Adamie, porządny kiedyś zjadaczu bigosu z Kacpra (z kilkakrotną dokładką) po co podejmujesz rozmowę, dialog, wymianę słów z kimś, kto nie wie nawet, skąd wziął się ów Twój pyszny bigos. Czemu tak łatwo wpuszczacie w Wasze szeregi kogoś, kto jednym txtem o disco w polu próbuje błyszczeć po kilkanaście razy. To mają być komentarze notek, a nie komentarze komentarzy komentujących komentarze! Założę Wam forum dyskusyjne – tam się wyżywajcie, a nie świńcie mi bloga.
Inni ciągle próbują znaleźć błąd, który udowodni mi, a przede wszystkim Wam, że kłamię? Że nie jestem za granicą, bo mam polskie znaki w kompie? Że nie jestem nastolatką, bo nie robię błędów ortograficznych? Że pewnie jestem brzydką, zakompleksioną okularnicą obłożoną słownikami, bo potrafię lepiej pisać po polsku, niż większość z Was potrafi czytać?
Chyba pora powoli kończyć tego bloga. Powód końca jest prosty – wyprostowanie się czytelników owego bloga… I nie mówię tu o wyprostowaniu kręgosłupa moralnego, tylko o prostocie prostackiej NIEKTÓRYCH komentatorów. A może to tylko młodość i szczenięca głupota? Tak więc od środy do szkoły matoły!
I tym optymistycznym akcentem – kończę. Skoro wolicie rozmowy o mężach Esmeraldy, guciach- guciach, to nie będę Was zanudzać opowieściami o tym, co działo się w Hiszpanii – od Madrytu, przez Ibizę, po Barcelonę. A działo się, ach działo:)
PS Tę notkę oczywiście da się skomentować, tylko trzeba ruszyć głową, w niej szarymi komórkami, by te odpowiednio postukały o klawisze paluszkami.
skomentuj (19)
2004-08-30 15:20:43 ›› Miło popatrzeć…
Miło popatrzeć, jak się męczycie, by skrobnąć swoje 3po3. Szczególnie te, które pod ostatnią notką wpisywały się odpowiednio 21 i 17razy. Kto nie ma racji, ten głośno i często krzyczy, więc spodziewam się jeszcze wielu wpisów od tych kretynek. A by nie zawiewało od nich nieświeżością, będę kasowała ich wpisy – ot takie sprzątanie stajni, coś jak jedna z prac Herkulesa.
Z kogo się śmiejecie? Z samych siebie się śmiejecie. – napisał Gogol patrząc na ludzi podobnych do niektórych komentatorów mojego bloga.
Co do metody wpisywania przez Was komentarza (czyli omijania Pajacyka), to nie chodzi o refleks, a o spryt intelektualny. Z ilości przeładowań strony widzę, że refleks wygrywa w swej przegranej ze sprytem… UWAGA! Gotowi? Start! – macie 0,5sekundy na komentarz.
MOJE FORUM
– macie forum dyskusyjne odnośnie mnie. Możecie dodawać nowe wątki, komentować stare, w nich zarzucać wszystko mi i memu światu, ale blog pozostawcie blogiem. Nawet niektóre zwierzęta potrafią używać narzędzi zgodnie z ich przeznaczeniem, więc wykażcie się, że potraficie używać do dyskusji forum. Pewnie się przeliczę z tymi oczekiwaniami wobec Was…;›
skomentuj (35)
2004 wrzesień
2004-09-02 22:38:15 ›› Priorytety…
Wróciłam kilka dni temu z Hiszpanii. Gdybym była samotną, siedzącą tylko przed kompem panienką, pewnie stworzyłabym już kilkanaście notek, co i jak tam było. Ale priorytetowo potraktowałam znajomych, których nie widziałam od kilku dni/ tygodni/ miesięcy – póki jeszcze nie było roku szkolnego…
W Hiszpanii działo się wiele. I nieważne jest, czy byłam tam na wycieczce z biura podróży, które organizuje czas swoim klientom od chwili wylotu, aż do powrotu na Okęcie. Można zapłacić 7 tysięcy PLN za 2tygodnie w Hiszpanii naszpikowane wszystkim, co tylko możliwe. No może prócz audiencji u Króla Hiszpanii. Można dać się tylko tam zawieść, i z paczką znajomych, dla których Spain nie kryje już żadnych tajemnic, puścić się na eksplorację nieznanego. Można, można, można… Czemu ja muszę się Wam tłumaczyć? Czemu niektórzy z tu obecnych WYMAGAJĄ ode mnie opisów, zwierzeń, wynaturzeń? Każde wymuszenie może nieść ze sobą bardziej lub mniej udaną próbę fałszowania rzeczywistości. Ale po co…?
Teraz rok szkolny. Podobnie jak z nowym rokiem kalendarzowym, sprawiam sobie postanowienia noworoczne (noworocznie szkolnie). W trakcie tego roku (a nawet już w tym misiącu) osiągnę pełnoletność. Udokumentowaną w maju świadectwem dojrzałości – mam nadzieję. Może osiągnę coś więcej, może stracę jeszcze to, co posiadam.
A co posiadam? Może uświadomicie mi co posiadam, bo gubię się w rachunku posiada/ nie posiada.
PS Dla zainteresowanych sprostowaniem tej notki – proszę o zwrócenie się o nie na e-maila tam służę wyjaśnieniem. Kretyni niech nie wklejają mi jej treści, bo ją znam. Ani niech nie proszą o wyjaśnienie, bo nie zrozumieją.
skomentuj (15)
2004-09-03 17:34:44 ›› Piąty miesiąć bloga za mną.
Znów pora na cyferki. Dobrze czuję się w naukach ścisłych, czego nie można powiedzieć o niektórych z Was, których moje "wyliczanki" denerwują chyba tylko przez fakt ich niezrozumienia. No więc dziś przedstawię mój blog procentowo. Procenty większość z Was lubi, ale pewnie tylko te alkoholowe wchłaniane do organizmu. Posiadam kalkulator inżynierski, potrafię posługiwać się Excelem, więc niech nie myśli taki jeden, że ślęczę pół dnia z liczydłem, by wiedzieć, ile razy zajrzał na mojego bloga, a ile razy zabrał głos (pod ostatnią notką "jedynie" 10 razy – nie umiesz sprecyzować własnych myśli, więc po co prosisz mnie o opisywanie moich czasem skomplikowanych). No ale koniec przekomarzania się! Jak wyglądam w Waszych oczach – to już wiem. A jak wyglądam w liczbach? One kłamią o wiele rzadziej, niż ludzie…
Na portalu blog.pl są założone 94.284 blogi,
ich autorzy umieścili na nich 5.313.880 notek
22.022.857 razy skomentowano owe notki
8.506.177 gości wpisało się autorom owych blogów. Po dokonaniu kilku nieskomplikowanych obliczeń, wychodzi mi, że ja, swoim skromnym blogiem (ilością notek) wykonuję 204% normy.
Wy swoimi komentarzami wykonujecie aż 1391% normy!
a goście mojej księgi Gości to kolejne 460% normy. Pięknie, co nie? Tak więc to prędzej Wy robicie wszystko, by pokazać mi, że jestem nieprzeciętna (w tym przypadku ponadprzeciętna). I wcale nie wyznaję zasady, że nie ważne jest co gadają, ważne by gadali…
A po co założyłam tego bloga? Teraz już sama nie wiem, po co. Może jedną z chęci jego posiadania było znalezienie dzięki niemu zrozumienia? Może po znalezieniu zrozumienia, po odnalezieniu kogoś, kto zainteresuje się mną, znalazłabym w nim (bo miałam nadzieję, że będzie to mężczyzna) coś więcej niż tylko zrozumienie? Takie bezinteresowne, a z czasem może interesowne zainteresowanie się zbłąkaną, samotną duszyczką. Później, na swoją "obronę" musiałam coraz więcej o sobie pisać. O tym, co i jak robię. Czemu. Że nie zależy mi na kasie, bo tę to akurat posiadam. I… i skończyło się. Teraz już po poznaniu kogoś przez bloga nie wiedziałabym, czy zainteresował się mną przez to, jaka jestem (w zagubionym znaczeniu tej jestości), a przez to, jak dobrze się pieprzę, albo ile moi starzy mają na koncie (lub kim są).
Wchodząc tu, pisząc pierwszą notkę czułam się bardziej czysta, niż teraz – a podobno słowa przelane na papier (czy ekran monitora) oczyszczają. Wyrzucenie z siebie wszystkiego pomaga. Dobrze, że nie postanowiłam prowadzić bloga, jako ostatnia deska ratunku przed samobójstwem, bo bardzo szybko zyskałabym grono kibiców do tego czynu. Cichaaa…!!! Cichaaa…!!!
Kolejne notki postaram się pisać już bez zaglądania w komenty i ustosunkowywania się do nich. Tylko dajcie mi ku temu szansę… Proszę – to podobno takie zaklęcie, ale rzadko działające – szczególnie w internecie:(