Выбрать главу

Apel poległych zamordowanych w pierwszych dniach kontrrewolucji: Javier Acevedo, z Chiąuimula, chłop Catarino Alvarado, z San Juan, chłop Rogelio Arevalo, z Puerto Barrios, robotnik 38 chłopów rozstrzelanych w Las Cruses, Ipa-la Andres Cruz i jego brat, z Puerto Barrios, robotnicy Rolando Cordon, z Teculutan, sołtys Claudio Gutierrez i 2 synów, z Chiąuimula, chłopi 49 chłopów rozstrzelanych w Rio Shusho 18 chłopów rozstrzelanych w Los Cimentos Salvador Jacinto, z La Типа, chłop Antonio Castro, z Chiąuimula, kolejarz Juan Ruiz, z Petary, chłop Cupertino Tiul z żoną, z Pierto Barrios, robotnicy 29 chłopów rozstrzelanych w San Juan Sa-catepeąuez 2 członków Komitetu Reformy z Acasaguastlan Amical Solis, z Morales, robotnik Macario Lopez, z Progreso, chłop Pablo Quintana, z Tiąuisate, robotnik Carlos Archila, z miasta Guatemala, sierżant Bonifacio Mendez, z Zacapy, chłop Aureliano Veliz, z San Vincente, chłop (z listy Generalnej Konfederacji Robotników Gwatemali, luty 1955 г.).

Ta lista ciągnie się bez końca, zapisywana codziennie, do dzisiaj.

Prezydent Arbenz Guzman ocalał, chroniąc się w ambasadzie Meksyku. Po dwóch miesiącach słarań rządu meksykańskiego Departament Stanu zgodził się, aby Arbenz, który konstytucyjnie był nadal prezydentem Gwatemali, opuścił ambasadę i udał się na emigrację.

Przed ambasadą i wzdłuż trasy na lotnisko zebrała się cała śmietanka nowego reżimu: więźniowie kryminalni z Kolumbii, handlarze narkotyków z Portoryko, handlarze niewolników z Brazylii, barman burdelu w Tegucigalpie. A także właściciele bogatych sklepów, których Arbenz zmusił do płacenia podatków. I właściciele plantacji kawy, którym Arbenz kazał szanować robotników. Tysiące agentów CIA zajętych „krzewieniem demokracji”. Dyrekcja firmy „Share and Bond”, New York, filia w Gwatemali, której Arbenz kazał obniżyć ceny na światło. Delegacja kibiców z United Fruit. Tłum ten czekał na Arbenza uzbrojony w kamienie, zgniłe jajka i zdechłe szczury. Arbenz miał iść wśród tego tłumu piechotą, ponieważ Castillo Armas zabronił, żeby odwieziono go samochodem.

Ambasador Meksyku wiedział, że Arbenz może nie dojść żywy do lotniska. Kazał wyjąć flagę swojego kraju i okręcił nią prezydenta Gwatemali. W bramie ambasady ukazał się teraz Arbenz, owinięty flagą Meksyku. Otaczali go pracownicy ambasady. Zaczął się marsz na lotnisko, przez tłum rozjuszony i bezradny, który ruszył za nimi. Na lotnisku ambasador musiał pożegnać się z Arbenzem. Samolot czekał gotowy do odlotu. Po płycie kręcił się Peurifoy, główny reżyser. Prezydent Arbenz stał i czekał, co będzie dalej. Główny reżyser czekał, aż zbierze się wielka widownia. Potem wydał rozkaz. Ludzie z kolumny Armasa podeszli do prezydenta i kazali mu rozebrać się do naga. Arbenz zaczął się rozbierać. Tłum wył i gwizdał. Arbenz został w spodenkach, których nie dał sobie ściągnąć.

I tak wszedł do samolotu.

Później Arbenz błąkał się po świecie. Milczał, nie udzielał wywiadów, nie składał deklaracji. Nie pozwalał, żeby go fotografowano. Ale czasem jakiemuś fotoreporterowi udawało się zrobić zdjęcie i wtedy ukazywała się w gazetach pociągła twarz Arbenza, człowieka, który odważył się zakłócić ciszę potrzebną bananom United Fruit i który był komunistą, ponieważ chciał, żeby każde dziecko w Gwatemali miało swoje buty.

Castillo Armas, nowy prezydent, zajmował się nie tylko mordowaniem. Wiele czasu poświęcał również działalności ustawodawczej. W ciągu dwóch lat wydał 574 dekrety likwidujące to, co zrobiła rewolucja. Odwołał dekret o reformie rolnej i oddał grunta United Fruit. Chłopi, którym Arbenz dał ziemię, zostali z niej wyrzuceni.

Wody Gwatemali, które w 1944 roku wylały się z brzegów w poszukiwaniu nowego ujścia, wróciły w stare koryto. Wiosną 1957 roku odbyła się w czcigodnych murach Columbia Uni-versity, USA, uroczystość: w uznaniu zasług dla demokracji amerykańskiej pułkownik Armas otrzymał tytuł doktora honoris causa.

Tak wyróżniony, a już niepotrzebny, został z rozkazu CIA zastrzelony 26 lipca tegoż roku przez Roberto Monteza z własnej Gwardii Przybocznej.

W armii zaczęły się targi o fotel prezydenta.

Armia trzyma w garści całą władzę. Gwatemala jest krajem rządzonym przez kamarylę pułkowników – stopień generała został zniesiony w latach rewolucji. W wojsku 1 pułkownik przypada na 30 żołnierzy. Najwyższą władzą w Gwatemali jest ambasada USA, a zaraz po niej – rada pułkowników. Rząd zajmuje trzecie miejsce.

Każdy pułkownik chciałby być prezydentem ze względu na prestiż i wysoką pensję. Pensja prezydenta Gwatemali wynosi 1 094 000 dolarów rocznie. Plus, oczywiście, inne dochody, mniej oficjalne, i plus olbrzymi dodatek reprezentacyjny (roczny dochód chłopa w tym kraju wynosi 50-80 dolarów). W sumie jeżeli prezydentowi uda się przetrwać cztery lata przewidziane konstytucją, opuszcza pałac mając 4 miliony dolarów na prywatnym koncie.

Po kilku miesiącach kłótni prezydentem został starszy już wiekiem człowiek, wierna podpora reżimu generała Ubico, wspólnik Castillo Armasa, generał Ydigoras Fuentes (ze względu na zasługi i lata zachował szlify generalskie). Ledwie Ydigoras objął swój urząd, a już w jego gabinecie zjawiło się czterech ludzi z CIA żądając, aby zwrócił pieniądze, które CIA dała Ar-masowi na zorganizowanie agresji. O tej wizycie mówi Ydigoras w wywiadzie udzielonym amerykańskiej dziennikarce – Annę Geyer:

„Odpowiedziałem im, że nie mam wobec nich długów i że Castillo Armas nie żyje. Zagrozili mi cichym spiskiem i powiedzieli, że jeśli nie zapłacę, Gwatemala nie dostanie żadnej pomocy od Stanów Zjednoczonych, a na temat mojego rządu nie ukaże się w prasie amerykańskiej nigdy nic dobrego”.

Na takie dictum Ydigoras szybko zapłacił.

Co więcej zaoferował CIA miejsce na obóz, w którym szkolono oddziały najemników do inwazji na Kubę. W nagrodę CIA ratowała Ydigorasa przed upadkiem, o czym można dowiedzieć się z relacji korespondenta „Time” Johna Gerassi: „Na początku 1962 roku wydawało się, że Ydigoras upadnie. Studenci, nauczyciele, nawet kontrolowane przez prezydenta związki żądały jego ustąpienia. Przez cały miesiąc, dzień w dzień, trwały rozruchy i Gwatemala nie dawała nikomu wiz wjazdowych. A potem, nagle, nastąpiła absolutna cisza. Ani słowa bodaj o jednym wiecu, o jednej manifestacji. Kiedy przyleciałem tam kilka dni później, w kraju panował kompletny spokój. Zapytałem znajomych, co się stało. – Nigdy nie widzieliśmy tak skutecznych i błyskawicznych represji – odpowiedzieli mi – wiadomo nam, że cały aparat rządu został przejęty przez CIA. Kraj był całkowicie zastraszony”.

Mamy tu kolejny przykład działania mechanizmu ciszy.

Wiosną 1963 roku było już w Gwatemali tak spokojnie, że ogłoszono nowe wybory. Pierwszy prezydent rewolucji gwatemalskiej Arevalo Bermejo nadał z emigracji wiadomość, że chciałby w tych wyborach kandydować. Arevalo był ciągle popularny i mógłby zwyciężyć. Ponieważ Ydigoras mimo wszystko chciał tych wyborów, wypadło generała obalić.

Przewrót zorganizował jego minister obrony, pułkownik Peralta Azurdia. Spiskowcy ustalili datę zamachu na 30 marca 1963 roku. Ydigoras dowiedział się o tym na kilka dni wcześniej i kiedy Peralta wszedł z pistoletem do jego gabinetu, prezydent wskazując na stojące przy biurku walizki zawołał: