Выбрать главу

Ma własny samolot. Jest przystojny. Nie aż tak jak Mel Gibson, ale kobiety zwracają na niego uwagę.

Darren Crowe roześmiał się.

– Hej, Rizzoli ocenia podejrzanych po wyglądzie! Czy policjantki zawsze tak robią?

Rizzoli rzuciła mu złowrogie spojrzenie.

– Mówię tylko – kontynuowała – że ten facet mógłby otaczać się wielbicielkami, a jak słyszę od pielęgniarek, interesuje go wyłącznie doktor Cordell. Nie jest tajemnicą, że wciąż próbuje się z nią umówić, a ona go odtrąca. Może zaczyna się wkurzać.

– Trzeba mieć go na oku – stwierdził Zucker. – Nie zawężajmy jednak za wcześnie listy podejrzanych. Skoncen trujmy się na doktor Cordell. Z jakich jeszcze powodów Chirurg mógł wybrać ją na ofiarę?

Moore postawił sprawę inaczej.

– A może ona nie jest tylko kolejną ofiarą? Może chodziło mu zawsze właśnie o nią? Każdy z tych napadów stanowił odtworzenie tego, co przydarzyło się kobietom w Georgii. I co omal nie spotkało Catherine Cordell. Nie zdołaliśmy wyjaśnić, dlaczego sprawca naśladuje Andrew Caprę. Dlaczego tropi jego jedyną ocalałą ofiarę. – Wskazał na listę. – Może te inne kobiety – Sterling, Ortiz, Peyton – stanowią tylko substytut jego właściwego celu?

– Teoria kompensacji? – stwierdził Zucker. – Sprawca nie może zabić kobiety, której nienawidzi, bo jest zbyt silna i budzi jego lęk, więc zabija inną, która tamtą symbolizuje.

– Twierdzi pan, że jego faktycznym celem zawsze była doktor Cordell? – spytał Frost. – I że się jej boi?

– Z tego samego powodu matka Edmunda Kempera stała się ostatnią ofiarą serii popełnionych przez niego zabójstw -. oznajmił Zucker. – Przez cały czas to ona była rzeczywistym celem, kobietą, której nienawidził. Ale wyładowywał agresję na innych ofiarach. Atakując każdą z nich, niszczył w symboliczny sposób swoją matkę. Nie mógł jej zabić, przynajmniej na początku, bo za bardzo nad nim dominowała. W pewnym sensie się jej bał. Z każdym zabójstwem nabierał coraz większej pewności siebie. Zyskiwał poczucie siły. W końcu osiągnął zamierzony cel. Zgwałcił matkę, zmiażdżył jej głowę i ją obciął, a na koniec wyrwał krtań, wyrzucając ją do śmieci. Rzeczywisty obiekt jego nienawiści został wreszcie unicestwiony. I wtedy seria zabójstw ustała. Edmund Kemper oddał się w ręce policji. Barry Frost, któremu zwykle robiło się niedobrze na miejscu zbrodni, poczuł mdłości na myśl o brutalnym czynie Kempera.

– A więc te pierwsze trzy napady – powiedział – mogą stanowić tylko preludium do zasadniczego uderzenia?

Zucker skinął głową.

– Do zabójstwa Catherine Cordell.

Moore poczuł ukłucie w sercu, zobaczywszy uśmiech na twarzy Catherine, gdy weszła do poczekalni kliniki, aby go przywitać, gdyż wiedział, że zaraz zepsuje jej dobry nastrój. Patrząc na nią teraz, nie widział ofiary przestępstwa, lecz piękną, pełną ciepła kobietę. Natychmiast wzięła go za rękę i najwyraźniej nie miała ochoty jej puścić.

– Mam nadzieję, że nie przeszkadzam? – powiedział.

– Dla ciebie zawsze znajdę czas. – Znów posłała mu czarujący uśmiech. – Może kawy?

– Nie, dziękuję.

– Wejdźmy do mojego gabinetu.

Usadowiła się za biurkiem, czekając, co ma jej do przekazania. W ciągu ostatnich kilku dni nauczyła się mu ufać. Widział jej jasne, bezbronne spojrzenie. Traktowała go jak przyjaciela, a on musiał ją zawieść.

– Jest dla wszystkich oczywiste, że Chirurg na ciebie poluje – oznajmił.

Catherine skinęła głową.

– Zastanawiamy się tylko, z jakiego powodu? Dlaczego naśladuje Andrew Caprę? Skąd to zainteresowanie twoją osobą?

– Nie mam pojęcia – odparła oszołomiona.

– Jesteśmy innego zdania.

– Sądzisz, że czytam w jego myślach?

– Catherine, mógł upatrzyć sobie jakąkolwiek kobietę w Bostonie. Wybrać osobę, która niczego nie podejrzewa. Postąpiłby zgodnie ze swoją logiką, tropiąc bezbronną ofiarę. Jesteś dla niego najtrudniejszym łupem, gdyż zachowujesz czujność, obawiając się ataku. A teraz utrudnia sobie jeszcze zadanie, ostrzegając cię i drażniąc. Dlaczego?

Z oczu Catherine zniknął przyjazny uśmiech. Zgarbiła się i zacisnęła dłonie w pięści na blacie biurka.

– Powtarzam ci, że nie wiem!

– Jesteś jedynym ogniwem łączącym Andrew Caprę i Chirurga – stwierdził. – Ich wspólną ofiarą. To tak, jakby Capra nadal żył i kontynuował swoje dzieło. Wrócił po ciebie, bo mu się wymknęłaś.

Catherine wpatrywała się w biurko, w poukładane równo akta i sporządzone starannym pismem notatki. Siedziała nieruchomo, z dłońmi zwiniętymi w pięści, a kostki przybrały barwę kości słoniowej.

– Czy zataiłaś przede mną coś, co dotyczy Andrew Capry? – spytał cicho.

– Powiedziałam ci wszystko.

– Po co przyszedł do twojego domu tej nocy, gdy cię napadł?

– Czy to ma jakieś znaczenie?

– Byłaś jego jedyną ofiarą, którą osobiście znał. Pozostałe kobiety podrywał w barach. Okazałaś się wyjątkiem. On cię wybrał.

– Mógł być na mnie zły.

– Przyszedł w sprawie czegoś, co zdarzyło się w pracy. Jakiegoś błędu, który popełnił. Tak powiedziałaś detektywowi Singerowi.

Skinęła głową.

– Nie chodziło o pojedynczy błąd, lecz całą serię medycznych pomyłek. Nie wykonał też powtórnych badań krwi, które wykazały odchylenia od normy. Był nieodpowiedzialny. Już wcześniej tego dnia doszło między nami w szpitalu do wymiany zdań.

– Co mu powiedziałaś?

– Radziłam, żeby poszukał sobie innej specjalności, bo nie otrzyma mojej rekomendacji na drugi rok praktyki.

– Groził ci? Okazał zdenerwowanie?

– Nie. To było właśnie dziwne. Przyjął to ze spokojem. I… uśmiechnął się do mnie.

– Uśmiechnął się?

Skinęła głową.

– Właśnie. Jakby to nie miało dla niego żadnego znaczenia.

Moore’a przeszedł dreszcz. Catherine nie mogła wtedy wiedzieć, że uśmiech Capry maskował zwierzęcą furię.

– Tamtej nocy, gdy zaatakował cię w domu… – zaczął Moore.

– Opowiedziałam to już szczegółowo. Wszystko jest w moich zeznaniach.

Moore przerwał na chwilę, lecz nie dał za wygraną.

– Są sprawy, o których nie wspomniałaś Singerowi, które przemilczałaś.

Podniosła wzrok, czerwona z gniewu.

– Niczego nie przemilczałam!

Moore nie chciał maltretować jej dalszymi pytaniami, ale nie miał wyboru.

– Przejrzałem raport z sekcji zwłok Capry – oznajmił. – Nie zgadza się z zeznaniami, które złożyłaś na policji w Savannah.

– Zrelacjonowałam detektywowi Singerowi dokładnie, co się wydarzyło.

– Powiedziałaś, że wisząc na skraju łóżka, sięgnęłaś po leżącą pod nim broń i w tej pozycji strzeliłaś do Capry.

– To prawda. Przysięgam.

– Zgodnie z wynikami sekcji pocisk przeszył od dołu brzuch Capry i trafił go w kręgosłup na wysokości piersi, powodując paraliż. To zgadza się z twoimi zeznaniami.

– Dlaczego więc twierdzisz, że kłamałam?

Moore znowu przerwał, czując niemal mdłości, że musi sprawiać jej ból.

– Pozostaje kwestia drugiego pocisku – wyjaśnił. – Ugodził go z bliskiej odległości wprost w lewe oko. A ty leżałaś przecież na podłodze.

– Zapewne się pochylił i wtedy strzeliłam…

– Zapewne?

– Nie wiem. Nie pamiętam.

– Nie pamiętasz, jak strzelałaś po raz drugi?

– Nie. To znaczy tak…

– Jak było naprawdę? – Powiedział to cicho, ale z naciskiem.

Catherine zerwała się z krzesła.

– Nie pozwolę traktować się w ten sposób. Byłam ofiarą!