John
Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›
Od: Sierżant Paul Reese ‹preese@89komisariat.nyc.org›
Temat: Wstydziłbyś się
Ogromnie się interesujesz okolicznościami związanymi z napadem na tę starszą panią. Jakiś konkretny powód? I co masz na myśli, mówiąc: „wróciłem do domu” któregoś dnia? Czy to ma coś wspólnego z ładną sąsiadeczką starszej pani? Mam nadzieję, że nie. Prokurator okręgowy nie jest zachwycony, że tak się koło nas kręcisz. Jeszcze nie zapomniał, jak się ostatnio wciąłeś w nasze sprawy, namieszałeś policji… Swoją drogą, to była straszna amatorszczyzna, John. Chociaż, skoro poskutkowało udanym aresztowaniem, może dadzą ci taryfę ulgową…
W odpowiedzi na twoje pytanie – nie, nie mamy nic nowego w sprawie Friedlander. Mamy jednakże podejrzanego w sprawie tego seryjnego mordercy-transwestyty. A tego nie wiedziałeś, prawda? Bo nie ujawnialiśmy się, i mam nadzieję, że ty też zatrzymasz to dla siebie. Wiem, niektórzy mówią, że nie można ufać reporterowi, ale ja przekonałem się, że jesteś mniej niesłowny niż większość.
W każdym razie, oto informacje w skrócie. Znaleziono tego dzieciaka nieprzytomnego w łazience. Nie będę wchodził w szczegóły, dlaczego był nieprzytomny. Pozwolę działać twojej chorej wyobraźni. Pozwól mi tylko powiedzieć, że w grę wchodziła para damskich rajstop i hak na drzwiach łazienki. Wnioskując z tego, że miał na sobie pewną ilość damskiej bielizny, raczej nie planował samobójstwa – chociaż jego mama i tata wolą tak o tym myśleć. W każdym razie faceci z pogotowia ratunkowego zainteresowali się fantazyjnymi fatałaszkami i zauważyli, że część z nich pasuje do opisu ubrań, które zginęły z mieszkań ofiar mordercy-transwestyty.
To niewiele, wiem, ale nic więcej na razie nie mamy. A dlaczego, zapytasz, nie zabraliśmy chłopaka na przesłuchanie? Bo jest nadal w szpitalu po swojej malej przygodzie w łazience, na „obserwacji na wypadek kolejnej próby samobójstwa”.
Ale gdy tylko ta posiniaczona krtań podgoi mu się na tyle, że będzie mógł rozmawiać, dzieciaka zabierze się na komendę i jeśli skłonimy go do mówienia, odkryjemy, czy starsza pani była jedną z jego bardziej fartownych ofiar. Jak ci się podobają nasze detektywistyczne osiągnięcia?
Paul
Do: Sierżant Paul Reese ‹preese@89komisariat.nyc.org›
Od: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›
Temat: Morderca-transwestyta
Założę się z tobą o pudełko pączków, że napad na panią Friedlander był robotą naśladowcy… i to na dodatek nie najzdolniejszego. Powiedzmy sobie, że dzieciak, na którego masz oko, jest tym właściwym mordercą – spójrz na inne jego ofiary. Wszystkie mieszkały w budynkach z niestrzeżonym wejściem. Żadnych odźwiernych, którym się trzeba tłumaczyć. Wszystkie były zdecydowanie młodsze niż pani Friedlander. Wszystkim z domów zabrano jakieś przedmioty.
No cóż, nie możemy stwierdzić z całą pewnością, czy jakieś ubrania pani Friedlander nie zostały zabrane, ale na pewno nie zabrano jej torebki ani pieniędzy. A wiemy przecież, że morderca-transwestyta zawsze zabiera z mieszkań ofiar pieniądze, jeżeli tylko je znajdzie – nawet ćwierćdolarówki, które ofiara numer dwa trzymała na pralnię.
A pani Friedlander miała ponad dwieście dolarów w portmonetce na samym wierzchu.
Mówię ci, im więcej się nad tym zastanawiam, tym bardziej jestem pewien, że panią Friedlander załatwił ktoś, kto ją znał. Ktoś, kogo oczekiwała, więc zostawiła drzwi otwarte. I ktoś, kto wiedział, w którym apartamencie ona mieszka, bo nie musiał pytać odźwiernego… A może nawet znał zwyczaje odźwiernego i wiedział, że w czasie meczu nie będzie zbyt gorliwie tkwił na swoim posterunku. I co ty na to?
John
Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›
Od: Sierżant Paul Reese ‹preese@89komisariat.nyc.org›
Temat: Mają być z lukrem, nie z cukrem pudrem
I zazwyczaj do pączków lubię dużą szklankę mleka.
Paul
Do: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresses.com›
Od: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›
Temat: Twoja ciotka
Max, czy twoja ciotka miała jakichś wrogów, o których byś wiedział? Czy ktoś mógł życzyć jej śmierci? Wiem, że dla ciebie to straszny wysiłek myśleć o kimś innym niż o sobie samym, ale proszę cię, zastanów się, zrób to dla mnie. Wiesz, gdzie mnie znaleźć.
John
Do: John Trent ‹john.trent@thenychronicle.com›
Od: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresses.com›
Temat: Ciotka Helen
Nie odzywasz się przez całe tygodnie, a kiedy wreszcie napisałeś, to tylko po to, żeby zadawać mi jakieś idiotyczne pytania na temat mojej ciotki? Co się z tobą dzieje, facet? Odkąd zacząłeś wyprowadzać tego przeklętego psa, zrobiłeś się w stosunku do mnie bardzo dziwny.
Wrogowie? Oczywiście, że miała wrogów. Starsza pani była prawdziwą suką na kółkach. Wszyscy jej nienawidzili, z wyjątkiem tej pomylonej miłośniczki zwierząt, która mieszka po sąsiedzku. Ciotka Helen wiecznie prowadziła jakieś krucjaty i zawsze na rzecz jakiejś idiotycznej, poronionej sprawy. Jak nie „Ocalić Gołębie”, to „Zamknąć Starbucks”. Mówię ci, gdybym był osobą, która lubi siedzieć w parku i pić kawę, sam miałbym powód, żeby jej przyłożyć.
Poza tym była skąpa. NAPRAWDĘ skąpa. Prosiłeś ją o pożyczkę – jakieś głupie pięćset dolców – i miałeś na głowie powtórkę z drugiej wojny światowej, wyobraź sobie jedynie, że ty to Londyn, a ona to Luftwaffe. I to kobieta, która ma ze dwanaście milionów. Posłuchaj, Trent, nie mam czasu na takie bzdury. Tutaj nie wszystko układa się tak, jak planowałem. Vivica okazuje się o wiele bardziej ptasim typem kobiety, niż się spodziewałem. Pieniądze zużywa w takim tempie, jakby to była odżywka do włosów czy coś. Byłoby miło, gdyby to były)E) pieniądze, ale tak nie jest. Zapomniała karty do bankomatu. Jakim cudem, pytam cię, człowiek może „zapomnieć” karty do bankomatu, jadąc na wakacje?
Nie przejmowałbym się, gdyby chodziło wyłącznie o kupienie jej od czasu do czasu kanapki, ale ona wciąż upiera się, że potrzebne jej nowe buty, nowe szorty, nowe kostiumy kąpielowe. Już ma dziewiętnaście par bikini z dobranymi pareo. Pytam cię, ilu kostiumów kąpielowych potrzebuje kobieta? Zwłaszcza że w tych kostiumach oglądam ją tylko ja i recepcjonista. Muszę lecieć. Naszła ją ochota na zakupy u Gucciego. U GUCCIEGO! Jezu!
Max
Do: Max Friedlander ‹fotograf@stopthepresses.com›
Od: Sebastian Leandro ‹sleandro@hotphotos.com›
Temat: Twoja wiadomość
Max, dostałem twoją wiadomość. Przykro mi, że mnie nie było. Skąd dzwoniłeś? Z domu Hemingwaya, czy co? Słyszałem, że tam obok mieszka banda dzikich kotów, co by jakoś wyjaśniało wariackie miauczenie, które słyszałem w tle. Posłuchaj, stary, nie mam w tej chwili zbyt wielu zleceń. Mówiłem ci, żebyś nie wybierał się na urlop, czy jak ty tam nazywasz tę swoją przedłużoną przerwę w pracy. Tydzień tu czy tam to inna sprawa, ale z tego już się zrobił pełny miesiąc. Takie znikanie jeszcze nikomu nie pomogło w karierze.