Pułkownik Peralta stworzył również partię rządzącą – Partido Institucional Democratico. Partia stanowiła jeszcze jeden filar reżimu i tą drogą pułkownik osiągnął to, co chciał osiągnąć: zbudował system totalnej dyktatury militarnej, ‘ istniejący w Gwatemali do dziś. Nie cała reakcja była tym jednak zachwycona. W kraju istnieje silna kasta oligarchii cywilnej, która też by chciała nacieszyć się władzą. Partia oligarchów, zgodnie z klasyczną w Ameryce Łacińskiej zasadą odwróconych pojęć: im bardziej reakcyjny, I tym bardziej (w słowach) rewolucyjny, nazywa się Partido Revolucionario. Na jej czele stoi człowiek nijaki, polityk trzeciorzędny, prawnik z zawodu (a nawet kiedyś dziekan Wydziału Prawa Uniwersytetu w Gwatemali) – Mendez Montenegro. Były dziekan objął kierownictwo partii w roku 1965 po śmierci swojego brata, który jako szef Partido Revolucionario atakował wojskowych za monopolizowanie władzy i wobec tego musiał zginąć „w tajemniczych okolicznościach”. W politycznym języku gwatemalskim śmierć poniesiona w „tajemniczych okolicznościach” oznacza zabójstwo z rozkazu ANS.
Partido Revolucionario zaczęła domagać się wyborów. Mendez odwiedzał ambasadę USA: szukał poparcia. W czasie tych odwiedzin znalazł przychylny klimat. Wojsko i tak rządziło Gwatemalą, a prezydent cywil stwarzał wygodne pozory demokracji.
Należy pamiętać, że Latin-American experts z Departamentu Stanu nie mają lekkiego życia. Liberalna część Senatu ciągle domaga się od Departamentu Stanu, żeby na funkcje prezydentów w Ameryce Środkowej stawiać cywilów, a nie wojskowych, ale Latin-American experts wiedzą, że to nie jest takie proste. Prezydent musi dysponować dostateczną siłą, żeby wbrew woli mas mógł zagwarantować nietykalność amerykańskich inwestycji, a taką siłę ma praktycznie tylko armia. Armia natomiast, jeśli już wzięła władzę, nie chce jej oddać, bo niby z jakiej racji? Jedynym wyjściem tedy zrobić to, co robi dowódca, który w czasie ćwiczeń chce przeprowadzić atak na wraże pozycje: wyznacza część żołnierzy na pozorantów – pozoranci udają nieprzyjaciela.
Toteż Departament Stanu, pomny na krytykę liberalnej części Senatu, stale nalega na ambasady, żeby szukały cywila, który potrafi udawać prezydenta. Ale znaleźć dobrego pozoranta nie jest łatwo. Talent pozoranta musi polegać na braku ambicji, a taką cechę trudno z góry ustalić, ponieważ wielu polityków ma tzw. ambicje utajone. I wtedy – ludzka to rzecz – zły pozorant dostawszy trochę władzy chce jej zaraz więcej, a chcąc jej więcej, wchodzi w konflikt z armią, której nie pozostaje nic innego, jak zapalać silniki w czołgach, zajmować pałac i wsadzać prezydenta w samolot, co później wykorzysta liberalna część Senatu do zdwojenia krytyki Departamentu Stanu.
W ambasadzie osądzono jednak, że w przypadku Gwatemali takiego niebezpieczeństwa nie ma: dyktatura wojskowych miała charakter trwały i totalny, nie było mowy, żeby ktoś mógł się wychylić. Prezydent – pułkownik Peralta – na wiadomość, że mają być wybory, po chwili namysłu uznał taką manifestację demokracji za dobry pomysł. Peralta wiedział, że ma całą władzę w ręku, że wobec tego wybory wygra i wojsko zamiast prezydenta z przewrotu będzie miało prezydenta z wyboru.
Aliści pułkownik wybory przegrał. Było to 6 marca roku 1966. Kiedy wieść o porażce rozeszła się po sztabach i garnizonach, kamaryla pułkowników postanowiła zebrać się na naradę. Choć ten maleńki kraj ma dziś blisko 600 pułkowników, nie wszyscy biorą udział w takim spotkaniu. W Gwatemali pułkownik pułkownikowi nie równy. Wystarczy wejść do jakiegokolwiek ministerstwa, żeby o tym się przekonać: recepcjonista – pułkownik, sekretarz ministra – pułkownik, i minister – też pułkownik. Cenzor na poczcie – pułkownik, właściciel restauracji „Quetzal” – pułkownik. Ale tych ważnych, najważniejszych pułkowników jest około 40 i oni to zebrali się na naradę.
Krótką relację z tej narady daje nam laureat Nagrody Nobla, pisarz gwatemalski Angel Astu-rias, w swojej książce „Latino-America у otros ensayos”. Otóż po stwierdzeniu, że Mendez Montenegro wybory wygrał, pułkownicy „byli już zdecydowani dać mu 24 godziny na opuszczenie kraju, unieważnić wybory, ogłosić stan wyjątkowy, powołać juntę wojskową i uruchomić ogromny aparat represji”. Plan ten uczestnicy narady przyjęli przez aklamację i już, już zaczęli rozdzielać między sobą stanowiska, kiedy okazało się, że z całej historii nic nie wyjdzie. „Cały plan – pisze Asturias – rozleciał się nagle, ponieważ któryś z nich powiedział, że Mendez Montenegro cieszy się sympatią ambasady Stanów Zjednoczonych i że wobec tego nie będzie możliwe przedstawić go jako groźnego komunistę w służbie Moskwy i wspólnika partyzantów walczących w kraju”.
Ta wiadomość zmieniała postać rzeczy. Narada musiała szukać innego wyjścia. Musiała szukać i znalazła. Wybrany na prezydenta republiki Mendez Montenegro musiał stawić się na naradę, gdzie powiedziano mu, co następuje: „Będzie mógł pan zostać prezydentem republiki pod warunkiem podpisania naszego ultimatum”. „Ultimatum – pisze dalej Asturias – składa się z pięciu punktów: 1 – nie będzie zmian na stanowiskach dowódców armii, 2 – wszystkie sprawy dotyczące wojska pozostaną w wyłącznej kompetencji Ministerstwa Obrony, 3 – wojskowi przebywający na emigracji (grupa Arbenza) nie będą mieli prawa powrotu do kraju, 4 – nie wolno przeprowadzać śledztwa w sprawie działalności dotychczasowego rządu wojskowego 5 _ jeżeli któryś z tych punktów zostanie naruszony, nastąpi automatycznie przewrót wojskowy”.
I Mendez Montenegro podpisał, jako że okazał się dobrym pozorantem. Od połowy roku 1966 do połowy roku 1970 były dziekan Wydziału Prawa udaje prezydenta Gwatemali. Eksperyment ten jednak nie powiódł się aż na tyle, żeby go dalej kontynuować, i po skończeniu kadencji Mendeza władzę objął znowu pułkownik – nazwiskiem Arana Osorio.
Pułkownik Arana, prezydent Gwatemali na lata 1970-1974, wieloletni funkcjonariusz CIA, przezwany „Czarnym Pająkiem”, a także „Rzeźnikiem z Zacapy”, zdobył sławę jako pacyfika-tor oddziałów partyzanckich i tysięcy chłopów w departamencie Zacapa, graniczącym z departamentem Izabal, który w całości stanowi własność United Fruit. Zresztą departament Zacapa jest też w części własnością United Fruit.
Poczynając od roku 1954, to jest od czerwcowej interwencji CIA, która utopiła we krwi rewolucję gwatemalską, rozwój wewnętrzny tego kraju sprowadza się do stałego doskonalenia – rok po roku – systemu represji i terroru: faszyzmu.
Co wniósł do tego dzieła Arana Osorio, najważniejszy (obok Arriaga Bosąue) pułkownik w okresie prezydentury Mendeza Montenegro? Arana stworzył sieć organizacji bojówkarskich, których zadaniem jest fizyczna likwidacja ludzi uznanych przez ANS, przez wywiad wojskowy (tzw. G2) i przez CIA za opozycję, za wrogów reżimu, za komunistów itd. Czas powstania tych organizacji przypada na lata 1966-1968, to znaczy na okres, kiedy w Gwatemali rozpoczęła się nieoficjalna, zbrojna interwencja USA dowodzona przez grupę przerzuconych z Wietnamu oficerów armii amerykańskiej z formacji „Zielonych Beretów”.
Oto wykaz tych organizacji, ściślej: faszystowskich paramilitarnych bojówek, tworzących prawdziwe państwo podziemne.
MANO – Movimiento de Accion Nacionalista Organizado, Ruch Zorganizowanej Akcji Narodowej. Aktualny szef: płk Angel Ponce, jednocześnie rzecznik rządu Gwatemali. Siedziba: gmach Sztabu Generalnego armii w Matamoros (Gwatemala).
NOA – Nueva Organizacion Anticomunista, Nowa Organizacja Antykomunistyczna. Szef: płk Zepeda Martinez. Siedziba: jw.
CADEG – Consejo Anti-comunista de Guate-mala, Rada Antykomunistyczna Gwatemali.