skomentuj (36)
2004-08-08 22:46:22 ›› Gra
.. W poprzedniej notce specjalnie popełniłam pewien poważny błąd logiczny. I tak, jak się domyślałam, nikt go nawet nie zauważył. Wolicie czepiać się pierdół, a to, co naprawdę jest głupie i nieprawdopodobne uchodzi Waszej uwadze. Szukacie terrorysty z brodą, podczas gdy ogolony Bin Laden przeszedłby Wam pod nosem niezauważony. Wolicie rozmowy o bigosach na obiad, kotlecikach, hip-hop'erze. No cóż, moja strata, że nie jesteście wyzwaniem dla jak to mnie nazywacie – "pustej dziwki". Kto nie ma racji, ten głośno krzyczy – tym sobie tłumaczę co niektóre wykrzykniki w Waszych komentarzach, czy też ilość owych komentów od jednej i tej samej osoby…
I co z tego, że lubię bawić się ludźmi, skoro wszyscy lubią się tak bawić. Obecnie mam jednak kiepskie klocki do tej całej zabawy. Żałosne pionki, które kiedyś, co sobotę zbijałam w kręgielni. Kręgle mi się znudziły i Wy też mi się znudziliście. Wszyscy tacy mądrzy, inteligentni, wykształceni, a prowadzą jałową dysputę z według nich nic niewartą gówniarą.
.. W okolicach najbliższej soboty wejdzie na mój blog 100tysięczny gość. Tzn. nastąpi 100tysięczne odsłonięcie witryny cichodajka.blog.pl, bo gości oczywiście zawitało tu mniej. Jednak ile by tego wszystkiego nie było, tyle mi Was wystarczy. Całkiem nieźle mi z Wami poszło. Dobrze daję sobie radę z ludźmi w realu, podobnie poradziłam sobie z Wami. Z zainteresowaniem Was moją skromną osobą, z wywołaniem emocji, daniem Wam pola i powodów do wyładowywania frustracji. Może nawet mam na swoim sumieniu kilka grzesznych rękoczynów? Wiem, że nie liczy się ilość, a jakość. Wiem też, że jest tu (lub swojego czasu było) kilkoro wartościowych ludzi. Ślad po nich pozostał w ich komentarzach lub w mojej skrzynce e-mailowej.
.. Za ponad miesiąc moje urodziny. Tatuś niedawno kazał zrobić porządek w garażu (bynajmniej nie mi), więc domyślam się, co dostanę na urodziny. Domyślam się nawet marki, bo wystarczyło tylko kilka razy podnieconym wzrokiem przypatrzeć się takiemu samochodowi stojącemu obok nas na światłach, by tatuś nie miał już dylematu – co chciałaby na urodziny jego córeczka. Teraz pora postarać się już tylko o prawo jazdy.
Przyjmuję w pokorze to, co dostaję od rodziców – umierając z nudów przewidywalności tego, co to będzie. Na urodziny, na imieniny (dzięki, że nikt z Was o nich nie pamiętał), na gwiazdkę, itp. okazje. Tak więc idąc do faceta, który bierze mnie za kogoś zupełnie innego, niż jestem w rzeczywistości, czuję ten dreszczyk emocji, tę niepewności, to niebezpieczeństwo, którego nie mam na codzień. Teraz może będę czuła podobny dreszczyk mknąc autem (swoim własnym, ojca, czy też matki) po Wawce. Może mając dość emocji drogowych, wyścigów na ulicach, nie będzie mi już potrzebne to, co robię z facetami, a co tak Wam się nie podoba?
skomentuj (59)
2004-08-09 15:50:01 ›› Oto następna notka
Proszę jej nie komentować. Spełnicie tym prośbę największych przegranych tego bloga (czy też forum dyskusyjnego, które to forum sobie owi przegrani z tego bloga uczynili). Im mniej komentarzy, tym bardziej orgazmistyczna będzie ich radość. Tak więc proszę o ciszę, niech sobie chłopcy ulżą…
PS Wszyscy opóźnieni w rozwoju mogą się oczywiście wpisywać w komentarzach pod poprzednimi notkami. Ale ta niech pozostanie czysta, przezroczysta jak przestrzeń mózgowa co niektórych z tu zaglądających… Oni wiedzą, o kim mowa;)
skomentuj (52)
2004-08-10 00:06:54 ›› Grzecznie wróciłam do domku…
Jak Kopciuszek – przed północą. Włączyłam płytkę, z pewnie płytką dla niektórych muzyką (piosenką), ale z linią melodyczną, która chodziła mi ostatnio po głowie. Co to za kawałek? http://mp3.wp.pl/p/strefa/sciagnij/18764.mp3 Nawet nie wiem, czy to nowy produkt HipHop rynku, czy stary – ale skoro tyle tu o HH piszecie, to macie.
Powrót do domu zaczynam… przypomnieniem sobie kodu do alarmu przy drzwiach tuż po ich zatrzaśnięciu za sobą. Później spojrzenie do salonu, czy i które z rodziców jeszcze nie śpi. Przejście do siebie na górę. Torebka tu, buty tam, ciuszki jeszcze gdzie indziej. Laptopek przyjaźnie błyska swą lampką, ale wiem, że jak go włączę tuż po wejściu do pokoju, to kąpiel wypadnie po północy, a tego staram się nie robić – jak Gremlin.
Wanna, bąbelki, podświetlenie, by było widać, że bąbelki wydobywają się z wanny, a nie z pupy;) Ktoś zarzucał mi SienceFiction'owanie, że takich wanien nie ma. Mogę ustosunkowywać się do wszystkich zarzutów, ale czemu mam udowadniać, że nie jestem słoniem?
Łóżeczko posłane, komputerek włączony, wiszący na ścianie telewizorek robiący za migającą nocną lampkę. Siadam przed PC lub biorę go sobie na kolana, odbieram pocztę, odpisuję. Odwiedzam swój blog, sprawdzam statę (1412wejść), kasuję jedynie dublujące się komentarze. Czytam wszystkie, z mniejszą uwagą te tasiemcowe od osobników ślących mi ich po kilkanaście pod rząd. Piszę szybko, bez patrzenia na klawiaturę, więc notkę "wypacam" kilka minut.
W międzyczasie odbieram kilka telefonów, co planuję jutro? Nie zawsze od swoich facetów, ale od znajomych. Nie nazywam ich tu kolegami, koleżankami, przyjaciółmi, bo… nie żyję w biedzie, by móc zgodnie z przysłowiem "prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie" – przekonać się, kim oni naprawdę dla mnie są?
Jaka naprawdę jestem? A jacy naprawdę jesteście Wy? Jak różni w realu od tych skrytych w bojowych nastrojach po drugiej stronie łącza?
skomentuj (23)
2004-08-10 10:51:42 ›› Pobudka
Pokazałam Wam jak zasypiam, gdzie zasypiam – bez agresji, złośliwości, a Wy dalej swoje. Teraz się zbudziłam. Szanując słowa Mike'a i innych doceniających spokój mojej ostatniej notki, napiszę nową, by nie była to doklejka do starej:
Tak Prince, coś nas łączy. Na przykład Napoleon… Ja mam za ścianą Napoleona – w barku w butelce 0,7litra. Ty masz za ścianą Napoleona – związanego, leżącego na szpitalnym łóżku. Zastanawiam się tylko, jak Ty się oswobadzasz z kaftanu bezpieczeństwa i jak się nad ranem sam związujesz, by personel nie kapnął się, że w nocy dobierasz się do PC w sekretariacie szpitala… No, jak to się robi? Wielki Houdini czy tylko David Copperfield?
Taka jest Weronika. Z jej głupim, ale zabawnym dla niektórych poczuciem humoru. Nigdy nie napisałabym buhaha Prince sam żeś chłopie wypadł z jakiejś bajki, bo to infantylne.
Poniżej dołączam… no właśnie, co to jest? Poster? Baner? Cokolwiek to jest, ktoś zadał sobie trud, żeby to wykonać. Poświęcił czas, więc nagrodzę to tym, że to tutaj zamieszczę. Swojego czasu dostałam wiersz napisany specjalnie dla mnie. Innym razem ktoś pół nocy męczył się pisząc do mnie SMSki. Co napędza to męskie marnowanie dla mnie czasu? Może Twórcy tego wszystkiego nie uważają, że tracą dla mnie czas? Może jestem muzą tych o bardziej artystycznych duszach? Femme fatale dla których artyści obcinają sobie uszy czy inne narządy?;)
http://dziewczee.w.interia.pl/cicho.jpg
skomentuj (53)
2004-08-11 01:29:38 ›› Dziś trochę później niż zawsze…
Widzę, że dzieci dobrze się bawią na moim blogu. Szczególnie upodobały sobie bigos z 7miesięcznego obywatela Kacpra Sandryńskiego, którego głąbiaska matka służy za warzywo, a synalek za wkładkę mięsną do ww. dania – przypominam to nowoprzybyłym na mój blog.