Rizzoli natychmiast pochyliła się do przodu, koncentrując całą uwagę na słowach Prosta.
– Powtórz to jeszcze raz. Do kogo Sterling się zgłosiła?
– Do doktor Bonnie Gillespie. Ma gabinet ginekologiczny przy Marłborough Street.
Jego słowa zagłuszył kolejny wybuch śmiechu. Rizzoli osłoniła ucho dłonią, aby lepiej go słyszeć, i wrzasnęła:
– Po co do niej poszła?
Pytała, ale znała już odpowiedź. Domyślała się jej, spoglądając w kierunku baru, gdzie dwaj mężczyźni osaczali kobietę jak lwy tropiące zebrę.
– Diana Sterling także została zgwałcona – powiedział Frost.
– Wszystkie trzy były ofiarami gwałtu – stwierdził Moore. – Ani Elena Ortiz, ani Diana Sterling nie zawiadomiłyo tym policji. Dowiedzieliśmy się o zgwałceniu Sterling tylko dzięki temu, że zrobiliśmy wywiad w miejscowych klinikach i gabinetach ginekologicznych. Nie powiedziała nawet rodzicom, co ją spotkało. Kiedy zadzwoniłem do nich dziś rano, byli zaszokowani tą wiadomością.
Mimo wczesnej pory Moore widział wokół stołu w sali konferencyjnej same zmęczone twarze. Wszystkim brakowało snu, a czekał ich kolejny długi dzień pracy.
– A więc jedyną osobą, która wiedziała o tym, że Sterling zgwałcono, była lekarka z gabinetu ginekologicznego przy Marlborough Street? – zapytał porucznik Marquette.
– Doktor Bonnie Gillespie. Diana Sterling odwiedziła ją tylko raz. Bała się, że napastnik mógł ją zarazić AIDS.
– Co doktor Gillespie wiedziała na temat tego gwałtu?
Odpowiedział na to pytanie Frost, który rozmawiał z lekarką.
Otworzywszy skoroszyt z kartą Diany Sterling, oznajmił:
– Oto, co napisała doktor Gillespie. Trzydziestoletnia biała kobieta prosi o test na HIV. Stosunek seksualny bez zabezpieczenia przed pięcioma dniami. Nie wiadomo, czy mężczyzna był zarażony. Zapytana, czy jej partner należy do grupy wysokiego ryzyka, pacjentka zaczyna płakać. Przyznaje, że stosunek był wymuszony i że nie zna napastnika. Nie chce składać zeznań. Odmawia skorzystania z pomocy dla ofiar gwałtu. – Frost podniósł wzrok. – To wszystko, czego dowiedziała się od niej doktor Gillespie. Zbadała pacjentkę, przeprowadziła testy na syfilis, rzeżączkę i HIV, po czym powiedziała jej, że powinna zgłosić się po dwóch miesiącach na kontrolne badanie krwi. Nie przyszła, bo została zamordowana.
– Doktor Gillespie nie zawiadomiła policji? Nawet po zabójstwie?
– Nie wiedziała o śmierci pacjentki. Nie czytała o tym w gazetach.
– Czy pobrano próbki nasienia?
– Nie. Pacjentka… – Frost zaczerwienił się z zażenowania. Chociaż był żonaty, czuł się niezręcznie, mówiąc o pewnych sprawach. -Tuż po napadzie Diana Sterling wzięła kilka razy prysznic.
– Ma pan jej to za złe? – zaperzyła się Rizzoli. – Cholera, ja miałabym ochotę opłukać się lizolem.
– Trzy ofiary gwałtu – stwierdził Marquette. – To nie przypadek.
– Znajdźcie gwałciciela – powiedział Zucker – a prawdopodobnie będziecie mieli sprawcę. Jak tam próbka kodu DNA, pobrana od Niny Peyton?
– Czeka na zbadanie – wyjaśniła Rizzoli. – Laboratorium ma próbkę nasienia od prawie dwóch miesięcy, ale jeszcze nic z nią nie zrobili. Musiałam ich trochę przycisnąć. Trzymajmy kciuki, żeby nasz sprawca figurował już w CODIS.
Kartoteka CODIS stanowiła ogólnokrajową bazę danych FBI, zawierającą kody DNA sprawców przestępstw. Była jeszcze w powijakach i profile genetyczne pięciuset tysięcy skazanych nie zostały na razie wprowadzone do systemu. Istniały niewielkie szansę, że trafią na kod poszukiwanego.
Marquette spojrzał na Zuckera.
– A więc nasz sprawca najpierw gwałci ofiarę, a po paru tygodniach wraca, by ją zabić? Czy to ma jakiś sens?
– Może nie dla nas – odparł Zucker. – Dla niego owszem. Nic w tym nowego, że gwałciciel powtórnie atakuje ofiarę. Uważa, że jest jego własnością. Istnieje między nimi swego rodzaju patologiczna więź. Rizzoli prychnęła pogardliwie.
– Pan to nazywa więzią?
– Między napastnikiem i ofiarą. To brutalna prawda. Najpierw kobieta zostaje ubezwłasnowolniona, sprowadzona do roli przedmiotu. Sprawca o tym wie i – co ważniejsze -jego ofiara także. Właśnie fakt, że została okaleczona i upokorzona, podnieca go i skłania do powrotu. Najpierw znakuje ofiarę, gwałcąc ją, a potem wraca, by pokazać, że ma nad nią pełną władzę.
Okaleczone kobiety, pomyślał Moore. Były nimi wszystkie ofiary. Zaświtało mu nagle, że Catherine także.
– Catherine Cordell nigdy nie zgwałcił – powiedział na głos.
– Ale ona też jest ofiarą gwałtu.
– Mężczyzna, który ją zaatakował, nie żyje od dwóch lat.
W jaki sposób Chirurg wpadł na jej trop? Jakim cudem ją namierzył? Nigdy nie mówiła nikomu o napadzie.
– Rozmawiała o tym w sieci, prawda? W tym prywatnym okienku czatowym… – Zucker przerwał nagle. – Chryste.
Czyżby znajdował ofiary poprzez Internet?
– Badaliśmy taką możliwość – stwierdził Moore. – Nina Peyton nie ma nawet komputera. A doktor Cordell nie ujawniała w okienku czatowym swego nazwiska. Wracamy więc do pytania: dlaczego Chirurg się nią interesuje?
– Rzeczywiście ma obsesję na jej punkcie – przyznał Zucker. – Wyraźnie z niej drwi. Naraża się na ryzyko, by wysłać jej pocztą elektroniczną zdjęcie Niny Peyton. Ma to dla niego katastrofalne skutki. W mieszkaniu Niny Peyton zjawia się policja. Musi się spieszyć. Nie zabija ofiary i nie osiąga satysfakcji. Co gorsza, pozostawia świadka. Popełnia poważny błąd.
– To nie był błąd – wtrąciła Rizzoli. – Chciał, żeby przeżyła.
Jej uwaga spotkała się ze sceptycznym przyjęciem.
– Jak inaczej wyjaśnić jego postępowanie? – ciągnęła. – Zdjęcie, które wysłał do Catherine Cordell, miało ściągnąć policję. Czekał na nas. Spodziewał się, że zadzwonimy do Niny Peyton. Wiedział, że do niej przyjedziemy. I dopiero wtedy podciął jej gardło, ponieważ chciał, żebyśmy znaleźli ją żywą.
– O, tak – prychnął Crowe. – Wszystko to zaplanował.
– Ale właściwie po co? – zapytał Zucker.
– Wyjaśnia to napis na udzie Niny Peyton – odparła Rizzoli. – Miała być podarunkiem dla Catherine Cordell.
Chciał ją śmiertelnie wystraszyć.
Zaległa chwila ciszy.
– Jeśli tak, udało mu się – stwierdził Moore. – Doktor Cordell jest przerażona.
Zucker oparł się o krzesło, rozważając teorię Rizzoli.
– Dużo ryzykował, by ją zastraszyć. To przejaw megalomanii. Być może oznaka dekompensacji. Jeffrey Dahmer i Ted Bundy także padli jej ofiarą. Stracili kontrolę nad swoją wyobraźnią. Stali się nieostrożni i zaczęli popełniać błędy.
Zucker wstał i podszedł do tablicy na ścianie. Figurowały tam nazwiska trzech ofiar. Pod nazwiskiem Niny Peyton napisał czwarte: Catherine Cordell.
– Nie jest jego ofiarą – na razie. Ale wyraźnie się nią interesuje. Z jakiego powodu? – Zucker rozejrzał się po sali. – Rozmawialiście z jej współpracownikami? Czy któryś wzbudza podejrzenia?
– Sprawdziliśmy doktora Kennetha Kimballa, lekarza pogotowia – oznajmiła Rizzoli. – Miał dyżur tej nocy, gdy napadnięto Ninę Peyton. Przesłuchaliśmy też większość pozostałych lekarzy z chirurgii.
– A co z partnerem Cordell, doktorem Falco?
– Mamy tu pewne wątpliwości.
Rizzoli wzbudziła w tym momencie zainteresowanie Zucke-ra. Popatrzył na nią z dziwnym błyskiem w oczach. Policjanci z wydziału zabójstw określali to jako „spojrzenie bazyliszka”.
– Proszę o szczegóły – powiedział cicho.
– Doktor Falco ma znakomite referencje. Absolwent Wydziału Lotnictwa Politechniki w Massachusetts. Doktor medycyny z Harvardu. Chirurg kliniki Peter Bent Brigham. Wychowany przez matkę, ukończył studia, równocześnie pracując.