sobie wyobrazić. I to nie do byle jakiego dużego miasta, tylko do największego na świecie, bo do Nowego Jorku. Doprawdy, John.

No cóż, lepiej nam ją pokaż, żebyśmy mogli rzucić na nią okiem. Przyszły tydzień by nam odpowiadał. Może jednak po imprezie charytatywnej, John. Do tej pory jestem bardzo mocno zajęta.

Ściskam serdecznie

Mim

Do: jerryzyje@freemail.com

Od: Jason Trent ‹jason.trent@trentcapital.com›

Temat: Mim

Tylko dla ostrzeżenia: Mim jest na wojennej ścieżce z tobą za to, że nie zjawiłeś się na otwarciu, Poza tym, chociaż nie jestem zupełnie pewien, wydaje mi się, że dowiedziała się o rudej.

Nie patrz tak na mnie. Ja jej nie powiedziałem. Wciąż uważam, że postradałeś zmysły, zgadzając się na ten numer. Stacy, z drugiej strony, chce wiedzieć, czy skorzystałeś z jej rady.

PS Widziałem w wiadomościach tę dziurę przed waszym biurowcem. Wyrazy współczucia z powodu sytuacji toaletowej.

PPS Przepraszam, że nazwałem cię psychopatycznym świrem. Chociaż niewątpliwie nim jesteś.

PPPS Zapomniałem ci powiedzieć: ze względu na to wszystko Stacy założyła sobie własne konto pocztowe. Zmęczyła się korzystaniem z mojego. lej nowy adres to: ih8barney@freemail.com.

Do: Jason Trent ‹jason.trent@trentcapital.com›

Od: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Temat: Możesz mnie nazywać…

…jak ci się żywnie podoba. Mnie to nie przeszkadza.

I nie przejmuj się Mim. To mnie też nie rusza.

W sumie podoba mi się ta dziura. Żywię dla niej ciepłe uczucia. W gruncie rzeczy, będzie mi smutno, kiedy ją w końcu zakopią.

Ups, w Inwood zadźgano nożem trzy osoby. Muszę lecieć.

John

Do: Stacy Trent ‹ih8barney@freemail.com›

Od: Jason Trent ‹jason.trent@trentcapital.com›

Temat: John

Stace, coś złego dzieje się z Johnem. W zeszłym tygodniu nazwałem go psychopatycznym świrem, a on się nawet nie przejął. Poza tym ostrzegłem go przed gniewem Mim, a on odpisał, że to go też nie rusza!

Nawet się nie przejmuje tą dziurą i tym, że w jego biurowcu nie działają toalety.

Podobnie było z naszym kuzynem Billym, kiedy w Meksyku połknął robaka z dna butelki tequili. Musiał spędzić miesiąc w szpitalu! Co robić?

Jason

Do: Jason Trent ‹jason.trent@trentcapital.com›

Od: Stacy Trent ‹ih8barney@freemail.com›

Temat: John

Jason!

Zanim zamkniesz swojego biednego brata w psychiatryku w Bellevue, pozwól mi zobaczyć, czy zdołam coś z niego wyciągnąć. Skoro ty bez przerwy obrzucasz go wyzwiskami, może chętniej otworzy się przede mną.

Buziaki Stacy

Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Od: Stacy Trent ‹ih8barney@freemail.com›

Temat: Skorzystałeś z mojej rady, prawda?

Nie zaprzeczaj. Zadzwoniłeś do niej. Więc uchyl rąbka tajemnicy.

I niczego nie opuszczaj. Jako trzydziestoczteroletnia kobieta jestem właściwie u szczytu moich seksualnych potrzeb. Jestem| również w ciąży. Od tygodni nie widuję własnych stóp. Seks mogę sobie uprawiać wyłącznie w wyobraźni. Więc zacznij stukać w te klawisze, chłopaczku.

Stacy

Do: Stacy Trent ‹ih8barney@freemail.com›

Od: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›

Temat: Chłopaczek odpisuje

Jak na pełnoetatową żonę i matkę dwojga (właściwie trojga) dzieci, jesteś zdumiewająco wyzwolona. Czy inne mamusie w komitecie rodzicielskim też myślami grzebią się w rynsztokach? To musi stwarzać okazje do ciekawych pogawędek przy pieczeniu ciast.

Dla twojej informacji, nie zaszło to, co zdaje się, zakładasz. A jeśli sprawy wciąż będą się posuwać w tym tempie, to nie zdarzy się nigdy.

Nie wiem, co ta dziewczyna w sobie ma. Nie jestem przecież typem podrywacza. Nie wydaje mi się, żeby komukolwiek przyszło kiedyś do głowy opisać mnie jako playboya. Nigdy też nie oskarżano mnie o kompletny idiotyzm.

A jednak kiedy jestem blisko Mel, dokładnie tak w końcu wypadam – być może w ramach kary boskiej za to, że odkąd ją poznałem, właściwie nic innego nie robię, tylko ją oszukuję. Wygląda na to, że nie mogę zorganizować nawet tak prostej rzeczy jak OBIAD we dwoje. Moja pierwsza próba – wspominałem ci – zakończyła się tak, że jedliśmy pizzę na stojąco (a ona zapłaciła za swój kawałek).

Moje drugie podejście skończyło się jeszcze gorzej: większość wieczoru spędziliśmy w klinice dla ZWIERZĄT. A potem bardzo bezczelnie dodałem do traumy obrazę, seksualnie napastując Mel na sofie ciotki Maksa Friedlandera. Uciekła, mówiąc językiem romansów, niczym spłoszona ptaszyna. I miała rację: chyba musiałem przypominać napalonego małolata po obejrzeniu pornosa.

I jak, zadowolona? Czy wyobrażenie moich romantycznych przygód, jak zastępcza forma zaspokojenia, spełnia twoje oczekiwania? Czy paluszki u nóg, których tak dawno już nie widziałaś, kurczą się z podniecenia?

Po incydencie z kanapą omal się nie załamałem i nie przyznałem. Żałuję z całego serca, że wtedy tego nie zrobiłem. Od tej nory z dnia na dzień jest coraz gorzej. Bo każdy dzień, kiedy jej nie mówię prawdy, jest jeszcze jednym dniem, przez który ona mnie będzie nienawidzić, kiedy wreszcie wszystko odkryje.

Bo ona to odkryje. To znaczy, któregoś dnia szczęście mnie opuści i ktoś, kto zna Maksa Friedlandera, powie jej, że ja to nie on, a ona nie zrozumie, kiedy będę to próbował wyjaśnić, bo to wszystko jest tak potwornie infantylne. Ona mnie znienawidzi i moje życie się skończy.

Bo z jakiegoś niezrozumiałego powodu, zamiast mnie nie cierpieć, jak każda normalna kobieta na jej miejscu, wydaje się, że Mel mnie naprawdę LUBI. Nie mam zielonego pojęcia, dlaczego. To znaczy, biorąc pod uwagę, co ona o mnie wie – czy raczej, co wie o Maksie Friedlanderze – powinna mnie nienawidzić z całego serca.

Ale nie. Wręcz przeciwnie: Mel śmieje się z moich idiotycznych dowcipów, Mel słucha moich durnych historyjek. I najwyraźniej rozmawia o mnie ze swoimi przyjaciółmi, bo nagle wszyscy zapragnęli mnie obejrzeć.

Wiem, co sobie myślisz. Myślisz: DLACZEGO, u LICHA, POSZEDŁ? Nie umiem ci wytłumaczyć, dlaczego. Kiedy mnie o to poprosiła, stałem przed naszym biurowcem, a ona pojawiła się jakby znikąd. Byłem tak zdumiony jej widokiem – tak przerażony, że ktoś zaraz zawoła mnie po imieniu – że chyba mnie zmroziło, chociaż na zewnątrz było ze dwadzieścia sześć stopni. Świeciło słońce, wszędzie dokoła hałas i zamieszanie, a tu nagle zjawia się ona, z błyszczącą aureolą włosów wokół głowy, i patrzy na mnie tymi niebieskimi oczami. Chyba zjadłbym jej z ręki tłuczone szkło, gdyby zaproponowała. A potem nic już nie mogłem poradzić. To znaczy, skoro już się zgodziłem. Nie mogłem tego odwołać. No więc biegałem w panice, usiłując się zorientować, czy Max zna kogokolwiek z „Journal”.

A potem poszedłem i spotkałem się z nimi, a oni byli podejrzliwi, ale ze względu na Mel udawali, że wcale nie są, bo najwyraźniej oni ją uwielbiają. Zanim wieczór dobiegł końca, wszyscy byliśmy najlepszymi przyjaciółmi.

Ale tylko dlatego, że jedyna kobieta, która akurat zna Mak nie przyszła.

Oczywiście, dowiedziałem się o tym dopiero wtedy, kiedy tam przyszedłem, a Mel powiedziała: